środa, 31 października 2018

4. Świdnicki Festiwal Filmowy SPEKTRUM | #odkuchni i wydarzenia towarzyszące

Tegoroczna odsłona Świdnickiego Festiwalu Filmowego SPEKTRUM za sprawą myśli przewodniej: #odkuchni pozwoli nam zobaczyć nie tylko efekt, jakim jest film, ale również przyjrzeć się procesowi produkcji. Do wydarzenia pozostał tydzień, warto więc poznać wszystkie punkty programu.


Najwięcej o realizacji filmów mogą powiedzieć ich twórcy, z którymi spotkań w Świdnicy nie zabraknie. Przypomnijmy, że podczas SPEKTRUM publiczność będzie mogła porozmawiać m.in. z Robertem Więckiewiczem, Jackiem Braciakiem, Wojciechem Mecwaldowskim, Michałem Koterskim czy Agnieszką Podsiadlik. Warto jednak zwrócić uwagę na znaczenie fotosisty, który często podąża na planie zdjęciowym zaraz za kamerą, uwieczniając pracę aktorów. Niejednokrotnie to on odpowiedzialny jest za powstanie zdjęcia na plakat – tak, jak w przypadku „Zimnej wojny” i Łukasza Bąka. To właśnie wernisaż wystawy fotosów jego autorstwa, zatytułowanej „STAY STILL” będziemy mogli zobaczyć już pierwszego dnia festiwalu. Wśród fotografii pojawią się momenty uchwycone na planach filmów takich jak: „Zimna wojna” Pawła Pawlikowskiego, „Baby Bump” i „Królewicz Olch” Kuby Czekaja, „Wilkołak” Adriana Panka czy „Ułaskawienie” Jana Jakuba Kolskiego.

Krótkie historie prosto z planów filmowych przybliżą nam video making-ofy, które zaprezentowane zostaną jako dodatki do części pokazów konkursowych. Pozostając w temacie opowiadania, o nowej metodzie design thinking w montażu opowie Przemysław Chruścielewski, montażysta m. in. „Serca miłości”, pokazywanego podczas ubiegłorocznego SPEKTRUM, czy głośnej „Ostatniej rodziny”. Natomiast o tym, co dzieje się z filmem po jego zakończeniu, a co tak naprawdę zaczyna się jeszcze przed nagraniami, porozmawia z widzami Jan Naszewski – najważniejszy polski agent sprzedaży z New EuropeFilm Sales. Po projekcji filmu „Lato 1993” opowie o tym, jak ważna jest promocja i zaplanowanie działań odpowiednio wcześnie.

Wyjątkowo czwarta edycja SPEKTRUM to również po raz pierwszy sekcja dokumentalna, czyli „Oko na dokument”, w ramach której publiczność będzie mogła zobaczyć najlepsze tytuły ostatniego roku. Będą to nominowane do Oscara za rok 2017, pełne uroku i pasji „Twarze, plaże” w reżyserii Agnes Vardy i JR, opowieść o legendarnej wrocławskiej grupie artystycznej „Luxus. Prosta historia” połączony ze spotkaniem z reżyserką, Agnieszką Mazanek oraz krążący wokół odpowiedzi na tytułowe pytanie „Dlaczego jesteśmy kreatywni?” Hermanna Vaske.

Podczas Festiwalu nie zabraknie również części muzycznej! Po wręczeniu nagród i oficjalnym zamknięciu organizatorzy zapraszają na koncert charyzmatycznego Better Person, czyli Adama Byczkowskiego tworzącego pop rodem z lat 80., traktując ten nurt poważnie, dotykając tematów miłości, bliskości czy utrapień. Po muzycznych uniesieniach za konsolami staną znani już w Świdnicy Maciej Przestalski, dziennikarz radiowy, oraz Julia Bartosz z ekipy regime. Niezmienny pozostanie klimat – dje umieścili na swoich listach największe, znane wszystkim przeboje lat 80. i 90. Zapraszamy na filmowe (i nie tylko) doznania już od 6. listopada!

Szczegółowy program wydarzenia dostępny jest na stronie internetowej. Organizatorami pozostają niezmiennie Świdnicki Ośrodek Kultury oraz Wrocławska Fundacja Filmowa. Wydarzenie finansowane jest ze środków Miasta Świdnica i ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego Rzeczypospolitej Polskiej.

informacja prasowa

wtorek, 30 października 2018

Kim była muza Witkacego? Jej portret po raz pierwszy na wystawie!

Niekwestionowany mistrz portretu i jego egzotyczna muza – historia tej znajomości zawarta została w wizerunku Bogumiły Trzaskowskiej stworzonym przez Witkacego. Praca będzie pokazana po raz pierwszy publicznie!

Witkacy, Portret Bogumiły Trzaskowskiej, 1938

Ten wybitny przykład twórczości Stanisława Ignacego Witkiewicza z cyklu słynnych pasteli oraz wiele odkrytych na nowo dzieł wielkich mistrzów będzie można oglądać na wystawie Prace na Papierze: Sztuka Dawna już od 3 listopada. Wśród nich m.in. prace Stanisława Wyspiańskiego, Aleksandra Gierymskiego i Henryka Rodakowskiego. 

Przechowywany w rodzinie od momentu powstania, absolutnie nigdy nie pokazywany na publicznej wystawie – „Portret Bogumiły Trzaskowskiej” z 1938 roku to niecodzienne odkrycie dla historii sztuki oraz wybitny przykład sztuki portretowej Witkacego. Kryje w sobie tajemnicze piękno modelki, jak również jej nietuzinkową biografię. Do Zakopanego przyjechała w styczniu 1938 roku, aby pozostać tam do końca życia. Wówczas miała zastępować doktor Mieczysławę Skąpska, jedną z trzech dentystek w mieście, która wyjeżdżała za granicę. Skąpska posiadała gabinet przy Krupówkach, blisko skrzyżowania z ulicą Piłsudskiego, gdzie pracowała także młoda Trzaskowska. Tam też poznała Witkacego. Artysta zafascynowany postacią nieznajomej z Warszawy został jej pacjentem (miał powiedzieć, że „i tak patrzy ciągle na nową smarkulę”), a wkrótce obydwoje poznali się lepiej na gruncie towarzyskim. Postać Bogumiły Trzaskowskiej-Kurkowej i jej portrety autorstwa Witkacego opisała Joanna Siedlecka w książce „Mahatma Witkac”.

Bogumiła Trzaskowska, fot. organizatorów wystawy

Na wystawie Prace na Papierze: Sztuka Dawna znajdzie się również cały szereg absolutnych unikatów najważniejszych polskich mistrzów malarstwa. Wśród nich m.in. „Portret żony na koniu” z 1868 roku autorstwa Henryka Rodakowskiego. Ten wielki malarz – którego portret matki sam Delacroix nazwał prawdziwym arcydziełem – w wieku osiemnastu lat poznał miłość swojego życia. W roku 1841 zakochał się bez wzajemności w Kamilli von Salzgeber, córce urzędnika ministerialnego. Ich ścieżki przecinały się w kolejnych latach w Wiedniu, lecz Rodakowski musiał czekać na rękę wybranki wiele lat. W czerwcu 1846 roku Kamilla wyszła za mąż za bankiera Augusta Blühdorna. Para należała do wiedeńskiej elity połowy XIX wieku, a profesja męża pozwalała żyć Kamilli dostatnio. W 1859 roku przeżyła jednak tragedię – jej mąż zmarł i została sama z trójką dzieci. Wtedy przyjechała z Paryża i według rodzinnej romantycznej legendy pierwszą osobą, którą spotkała był Henryk. 28 listopada 1861 odbył się ich ślub w paryskim kościele św. Magdaleny.

Aleksander Gierymski, Szkic chłopa do obrazu `Trumna Chłopska`, 1894 r.

Ponadto na wystawie będzie można zobaczyć znakomite prace największych polskich artystów. Wśród nich szkic Aleksandra Gierymskiego do jego najsłynniejszego obrazu „Trumna chłopska”, szkic do witrażu autorstwa Stanisława Wyspiańskiego oraz cykl akwarel Józefa Brandta.

Stanisław Wyspiański, Anioł grający na trąbie - projekt witraża, 1899 r.

Aukcja Prace na Papierze: Sztuka Dawna 13 listopada godz. 19.00, Dom Aukcyjny DESA Unicum, ul. Piękna 1A, Warszawa

Wystawa Prace na Papierze: Sztuka Dawna 3-13 listopada, godz. 11-19 (poniedziałek-piątek) i godz. 11-16 (sobota), Dom Aukcyjny DESA Unicum, ul. Piękna 1A, Warszawa, wstęp wolny

Więcej informacji o aukcji oraz katalog aukcyjny w wersji elektronicznej dostępne są na stronie DESA Unicum.

informacja prasowa,

Kino Nowe Horyzonty zaprasza: Ucho na dokument

Jedyny w swoim rodzaju projekt dokumentalno-muzyczny – łączący film, muzykę i spotkania z wybitnymi twórcami. 

Opera o Polsce, reż. Piotr Stasik

W sobotę, 3 listopada, zapraszamy do Kina Nowe Horyzonty na pokaz „Festiwalu”  oraz spotkanie z Anną Gawlitą (porozmawiamy m.in. o kulisach tworzenia festiwalu muzyki klasycznej), z kolei w niedzielę, 4 listopada – na „Operę o Polsce” i „Krzyżoków” oraz dyskusję z Piotrem Stasikiem (reżyser opowie o pierwszej na świecie operze dokumentalnej).

O FILMACH

---> „Festiwal” w reżyserii Tomasza Wolskiego i Anny Gawlity ukazuje kulisy funkcjonowania festiwalu muzyki klasycznej. Autorzy przedstawiają widzom niedostępny przeciętnemu odbiorcy proces „tworzenia się muzyki”.

---> „Krzyżoki” Anny Gawlity to filmowy portret unikalnego wydarzenia, organizowanego od lat na jednej ze Śląskich wsi. Oto w Niedzielę Wielkanocną grupa kilkudziesięciu osób wyrusza konno w podróż wokół granic wsi, modląc się, śpiewając, ale też pijąc wódkę – łącząc tym samym religijne uniesienia z upojeniem alkoholowym. Sacrum miesza się z profanum.

---> Piotr Stasik, autor „Opery o Polsce”, odwołując się do awangardy muzyki współczesnej, tworzy pierwszą na świecie filmową, dokumentalną operę. Forma ta staje się dla niego pretekstem do wykreowania subiektywnego i bezkompromisowego obrazu Polski.

PROGRAM

---> Sobota, 3 listopada, 20:00: „Festiwal” + spotkanie z Anną Gawlitą
---> Niedziela, 4 listopada, 19:00: „Opera o Polsce” + „Krzyżoki” + spotkanie z Piotrem Stasikiem

informacja prasowa

Zbigniew Herbert w Muzeum Literatury

29 października 2018 r. w dniu urodzin Poety Muzeum Literatury zaprasza na trzecią odsłonę wystawy „W hołdzie Zbigniewowi Herbertowi. 1924-1998”.



Wystawa peregrynuje po Warszawie. Po raz pierwszy, dzięki współpracy ze Stowarzyszeniem „Wspólnota Polska”, stanęła na Krakowskim Przedmieściu, następnie trafiła do Senatu RP (zobacz), aby wrócić do miejsca skąd wyruszyła – na Stare Miasto do głównej siedziby Muzeum Literatury.

Tutaj wystawa zaistnieje w wersji wzbogaconej o rękopisy pochodzące wyłącznie z naszych zbiorów. Tak więc będą mogli Państwo przeczytać listy do Jerzego Zawieyskiego, Julii i Artura Międzyrzeckich, Konstantego Jeleńskiego, Klausa Staemmlera, Jerzego Andrzejewskiego, księdza Józefa Maja i innych, a także dołączone do korespondencji autografy utworów. Zobaczymy również wywiad z Poetą oraz usłyszymy wiersze w autorskiej interpretacji.


Otwarcie wystawy uświetnił spektakl „Aria Pożegnalna” w wykonaniu Jerzego Zelnika i Grzegorza Bożewicza .

Wystawę będzie można oglądać w Muzeum Literatury do końca Roku Herberta.


Autorka wystawy/ Maria Dorota Pieńkowska
Komisarz/ Piotr Prasuła
Projekt plastyczny/ Magdalena Heliasz

informacja prasowa

Wystawa Monograficzna Magdaleny Abakanowicz

Magdalena Abakanowicz, 1969

Jej nazwisko jest kluczowe w panteonie najważniejszych polskich artystów XX i XXI wieku. Jej sztuka obiegła cały świat. Już 30 października rozpocznie się przekrojowa wystawa poświęcona twórczości Magdaleny Abakanowicz. Wśród kilkudziesięciu dzieł artystki znajdą się ikoniczne rzeźby, słynne tkaniny oraz prawdziwe białe kruki – “Parys” i “Odys” – imponujących rozmiarów rzeźby stojące. Całość stanowić będzie przegląd sztuki Abakanowicz od lat 60. do lat dwutysięcznych prezentując najważniejsze momenty rozwoju twórczości rzeźbiarki. 8 listopada wszystkie dzieła zostaną wystawione na aukcji. 

Magdalena Abakanowicz, Parys, 2005

To pierwsza, po dłuższej nieobecności na scenie wystawienniczej, ekspozycja sztuki Magdaleny Abakanowicz w Warszawie. Pierwsza, która zakończy się aukcją, a te poświęcone jednemu artyście to na rynku sztuki wyraz najwyższego uznania. Twórczość Abakanowicz cieszy się wielkim powodzeniem nie tylko w kraju, ale przede wszystkim za granicą. Jej prace są obecne na stałych ekspozycjach w najlepszych instytucjach sztuki współczesnej na świecie. To m.in. znakomite kolekcje Centre Pompidou w Paryżu, Metropolitan Museum w Nowym Jorku, czy Tate Modern w Londynie.

Magdalena Abakanowicz zdobyła rozgłos już na początku swojej twórczości, w latach 60., tworząc serię słynnych abakanów, które ujawniły nowatorskie podejście do tkaniny i zmieniły bieg rozwoju współczesnej rzeźby. Niespotykane podejście do materii i unikalne ujęcie przestrzeni sprawiły, że Magdalena Abakanowicz zyskała miejsce wśród największych i najbardziej nowatorskich rzeźbiarzy na świecie. Jej twórczość jest bezsprzecznie rozpoznawalna, także dzięki realizacjom plenerowym, które znajdują się m.in. w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Izraelu i we Włoszech. Prace rzeźbiarki osiągają ceny powyżej 1 miliona złotych.

Na wystawie zostanie zaprezentowane całe spektrum twórczości tej wybitnej artystki. Pojawią się tkaniny, tworzone kolejno w latach 70. i 80., stanowiące jednocześnie chronologiczne przykłady rozwoju artystycznych dokonań Polki. Pierwsze realizacje w tkaninie były płaskie, dopiero z czasem artystka rozpoczęła eksperymenty z przestrzennością. Zwieńczeniem ekspozycji będzie rzeźbiarski duet z późnego okresu twórczości, z 2008 roku.
Obiekty “Parys” i “Odys” to pokaźnych rozmiarów trójwymiarowe rzeźby stojące, wykonane z tkaniny jutowej, charakterystycznego materiału dla sztuki Abakanowicz.

Aukcja Monograficzna Magdalena Abakanowicz: 8 listopada 2018, godz. 19, Dom Aukcyjny DESA Unicum, ul. Piękna 1A, Warszawa

Wystawa obiektów: 30 października - 8 listopada 2018, godz. 11-19 (poniedziałek-piątek) i godz. 11-16 (sobota), Dom Aukcyjny DESA Unicum, ul. Piękna 1A, Warszawa, wstęp wolny

Więcej informacji o aukcji monograficznej Magdalena Abakanowicz na stronie www.desa.pl

informacja prasowa

Tydzień kina litewskiego w Iluzjonie

Filmoteka Narodowa zaprasza na tygodniową retrospektywę kina litewskiego, podczas której zostaną zaprezentowane filmy dokumentalne z lat 90. XX wieku, współczesne fabuły, animacje a także klasykę litewskiej kinematografii – łącznie ponad 30 tytułów. Festiwal odbędzie się 23 – 29 października w kinie Iluzjon.


„(…) na łące, we mgle, stoi koń” – według kuratorki festiwalu Sonaty Žalneravičiūtė jest to pierwszy stereotyp na temat kina litewskiego. Kolejne to: zwolnione tempo, brak ruchu, dużo milczenia i poetyckość, zwłaszcza w filmach dokumentalnych. Skąd ten koń i dlaczego Litewscy twórcy tak kochają poetyckie środki wyrazu? Jak w wielu krajach postsowieckich odpowiedź to komunistyczny reżim (konie na Litwie symbolizują niedolę rolników) oraz cenzura (twórcy nie mogąc mówić wprost o otaczającej ich rzeczywistości sięgali po język ezopowy). Jeśli chodzi o mgłę odpowiedź jest błaha – to bardzo częste zjawisko na Litwie.

Jednym z głównych zadań retrospektywy jest rozprawienie się z tymi stereotypami i pokazanie różnorodności litewskiej kinematogrfaii. Nieprzypadkowo również tak duża retrospektywa litewskiego kina odbywa się z okazji obchodzonej w tym roku przez Litwę i Polskę 100. rocznicy odzyskania Niepodległości!

Polsko-litewska kooperacja filmowa rozwija się wyjątkowo intensywnie od 2015 r., kiedy to osiągnięcia litewskiego kina zostały zaprezentowane na głównych festiwalach w Polsce: Krakowskim Festiwalu Filmowym, Międzynarodowym Festiwalu Filmowym Nowe Horyzonty, Warszawskim Międzynarodowym Festiwalu Filmowym, a w ramach Festiwalu Filmowego w Gdyni odbyło się Polsko-Litewskie Spotkanie Koprodukcyjne.

W ostatnich latach dostrzegalne są efekty tej współpracy – coraz częściej powstają polsko-litewskie koprodukcje, m.in. Cud (Stebuklas)  Eglė’a Vertelytė’a, Święty (Šventasis) Andriusa Blaževičiusa, Szron (Šerkšnas) Šarūnasa Bartasa,  Eter (Eteris) Krzysztofa Zanussiego, czy Habit i zbroja (Abitas ir šarvai) Pawła Pitery.


Program festiwalu skupia uwagę na najwybitniejszych litewskich artystach takich jak: Vytautas Žalakevičius, Henrikas Šablevičius, Sharunas Bartas, Giedrė Žickytė, Kristijonas Vildžiūnas, Audrius Stonys, Arūnas Matelis i wielu innych. Przegląd będzie doskonałą okazją do zapoznania się z panoramą litewskiego kina, obejmującą kilka pokoleń twórców oraz różnorodność gatunków i stylów.

informacja prasowa

poniedziałek, 29 października 2018

"Szatan i Adam" Scotta Balcerka: Historia pewnej przyjaźni /recenzja filmu/

Najmocniejszą stroną filmu "Szatan i Adam" Scotta Balcerka, dzięki której głęboko poruszył wrocławską publiczność, jest jego uniwersalny wymiar. Przemawia do każdego człowieka pod każdą szerokością geograficzną, bo jego przewodnim tematem jest przyjaźń i relacje międzyludzkie. 



Spośród filmów obejrzanych podczas 9. American Film Festival najmocniej utkwił mi w pamięci dokument Scotta Balcerka: "Szatan i Adam". Tytułowi bohaterowie są muzykami, którzy przez dziesięć lat grali wspólnie bluesa, a potem ich drogi się rozeszły. Balcerek spotkał ich w Harlemie, kiedy zdążyli już osiągnąć lokalny sukces, i postanowił nakręcić o nich film. Reżyser o swojsko brzmiącym nazwisku ma polskie korzenie, o czym mogliśmy się dowiedzieć na spotkaniu z nim po seansie filmu, ponadto jest także muzykiem (gitarzystą), co trochę tłumaczy zarówno jego wybory, jak też determinację w realizacji tego dokumentu. Projekt rozrósł się bowiem niespodziewanie do epickich rozmiarów, a scenariusz - jak to zwykle bywa - dopisało samo życie.

Czarno-biały duet

Jednym z  narratorów filmu jest   tytułowy Adam, czyli Adam Gussow. Był młodym, zagubionym człowiekiem, poszukującym sensu życia, kiedy - dość przypadkowo - trafił do Harlemu. Tam usłyszał grającego i śpiewającego Pana Szatana (tak się przedstawiał niemłody już bluesmen, którego prawdziwe nazwisko brzmiało: Sterling Magee). Był porywający! A co więcej, otwarty i życzliwy,  pozwolił więc, by młody człowiek towarzyszył mu na harmonijce ustnej. A było to w czasach, kiedy wystąpiły szczególnie mocno antagonizmy na tle rasowym i biali w ogóle nie zapuszczali się do Harlemu. Duet szybko zyskał sobie lokalną sławę i w jakimś sensie stał się znakiem pojednania.
                                   
Satan and Adam, Mountainfilm
Sterling Magee wyjaśnia do kamery, skąd się wziął jego kontrowersyjny przydomek. Otóż po przedwczesnej śmierci ukochanej, popadł w depresję, a w końcu zbuntował się przeciw Bogu i przyjął imię Jego odwiecznego wroga. Chciał w ten sposób udowodnić, że szatan może być mniej od Boga okrutny i rzeczywiście Mr Satan, jak sama siebie nazywa, jest człowiekiem niesłychanej dobroci i życzliwości. Dzieli się z uboższymi pieniędzmi, które zarabia grając i w ogóle okazuje ludziom życzliwość, a nawet serdeczność. Dla Adama prędko staje się mentorem i poniekąd ojcem, tworząc z nim relację, jakiej chłopiec nie miał w domu. Adam darzy go podziwem i szacunkiem oraz pomaga rozwinąć karierę, sam na tym korzystając. Niegdyś Sterling Magee był muzykiem towarzyszącym uznanym gwiazdom, potem (z wyboru) ulicznym grajkiem, teraz sam staje się gwiazdą. Adam i Pan Szatan koncertują z sukcesem oraz nagrywają płyty. Jednak dla człowieka tak wewnętrznie wolnego jak Mr Satan, a także niemłodego już, takie tempo życia okazuje się zgubne. W pewnym momencie znika i przez dwa lata nie można go odnaleźć. W tym czasie Adam Gussow postanawia zacząć nowe życie - zostaje profesorem college`u, specjalizującym się w literaturze amerykańskiej i afrykańskiej, bo dzięki swemu mentorowi znacznie rozwinął skrzydła i uwierzył w swoje możliwości. Pisze nawet książkę o ich duecie, którą promuje sam, bez prawdziwej gwiazdy, której był jednak tylko towarzyszem. Co, więcej, nie szuka Pana Szatana, bo uważa, że pewien okres w jego życiu się zamknął.

Tak Adam Gussow promował książkę o wspólnej karierze muzyków/prasowe

Sterlinga Magee życie po wylewie

Odnajduje go Scott Balcerek i aranżuje spotkanie przyjaciół. Okazuje się, że Sterling Magee przeszedł załamanie nerwowe oraz wylew i znajduje się w ośrodku pomocy społecznej, sam jak palec. To spotkanie Balcerek także sfilmował, a Adam skomentował. Wstrząsnęło mną, że nie czuł się ani trochę zobligowany do pomocy człowiekowi, któremu tyle zawdzięczał. Był jedynie rozczarowany stanem przyjaciela i tym, że ma niesprawną rękę, a więc już nie zagra...
Na szczęście jednak Bóg nie opuścił swojego buntownika i postawił na jego drodze dobrego człowieka, który dostrzegł, że pacjent jest kimś nietuzinkowym, i zajął się nim. Był na tyle wrażliwy, że nie tylko zadbał jego zdrowie fizyczne, ale również o psyche, zachęcając znajomych muzyków (także "po przejściach") do odwiedzin i wspólnego muzykowania. I tak stał się prawdziwy cud: smutny, wycofany Mr Satan ożył i ponownie zaczął grać i śpiewać! Na którymś z koncertów pojawił się znowu Adam i było prawie tak jak dawniej. Na koniec towarzyszymy Panu Szatanowi podczas jego 80. urodzin - jest w radosnym nastroju i życzy sobie przeżyć 150 lat :-)  Do domu opieki społecznej przybywa także jego żona (która również nie wytrzymała czasu próby) - nie jest już sam. A Adam ze swoją czarnoskórą żoną i synem, zadowolony z życia, pokazany jest na tle własnego domu - człowiek sukcesu po prostu. I choć reżyser tego nie zamierzył, wyszło na to, że "murzyn zrobił swoje...".

Adamn Gussow, Sterling Magee i V. Scott Balcerek uczestniczą
w promocji filmu`Satan & Adam`, fot. prasowa

Opowieść o nietypowej przyjaźni

Dokument Scotta Balcerka powstawał przez wiele lat - opowieść zaczyna się w latach 80., a dopiero w 2018 roku film miał swoją premierę. Złożyły się nań także materiały filmowe nakręcone jeszcze wcześniej przez innych. Opowieść snuje kilku narratorów, ale wiodącym jest Adam Gussow, ponieważ jest wykształcony i potrafi zgrabnie opowiadać, a ponadto jest też autorem książki o duecie Adam i Szatan. To opowieść z perspektywy dojrzałego człowieka - widzimy posiwiałego przedstawiciela amerykańskiej inteligencji, profesora college`u, a jednak trudno się oprzeć wrażeniu, że ten człowiek mówi przede wszystkim o sobie i nie ma głębszej refleksji na temat swojej relacji ze Sterlingiem Magee. Przede wszystkim kręci go, że może znowu zaistnieć, tym razem w filmie. Przypomina mi bohatera innego filmu dokumentalnego - Herba Tarrace`a z "Projektu Nim" Jamesa Marsha. Dzięki temu jednak, że film pokazuje skomplikowane relacje międzyludzkie, jest naprawdę interesujący i nie można jego problematyki sprowadzić do jednego tematu. W istocie bowiem jest to także film, w którym możemy się przejrzeć i utożsamić z którąś z postaci. I na tym przede wszystkim polega jego wartość. To, że jest opowieścią o nietypowej przyjaźni, że utrwala postać fantastycznego muzyka bluesowego, że jest zapisem kawałka rzeczywistości amerykańskiej z różnych lat - za to chwała reżyserowi, który okazał się wrażliwym na tę rzeczywistość dokumentalistą. Jednak jego najmocniejszą stroną, dzięki której głęboko poruszył wrocławską publiczność (czego dowodem jest główna nagroda na AFF), jest jego uniwersalny wymiar. Przemawia do każdego człowieka pod każdą szerokością geograficzną, bo jego przewodnim tematem jest przyjaźń i relacje międzyludzkie. 


trailer filmu Scotta Balcerka: "Szatan i Adam"
                                                      

Weronika Gogola laureatką Nagrody Conrada

Weronika Gogola, autorka debiutanckiej powieści „Po trochu” (Wydawnictwo Książkowe Klimaty), została ogłoszona laureatką Nagrody Conrada za najlepszy debiut literacki 2017 roku. 


Zwycięską książkę wybrali wspólnie z kapitułą internauci, którzy do północy 27 października głosowali na pięć nominowanych debiutów. Uroczyste wręczenie statuetki odbyło się w Centrum Kongresowym ICE Kraków. Oprócz statuetki zwyciężczyni otrzymała nagrodę pieniężną w wysokości 30 tysięcy złotych, możliwość odbycia miesięcznego pobytu rezydencjalnego w Krakowie oraz promocję podczas przyszłorocznego Festiwalu Conrada oraz na łamach „Tygodnika Powszechnego”. Gala zakończyła 10. Festiwal Conrada.

„To jest jedna z najbardziej prestiżowych nagród z czego bardzo się cieszymy” – mówi Andrzej Kulig, Zastępca Prezydenta Miasta Krakowa ds. Polityki Społecznej, Kultury i Promocji Miasta. „Kraków w ten sposób robi ukłon w stronę ludzi młodych. Pokazuje, że nie jest tylko miastem sławnych starszych pisarzy, ale również młodych twórców,  takich jak tegoroczna laureatka”.

Urodzona w 1988 r. w Nowym Sączu. Wyrastała w Olszynach, którym to postanowiła poświęcić swój debiut prozatorski. Tłumaczy ze słowackiego i ukraińskiego. Skończyła ukrainoznawstwo na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Debiut jest wyrazem wdzięczności za wszystko, co dała jej Ojcowizna. Konsekwentnie buduje swoją Córowiznę.

Weronika Gogola podczas spotkania autorskiego, fot. prasowa

„Bardzo mnie cieszy Nagroda, jestem podekscytowana bo to ważne wyróżnienie dla mnie. Głównym impulsem do napisania książki „Po trochu” była śmierć mojego Taty, a zarazem próba pogodzenia sobie z nią i wytłumaczenia jego odejścia. To trochę taka autoterapia, która chyba pomogła. Myślę, ze  nagrody w postaci stypendiów są bardzo ważne dla pisarzy zwłaszcza na początku drogi dlatego, ze początkujący pisarze niestety nie zarabiają na pisaniu zbyt wiele”. – mówiła na scenie Weronika Gogola.

Książka "Po trochu" została nominowana do Nagrody Literackiej Nike, znalazła się w finale Nagrody Literackiej dla Autorki "Gryfia" oraz Nagrody Literackiej Europy Środkowej "Angelus" i zdobyła Nagrodę  Literacką ArtRage.

Cała nominowana piątka debiutantów otrzyma wsparcie promocyjne zarówno w czasie przyszłorocznego Festiwalu Conrada, jak i na łamach „Tygodnika Powszechnego”.

Fundatorem nagrody jest Miasto Kraków, partnerami Instytut Książki, Krakowskie Biuro Festiwalowe i Fundacja Tygodnika Powszechnego.
Nagroda Conrada to wyróżnienie, dzięki któremu twórczynie i twórcy po debiucie zyskują wsparcie promocyjne pozwalające im rozwijać karierę literacką. Nagroda jest również sygnałem dla wydawców, których zachęca do podejmowania ryzyka wydawniczego.

Nominowanych wskazała kapituła Nagrody w składzie: prof. Michał Paweł Markowski (przewodniczący), Urszula Chwalba, prof.  Inga Iwasiów, dr Grzegorz Jankowicz, prof. Krzysztof Koehler, dr Zofia Król, Michał Nogaś oraz dr Joanna Szulborska-Łukaszewicz (sekretarz). W tym roku zmieniły się zasady głosowania na najlepszy debiut. Tym samym po raz pierwszy w historii konkursu to kapituła, wspólnie z internautami głosującymi na stronie festiwalu wybrała zwycięzcę tegorocznej edycji.

Festiwal wspiera Partner dla Krakowa: Bukovina Resort i Grupa Autoremo.

Więcej o Festiwalu na www.conradfestival.pl

informacja prasowa

niedziela, 28 października 2018

Znamy zwycięzców  9. American Film Festival we Wrocławiu

Wielkie święto amerykańskiego kina we Wrocławiu dobiega końca. Podczas dzisiejszej gali zamknięcia poznaliśmy zwycięzców 9. American Film Festival.



Tradycyjnie Jurorem AFF była publiczność, głosująca na swoje ulubione filmy. Spośród 12 fabuł w sekcji Spectrum najlepsza okazała się Nienawiść, którą dajesz (The Hate U Give) w reżyserii George’a Tillmana Jr.

Nienawiść, którą dajesz, reż. George Tillman Jr.

Nienawiść, którą dajesz to filmowy manifest i mocny komentarz na temat uprzedzeń rasowych we współczesnej Ameryce. Film prezentuje także proces budzenia się społecznej odpowiedzialności za drugiego, nawet obcego człowieka. Oprócz wcielającej się w główną bohaterkę Amandli Stenberg, na ekranie oglądamy m.in. Anthony’ego Mackiego, który udowadnia, że jest znacznie lepszym aktorem niż sugerowałaby to postać Falcona z serii filmów o Avengersach.

Ze wszystkich 14 dokumentów w sekcji American Docs publiczność nagrodziła Szatana i Adama (Satan and Adam) – wyreżyserowanego przez V. Scotta Balcerka.

Szatan i Adam, reż. V. Scott Balcerek
Szatan i Adam to historia nietypowego duetu: podstarzałego, czarnoskórego ekscentryka i białego chłopaka, którzy grali razem płomiennego bluesa na ulicach Harlemu. Lata 80., okres silnych napięć na tle rasowym; oni jednak zachowywali się tak, jakby nie istniały żadne podziały i konflikty.

Zwycięskie filmy otrzymały nagrody w wysokości 10 tysięcy dolarów (fabuła) i 5 tysięcy dolarów (dokument), ufundowane przez BNY Mellon.

***

W trakcie 9. odsłony AFF widzowie zobaczyli łącznie 88 filmów pełnometrażowych, z czego 57 zostało pokazanych w Polsce po raz pierwszy. Wśród gości festiwalu znaleźli się m.in. Sara Driver i Alexandre Rockwell, którzy odebrali we Wrocławiu Indie Star Award – nagrodę honorującą wybitnych przedstawicieli niezależnego kina amerykańskiego.

Więcej informacji o AFF można znaleźć na www.americanfilmfestival.pl.

informacja prasowa

Ten film to petarda! Znamy laureatów 16. MFF Tofifest!

Na sobotniej gali zamknięcia 16. MFF Tofifest poznaliśmy laureatów nagród. Przebojem festiwalu i podwójnym laureatem okazał się film „Girl” Lucasa Dhonta.


Decyzją Jury Konkursu Filmów Pełnometrażowych On Air, w składzie którego znaleźli się: przewodniczący Robert Gliński, Julia Kijowska, Agnieszka Żulewska, Adam Woronowicz i Magnus Von Horn, Grand Prix – Złoty Anioł dla najlepszego filmu otrzymał „Girl” w reżyserii Lucasa Dhonta.

Girl w reż. Lucasa Dhonta, prasowe
Wyróżnienie przypadło filmowi „Dear Son” w reżyserii Mohameda Bena Atti.

W Konkursie Shortcut Jury pod przewodnictwem Magdaleny Łazarkiewicz w składzie: Anna Zamecka, Michalina Olszańska Marcin Bortkiewicz, Marcin Sauter postanowiło przyznać Złotego Anioła za odkrywczy, autorski język i gęstość opisu świata Raymundowi Ribayi Gutierrezowi za film „Judgement”.

Judgement w reż. Raymunda Ribayi Gutierreza
Jury wyróżniło też: fabułę „Wren Boys” w reżyserii Harryego Lightona za ostrość widzenia i nie oczywistą narrację, animację „III” Marty Pajek za sensualność i emocjonalną głębię oraz dokument „Prisoners of Society” podpisany przez Rati Tsiteladze za dotkliwy i osobny obraz człowieka w opresji.

W konkursie From Poland, w którym jurorami są nasi widzowie, zwyciężył film „Kamerdyner” Filipa Bajona. 

Janusz Gajos w filmie Filipa Bajona Kamerdyner

Jury młodych wybrało film „Summer Survivor” Marijy Kavtaradze za niebywała lekkość, z jaką mówi o trudnych tematach. Jury studenckie nagrodziło film „Girl”.

Summer Survivor w reż. Marijy Kavtaradze

Na gali przyznano także nagrody Flisaka. Odebrali je twórcy, który przyczyniają się do promocji regionu kujawsko-pomorskiego. W tym roku wyróżniono nimi wybitną aktorkę Grażynę Szapołowską, producenta Dawida Janickiego i Marszałka Województwa Kujawsko-Pomorskiego Piotra Całbeckiego.

Złotego Anioła za całokształt twórczości przyznano Mai Komorowskiej za jej wybitne kreacje artystyczne.

TOFIFEST nazywany od lat „niepokornym festiwalem”, jest jednym z najciekawszych i najszybciej rozwijających się polskich festiwali. Koncentruje się na kinie, które nie boi się mówić o trudnych sprawach otaczającego nas świata i problemach współczesnych ludzi.

Wśród gości festiwalu znaleźli się Geraldine Chaplin, Jim Sheridan, Jiri Menzel, Emanuelle Seigner, Julian Sands, Joey Pantoliano, Ulrich Seidl, Krystyna Janda, Jerzy Stuhr, Janusz Gajos, Wojciech Smarzowski, Małgorzata Szumowska i wielu innych.

16. MFF TOFIFEST odbył się w dniach 20-28 października 2018 w Toruniu. 

informacja prasowa

Niedziela na American Film Festival. Ostatnie spotkania z twórcami

Kino Nowe Horyzonty zaprasza na ostatnie spotkania z tegoroczną laureatką Indie Star Award, Sarą Driver. Reżyserka weźmie udział w dyskusji po seansie Sleepwalk i Nie jesteś mną ( You Are Not I) o 15:15 oraz zapowie film Inaczej niż w raju (Stranger Than Paradise) o 17:45. Zapraszamy także na rozmowę z Nicole Brending, autrką Dollhouse: Jak amerykańska popkultura pozbawia kobiety podmiotowości.




O 18:30 rozpocznie się gala zamknięcia 9. American Film Festival, podczas której poznamy zwycięzców konkursowych sekcji Spectrum (fabuły) i American Docs (filmy dokumentalne). Na zakończenie festiwalu widzowie zobaczą Braci Sisters (The Sisters Brothers) Jacquesa Audiarda, nagrodzonego Srebrnym Lwem za reżyserię w Wenecji.

Filmowe perełki AFF – zobacz jeszcze dziś

-> 12:30 – Bohater (Hero), reż. Alexandre Rockwell: kolejny dowód na to, że nie da się nie lubić filmów, w których postacie okazują się fanami Davida Bowiego. Bohaterowie Rockwella zasługują na sympatię tym bardziej, że biorą słowa swojego idola do serca. Po wysłuchaniu piosenki Heroes, z dźwięczącą w uszach frazą „We can be heroes just for one day”, niepełnosprawny nastolatek i jego dwie przybrane siostry wyruszają w szaloną eskapadę po USA;

-> 15:30 – Assassination Nation, reż. Sam Levinson: portret amerykańskiego szaleństwa na miarę XXI wieku; hipnotyzująca i przerażająca opowieść o agresji, która przeniosła się z mediów społecznościowych bezpośrednio na ulice. Cztery uczennice szkoły w niewielkim Salem zostają oskarżone o upublicznienie najgłębszych sekretów całej społeczności. Od słów do czynów wiedzie niedługa droga: nienawistne komentarze z Facebooka czy Twittera szybko zamieniają się w naładowane karabiny. Efekt? Obłęd i czarny humor Spring Breakers spotyka koszmary senne Michaela Moora;

-> 18:15 – Mandy, reż. Panos Cosmatos: film, który przypomina kampową perłę kina klasy B, odnalezioną cudem na kasecie VHS z lat 80., albo dziki, nasycony intensywnymi barwami teledysk heavy metalowego zespołu. Plus Nicolas Cage z wielką kosą;

-> 21:00 – Weed the People, reż. Abby Epstein: dokument przybliża badania naukowe wskazujące na to, że marihuana może pomagać w walce z chorobami. Ukazuje również indywidualne przypadki, które to potwierdzają. Abby Epstein punktuje brak odpowiednich badań nad leczniczymi właściwościami marihuany, wskazując m.in. grzechy wielkich koncernów farmaceutycznych i zaniedbania amerykańskiego rządu.

więcej na stronie AFF: www.americanfilmfestival.pl

informacja prasowa

Edward Dwurnik: Miłość /wystawa/

W 2016 roku w Centrum Kultury Zamek we Wrocławiu Leśnicy miała miejsce wystawa prac Edwarda Dwurnika: "Miłość". 



Artysta był obecny na jej otwarciu. Widać go na tle tytułowej, ogromnej rozmiarami, pracy:

Edward Dwurnik z dyrektorką CK Zamek - Elżbieta Lenczyk oraz kuratorka wystawy, 
fot. Barbara Lekarczyk-Cisek 

Obraz ów nie oddziałuje na widzów nie tylko swym imponującym rozmiarem ( 250x427cm), perfekcyjną kompozycją i warsztatem malarskim, ale przede wszystkim tematem przewodnim. Przedstawia grupę liczącą ponad 150 osób, podpisanych imieniem i nazwiskiem, którzy - postawieni w rzędach wokół kolumny Zygmunta - patrzą wprost na widza. Tworzą tłum uśmiechniętych, zadowolonych ludzi, a niektórzy z nich trzymają się za ręce, machają w przyjaznym geście, obejmują się, uważnie patrzą w naszym kierunku.

Edward Dwurnik, wystawa Miłość, fot. B. Lekarczyk-Cisek

Wydawać się może, że tę swoistego rodzaju grupę ludzi, łączy wspólne uczucie miłości. Nasuwa się pytanie, czy to uczucie do siebie nawzajem, czy może do widza, czy do jakiejś wspólnej idei? Stając naprzeciwko obrazu, stajemy się jego odbiciem lustrzanym, ekranem, na którym ukazują się emocje przefiltrowane przez naszą indywidualną zdolność obserwacji i wrażliwości.

Dwurnik_Szwajcarska narzeczona”, 1997, fot. B. Lekarczyk-Cisek

Miłość - zwierciadło życia – to główne kryterium, jakie zostało założone do stworzenia tej wystawy i dokonania selekcji prac i nadało jej tytuł.
Będąc uczestnikiem wystawy, obejrzymy się jak w krzywym zwierciadle, odnajdziemy nasze wady i zalety, nasze złe skłonności i inspiracje, radość i frustrację, wszystko to, co można by określić mianem dualizmu życiowego.

Edward Dwurnik, "Jak pani, dobrze pani!”, 1999, fot. B. Lekarczyk-Cisek

Prace eksponowane na wystawie pochodzą z pracowni artysty, z zasobów kolekcji prywatnych, od kolekcjonerów i galerii sztuki.

Edward Dwurnik, wystawa Miłość, fot. B. Lekarczyk-Cisek

Edward Dwurnik, "Robotnik", wystawa Miłość, fot. B. Lekarczyk-Cisek

Edward Dwurnik, wystawa Miłość, fot. B. Lekarczyk-Cisek




Tekst pochodzi z zapowiedzi wystawy. Zdjęcia publikowane są po raz pierwszy.

sobota, 27 października 2018

454 lata sztuki polskiej. Historyczna wystawa Grupy Pendzle

Galeria Sztuki im. Jana Tarasina w Kaliszu zaprasza na wystawę Grupy Pendzle, zatytułowaną "454 lata sztuki polskiej". Wernisaż 27 października 2018 roku o godzinie 18.00. Po nim - spotkanie z artystami.


Nie ma sztuki, która byłaby obojętna wobec swojego czasu. Artysta jest zawsze głęboko osadzony w rzeczywistości. I jego sztuka – co oczywiste – też. Ale ujawnia się to na różne sposoby, najczęściej nie wprost, czasami dyskretnie, ironicznie, przewrotnie, paradoksalnie. Bywa, że przez zaprzeczenie, programowy eskapizm. Strategie są rozmaite, ale rzeczywistość jedna, i to do niej artysta się odnosi.

Chcieliśmy zrobić wystawę, która byłaby wystawą historyczną, to znaczy taką, która próbuje odnieść się do historii, do dominującej dziś – w Polsce 2018 roku – narracji rezurekcyjnej, niepodległościowej. Ale jednocześnie by nie była to wystawa rocznicowa, tematyczna, ani też krytyczna, kontestatorska. Zadaliśmy sobie pytanie o obraz historii alternatywnej. Co by było, gdyby malarze z grupy Pendzle (i piszący te słowa) nie żyli współcześnie, ale w następstwie pokoleń, po sobie, jeden po drugim. Zsumowaliśmy liczbę przeżytych przez nas lat i wyszły ponad cztery stulecia – 454 lata. Kawał czasu polskiej sztuki.

Taką koncepcję nowej wystawy w Galerii Sztuki im. Jana Tarasina zaproponował jej kurator, prof. Waldemar Baraniewski. W Kaliszu zostaną zaprezentowane prace artystów z grupy Pendzle, którą tworzą czołowi warszawscy malarze: Tomasz Ciecierski, Ryszard Grzyb, Robert Maciejuk, Paweł Susid i Włodzimierz Jan Zakrzewski. Jednym z jej współtwórców był zmarły w 2010 roku Tomasz Tatarczyk. Od kilku lat uzupełnia grupę nie malarz, a rzeźbiarz – Krzysztof M. Bednarski.

Kurator wystawy tak napisał o artystach: Pendzle to ugrupowanie towarzyskie, rodzaj grupy dyskusyjnej skupiającej artystów z różnych pokoleń i formacji, których łączy potrzeba malowania i intelektualnej refleksji nad obrazem. Każdy z nich w nieco odmienny sposób prowadzi nieustanny dyskurs z obrazem. W obrębię własnej praktyki artystycznej i wobec współczesnej kultury wizualnej. Realizowane przez nich koncepcje obrazu są odmienne, ale wyrastają z jednego obszaru – tradycji nowoczesności i modernizmu, z ich kategoriami i koncepcjami dzieła; w tym także – stosunku do rzeczywistości, swojego czasu, historii.

Grupa Pendzle nie jest ugrupowaniem programowym. Tym, co spaja tworzących ją artystów, jest pewien typ inteligencji, poczucia humoru i wzajemnej ciekawości. Nie da się tych wartości przełożyć na coś konkretnego w obrazie czy też zbudować z nich manifestu programowego. Ale gdyby dzieliły ich zdecydowanie odmienne poglądy na sztukę, współpraca nawet na gruncie towarzyskim byłaby bardzo trudna. Łączy ich, bez wątpienia, wiara w malarstwo jako sztukę aktualną dziś, na początku XXI wieku.

Wernisaż wystawy „454 lata sztuki polskiej. Historyczna Wystawa Grupy Pendzle” odbędzie się wyjątkowo w sobotę, 27.10. 2018 r. o godzinie 18.00, a o godzinie 19.00 zapraszamy na spotkanie autorskie.


Artyści


Krzysztof M. Bednarski

Urodził się  w 1953 roku w Krakowie. W latach 1973-1978 studiował na Wydziale Rzeźby Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie w pracowni prof. Jerzego Jarnuszkiewicza i prof. Oskara Hansena. Jeszcze podczas studiów związany był blisko z teatrem Jerzego Grotowskiego, dla którego w latach 1976-1981 projektował plakaty. Od 1986 roku mieszka w Rzymie; intensywnie obecny jest również na polskiej scenie artystycznej. Najbardziej znaną jego realizacją jest instalacja rzeźbiarska Moby Dick z 1987 roku (w kolekcji Muzeum Sztuki w Łodzi) – swoista ikona sztuki rzeźbiarskiej w Polsce ostatnich dwóch dekad XX wieku. Autor rzeźb nagrobnych, m.in.: Konstantego Puzyny, Krzysztofa Kieślowskiego, Ryszarda Cieślaka, Wojciecha Fangora, Krzysztofa Krauzego, oraz pomników Incontro con Federico Fellini (Rimini, 1994), Fryderyka Chopina La note bleue (Wiedeń, 2010), a także rzeźby Thanatos Polski (kolekcja MN we Wrocławiu, 1984), poświęconej pamięci przyjaciół z Teatru Laboratorium Jerzego Grotowskiego. Kilkakrotnie wyróżniony stypendium MKiDN oraz w latach 1988-1989 stypendium Rządu Włoskiego. Laureat nagrody im. Katarzyny Kobro i Franco Cuomo International Award. Odznaczony Złotym Medalem Zasłużony Kulturze Gloria Artis.

Tomasz Ciecierski

Urodził się w 1945 roku w Krakowie. Studiował na Wydziale Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, gdzie w 1971 roku uzyskał dyplom w pracowni prof. Krystyny Łady-Studnickiej. W tym samym roku wyjechał do USA, przez rok przebywał w Nowym Jorku. W 1971 roku powrócił do Polski i podjął pracę na ASP w Warszawie. Amsterdamie, w 1985-1986 w Atelierhaus w Worpswede i w 1990-1991 w Musee d’Art Contemporain w Nimes. Brał udział w prestiżowych międzynarodowych pokazach sztuki, m.in. na 19. Biennale w Sao Paulo (1987) oraz Documenta w Kassel (1992). Współpracuje z Galerią Foksal i Galerią Le Guern w Warszawie, Galerią Ego w Poznaniu,  Wetering Galerie w Amsterdamie (do 2014) i Galerie Hans Strelow w Düsseldorfie. W 1999 roku otrzymał nagrodę im. Jana Cybisa za dorobek twórczy. Mieszka i pracuje w Warszawie.

Ryszard Grzyb

Urodził się w 1956 roku w Sosnowcu. Studiował w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych we Wrocławiu w pracowni prof. Zbigniewa Karpińskiego (1976-1979) oraz na Wydziale Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie (1979-1981). Dyplom uzyskał w pracowni prof. Rajmunda Ziemskiego. W latach 1982-1992 był członkiem grupy artystycznej Gruppa, z którą wystawiał i uczestniczył w jej akcjach. Był też współzałożycielem i wydawcą pisma Gruppy – „Oj dobrze już” (1984-1988). Od połowy lat osiemdziesiątych odbył kilka podróży artystycznych: w 1986 roku, razem z Ryszardem Woźniakiem, przebywał na stypendium w Berlinie Zachodnim, w latach 1990-1991 gościł w Kolonii na zaproszenie Rafała Jablonki, w 1995 roku znalazł się ponownie w Niemczech na stypendium w Lamspringe, a w 1996 w Saignon na zaproszenie Kamili Regent i Pierre’a Jaccauda. Równolegle do malarstwa uprawia twórczość poetycką, zadebiutował jeszcze w okresie studiów we Wrocławiu. W 2004 roku rozpoczął multimedialny projekt Zdania napowietrzne, w ramach którego kolekcjonuje krótkie sentencje poetyckie, „absurdalne haiku”  i umieszcza je w kontekście zupełnie obcym poetyckim eksperymentom – na billboardach, pocztówkach, ołówkach, kubkach, zmienia je w neony, tabliczki informacyjne. Laureat Nagrody im. Jana Cybisa w roku 2010. Instruktor karate (3 dan) i boksu tajskiego.

Robert Maciejuk

Urodził się w 1965 roku w Białej Podlaskiej. W latach 1985-1990 studiował na Wydziale Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie pod kierunkiem prof. Stefana Gierowskiego i prof. Ryszarda Winiarskiego. Do 1995 roku pracował jako asystent na ASP. Współpracuje z Galerią Foksal i Galerią Le Guern w Warszawie. Uhonorowany nagrodą im. Jana Cybisa za rok 2009. Mieszka i pracuje w Warszawie.

Paweł Susid

Urodził się w 1952 roku w Warszawie. Po ukończeniu Technikum Mechanicznego przy ul. Stalingradzkiej 33 (obecnie Jagiellońska), specjalność – obróbka skrawaniem, w latach 1973-1978 studiował na Wydziale Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Dyplom uzyskał w pracowni prof. Tadeusza Dominika, a aneks z litografii w pracowni prof. Mariana Rojewskiego. Po studiach przez pięć lat pracował w reklamie warszawskich kin „Atlantic” i „Śląsk”. W latach 1984- 1992 prowadził Galerię Młodych przy Klubie Prasy i Książki „Bielany” oraz Galerię Nieprofesjonalistów przy Dzielnicowym Domu Kultury Robotniczej. Po zmianach ustrojowych wiele lat imał się różnych zajęć, m.in. trzy lata pracował jako nauczyciel techniki i plastyki w szkołach: podstawowej, gimnazjum i liceum.  Dziewięć lat pracował jako instruktor ceramiki w Pałacu Młodzieży. Od 2009 roku wykłada w warszawskiej ASP, obecnie jako prof. ASP dr hab. prowadzi Pracownię Koncepcji Obrazu na Wydziale Sztuki Mediów. W 2011 roku został laureatem Nagrody im. Jana Cybisa. Mieszka i pracuje w Dziekanowie Bajkowym pod Warszawą.

Włodzimierz Jan Zakrzewski

Urodził się w 1946 roku w Łodzi. Jego ojciec, Włodzimierz Zakrzewski, był malarzem i plakacistą, a matka, Elżbieta Owsepian-Zakrzewska, malarką. W latach 1964-1970 studiował na Wydziale Malarstwa warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych. Dyplom uzyskał w pracowni prof. Krystyny Łady-Studnickiej. W 1981 roku wyjechał z Polski i zamieszkał w USA w stanie Nowy Jork. Ma na swoim koncie pobyty rezydenckie: w latach 1978-1979 i 1982 w Stedelijk Museum w Amsterdamie; w 1994 roku w de Pont Foundation w Amsterdamie; w latach 1995-1996 w Künstlerhaus Bethanien w Berlinie. Od 1990 roku dzielił swój czas pomiędzy Nowym Jorkiem a Warszawą, od 2001 roku mieszka i pracuje w Warszawie.

Wystawę będzie można obejrzeć w Galerii Sztuki im. Jana Tarasina w terminie:od  27.10. do 1.12.2018 r.

Więcej informacji na stronie Galerii: www.tarasin.pl

informacja prasowa

Aleksander Jackowski: Promyk światła w ciemności

1 stycznia 2017 roku zmarł w wieku 96 lat Aleksander Jackowski - etnograf, historyk i krytyk sztuki, antropolog kultury, kojarzony przede wszystkim z tzw. sztuką naiwną.

Aleksander Jackowski, fot. Wikipedia

Nikt jak On, z takim oddaniem i empatią, nie zajmował się artystami, którzy tworzyli tzw. sztukę nawiną. Sam zresztą wolał ich nazywać artystami ”osobnymi”, dla których sztuka była przede wszystkim ekspresją indywidualną, a twórczość – rodzajem konieczności.

Profesor był często jedynym człowiekiem, który się nimi interesował, a przez to ich niejako nobilitował. Sylwetki artystów utrwalił w swojej książce ”Sztuka zwana naiwną”. Zawarł w niej wstrząsające biografie ludzkie, jak choćby historię ociemniałej malarki – kobiety, którą do tworzenia zachęcał sam Jacek Malczewski, ale uległa wypadkowi i straciła bezpowrotnie wzrok. Mimo to jednak podjęła heroiczny trud i malarką została…

Ale jest tam także zawarta opowieść o tym, że życie może znaleźć swoje największe spełnienie w późnej starości. Tak było w przypadku 81-letniego Jana Długosza, których zaczął malować góry w tak późnym wieku, ponieważ kondycja nie pozwalała mu już się po nich wspinać. Obrazy zanosił do szpitala swojemu przyjacielowi, aby i on czerpał z nich wolę życia. Miał wiele wystaw i był czynnym malarzem (a także myślicielem) do 95 roku życia. Swoje przemyślenia przekazał prof. Jackowskiemu, ponieważ nie miał już nikogo bliskiego.

Osobiście miałam szczęście zetknąć się z prof. Aleksandrem Jackowskim ponad dziesięć lat temu, na spotkaniu zorganizowanym przez Instytut Historii Sztuki we Wrocławiu. Przyjechał z filmem i wykładem poświęconym Stanisławowi Zagajewskiemu, niezwykłemu artyście – rzeźbiarzowi, którego Profesor osobiście odkrył. Ten sierota, człowiek upośledzony, żyjący na marginesie, w bardzo nędznych warunkach, okazał się niezwykle uzdolnionym rzeźbiarzem. Jego twórczość porównywał Profesor z dziełami słynnego Gaudiego, a przecież był to artysta z Bożej łaski, który nie miał szansy na odpowiednie wykształcenie. Jednakże tworzenie było jego pasją i powodem do dumy.

Profesor był człowiekiem niezwykłej skromności. Potrafił ze zrozumieniem pochylić się nad najbardziej skrzywdzonymi ludźmi – to była jego misja.
Dla niektórych ludzi – powiedział kiedyś – jestem promyczkiem światła w ciemności.
I tak rzeczywiście było.

Artykuł ukazał się pierwotnie na portalu Kulturaonline.

„Zwiać za wszelką cenę” Jarosława Molendy: Dlaczego uciekali z PRL-u? /recenzja książki/


Książka Jarosława Molendy to pasjonujące historie, skłaniające do refleksji nad meandrami ludzkiego losu, nie tylko w czasach PRL-u.

Książka Jarosława Molendy: „Zwiać za wszelką cenę. Słynni uciekinierzy i emigranci z PRL” zawiera dziewięć biografii, z których każda jest właściwie materiałem na książkę. Historie bohaterów różnią się od siebie niekiedy diametralnie, inne są także ich motywy i losy w tzw. wolnym świecie. Autor przegląda uważnie rozmaite źródła, aby oddać możliwie najrzetelniej cechy ich osobowości, zrozumieć, dlaczego właśnie oni i w jakich okolicznościach dokonali wyboru, a wreszcie – jak potoczyły się potem ich losy. Nie zawsze udaje mu się to rozwikłać i bywa, że pozostajemy z uczuciem niedosytu, ale nie jest to przecież żadną wadą. Przeciwnie, staje się zachętą do przemyśleń.
Jarosław Molenda próbuje we wstępie dociekać, jakie są mechanizmy łączące te wszystkie ucieczki. Dochodzi jednak do wniosku, że osoby te nie łączy zgoła nic, tak są różne.
Ważniejsze są warunki duchowe pracy artystów przebywających poza ich macierzystym krajem – konkluduje autor – ale i tu nie istnieją reguły obowiązujące wszystkich emigrantów. Jedni giną na wygnaniu, inni znajdują tam dobre warunki dla swojej pracy.
Potwierdzałby to casus Marka Hłaski, który na emigracji się nie odnalazł, w przeciwieństwie do Jerzego Panufnika, którego kariera rozkwitła, choć i on nie czuł się w nowych warunkach komfortowo.
Pierwszą uciekinierką, której pozostanie na Zachodzie odbiło się szerokim echem, była baletnica Mazowsza – Krystyna Bujnowska. Stało się to podczas pobytu zespołu w Paryżu i wcale nie było takie łatwe, zważywszy, że młodzi artyści mieli zawsze opiekunów ze służby bezpieczeństwa. Krążyły nawet na ten temat przeróżne żarty, jak choćby ten o skrzypku, który marzył o zagraniu na Stradivariusie i tłumaczył swemu „stróżowi”, że to przeżycie podobne do tego, gdyby pozwolono mu wystrzelić z rewolweru Dzierżyńskiego. Bujnowska szczęśliwie nie musiała nic tłumaczyć – po prostu nikt jej o to nie podejrzewał. Udzieliła też wywiadu dla Radia Wolna Europa, którego można dziś posłuchać bez zagłuszania i w którym wyraża radość z powodu nagłej sławy (jej fotografie ukazały się we francuskich gazetach) i w ogóle jest zachwycona.
Krystyna Bujnowska nie miała w Polsce żadnej rodziny, tym bardziej więc pragnęła połączyć się z mieszkającą w Stanach Zjednoczonych ciotką. Wyszła za mąż za Polaka i oboje podtrzymywali polskie tradycje, m.in. ucząc dzieci języka polskiego. Niestety, autorowi książki nie udało się dotrzeć do rodziny, nie wiadomo więc, jakie były dalsze losy pierwszej uciekinierki. Wiadomo natomiast, że dzięki niej zrobił się medialny szum wokół zespołu Mazowsze i widzowie gęsto wypełnili widownię. Jak się nietrudno domyślić, nikt tego nie rozumiał i nie docenił, przeciwnie – dziewczyna została napiętnowana przez członków zespołu, nie wspominając już o komunistycznych władzach. Ale i tak nie była ostatnią, która odważyła się na taki krok, bo był do krok w stronę wolności.
Najbardziej tajemniczym uciekinierem na Zachód był – i nadal takim pozostał – Józef Światło, pułkownik UB, którego opowieści o zbrodniach reżimu, mimo że sam brał udział w zbrodniczym systemie, wpłynęły znacząco na bieg historii. Audycje radiowe, w których podawał wiele skrywanych dotąd faktów, przyczyniły się bowiem do zmian szeregach partyjnej elity (uwolniono m.in. Władysława Gomułkę i innych aresztowanych), ale przede wszystkim – wypuszczono wreszcie polskich żołnierzy przetrzymywanych w ZSRR. Dlaczego Światło uciekł i zeznawał – nie wiadomo tego do dziś. Istnieją hipotezy, że był agentem Moskwy i został wysłany za Zachód po to, aby przyśpieszyć zmiany, które nastąpiły po śmierci Stalina. Nie wiadomo także, co działo się ze Światłą potem. Prawdopodobnie, podobnie jak Ryszard Kukliński, otrzymał nową tożsamość, zacierano wszelkie prowadzące do niego ślady i mylono tropy. Dopiero w 2008 roku IPN wystąpił do USA o odtajnienie dokumentów CIA, gdyż rozpoczęło się przeciwko Światle postępowanie. Jak się bowiem okazało, przyczynił się on do aresztowania ok. 150 członków AK, których potem torturowano, zabijano lub wysłano do łagrów. Jednak w odpowiedzi uzyskano tylko lakoniczną informację, że Józef Światło zmarł 2 września 1994 roku w Stanach Zjednoczonych. Kolejne pisma pozostały bez odpowiedzi. Pozostaje mieć nadzieję, że zarówno w tej, jak i innych sprawach odpowiedzi należy szukać w archiwach NKWD…
Książka Jarosława Molendy o uciekinierach z PRL jest rzetelną, choć nie pierwszą publikacją na ten temat. Znajdziemy w niej – oprócz wspomnianych – także biografie Piotra i Mieczysława Ejsmontów, Stefana Korbońskiego, Władysława Kozakiewicza, Stanisława Mikołajczyka, Andrzeja Panufnika i Tadeusza Teodorowicza. Pasjonujące historie, skłaniające do refleksji nad meandrami ludzkiego losu, nie tylko w czasach PRL-u. Może tylko tytuł publikacji niezbyt fortunny, bo zbyt pospolity i tabloidowy.
Książka Jarosława Molendy: „Zwiać za wszelką cenę. Słynni uciekinierzy i emigranci z PRL” ukazała się nakładem Wydawnictwa Bellona.
Recenzja ukazała się pierwotnie na portalu Culture Avenue.

Sobota i niedziela na American Film Festival. Spotkania z twórcami filmów konkursowych

Dziś ostatnia szansa, aby spotkać się z Alexandrem Rockwellem i porozmawiać z twórcami filmów z konkursowej sekcji Spectrum. Również dzisiaj masterclass z Sarą Driver, a po dniu spędzonym w kinie – na przygotowane przez magazyn K MAG afterparty w klubie festiwalowym Surowiec.

Lenz

Spotkania
Dzień najlepiej rozpocząć od seansu Lenz (10:30) – brawurowego debiutu Alexandre’a Rockwella, tegorocznego laureata Indie Star Award. Oprócz spotkania po Lenz, reżyser weźmie udział w rozmowie z widzami także po pokazie Pokochać kogoś (Somebody to Love) o 12:45. 
Po południu zapraszamy na dyskusję z Christianem Papierniakiem i Meghan Lennox – twórcami Izzy zapieprza przez miasto (Izzy Gets the Fuck Across Town, 13:45), Danielem Laabsem, reżyserem Julesa światła i mroku (Jules of Light and Dark, 15:00) oraz Nicole Brending, autorką Dollhouse: Jak amerykańska popkultura pozbawia kobiety podmiotowości (Dollhouse: The Eradication Of Female Subjectivity in America Popular Culture) – o 17:45. Sara Driver, również wyróżniona Indie Star Award, spotka się z widzami po seansie Sleepwalk o 13:30, w ramach masterclass o 16:30 i Basquiat: nim nadeszła sława (Boom for Real: The Late Teenage Years of Jean-Michel Basquiat) o 21:00.
Przed pokazami Właściciela (The Landlord, 18:00) i Szamponu (Shampoo, 20:45) , o dziełach Hala Ashby’egobohatera retrospektywy 9. AFF – opowie Nick Dawson, znawca jego twórczości i współautor dokumentu Hal.
Dodaj napis
Filmowe perełki AFF – nie przegap jutro
9:45 – RBG, reż. Julie Cohen, Betsy West: opowieść o żywej legendzie – 85-letniej sędzinie Sądu Najwyższego USA – Ruth Bader Ginsburg – która stała się ikoną popkultury. W filmie śledzimy życie RBG – drobnej, cichej kobiety, której siła tkwi w odważnych, precyzyjnych, oszałamiająco trafnych wypowiedziach. Ginsburg poświęciła całą swoją karierę żmudnej walce z dyskryminacją ze względu na płeć, stając w obronie zarówno kobiet, jak i mężczyzn;
12:15 – Dollhouse: Jak amerykańska popkultura pozbawia kobiety podmiotowości (Dollhouse: The Eradication Of Female Subjectivity in America Popular Culture), reż. Nicole Brending: feministyczna bomba ukryta w lekkiej, zabawnej formie lalkowej animacji, satyra na amerykańską popkulturę, demaskująca podszyte mizoginią mechanizmy produkowania kobiecych gwiazd czy klisze kina dokumentalnego. Film ma swoją światową premierę na American Film Festival!;
15:15 – Powrót do domu (Coming Home), reż. Hal Ashby: co prawda Łowca jeleni jest znakomitym filmem, ale to Powrót do domu powinien być wymieniany jako jedno z czołowych dzieł prezentujących absurd wojny wietnamskiej (i wojny w ogóle). Wcielający się w głównych bohaterów Jane Fonda i Jon Voigt zostali nagrodzeni Oscarami i Złotymi Globami za swój występ, Voigt zgarnął także nagrodę dla najlepszego aktora w Cannes;
17:45 – Monrovia, Indiana, reż. Frederick Wiseman: nestor amerykańskiego kina dokumentalnego wyrusza na prowincję, gdzie z właściwą sobie wnikliwością przygląda się codziennemu życiu w tytułowym miasteczku. Choć Wiseman wielokrotnie demonstruje absurdalne poczucie humoru w stylu Formana czy Piwowskiego, jego celem nie jest bynajmniej stworzenie efektownej karykatury. Intencją reżysera jest próba opisania specyfiki małomiasteczkowej mentalności;
21:15 – Ostatnie zadanie (The Last Detail), reż. Hal Ashby: na ten film zabierzcie ze sobą swojego najlepszego przyjaciela. Tym razem Ashby rozprawia się ze stereotypowymi wzorcami „prawdziwego mężczyzny”, tworząc wybitnie zabawną opowieść o sile przyjaźni. Na pierwszym planie Jack Nicholson jako marynarz z legendarnym wąsem.
informacja prasowa

Bach Pasjami... /relacja z koncertów "Pasji wg św. Mateusza w NOSPR i w Narodowym Forum Muzyki/

Okres przedświąteczny był dla mnie w tym roku szczególny, miałam bowiem okazję dwukrotnego wysłuchania Pasji według św. Mateusza Johanna Seb...

Popularne posty