Przemiana, dyr. Eiji Oue/fot. Bogusław Beszlej, NFM |
Joseph Haydn był we wrocławskim Narodowym ForumMuzyki wielokrotnie prezentowany, przede wszystkim jako kompozytor tak
wybitnych dzieł, jak oratorium ”Stworzenie świata”, ”Cztery pory roku” czy
”Stabat Mater”. Tym razem mogliśmy zasmakować w muzyce innego rodzaju: pełnym
słodyczy i wdzięku I Koncercie wiolonczelowym C-dur.
Nicolas AltStaedt i przemiana zjadaczy chleba w anioły
Nicolas AltStaedt, fot Bogusław Beszlej, NFM |
Kompozycja powstała na
dworze książąt Esterházych, gdzie Haydn był zatrudniony jako nadworny kompozytor
i wicekapelmistrz przez blisko trzydzieści lat. Jednym z wiolonczelistów
orkiestry, która towarzyszyła różnym uroczystościom, był wirtuoz tego
instrumentu – Joseph Weigl. Wydaje się, że to z myślą o jego mistrzostwie
wykonawczym powstał ów koncert, dowodzą tego bowiem liczne techniczne
trudności, jak choćby synkopacje czy figuracje skalowe i pasażowe. Oczywiście
Haydn nie mógł przewidzieć, że w odległej przyszłości znajdzie się wykonawca
tego koncertu równie znakomity, jak Weigl, a mianowicie Nicolas AltStaedt, którego gra charakteryzuje się nie tylko
znakomitą techniką, ale również twórczym podejściem do wykonawstwa.
Wiolonczelista ma w swoim dorobku nagrania J. Haydna, C. Ph. E. Bacha, ale
także Szostakowicza czy Janačka. Był zdecydowanie najjaśniejszą gwiazdą tego
koncertu, wprawiając słuchaczy w zachwyt i bisując. Zdecydowanie przemienił
”zjadaczy chleba w anioły”.
Mahler, trudna miłość i psychoanaliza
Drugą część wieczoru
wypełniła muzyka Gustava Mahlera, a ściślej: jego V Symfonia cis-moll.
Okoliczności powstania
utworu były niezwykle romantyczne: kompozytor zakochał się bez pamięci w dziewiętnaście
lat młodszej Almie Schindler – kobiecie pięknej, inteligentnej, a na dodatek femme fatale. Oczekiwać w tej sytuacji, że
będzie to szczęśliwy związek, było naiwnością ze strony dojrzałego w latach
kompozytora. Poznali się 7 listopada 1901 roku, a już trzy tygodnie później Mahler
się oświadczył i został przyjęty.
V
Symfonia została skomponowana właśnie w latach 1901-1902 i w
sposób wyrazisty oddaje przeżycia emocjonalne zakochanych. W tym właśnie utworze
znajduje się słynne Adagietto, które
pamiętamy z filmu ”Śmierć w Wenecji” Luchina Viscontiego, gdzie miłość
nierozerwalnie splata się ze śmiercią. Podobno Adagietto powstało jako swoisty
list miłosny Mahlera do Almy (tak przynajmniej twierdzi uczeń i popularyzator
twórczości Mahlera Willem Mengelberg) Otóż wedle jego relacji na egzemplarzu
partytury V Symfonii, na stronie tytułowej Adagietta został umieszczony wiersz, który nadaje się do podłożenia
pod melodię tej części symfonii:
Jakże Cię
kocham,
O słońce moje,
W mych słowach
tego nie wyrażę.
Tęsknotę moją
Zdradzić Ci mogę
I moją miłość,
Moją radość!
Utwór
rozpoczyna się powolnym marszem żałobnym, zaintonowanym przez trąbkę solo. Po
nim następują części pełne kontrastów i zmiennych nastrojów, które przechodzą w
najbardziej liryczną część – wspomniane już Adagietto.
Po nim przechodzi Mahler do finałowej apoteozy, w której zwycięża to, co jasne
i silne. Mahler marzył nie tylko o harmonijnym związku z Almą, ale także o tym,
aby jego kompozycja podobała się publiczności. Niestety, żadne z tych marzeń
się nie spełniło. Po kolońskim prawykonaniu 18 października 1904 roku kompozytor
stwierdził melancholijnie, że publiczność go nie zrozumiała. A Alma? Alma
ciągle przyprawiała mu rogi, doprowadzając go do nerwicy. Doszło do tego, że
Mahler udał się po radę do Zygmunta Freuda, który podobno wyjaśnił
kompozytorowi, że Alm szukała w nim podziwianego przez siebie ojca, on zaś chciał
w niej widzieć własną matkę, poświęcającą się dla rodziny i poniżaną przez
toksycznego męża.
Eiji Oue, fot. Bogusław Beszlej/NFM |
Eiji Oue – wielki mały człowiek
Po
ponad dwu stuleciach ciągle słyszymy w tym utworze tkwiące w nim wielkie
namiętności i nie zastanawiamy się, ile to kosztowało kompozytora. Z drugiej
strony, dzięki znakomitemu wykonawstwu, jesteśmy w stanie docenić walory tej
kompozycji i dać się jej uwieść. Na wrocławskim koncercie stało się tak tym
razem za sprawą znakomitego i niesłychanie dynamicznego dyrygenta – Eiji Oue, odkrytego przez L. Bersteina
i współpracującego z wieloma słynnymi orkiestrami, m.in. Philadelphia Orchestra, Los Angeles
Philharmonic, Oslo Philharmonic. Koncert ”Przemiany” dowiódł, że również
orkiestra Filharmonii Wrocławskiej sprostała talentowi i wymaganiom wielkiego
Oue. Koncert był pyszny od początku do ostatniej nuty.
Relacja została opublikowana na portalu Kulturaonline 20 marca 2017 roku.
Relacja została opublikowana na portalu Kulturaonline 20 marca 2017 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz