czwartek, 31 stycznia 2019

Marcin Dorociński na księżycu w premierowym słuchowisku radiowej Dwójki

W najbliższą sobotę, 2 lutego, radiowa Dwójka zaprasza w kosmiczną podróż w czasie, za sprawą premiery w cyklu „Wieczór ze słuchowiskiem”, czyli „Trzeciej strefy” Dariusza Rzontkowskiego, z Marcinem Dorocińskim w obsadzie. Początek o godz. 18.00.





W słuchowisku „Trzecia strefa” Dariusza Rzontkowskiego czasoprzestrzeń zostaje zaburzona i jego bohater wyrusza w wędrówkę w poszukiwaniu idealnej miłości. Marcin (w tej roli Marcin Dorociński) z pomocą tajemniczego Doktora X (Łukasz Lewandowski) przenosi się w przyszłość, by na Księżycu spotkać miłość swojego życia, Agatę (Agnieszka Suchora). Ale niech nie zwiedzie nas ta na pozór absurdalna fabuła, bowiem jest to również podróż w głąb siebie.

Tę eksperymentalną, futurystyczną opowieść o poszukiwaniu idealnej miłości, ale i o samotności oraz odchodzeniu reżyseruje Wawrzyniec Kostrzewski. – W niektórych autorach fascynuje mnie to, że potrafią o bardzo głębokich, często tragicznych sprawach pisać w sposób lekki, w sposób wykraczający poza szablonowe pokazywanie konkretnych zjawisk, mówić o emocjach i uczuciach nielirycznie, niedosłownie. I tak jest w przypadku Dariusza Rzontkowskiego, który w przysłowiowe sreberka zawija te dobra, które chce pokazać i robi to niezwykle oryginalnie, dlatego porusza moją wyobraźnię w sposób szczególny. Jeżeli wejdziemy trochę głębiej, pod tę zewnętrzną, mocno abstrakcyjną warstwę, to spotykamy opowieść o porażającej samotności, potrzebie ciepła, uczucia, miłości, ale i upadku świata wartości, o społeczeństwie, które traci jakąś naiwność, prostotę i dziecięcą niewinność – mówi Kostrzewski.

Dariusz Rzontkowski – „Trzecia strefa”; reż. Wawrzyniec Kostrzewski, muzyka Piotr Łabonarski, realizacja akustyczna Maciej Kubera, wydawca Małgorzata Szymankiewicz.


Obsada: Marcin Dorociński (Marcin), Agnieszka Suchora (Agata, Mama, Sztuczna Inteligencja, Głos Agaty), Łukasz Lewandowski (Doktor X), Paweł Tucholski (Swibil, Hipnagog Egigwa), Robert Majewski (Pracownik Obsługi Kosmodromu), Olga Sarzyńska (Kosmita, Brama, Łajka, Hipnagog Agpa), Przemysław Wyszyński (Komandor, Robot, Hibernator, Radio).

informacja prasowa

Anna Orłowska: "Futerał" - wystawa fotografii

"Futerał" Anny Or­łow­skiej to wystawa fotografii uka­zu­ją­ca za­wi­łe hi­sto­rie wy­bra­nych pol­skich zam­ków i pa­ła­ców – ich mi­nio­ne funk­cje, ak­tu­al­ne za­sto­so­wa­nia i per­wer­syj­ne trans­for­ma­cje. 

fot. Anna Orłowska
Trud­no zde­fi­nio­wać, czym jest no­stal­gia i prze­nik­nąć do­kład­nie jej źró­dła, jed­nak do­brze wy­czu­wamy, kie­dy ukłu­je swo­im tę­pym ostrzem. Nie­ro­ze­rwal­nie łą­czy się z tę­sk­no­tą za czymś in­nym — miej­scem lub cza­sem. Prze­szłość, zwłasz­cza ta za­po­ży­czo­na i nie­prze­ży­ta, do­star­cza jej nie­koń­czą­cej się po­żyw­ki. Jed­nym z moż­li­wych źró­deł ta­kiej tę­sk­no­ty jest fa­scy­na­cja przed­wo­jen­nym sty­lem ży­cia ary­sto­kra­cji. Wraz z roz­pę­dza­ją­cą się co­raz bar­dziej rze­czy­wi­sto­ścią, ko­lej­ny­mi re­wo­lu­cja­mi i kryzysa­mi, po­ja­wia się po­trze­ba wej­rze­nia w tę nie­da­le­ką prze­szłość, któ­rej ob­raz jest speł­nie­niem wy­obra­żeń o „sta­rych, do­brych cza­sach”, gdy za­sa­dy były pro­ste i prze­strze­ga­ne, hie­rar­chia wła­dzy nie­zmien­na, a oto­cze­nie pięk­ne i wy­ra­fi­no­wa­ne.


Anna Orłowska, fot. organizatorów

Tu po­ja­wia się Pa­łac – ich dzieje są w Pol­sce za­wi­łe. Prze­fil­tro­wa­ny przez tra­gicz­ną pol­ską hi­sto­rię, sen­ty­ment na­bie­ra no­we­go cię­ża­ru. Wie­lo­wąt­ko­we na­war­stwie­nia wy­da­rzeń, zna­czeń i prze­mian uwi­dacz­nia­ją się w zde­rze­niach róż­nych form pa­ła­co­wych eg­zy­sten­cji: od prze­strze­ni zam­ko­wych mu­ze­ów z ich upu­dro­wa­nym tu­ry­stycz­nym obie­giem, po­przez szczel­nie od­dzie­lo­ne od nie­go
gę­stwi­ny ko­ry­ta­rzy i po­miesz­czeń ad­mi­ni­stra­cyj­nych, po te miej­sca, któ­rych na szczę­ście czy na
nie­szczę­ście nie prze­nie­sio­no w stan mu­ze­al­nej hi­ber­na­cji. Sta­ły się one nie­ja­ko po­la­mi eks­pe­ry­men­tal­nych dzia­łań z ga­tun­ku sztu­ki prze­trwa­nia: ad­ap­ta­cji, trans­for­ma­cji, przy­spo­so­bie­nia, do­pa­so­wa­nia, dzie­le­nia. Ary­sto­kra­cja daw­no już stra­ci­ła re­al­ny wpływ na świat, ale nie moż­na po­wie­dzieć, że się zdez­ak­tu­ali­zo­wa­ła. Wręcz prze­ciw­nie, jest w mo­dzie, tyl­ko w po­sta­ci nie­co prze­miesz­czo­nej: jako mo­del. Czym­że są bo­wiem pa­ła­ce naj­bo­gat­szych ery zglo­ba­li­zo­wa­ne­go ka­pi­ta­łu, czym są re­zy­den­cje gwiazd kina i mu­zy­ki, pre­zen­to­wa­ne w pro­gra­mach te­le­wi­zyj­nych i ko­lo­ro­wej pra­sie? An­giel­ska ro­dzi­na kró­lew­ska, wła­ści­wie spro­wa­dzo­na do ga­dże­tu, zja­wi­ska bu­du­ją­ce­go mar­kę pań­stwa, jest jed­no­cze­śnie pod­sta­wo­wym bu­dul­cem kul­tu­ry po­pu­lar­nej Wysp Bry­tyj­skich. To dzie­dzic­two tkwi w nas więc bar­dziej niż mo­gli­by­śmy się tego spo­dzie­wać. Dziś każ­dy może za­miesz­kać w pa­ła­cu (re­wo­lu­cja ko­mu­ni­stycz­na po­ka­za­ła to do­słow­nie), nie w tym jed­nak rzecz. Pa­łac ota­cza nas ze­wsząd, jest w na­szych do­mach i miesz­ka­niach, w na­szych sza­fach i w na­szych te­le­fo­nach. Pa­łac to nie bu­dy­nek, pa­łac to gra po­zo­rów, kre­acja wi­ze­run­ku, te­atr, lecz tak­że świat po­dzia­łów, za­własz­czeń, wy­zy­sku. Pa­łac to OB­RAZ, któ­ry two­rzy­my dla in­nych o nas, to na­sze „oto­cze”*.

tekst: Anna Or­łow­ska

*Oso­ba o od­po­wied­niej po­zy­cji spo­łecz­nej cha­rak­te­ry­zu­je to, co Gal­swor­thy na­zwał „oto­czem”: „For­sy­te­’o­wie nie by­wa­ją ni­g­dy wi­dzia­ni — a gdy­by na­wet byli wi­dzia­ni, nikt by ich nie po­znał — ina­czej ani­że­li we wła­ści­wym im oto­czu, na któ­re skła­da­ją się: wa­run­ki ich ży­cia, ma­jąt­ki, zna­jo­mo­ści i żony — sta­le to­wa­rzy­szą­ce im w wę­drów­ce po świe­cie zło­żo­nym z ty­się­cy in­nych For­sy­te­’ów rów­nież ży­ją­cych we wła­ści­wym im oto­czu. Nie­po­dob­na so­bie wy­obra­zić For­sy­te­’a bez wła­ści­we­go mu oto­cza — był­by jak po­wieść bez in­try­gi, co jak wia­do­mo, na­le­ży do ano­ma­lii”.

Wy­sta­wie to­wa­rzy­szy pu­bli­ka­cja.


Pre­mie­ro­wa od­sło­na wy­sta­wy pre­zen­to­wa­na była przez Ga­le­rię Wschód w ra­mach ze­szło­rocz­ne­go WGW.

wernisaż: czwar­tek – 31 stycz­nia 2019, g. 19:00
galeria Miejsce przy Miejscu, pl. Strzelecki 14 , Wrocław
Or­ga­ni­za­tor: Miej­sce przy Miej­scu / OPT


Anna Orłowska, fot. organizatorów


informacja prasowa


Anna Orłowska ukończy­ła Fo­to­gra­fię w Pań­stwo­wej Wyż­szej Szko­le Fil­mo­wej, Te­le­wi­zyj­nej i Te­atral­nej w Łodzi (2011) oraz w In­sty­tu­cie Twór­czej Fo­to­gra­fii na Uni­wer­sy­te­cie Ślą­skim w Opa­wie (2013). Lau­re­at­ka sty­pen­dium Pho­to Glo­bal w Scho­ol of Vi­su­al Arts w No­wym Jor­ku (2013). Jej pra­ce po­ka­zy­wa­ne były m.in. w: CSW U-jaz­dow­ski w War­sza­wie, Exi­le Gal­le­ry w Ber­li­nie, ga­le­rii Pa­nop­ti­kon w Sztok­hol­mie, na In­ter­na­tio­nal Fe­sti­val of Fa­shion and Pho­to­gra­phy w Hy­eres (FR), w Mu­sée de l’E­ly­sée (CH), w Aper­tu­re Fo­un­da­tion (USA) czy w Fun­da­ció Joan Miró (E). Sty­pen­dyst­ka Mi­ni­stra Kul­tu­ry i Dzie­dzic­twa Na­ro­do­we­go (2010, 2013, 2017). No­mi­no­wa­na do na­gro­dy Di­sco­ve­ry na fe­sti­wa­lu Ren­con­tres Ar­les 2015 (FR), w 2017 r. otrzy­ma­ła Over­se­as Award na Hi­ga­shi­ka­wa In­ter­na­tio­nal Pho­to­gra­phy Fe­sti­val (JP). Współ­pra­cu­je z ga­le­rią Wschód.

środa, 30 stycznia 2019

Jak kokaina wpłynęła na twórczość i życie Witkacego. Prace artysty na wystawie w Warszawie

Podobno nie był to nałóg, lecz cykliczny i kontrolowany eksperyment. Narkotyki pomagały Witkacemu w odkrywaniu nowych środków ekspresji. Efektem tych eksperymentów są prace stanowiące zjawisko, którego nie zna światowa sztuka. 

Witkacy, Portret kobiety

Już 14 lutego na aukcji Prace na Papierze: Sztuka Dawna w DESA Unicum pod młotek pójdzie „Portret kobiety” Witkacego pochodzący z 1939 roku. Oznaczenie na pracy wskazuje na to, że dzieło powstało pod wpływem kokainy. Niedługo potem artysta popełnił samobójstwo.

Prezentowana na portrecie z 1939 roku kobieta musiała pochodzić z bliskiego otoczenia Witkacego. Portretowy „Typ C” przeznaczony był bowiem wyłącznie dla przyjaciół zakopiańskiego geniusza, towarzyszących mu w narkotycznych seansach. Mimo tego, że artysta przestrzegał przed niebezpieczeństwem nałogu, prowadzącego do ruiny osobowości, kokainę zażywał do końca swojego życia, co poświadcza prezentowany portret przypadający na rok samobójczej śmierci artysty.

Praca bez wątpienia należy do wyjątkowej galerii portretów stworzonych pod wpływem kokainy o czym świadczy zapis przy sygnaturze „T.C + Co”. Artysta z zamiłowaniem badał działanie substancji psychoaktywnych i ich wpływ na kształt tworzonego dzieła. Obiektami eksperymentów artysty byli przede wszystkim jego przyjaciele – artyści, naukowcy, przedstawiciele inteligencji, a także kobiety, ale tylko te szczególnie bliskie mu uczuciowo bądź fascynujące go swoją urodą. Otoczone skandaliczną legendą narkotykowe „orgie” szokowały i oburzały publiczność, zarówno za czasów życia Witkacego, jak i długo po jego śmierci.

Mimo otoczki skandalu, która towarzyszyła artyście przez całe życie, zdarzały się także okresy abstynencji. W 1932 roku artysta przebywał w Warszawie. W liście do znajomych pisał „Czytam dużo, rysuję, piszę (nieźle), w ogóle dużo robię i czuję się na byczo na NP. i Nπ”. Adnotacja oznacza, że w tym czasie artysta nie pił i nie palił papierosów. Z tego czasu pochodzą prezentowane w katalogu portrety małżeństwa Jastrzębskich. Adnotacja dotycząca abstynencji została zawarta na obydwu pracach. Dzieł nie da zakwalifikować się do żadnego z typów opisanych w słynnym „Regulaminie Firmy Portretowej”. Świadczy to o indywidualnym podejściu artysty do portretowanej pary. Według podań rodziny Jastrzębskich, Wincenty i Witkacy byli dobrymi znajomymi. Na fotografiach z tamtego okresu widać, że Gertruda Jastrzębska była zjawiskowo piękna. Porównując oba portrety nie sposób nie zauważyć szczególnej dbałości autora w podkreśleniu urody kobiety, pozostającym w kontraście do wizerunku Wincentego Jastrzębskiego, w którym artysta położył większy nacisk na oddanie psychologicznej prawdy o modelu. 

Na aukcji "Prace na Papierze: Sztuka Dawna" zaprezentowany zostanie wybór znakomitych prac absolutnych klasyków polskiej sztuki XIX wieku, Młodej Polski, międzywojnia jak i czasów powojennych. Pod młotek trafią prace unikatowe, rzadkie na rynku, posiadające ogromną wartość historyczno-artystyczną. W ofercie pojawią się dzieła klasy muzealnej m.in.: „Białe róże w wazonie” autorstwa Leona Wyczółkowskiego czy „Polowanie w Hubertusstock” z 1899 roku autorstwa Juliana Fałata. Ponadto w ofercie znajdują się nazwiska z panteonu polskiej sztuki XIX i XX wieku, jak Stanisław Wyspiański, Wojciech Kossak, Teodor Axentowicz, Wacław Borowski, Rafał Malczewski czy Józef Mehoffer.

Aukcja "Prace na Papierze: Sztuka Dawna": 14 lutego 2019, godz.19.00, Dom Aukcyjny
DESA Unicum, ul. Piękna 1A, Warszawa

Wystawa obiektów: 4-14 lutego 2019, godz. 11-19 (poniedziałek-piątek) i godz. 11-16
(sobota), Dom Aukcyjny DESA Unicum, ul. Piękna 1A, Warszawa, wstęp wolny

informacja prasowa

„CZYTAJĄCE LISTY Jana Vermeera van Delft” - wykład Juliusza Chrościckiego

Muzeum Uniwersytetu Wrocławskiego ma zaszczyt i przyjemność zaprosić na wykład prof. dr. hab. Juliusza Chrościckiego pt. „CZYTAJĄCE LISTY Jana Vermeera van Delft.





Wykład będzie poświęcony wybranemu motywowi w twórczości jednego z najsłynniejszych malarzy w historii: Jana Vermeera van Delft (1632-1675). Ten holenderski artysta uchodzi za mistrza scen rodzajowych, zwłaszcza przedstawień kobiet we wnętrzach mieszkalnych, które zajęte są codziennymi czynnościami, np. czytaniem.


prof. dr hab. Juliusz Chrościcki, prasowe

Prof. Juliusz Chrościcki jest jednym z najwybitniejszych polskich historyków sztuki nowożytnej i specjalistą z zakresu ikonografii władzy. Od początku swojej naukowej kariery był związany z Uniwersytetem Warszawskim, na którym pełnił funkcję prodziekana i dziekana Wydziału Historycznego. W latach 1994–1998 był dyrektorem polskiego ośrodka przy Sorbonie w Paryżu (Centre de Civilisation Polonaise). Prof. Chrościcki jest współtwórcą i redaktorem naczelnym półrocznika „Barok. Historia-Literatura-Sztuka” (od 1994 roku), a także autorem licznych publikacji naukowych na temat historii sztuki i kultury nowożytnej Europy.






1 lutego 2019 roku, o godzinie 11.00 w Auli Leopoldyńskiej.  

informacja prasowa

wtorek, 29 stycznia 2019

Opera Rara | program wydarzeń towarzyszących

Kolejna edycja festiwalu Opera Rara rozpocznie się już 31 stycznia w Centrum Kongresowym ICE Kraków. Festiwal zainauguruje “Hippolyte et Aricie”, a w programie oprócz wystawień scenicznych oraz mistrzowskich recitali wokalnych, można znaleźć również szereg spotkań towarzyszących festiwalowi Opera Rara. 





1 lutego 2019 (piątek), 17.00
De Revolutionibus Books&Cafe | ul. Bracka 14
Niekończący się dramat – antyczne miłości  

Jak wyewoluowała antyczna idea miłości? Jakie to miało odbicie w europejskich tekstach kultury różnych epok? Jak się ma do tego wszystkiego opera? Na kozetce pojawią się miedzy innymi: Amor, Jowisz, Hipolit, Aricia, Fedra, Tezeusz, bohaterowie Pieśni nad Pieśniami i Edyp z mamusią. W roli seksuologów literatury i sztuki wystąpią:  Aleksandra Klęczar i Agnieszka Fulińska. Prowadzenie Krzysztof Bielawski. W przygotowaniu tego spotkania włączyli się Aleksandra Klęczar (znawczyni nie tylko antyku, ale i popkultury) & Krzysztof Bielawski.


2 lutego 2019 (sobota), 12.00
Księgarnia muzyczna Kurant | Rynek Główny 36
Spotkanie z Tomaszem Cyzem

Tomasz Cyz jest człowiek orkiestrą – wybitnym eseistą, charyzmatycznym redaktorem, czułym czytelnikiem i widzem. Szereg jego aktywności łączy wspólny mianownik, to jest ogromna wrażliwość na muzykę, wrażliwość na piękno. To czyni go jednym z najciekawszych współczesnych reżyserów. Spotkanie z Tomaszem Cyzem poprowadzi Agata Drotkiewicz.


6 lutego 2019 r. (piątek), godz. 21.30
BAL Kraków | ul. Ślusarska 9
Spotkanie z Krzysztofem Garbaczewskim

Krzysztof Garbaczewski przed 2017 rokiem nie próbował mierzyć się z materią opery. Jako pierwsze wyzwanie przyjął propozycję wyreżyserowania otwartego dzieła Philipa Glassa – A Madrigal Opera – minimalistycznej, transowej, repetytywnej kompozycji pozbawionej tekstu, didaskaliów czy jakichkolwiek pozamuzycznych wskazówek mogących sugerować reżyserowi, jaki kierunek interpretacji mógłby obrać. Po premierze sprzed dwóch lat Festiwal Opera Rara i Krzysztof Garbaczewski wznawiają spektakl, co daje doskonały przyczynek, by wypytać reżysera o jego debiut w świecie teatru muzycznego. Spotkanie z reżyserem poprowadzi Justyna Nowicka.


8 lutego 2019 r. (piątek), godz. 16:30
BAL Kraków | ul. Ślusarska 9
Tak czynią wszyscy. O miłości, przywiązaniu i zdradzie z profesorem Bogdanem de Barbaro rozmawia Agnieszka Drotkiewicz

Pożądanie, zdrada, potrzeba nowości, potrzeba bycia uwielbianym, potrzeba bezpieczeństwa, inscenizacja w związku. To tylko część tematów, które podrzuca nam libretto Così fan tutte. Dwie (a właściwie trzy!) pary, w ciągłej grze pomiędzy sobą. Czego o sobie, czego o naszych związkach możemy się dowiedzieć dzięki tej operze? W nierealistycznej przestrzeni opery łatwiej jest nam być prawdziwym w uczuciach, kostium pozwala nam być nagimi wobec siebie nawzajem, zaś piękno muzyki otula trudne tematy i pomaga nam się z nimi zmierzyć. Ta szczerość opery przypomina szczerość gabinetu psychoterapeutycznego. Do rozmowy o dynamice pary, ryzyku zmian i ryzyku braku zmian zaprosiliśmy profesora Bogdana de Barbaro, wybitnego humanistę, lekarza psychiatrę i terapeutę, autora publikacji.


8 lutego 2019 r. (piątek), godz. 18:00
BAL Kraków | ul. Ślusarska 9
Spotkanie z Cezarym Tomaszewskim

Cezary Tomaszewski dostał zadanie nie lada – jak z opery, która nie jest „rara” – wszak Così fan tutte to sceniczny hit – zrobić coś nietuzinkowego. Śledząc jego dotychczasowe dokonania i biorąc za przykład choćby to, co zrobił z naszą narodową Halką, możemy spodziewać się, że jego odczytanie jednej z najbardziej znanych oper autorstwa duetu Mozart i da Ponte będzie aktualne, zaskakujące i na wskroś dotyczące nas i otaczającego nas świata. Zdradzenia inspiracji i znaczeń będzie domagać się od Cezarego Tomaszewskiego krytyk teatralny Tomasz Domagała.


10 lutego 2019 (niedziela), 13.00
Centrum Kongresowe ICE Kraków, sala S4 | ul. Marii Konopnickiej 17
Warsztaty baletowe z Adamem Kozalem

Trudno pewnie znaleźć dziewczynkę, która nie marzyłaby o tym, żeby być baletnicą. Nie byłam wyjątkiem, ale niepowodzenie przy próbie szpagatu podczas zajęć dla dzieci zniechęciło mnie i odłożyłam to marzenie na długo. Niedawno odkryłam, że marzenie to (w pewnym zakresie) można realizować w każdym wieku. Zajęcia z tańca z klasycznego dla dorosłych to wspaniała przygoda – ustawienie ciała w klasycznych pozycjach baletowych pozwala poczuć choć trochę smaku poezji gestu baletnic i baletmistrzów. Poza tym, kiedy doświadczamy na własnym ciele, jak wiele wysiłku wymaga ustawienie ciała w podstawowej pozycji – taniec klasyczny przestaje być zupełną abstrakcją i potrafimy lepiej wyobrazić sobie ile trudu wymaga to, co widzimy na scenie w wykonaniu tancerzy.

Adam Kozal, który tańczył między innymi w Hamburg Ballett Johna Neumeiera i był wieloletnim solistą Polskiego Baletu Narodowego uczy baletu z wielkim wdziękiem i poczuciem humoru. Zapraszamy serdecznie na godzinę euforyzującej poezji gestu. To jak szampan bez efektów ubocznych!


Uwaga! Aby uczestniczyć w zajęciach NIE JEST POTRZEBNE doświadczenie w tańcu klasycznym. Zapraszamy wszystkich zainteresowanych! Jak się ubrać? Jak na zajęcia sportowe, czyli wygodnie. Jak mówi Adam Kozal: „Baletki nie są wymagane, ale sprzyjają dobremu samopoczuciu – skarpetki będą równie dobre!"

Aby uczestniczyć w warsztatach, należy pobrać bezpłatną wejściówkę dostępną pod linkiem: https://warsztatybaletowe.evenea.pl/


14 lutego 2019 (piątek), 21.00
Cocon Music Club | ul. Gazowa 21
Istota z fantazją.

O kobietach, które chcą się kochać i wiedzą jak i dlaczego. Spotkanie wokół komiksu ISTOTA (pierwszego polskiego komiksu erotycznego stworzonego wyłącznie przez kobiety). Udział wezmą Aleksandra Hirszfeld (która o TYM pisze) Alicja Długołęcka (która o TYM mówi) Tomasz Z. Majkowski (który chciałbym się o TYM czegoś dowiedzieć). Wprowadzenie teoretyczno-praktyczne: Janelle Monae (która o TYM śpiewa).


Festiwal Opera Rara odbędzie w Krakowie w dniach 31 stycznia-17 lutego 2019 r.

Na festiwal zaprasza Miasto Kraków, Krakowskie Biuro Festiwalowe oraz Capella Cracoviensis.

informacja prasowa

"Hippolyte et Aricie" - inauguracja festiwalu Opera Rara już 31 stycznia

Założeniem Festiwalu Opera Rara jest wznawianie i przybliżanie publiczności największych dzieł operowych w zgodzie z duchem epoki i z udziałem najwybitniejszych przedstawicieli wykonawstwa historycznego. To przypomnienie czasów, w których opera była modą i sposobem na przyjemne spędzanie czasu. Idea oczarowania publiczności i poruszenia jej emocji w taki właśnie sposób sięga swoimi początkami epoki baroku. Inauguracja festiwalu Opera Rara już w czwartek 31 stycznia w ICE Kraków.




Opera w XVII i XVIII wieku nie komentowała sytuacji społecznej, nie podejmowała tematów politycznych, nie tworzyła portretów psychologicznych. Nie chodziło w niej również o realizm. Opera barokowa była widowiskową baśnią dla dorosłych, w której główną rolę pełniły efekty sceniczne i piękny śpiew.

Ponownie na światowych scenach

Podczas blisko dwustu lat (1587-1740) powstało około czterystu dzieł operowych, z nich około połowy dotrwało do naszych czasów, a w ostatnich dekadach zaledwie kilkadziesiąt z nich doczekało się wystawień teatralnych, nagrań scenicznych, płytowych czy wykonań koncertowych. Repertuar ten nadal skrywa dzieła, które czekają albo na odkrycie, albo na przypomnienie, wskrzeszenie i nadanie im świeżego, współczesnego kształtu. Jednym z przywróconych w ostatnim czasie dzieł jest Hipolit i Arycja (fr. Hyppolyte et Aricie), tragedia liryczna Jeana-Philippe’a Rameau (1683-1764). Legendarne wykonanie tej opery w 1983 roku na festiwalu w Aix-en-Province poprowadził John Eliot Gardiner, a utwór został nagrany także na płytach Marca Minkowskiego i Les Musiciens du Louvre (1995), czy Les Arts Florissants pod dyrekcją Williama Christie (1997).

Hipolit i Arycja powróciła na sceny teatralne dopiero w XXI wieku: w spektakularnej produkcji Palais Garnier (2012), następnie w trakcie festiwalu Glydenbourne rok później czy podczas berlińskiej premiery w Staatsoper Unter den Linden (dopiero w 2018!). W tym roku opera zostanie przedstawiona francuskiej publiczności w Théâtre des Champs-Elysées, w operze w Zurychu, a także za sprawą Festiwalu Opera Rara.

Miłość, zemsta i intrygi bogów Olimpu

Ksiądz Simon-Joseph Pellegrin stworzył libretto na podstawie słynnej tragedii Jeana Racine’a zatytułowanej Phèdre, z odniesieniami do mitologii greckiej i dzieł Eurypidesa (Hippolitus) oraz Seneki (Phaedra). Tezeusz, heros ateński, zwycięża w bitwie, podczas której schwytana została Arycja. Pod wpływem intrygi boga miłości Arycja obdarza uczuciem Hipolita, syna Tezeusza. Zrządzeniem losu w Hipolicie zakochuje się także jego macocha, Fedra. Podczas długiej nieobecności Tezeusza, przekonana o tym, że jej mąż zginął, Fedra wyznaje miłość Hipolitowi. Ten odrzuca jej uczucie, wyznając, że z wzajemnością kocha Arycję. W rozpaczy zawstydzona Fedra próbuje przebić się mieczem; w ostatniej chwili Hipolit wyrywa jej broń. Powracający Tezeusz, błędnie rozumiejąc sytuację, przeklina swojego syna i zsyła go wraz z Arycją na wygnanie. Jakie będą dalsze losy mitycznych kochanków? Czy ich uczucie przełamie ciężką klątwę Tezeusza?

Późny debiut Rameau

Hipolit i Arycja to późny debiut Jeana-Phillippe’a Rameau w roli twórcy operowego. Dzieło powstało w 1733 roku, gdy kompozytor miał już pięćdziesiąt lat. Jego sceniczne dzieła wyróżniają się mistrzowskim podejściem do instrumentacji i wykorzystania orkiestry. Środkami muzycznymi odmalowuje bowiem trzęsienie ziemi czy burzę na morzu, a akompaniament instrumentalny zyskuje u niego przewagę nad śpiewem. Dlatego też często podkreśla się znaczenie Rameau dla francuskiej instrumentacji – bogatej i wrażliwej na barwowe niuanse.

Hipolit i Arycja podzieliła francuską publiczność i krytykę muzyczną. Jednych zachwyciła do tego stopnia, by okrzyknąć jej twórcę Orfeuszem epoki, innych wprowadziła w zaskoczenie, a nawet epokowe oszołomienie. Rameau stał się autorem pierwszego dzieła obwołanego mianem barokowego ze względu na styl muzyczny.

Filar francuskiej tradycji

Jean-Philippe Rameau stał się, obok Jeana-Baptiste’a Lully’ego, głównym przedstawicielem francuskiej tradycji operowej, dziś chętnie przywracanej do życia. Chociaż w dobie baroku opera francuska przegrywała popularnością z muzyką włoską (do której skądinąd Francuzi odnosili się niechętnie), dziś jest coraz lepiej odkrywana. Wykonawcy zaangażowani we wskrzeszenie francuskich dzieł scenicznych często uznają swój angaż za misję popularyzującą ten bogaty repertuar. W ową misję wpisuje się także Festiwal Opera Rara, przywracając dzieło Jeana-Philippe’a Rameau w interpretacji Sjarona Minailo, reżysera muzycznego teatru eksperymentalnego. Co wyjdzie z eksperymentu łączącego współczesną technologię i pomysł z filarem francuskiej tradycji sprzed blisko trzystu lat? Czy dzieło ponownie zachwyci? A może znów podzieli publiczność? Warto przekonać się o tym samemu.

Dla KBF Agnieszka Lakner, muzykolog i etnolog

Jean-Philippe Rameau
HIPPOLYTE ET ARICIE
Centrum Kongresowe ICE Kraków, sala S2
31 stycznia, godz. 19.00
2 lutego, godz. 19.00
3 lutego, godz. 15.00
Bilety na wydarzenia dostępne na http://operarara.pl/bilety

Więcej na temat wystawienia pod linkiem: http://operarara.pl/program/hyppolite-et-aricie

Festiwal Opera Rara odbędzie w Krakowie w dniach 31 stycznia-17 lutego 2019 r.

Na festiwal zaprasza Miasto Kraków, Krakowskie Biuro Festiwalowe oraz Capella Cracoviensis.

informacja prasowa

"CARMEN" na żywo z The Metropolitan Opera z Aleksandrą Kurzak

2 lutego, w ramach cyklu "Na żywo w kinach", posłuchamy Aleksandry Kurzak w roli Micaëli w operze Bizeta "Carmen".

Aleksandra Kurzak i Roberto Alagna, materiały organizatorów
Przed nami kolejna, po brawurowej „Adrianie Lecouvreur” z Piotrem Beczałą (12.01.2019), transmisja do kin z udziałem polskiej śpiewaczki. Aleksandra Kurzak, która w najbliższej transmisji „Carmen” wcieli się w postać Micaëli, od lat śpiewa w The Metropolitan Opera. Zadebiutowała tam w 2004 roku w „Opowieściach Hoffmanna”, a do tej pory zaśpiewała na słynnej nowojorskiej scenie ponad 40 razy. Jednak polska sopranistka dopiero teraz po raz pierwszy wystąpi w transmisji z cyklu „The Metropolitan Opera: Live in HD” – właśnie 2 lutego 2019 w „Carmen”. Partnerować jej będzie jej mąż Roberto Alagna, który w tych transmisjach już występował, m.in. w „Carmen” w 2010 roku.

„Carmen” Georges’a Bizeta bywa nazywana najpopularniejszą operą świata. Tak wynika również z historii transmisji z Met, bo to właśnie to przedstawienie wciąż dzierży palmę pierwszeństwa jako najbardziej kasowa transmisja do kin w historii. Teraz powraca do cyklu już po raz trzeci. Na sukces oprócz przebojowej i bardzo znanej muzyki Bizeta oraz pełnego namiętności i dramatyzmu libretta składa się również przejrzysta i żywa reżyseria Sir Richarda Eyre (film „Notatki o skandalu” z Judi Dench).


Tytułową Cygankę Carmen zagra tym razem Clementine Margaine, a toreadorem Escamillem będzie Alexander Vinogradov. Spektaklem zadyryguje Louis Langree.

Aleksandra Kurzak zaprasza na transmisję

informacja prasowa

poniedziałek, 28 stycznia 2019

Spalony teatr robi szczególnie dotkliwe wrażenie. Jest umarły. Kazimierza Brauna "Płonący teatr" /recenzja książki/


Spalony teatr  robi szczególnie dotkliwe wrażenie. Jest umarły.

Motto zaczerpnięte z Prologu książki Kazimierza Brauna ma rangę metafory - oznacza coś więcej, kryje się pod nim bowiem nie tylko diagnoza polskiego teatru, ale także diagnoza państwa. Z drugiej strony ogień symbolizuje działanie odnawiające, oczyszczające, zbawcze. I to znaczenie okaże się w tej powieści ważniejsze.


Część I powieści Kazimierza Brauna rozgrywa się w roku 1984. Trwa stan wojenny. Panująca gęsta mgła, która osacza bohaterów, z trudem poruszających się w nieprzyjaznej przestrzeni, symbolizuje ich zagubienie i niemożność znalezienia drogi. Pomimo stanu wojennego, aktorzy próbują głosić wolne słowo w prywatnych mieszkaniach i kościołach. Nie do końca zdają sobie sprawę z tego, że są od dawna "rozpracowani" i ubecja czeka tylko na odpowiedni moment, aby ich uwięzić. Ba, sama ten moment wyznacza, podpalając teatr i obarczając za to winą najbardziej zaangażowanych aktorów. Jednak, pomimo ekstremalnych warunków, już wtedy zaczyna się dyskusja o tym, czym ma być teatr, jaka jest jego rola w społeczeństwie. Wielu aktorów traktuje swój zawód jako posłannictwo.

Aktorstwo jest naszym sposobem życia - twierdzi jeden z bohaterów - i naszym sposobem funkcjonowania w życiu społecznym.I dodaje: A powołanie obejmuje całość życia. Wszystko, co człowiek robi. Jak myśli. Jak się modli. Jakich dokonuje wyborów. Dodaje także - co ważne! - że służenie teatrem narodowi jest mocną, polską tradycją. Taką rolę kontynuuje teatr podziemny. A jednak ten sam bohater nie ma złudzeń co do tego, że wraz z nadejściem wolności teatr będzie potrzebny ludziom tylko dla rozrywki, tak jak to dzieje się w teatrze europejskim, który utracił swoją duchowość. 

Druga część powieści rozgrywa się dwadzieścia lat później - w 2004 roku. Teatr został w międzyczasie odbudowany. Panuje wolność, ale czy na pewno?  Jedna z aktorek, w uznaniu zasług za jej pracę wykonaną w tzw. podziemiu, awansowała nawet na stanowisko ministra i mogłoby się wydawać, że właściwi ludzie znaleźli się na właściwych miejscach, ale to także tylko pozór. Odbudowanym Teatrem Nowoczesnym zarządza nadal ten sam dyrektor (wiemy o jego współpracy z SB), jest coraz więcej golizny, komercji, coraz mniej treści. A jednak ludzie są pełni zapału i wydaje im się, że mają teraz niezwykłą szansę, aby stworzyć prawdziwy teatr. Dyskutują więc nad tym, jaki ma być jego kształt. Rozmawiają o odnowie artystycznej, duchowej, moralnej. Okazuje się to jednakże niełatwym wyzwaniem. 

Co się dzieje w obecnej chwili z tożsamością Polaków? - pyta w pewnym momencie pani minister. Co się dzieje z polskością w teatrze polskim? Okazuje się, że wezwanie Wyspiańskiego w "Wyzwoleniu" do tego, aby "w teatrze tym Polskę budować"  oraz postulat Norwida "budowania Polski teatrem", nadal są aktualne, tylko że nikt takiego teatru nie robi, a i publiczność go nie chce..

Dyskusja na temat kształtu i istnienia teatru robi się coraz gorętsza, kiedy nagle okazuje się, że budynek teatralny ponownie płonie. Bohaterami tej części historii staje się para aktorów, których pożar uwięził we wnętrzu. Ich dramatyczne próby ratowania się, zwierzenia, przebyte doświadczenia - stają się swoistym przyczynkiem do rozważań o sensie teatru i nolens volens - życia. .To najlepsza, najbardziej dramatyczna scena w tej książce, której pointy nie zdradzę. 

Z pewnością "Płonący teatr" Kazimierza Brauna, człowieka, który ukochał teatr i poświęcił mu całe swoje życie, mogłaby stać się kanwą scenariusza teatralnego albo filmowego. A co za tym idzie - wywołać tak potrzebną dyskusję na temat roli teatru w Polsce. Z pewnością też, patrząc przez pryzmat teatru, można pytać o to, kim jesteśmy, my, Polacy AD 2019? I jakie są tego przyczyny, a także skutki? "Płonący teatr" daje także nadzieję na głęboką przemianę i pod tym względem jest to książka wizjonerska.

Jest to także powieść "z kluczem". Okazuje się, że Profesor wnikliwie śledzi polskie życie teatralne i doskonale zna jego kulisy. Te, rozsiane pomiędzy wydarzeniami i dyskusjami przeróżne smaczki, sprawiają, że powieść jest dobrze zakotwiczona w polskiej rzeczywistości, nasycona nią. A przez to staje się czymś więcej niż próba dyskursu. Z pewnością zasługuje na uwagę nie tylko środowiska teatralnego, ale wszystkich, którym nie jest obojętne, z jaką sztuką mają do czynienia i którzy tęsknią za prawdziwym teatrem. 

Książka Kazimierza Brauna "Płonący teatr" ukazała się w Oficynie Wydawniczej Volumen w 2018 roku.

Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu w Synagodze pod Białym Bocianem we Wrocławiu

W nawiązaniu do Międzynarodowego Dnia Pamięci o Ofiarach Holokaustu zapraszamy na wydarzenia w Centrum Kultury i Edukacji Żydowskiej w Synagodze Pod Białym Bocianem.


Synagoga pod Białym Bocianem, fot. Wikipedia


W niedzielę, 3 lutego 2019 roku zaprezentujemy dwie nowe wystawy:

“Żydowski Cykl Życia” w mykwie: rytualnej łaźni.
- wystawa opowiadająca o religii i kulturze żydowskiej, jej tradycjach i rytuałach.

“Nieukończone życia” w piwnicach Synagogi Pod Białym Bocianem.
- wystawa prezentująca artystów z różnych krajów, więzionych i zgładzonych za swoje pochodzenie, dzielących tragiczny los europejskich Żydów w trakcie II wojny światowej.

Niedziela, 3 lutego, 2019:

12:00 - Bente Kahan: krótka prezentacja nowych wystaw (mykwa)
12.15 - David Basok: “Żydowski cykl życia” - spotkanie z rabinem Wrocławia (mykwa)
13.15 - Małgorzata Hućko / Malwina Tuchendler: Prezentacja wystawy “Nieukończone życia” (piwnica)
14.15 - Danielle Chaimovitz: “Czym jest mykwa?” - spotkanie z rebecyn (mykwa)
15.15 - Małgorzata Hućko / Malwina Tuchendler: Prezentacja wystawy “Nieukończone życia” (piwnica)

Zapraszamy także na:
Koncerty i warsztaty w MYKWIE

GERARD EDERY - PIEŚNI LADINO
Gerard Edery, urodzony w Casablance, dorastał w Paryżu i w Nowym Jorku. Jest mistrzem sefardyjskiej tradycji muzycznej. Jedyna okazja we Wrocławiu, by poznać
i nauczyć się wiele od tego niezwykłego artysty.
Koncert 2 marca 2019 oraz warsztaty 3 marca 2019

KARSTEN TROYKE - PIEŚNI JIDYSZ
Karsten Troyke, urodzony w Berlinie, koncertuje z repertuarem w języku jidysz od 1982 roku. Występując na scenach całego świata, szybko zyskuje uznanie publiczności, gdziekolwiek się pojawi. Jego koncert z muzyką jidysz oraz warsztaty mistrzowskie będą z pewnością niezwykłym doświadczeniem.
Koncert 6 kwietnia 2019 oraz warsztaty 7 kwietnia 2019

Wydarzenia 3 lutego 2019 są bezpłatne.
Koncerty i warsztaty w mykwie:
Koncerty: 50 PLN
Warsztaty: 150 PLN

Rezerwacje: bilety@fbk.org.pl / tel. 692 804 540.

Współfinansowano ze środków Gminy Wrocław (www.wroclaw.pl)

informacja prasowa

niedziela, 27 stycznia 2019

Kamila Marek: Baśniowe postacie czyli kto tak naprawdę jest zły? (Czerwony Kapturek, Roszpunka oraz Śnieżka)

Prezentowane tutaj rozważania o postaciach baśniowych zostały napisane przez Kamilę Marek na "zaliczenie" przedmiotu pod wdzięczną nazwą "Baśniowe ścieżki kobiet", na I roku studiów. Kama daje w niej upust swoim przemyśleniom, które wydają się być momentami tak zabawne, że postanowiłam pokazać je szerokiemu odbiorcy, gdyż "są tego warte". Ja w każdym razie, czytając je, poprawiłam sobie nastrój, czego i Wam życzę :-) Co smaczniejsze "kąski" podkreśliłam :-)



Pierwszą baśnią, którą opracuję, jest „Czerwony Kapturek”. Główną złą postacią w tej opowieści jest Wilk, który pozornie wodzi za nos małą dziewczynkę i ma wobec niej złe zamiary. Jak powszechnie wiadomo, to właśnie on jest jedyną złą postacią w baśni o Czerwonym Kapturku i właśnie tu pojawia się zasadnicze pytanie: czy aby na pewno to Wilk jest zły w tej baśni?

Wilk w baśni reprezentuje aspołeczne tendencję, które podświadomie posiada każdy z nas. Zwierzę pełni obraz ojca, który pociąga seksualnie Czerwonego Kapturka. Po stwierdzeniu, że Wilk pociąga Kapturka, nie może umknąć naszej uwadze fakt, że to nie Wilk pragnie Kapturka, tylko na odwrót. Śmiem twierdzić, że mała, zagubiona w lesie dziewczynka, pragnąca starszego osobnika, to dosyć patologiczny i nietendencyjny obraz. Zwierzę ma swoje naturalne instynkty. Gdy dzikie zwierzę czuje się zagrożone, ucieka lub próbuje się bronić – wszystko zależy od sytuacji, w której się znajduje. Ten fakt możemy rozważyć przyglądając się postawie naszego baśniowego Wilka.

Teoretycznie Wilk mógł poczuć się zagrożony na tle seksualnym przez Kapturka, (która może nawet nieświadomie zaburzyła jego przestrzeń osobistą). Owa sytuacja mogła przytłoczyć zwierzę, które naturalnie zaczęło się bronić i jedynym wyjściem dla niego było pozbycie się dziewczyny poprzez jej pożarcie. Później tzw. „wilczy apetyt” nie pozwolił Wilkowi przestać myśleć o zjedzeniu Kapturka i stwierdził, że taka mała dziewczyna nie zaspokoi jego głodu, więc zaplanował wypytać ją o babcię i zjeść je obie. Opisana przeze mnie wyżej teoria jest dość śmiała, ponieważ staram się udowodnić, że tak naprawdę nie możemy uważać Wilka za jedyną złą postać w przedstawianej przeze mnie baśni.

Kolejną sprawą jest prowokacja. Czerwony jest najbardziej wyraźnym, charakterystycznym i rzucającym się w oczy kolorem. Z psychologicznego punktu widzenia osoby noszące na sobie ubranie koloru czerwonego kochają rywalizację. „Czerwoni” potrafią okręcić sobie innych wokół palca i dzięki temu niemal wszystko uchodzi im na sucho. Odnosi się to, moim zdaniem, bezpośrednio do charakteru dziewczyny. Tak naprawdę to Kapturek jest prowodyrem całej zaistniałej sytuacji między nią a Wilkiem. Prowokuje Wilczura czerwienią swojej pelerynki, chce zwrócić na siebie jego uwagę. Gdy dochodzi do interakcji, Czerwony Kapturek zachowuję się jak niczemu niewinna bezbronna dziewczynka, a z Wilka wydobywają się najgłębiej skrywane instynkty. W pochopnej ocenie to Wilk jest wszystkiemu winny, jednak, gdy przyjrzymy się szczegółowo całej sytuacji, to Czerwony Kapturek manipuluje Wilkiem, poprzez jej odważny czerwony strój oraz wyczuwalne pożądanie. 

W baśni możemy zauważyć również narcystyczną stronę dojrzewającej młodej kobietki. Młoda dziewczyna, czując pożądanie w stosunku do Wilka, bez problemu podaje mu wszelkie szczegóły na temat adresu zamieszkania jej babci. Kapturek podświadomie uważa, że babcia stanowi dla niej zagrożenie i chcę ją wyeliminować by „zachować” Wilka tylko dla siebie Jednak mimo jasno widocznego egoizmu Czerwonego Kapturka oraz jej niechlubnych zagrywek, uchodzi jej wszystko na sucho i nadal uważana jest za dobrą baśniową postać. Jest przecież uroczą, małą dziewczynką, a takie „zawsze” są niewinne.

Następną kwestią, którą poruszę w mojej pracy, jest postać matki. Rozsądna matka, ubierając swoją córkę na wyprawę przez las (pomijając, że rozsądne matki raczej nie wysyłają swoich dzieci samotnych do lasu), ubrałaby ją w neutralne, spokojne kolory, by ta nie ściągnęła na siebie uwagi zwierzyny leśnej jak i pracujących w lesie drwali. Różnica jednak jest taka, że matka Kapturka może i była rozsądną kobietą, ale nie miała czystych zamiarów ubierając córkę w czerwone odcienie. Matka chcąc, aby jej dziecko jak najszybciej dojrzało, daję jej czerwoną pelerynę i pragnie, by przeszła inicjację seksualną i stała się prawdziwą kobietą. Moim zdaniem, matka Czerwonego Kapturka nie jest zbyt pozytywną postacią w tej baśni. Kierują nią własne pobudki i ambicje, a instynktu macierzyńskiego na pewno nie dopatrzymy się w tej postaci.

W mojej pracy nie twierdzę, że Wilk jest uosobieniem dobra i nie jest winny swoich czynów, ale uważam również, że mimo jego gniewnej natury nie powinniśmy obarczyć go całym zawartym w tej baśni „złem”. Wilk jest tak naprawdę tylko „narzędziem” w rękach kobiet. Zwierzę jest podatne na ich sugestie i prowokację, co prawdopodobnie może się wiązać z jego typowymi „pieskimi” zachowaniami.





Kolejną baśnią, którą opracuję jest „Roszpunka”. Główną złą postacią występującą w tej baśni jest Czarownica, ale czy możemy w ogóle nazwać ją „złoczyńcą”?
Pierwsze moje rozważania oprę na postaci biologicznej matki Roszpunki. Jest to kobieta dbająca tylko o swoje własne zachcianki. Pewnego dnia kobieta zobaczyła w ogrodzie roszpunkę, której pragnęła bardziej niż czegokolwiek na świecie (pomijając upragnione przez nią dziecię) i musiała ją mieć, więc poprosiła swojego męża o dostarczenie jej. Matka Roszpunki doskonale wiedziała, że ogród należy do Czarownicy i nikt nie ma prawa tam wchodzić, bo czeka go kara. Mimo zakazu zjedzenie przez nią jagódek było ważniejsze niż bezpieczeństwo jej męża. Gdy spróbowała cudem zdobytych przez jej małżonka jagód – chciała ich jeszcze więcej. Królowa kolejny raz bezkarnie naraziła swojego męża na niebezpieczeństwo, aby zaspokoić swoje rządzę. Królowa ewidentnie jest egoistką. Jej zachowanie nie jest godne szanującej się żony, ani matki. W rodzinie najważniejsze jest dbanie o siebie nawzajem. Rodzina pod każdym względem powinna być dla nas ważniejsza, niż inne dobra – materialne czy też nie. Moim zdaniem, zachowanie matki Roszpunki czyni z niej po prostu złą „osobę”. Żaden z nas nie chciałby, by nasi najbliżsi przekładali swoje dobro, nad dobro rodziny.
Przejdę do ojca królewny. Ojca Roszpunki ciężko jest nazwać złą postacią, ponieważ jest to tylko posłuszny, spełniający kobiece zachcianki mężczyzna. Nie jest stanowczy i daje sobą manipulować. Król jest bardziej głupcem niż złoczyńcą i przez to właśnie on staje się bezpośrednim winowajcą odpowiedzialnym za utracenie swojej własnej córki. W tym momencie nasuwa mi się myśl „Nieznajomość prawa szkodzi”, ponieważ Król nie zdawał sobie sprawy z tego, że będzie musiał dotrzymać złożonej obietnicy Czarownicy i oddać dziecko po jego narodzinach (bo tak działa prawo obietnicy). W tym przypadku głupota ojca księżniczki odbija się na jego ogólnej ocenie i jest odbierany przeze mnie jako postać negatywna.

Kolejną postacią, której postawa sieje mnóstwo wątpliwości, jest Królewicz. Młody chłopak, zakochany w Roszpunce, obiecuje jej pomóc uwolnić się z wieży, w której została „uwięziona” przez Czarownicę. Mimo złożonej przez Księcia obietnicy, że przy okazji następnego spotkania przyniesie włóczkę, z której Królewna będzie mogła zrobić drabinkę i z nim uciec, chłopak nie spełnia jej. Książę codziennie wieczorem odwiedza ukochaną, lecz nie stara się jej w żaden sposób uwolnić. Jak później dowiadujemy się, jego odwiedziny nie mają wyłącznie charakteru „poznawczego”, ale charakter typowo seksualny. Młody chłopak, kierowany żądzami seksualnymi, „wykorzystuje” Księżniczkę do zaspokojenia własnych potrzeb. Jego zachowanie świadczy o tym, że nie traktuje poważnie związku z Roszpunką. Wniosek z tego jest tylko jeden: Królewicz nie potrzebuje na co dzień dziewczyny jako swojej życiowej partnerki, lecz jedynie do własnego spełnienia się na tle seksualnym. Określenie Księcia mianem „gwałciciela” jest może zbyt agresywnym stwierdzeniem, ale moim zdaniem najbardziej odpowiednim (nazywajmy rzeczy po imieniu).

Złej strony Czarownicy, myślę, że nie muszę przedstawiać, bo jest ona dość „oczywista”. Skupię się, więc na jaśniejszej stronie tej postaci. Czarownica wcale nie ukradła małej Roszpunki jej rodzicom poprzez krętactwo czy też kłamstwo. Kobieta zawarła z ojcem Roszpunki w uczciwy układ, dzięki któremu mała dziewczyna stała się jej „własnością”. Czarownica traktowała Roszpunkę jak własną córkę. Wychowała ją  i dbała o nią jak należy.
Przejdę o zamknięcia królewny w wieży. Z pozoru wydaje się to dość drastyczny aspekt wychowawczy, ale jeśli pomyśleć o tym pod innym kątem widzimy, że Czarownica chciała głównie dobra dla swojej wychowanki. Wychowana według starej daty kobieta mogła uważać, że umieszczenie podopiecznej w wieży będzie dla dziewczyny najbezpieczniejszym miejscem w trakcie procesu dojrzewania. „Matka” chciała bronić swe dziecię przed złem otaczającego świata. Wiedziała, że Roszpunka to piękna kobieta i że na wolności wywoływałaby niemałe zainteresowanie u osobników płci przeciwnej. Chciała, by dziewczyna mogła tego uniknąć. Faktem jest to, że Czarownica w pewnym momencie zapędziła się za daleko w swojej opiekuńczości i zazdrości o swe dziecię, co widzimy, gdy wpada w złość dowiedziawszy się o romansie Roszpunki z Królewiczem. Traktuje ona bowiem Księżniczkę nadal jako małą, niedoświadczoną dziewczynkę potrzebującą ochrony. Zachowanie Czarownicy nie jest „przesiąknięte” złem i niechlubnymi pobudkami, lecz bardziej typowo matczyno-opiekuńczymi obawami. Czy to upoważnia nas do nazwania jej „tą złą”?





Ostatnią baśnią, w której występuje jedna z najbardziej kojarzonych złych postaci,
 jest „Śnieżka”, a dokładniej chodzi mi o Królową. W tym miejscu po raz kolejny jestem zobowiązana postawić pytanie: Czy w „Śnieżce” tylko Królowa jest negatywną postacią? Czy doszukamy się w tej opowieści innego „ciemnego charakteru”?

Królewicz, który ujrzał Śnieżkę w trumnie i zapragnął ją mieć na własność, to (po raz kolejny w baśniach) przejaw czystego egoizmu. „Widzę i muszę mieć, bo w przeciwnym razie oszaleję” – takiego zachowania spodziewałabym się, u co najwyżej siedmioletniego dziecka, które nie przystoi młodocianemu Królewiczowi. Młodym chłopakiem kierują własne żądze, nie liczy się z uczuciami krasnoludków, które błagają, by ten nie odbierał im Śnieżki. Dodatkowo możemy pomyśleć, że jest on władcą, który nie słucha próśb swoich podwładnych, a liczy się tyle ze swoim zdaniem. Dokładnie nie wiemy, po co martwa dziewczyna była dostojnemu Królewiczowi, ale nie wydaje mi się, by wziął ją krasnalom, by ją, np. pochować jak należy.
Śnieżka jest piękną młodą kobietą, która (można powiedzieć) „kusi” swoim ciałem całe królestwo.

Wszyscy uważają Królewnę za piękną kobietę, a ona sama ma tego pełną świadomość. Można powiedzieć, że Śnieżka wykorzystuje swoje atuty, by osiągnąć, co chce. Pierwszą taka sytuacją jest uniknięcie śmierci z ręki Myśliwego, urok osobisty odegrał tu dużą rolę. Drugą taką sytuacją jest wtargnięcie do domu siedmiu krasnoludków i nieponiesienie za to konsekwencji wyłącznie, dlatego, że mężczyźni już dawno nie widzieli kobiety, a dodatku takiej pięknej.
Śnieżka, wiedząc, że jej niezrównoważona macocha jej nienawidzi, powinna odsunąć się w cień, jednak ta mimo wszystko „rywalizowała” z macochą o względy jej ojca. Śnieżka jest tzw. intrygantką.
Jeśli chodzi o Czarownicę, to postać ta jest ewidentnie negatywna. Zachowanie Czarownicy wynika jej z jej zazdrości o młodszą, piękniejszą Śnieżkę. Po jakimś czasie ta zazdrość stała się obłędem i myślę, że odbiło się to na psychice Królowej. Moim zdaniem nie byłą to kobieta przy zdrowych zmysłach, dlatego popełniła te wszystkie zbrodnie.
W baśni pt. „Śnieżka” w gruncie rzeczy jest tylko jedna zła postać – Czarownica, a dodatkowo jest to, w moim mniemaniu, najbardziej okrutna i najgorsza sylwetka, którą omówiłam w mojej pracy. Królewicz i Śnieżka mimo to, że zachowują się dziwnie i nieszlachetnie, nie są złymi postaciami. Powiedziałabym, że są zagubieni.

Podsumowując, mój wniosek wyciągnięty z głębszego przyjrzenia się postaciom baśniowym jest taki, że nie powinniśmy pochopnie ich szufladkować. Możemy wniosek ten przenieść też na nasze życie. Nie należy dzielić postaci baśniowych oraz ludzi w życiu codziennym na „złych” i „dobrych”. Baśniowe sylwetki, jak i ludzie często tworzą iluzję i pozory wokół własnej osoby, co nieraz zakłóca nam czysty odbiór zamiarów, intencji i charakteru osoby lub postaci.


piątek, 25 stycznia 2019

Kobieta jako obiekt kultu. Prace Jerzego Nowosielskiego na wystawie w Warszawie

Kobieta jako obiekt kultu. Z reguły naga, częściej przedstawiana jako źródło inspiracji i wewnętrznego piękna niż przedmiot pożądania. W twórczości Jerzego Nowosielskiego pełniły kluczową rolę i stały się najpopularniejszym, obok pisania ikon, tematem pracy artysty. 

Jerzy Nowosielski, Bez tytułu, 1999

To właśnie „Kobiety na statku” zostały najdroższym obrazem Nowosielskiego, który sprzedano w grudniu ubiegłego roku za kwotę blisko 1 mln złotych. Na najbliższej aukcji w DESA Unicum (07.02) pod młotek pójdą cztery grafiki artysty z lat 90.

Jerzy Nowosielski uznawany jest za jednego z najwybitniejszych polskich artystów XX wieku. Twórczość zmarłego w 2011 roku malarza od kilku lat jest niezwykle pożądana przez kolekcjonerów sztuki. Świadczy o tym fakt, że ceny prac Nowosielskiego na przestrzeni  ostatnich 10 lat wzrosły blisko czterokrotnie. Przełomowym momentem był 2003 rok, kiedy na aukcje trafiła rekordowa liczba 50 prac autorstwa Nowosielskiego. Kluczowe w karierze artysty było zetknięcie się z ikoną. Fascynacja obrazami miała swój wydźwięk w całej jego twórczości. Z biegiem lat, malowane przez niego kobiety coraz bardziej zaczęły przypominać bizantyjskie postaci z ikonostasów. Najbliższą okazją do zakupu dzieł Nowosielskiego będzie aukcja Grafika Artystyczna: Sztuka Współczesna. Zaprezentowane zostaną prace graficzne, które pokrywają się tematycznie z najpopularniejszymi obrazami Nowosielskiego.

Jerzy Nowosielski, Akt 1977

Postaci kobiece, przedstawione jednak w zupełnie innej formie, to również znak rozpoznawczy twórczości Jana Lebensteina. Zafascynowany mitologiami, w pracach malarskich jak i graficznych poddawał deformacji zarówno postaci ludzkie jak i zwierzęce. Powstał w ten sposób rodzaj bogatego barokowego bestiarium, z którego artysta czerpał następnie bezpośrednie inspiracje dla swoich późniejszych dzieł. Lebenstein znany jest również z wykonania ilustracji m.in. najbardziej znanej powieści angielskiego pisarza Georga Orwell’a „Folwark Zwierzęcy”. Podczas najbliższej aukcji w DESA Unicum pojawią cztery prace artysty, w tym m.in. ilustracja z bibliofilskiego wydania poezji, laureata Nagrody Nobla w dziedzinie literatury, Eugenio Montale.


Jan Lebenstein, "Hommage à B. SZ.", 1968 r.


Na aukcji pojawią się również prace najważniejszych przedstawicieli op-artu – Wojciecha Fangora, Victora Vasarely’ego czy Juliana Stańczaka. Zobaczymy również grafiki m.in. Stanisława Fijałkowskiego, Henryka Stażewskiego, Jana Tarasina czy Oskara Dawickiego.
Wszystkie prace oglądać można na wystawie już od 24 stycznia.


Wojciech Fangor, Bez tytułu (Szkic do obrazu), 1957 r.

Aukcja Grafika Artystyczna: Sztuka Współczesna: 7 lutego 2019, godz.19.00, Dom Aukcyjny DESA Unicum, ul. Piękna 1A, Warszawa

Wystawa obiektów: 24-31 stycznia 2019, godz. 11-19 (poniedziałek-piątek) i godz. 11-16 (sobota), Dom Aukcyjny DESA Unicum, ul. Piękna 1A, Warszawa, wstęp wolny

informacja prasowa

Idę do kina - subiektywny poradnik kinomana, 25-31 stycznia 2019

"Idę do kina" kontynuuje stały (na ogół) cotygodniowy cykl, zawierający przegląd nowości filmowych. Ich wybór jest całkowicie subiektywny, ale daje jakieś rozeznanie :-) Zobaczcie, co dla Was (i dla siebie) wybrałam w tym tygodniu.

Zdjęcie zrobione przeze mnie podczas Millennium Docs Against Gravity Film Festival

Premiery


W tym tygodniu zwracam uwagę na kilka interesujących premier. Pierwszą jest głośny "Green Book" w reżyserii Petera Farrelly'ego. Nominowany do Oscarów w pięciu kategoriach, w tym dla najlepszego filmu, i jako jedyny podczas tegorocznej gali rozdania Złotych Globów zdobył aż trzy statuetki. 

Oficjalny opis:
"Oparty na prawdziwych wydarzeniach z życia Petera Farrelly'ego, opowiada o wybitnym muzyku jazzowym, który pewnego dnia zatrudnia byłego bramkarza nowojorskiego klubu jako swojego szofera. Obaj mężczyźni wspólnie wyruszają w trasę koncertową na głębokie południe Stanów Zjednoczonych. Jak się okazuje, ta nietypowa znajomość będzie początkiem wielkiej przyjaźni".

Głosy krytyków dość podobne w ocenie:

"Z tym filmem nie będą mieli problemu miłośnicy lekkiego, ale zaangażowanego kina, przeciętni widzowie szukający dobrej rozrywki i wybredni kinomani. Green Book spełnia wszystkie warunki: bawi, śmieszy, wzrusza, ma doskonałych aktorów i mówi wiele o naszym świecie - twierdzi Radosław Folta z Movies Room.

"Ma trochę ciągoty do sentymentalizmu, ale też dużo wdzięku - pomysłowość fabuły i lekkość tonu pozwalają łatwiej przełknąć dydaktyczność przesłania. Jednak największą niespodzianką jest humor: dialogi są zaskakująco dobre, a dowcipy świeże" - uważa Paweł Mossakowski z Co Jest Grane 24.

Film można obejrzeć jeszcze przed premierą w Dolnośląskim Centrum Filmowym 2 i 7 lutego 2019 r. o godz. 20.15.
Zwiastun także prezentuje się zachęcająco i daje jakieś wyobrażenie:


Kolejna premiera to "Maria, królowa Szkotów" w reżyserii Josie Rourke.

Oficjalny opis:
"Maria Stuart w wieku 16 lat została królową Francji, dwa lata później owdowiała. Sprzeciwiając się tradycji, odmówiła ponownego zamążpójścia. Wróciła do Szkocji, gdzie odzyskała należny jej tron. Ale Szkocja i Anglia była wówczas pod władaniem królowej Elżbiety I. Obie królowe obserwowały swe poczynania z lękiem i fascynacją. Rywalki w miłości i władzy, silne kobiety w męskim świecie, toczyły podstępną grę, w której stawką była władza. I niezależność. Żadna z nich nie godziła się na rolę marionetki. Maria utrzymywała, że tron Anglii należy się jej, uznając suwerenność Elżbiety. Zdrada, rebelia i spiski na obu tronach zmieniły bieg historii. Barwna opowieść o burzliwym życiu charyzmatycznej Marii Stuart. W rolach głównych zobaczymy trzykrotnie nominowaną do Oscara® Saoirse Ronan".

Krytycy piszą raczej umiarkowanie:

"Kino historyczne, któremu warto dać szansę. Jeśli chcemy zobaczyć popisy aktorskie na wysokim poziomie, z pieczołowicie oddaną scenografią i iście teatralną otoczką. Jeśli w kinie doceniacie te aspekty, nie powinniście wyjść z seansu zawiedzeni. Nawet jeśli tempo filmu sprawi, że satysfakcja z seansu nie będzie pełna - ciągle jednak powinna to być satysfakcja" - Łukasz Kołakowski, Movies Room.

"Solidna biografia, aktorski pojedynek, kilka scen, które zapamiętacie. Za skromny" - tak twierdzi Patryk Karwowski, Po napisach.



Trzecim premierowym filmem wartym uwagi jest "Ága" w reżyserii Milko Lazarova.

Oficjalny opis:
"Intymna, ale skrywająca potężny ładunek emocji, "Ága" jest opowieścią o losach Nanooka i Sedny, mieszkających samotnie w lodowej krainie, gdzieś na północy Jakucji. Wieczorami pod stertą futer starzejąca się para opowiada sobie dawne mity, nieprzystające już do rzeczywistości, w której czyste niebo nad ich głowami przecinają samoloty, gdzie przetrzebiono zwierzęta. Nad szczęśliwą jesienią życia małżonków unosi się jednak bolesne wspomnienie tytułowej Ági - córki, która przed laty opuściła rodziców i odeszła do miasta. Co między nimi zaszło? Czy istnieje szansa na pojednanie rodziny? Lazarov w niebanalny sposób prowadzi widzów do końca mitu, którego nie ma już kto opowiadać. Poza nim czeka nas już tylko wielka pustka. W jej obliczu najcenniejszym skarbem okazuje się umiejętność mądrego współodczuwania". (KNH)

Krytycy chwalą:

"Niecodzienny, zaskakujący i kompletnie zbijający z tropu koncept. Doceniłam psychologiczną subtelność, budowanie dramaturgii i niespieszną pracę kamery. Przez blisko 90. minut nie sposób choćby na moment oderwać się od przedstawionej historii. "Ága" to ujmująca, uniwersalna przypowieść o ludziach, dla których obecność kogoś bliskiego jest ważniejsza niż smartfony, internet i wszędobylski zgiełk. (Patrycja Paczyńska-Jasińska, Se Točí)

"Nierzadko wizualnie zapierający dech w piersiach i przejmująco smutny - "Ága" to film o godnym przemijaniu i pożegnaniach. Wiadomość z drugiego końca świata, by walczyć o zachowanie choćby wspomnień, gdy dawne tradycje przeminą" - dodaje .Damian Marciniak, Box Office'owy Zawrót Głowy.

Film można obejrzeć od dziś w Kinie Nowe Horyzonty


Wydarzenia


W związku z feriami DCF przygotował program dla tych, którzy pozostaną we Wrocławiu: "Zima w kinie". 
W programie znajdą się seanse repertuarowe oraz dedykowane. Zobaczymy takie tytuły jak: "Chłopiec z burzy" czy "Sekretny świat kotów". Bilety w cenie 13 zł.



Z kolei "Ferie zimowe z Kinem Dzieci" przygotowało Kino Nowe Horyzonty.  W dniach 28 stycznia - 10 lutego 2019 roku Kino Dzieci zaprasza na ferie zimowe w Kinie Nowe Horyzonty. Przez dwa tygodnie będziemy grać specjalnie dla najmłodszych widzów. Cena biletu: 14 zł/osoba
W repertuarze produkcje znane z festiwalu Kino Dzieci. 

1 lutego premierowy pokaz japońskiej animacji, która otrzymała nominację do Złotego Globu - Mirai wizjonerskiego reżysera Mamoru Hosody to opowieść o buncie małego Kuna, podróżach w czasie i nauce, którą można czerpać od poprzednich pokoleń.




Drugim wydarzeniem, choć zupełnie innej rangi jest Międzynarodowy Dzień Pamięci: „Lista Schindlera” Stevena Spielberga.

DCF zaprasza 27 stycznia o godzinie 18.00 do uczczenia podwójnej rocznicy. Tego dnia mija 25 lat od premiery głośnego filmu "Lista Schindlera" oraz przypada Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu. Dołączamy do światowych obchodów przypominając film Stevena Spielberga w odrestaurowanej wersji. Prelekcję przed seansem wygłosi wieloletni przewodniczący Gminy Wyznaniowej Żydowskiej we Wrocławiu Aleksander Gleichgewicht. Bilety 16/20 

Tego samego dnia o 17.00 zaprasza również Kino Nowe Horyzonty na projekcję filmu "Lista Schindlera". 

"Lista Schindlera", zwiastun


czwartek, 24 stycznia 2019

Konkurs im. A. Munka: poznaj nominowanych!

Zobacz, kogo nominowano do Nagrody im. Andrzeja Munka za najlepszą reżyserię i najlepsze zdjęcia. Konkursowe projekcje od 28 stycznia w Kinie Szkoły Filmowej w Łodzi.



Konkurs im. Andrzeja Munka koncentruje się na debiutujących w pełnometrażowej fabule reżyserach i autorach zdjęć filmowych. Organizowany przez Szkołę Filmową w Łodzi, jest jednym z najstarszych konkursów filmowych w Polsce – jego pierwsza edycja odbyła się w 1965 roku, a wśród  jego laureatów m.in. Jerzy Skolimowski, Krzysztof Kieślowski, czy Andrzej Żuławski. W tym roku debiuty oceni jury w składzie: Bogdan Dziworski (wybitny fotograf, operator, reżyser i scenarzysta), Jan Komasa (uznany i wielokrotnie nagradzany reżyser filmowy, twórca "Sali samobójców" i "Miasta44"), Bronka Nowicka (artystka interdyscyplinarna, pisarka uhonorowana Nagrodą Literacką NIKE), Maria Ornaf (studentka Wydziału Reżyserii Filmowej i Telewizyjnej Szkoły Filmowej w Łodzi), Adam Suzin (student Wydziału Operatorskiego i Realizacji Telewizyjnej) oraz laureaci poprzedniej edycji Konkursu: autor zdjęć - Paweł Chorzępa (nagrodzony za zdjęcia do filmu "Zud" Marty Minorowicz) oraz reżyser - Joaquin del Paso (nagrodzony za reżyserię filmu "Maquinaria Panamericana".


W tym roku do Konkursu zgłoszono 17 pełnometrażowych filmów fabularnych i przyznano następujące nominacje:

53 WOJNY, reż. Ewa Bukowska, zdjęcia: Tomasz Naumiuk, produkcja: Studio Munka – Stowarzyszenie Filmowców Polskich
Nominacja do nagrody im. A. Munka w kategorii NAJLEPSZA REŻYSERIA

ATAK PANIKI, reż. Paweł Maślona, zdj. Cezary Stolecki, produkcja: Akson Studio
Nominacje do nagrody im. A. Munka w kategoriach NAJLEPSZA REŻYSERIA i NAJLEPSZE ZDJĘCIA

CICHA NOC, reż. Piotr Domalewski, zdj. Piotr Sobociński jr, produkcja: Studio Munka – Stowarzyszenie Filmowców Polskich
Nominacja do nagrody im. A. Munka w kategorii NAJLEPSZA REŻYSERIA

DIVERSION END, reż. Michał Krzywicki, zdj. Łukasz Suchocki, produkcja: Rockzeline
Nominacja do nagrody im. A. Munka w kategoriach NAJLEPSZA REŻYSERIA i NAJLEPSZE ZDJĘCIA

DZIEŃ CZEKOLADY, reż. Jacek Piotr Bławut, zdj. Radosław Ładczuk, produkcja: Aura Films Sp. z.o.o
Nominacja do nagrody im. A. Munka w kategorii NAJLEPSZA REŻYSERIA

DZIURA W GŁOWIE, reż. Piotr Subbotko, zdj. Wojciech Staroń, produkcja: Argomedia
Nominacja do nagrody im. A. Munka w kategorii NAJLEPSZA REŻYSERIA

JULIUSZ, reż. Aleksander Pietrzak, zdjęcia: Mateusz Pastewka, produkcja: Gigant Films
Nominacje do nagrody im. A. Munka w kategoriach NAJLEPSZA REŻYSERIA i NAJLEPSZE ZDJĘCIA

MOJA POLSKA DZIEWCZYNA, reż. Ewa Banaszkiewicz, Mateusz Dymek, zdjęcia: Michał Dymek, produkcja: Warsaw Pact Films, PS Film
Nominacje do nagrody im. A. Munka w kategoriach NAJLEPSZA REŻYSERIA i NAJLEPSZE ZDJĘCIA

NINA, reż. Olga Chajdas, zdjęcia: Tomasz Naumiuk, produkcja: Film It
Nominacja do nagrody im. A. Munka w kategorii NAJLEPSZA REŻYSERIA

ODNAJDĘ CIĘ, reż. Beata Dzianowicz, zdjęcia: Jacek Petrycki, produkcja: WFDiF – Wytwórnia Filmów Dokumentalnych i Fabularnych
Nominacja do nagrody im. A. Munka w kategorii NAJLEPSZA REŻYSERIA

OKNA, OKNA, reż. Wojciech Solarz, zdjęcia: Tomasz Nowak, produkcja: Gardenia Saska Film
Nominacje do nagrody im. A. Munka w kategoriach NAJLEPSZA REŻYSERIA i NAJLEPSZE ZDJĘCIA

OSTATNIA RODZINA, reż. Jan P. Matuszyński, zdjęcia: Kacper Fertacz, produkcja: Aurum Film Bodzak Hickinbotham Spółka Jawna
Nominacja do nagrody im. A. Munka w kategorii NAJLEPSZA REŻYSERIA

PHOTON, reż. Norman Leto, zdjęcia: Norman Leto, Michał Marczak, produkcja: Lightcraft
Nominacja do nagrody im. A. Munka w kategorii NAJLEPSZA REŻYSERIA

UŁASKAWIENIE, reż. Jan Jakub Kolski, zdjęcia: Julian A. Ch. Kernbach, produkcja: Wytwórnia Doświadczalna
Nominacja do nagrody im. A. Munka w kategorii NAJLEPSZE ZDJĘCIA

WIEŻA. JASNY DZIEŃ., reż. Jagoda Szelc, zdjęcia: Przemysław Brynkiewicz, produkcja: Studio Filmowe Indeks
Nominacja do nagrody im. A. Munka w kategorii NAJLEPSZA REŻYSERIA

WSZYSTKIE NIEPRZESPANE NOCE, reż. Michał Marczak, zdjęcia: Michał Marczak, Maciej Twardowski, produkcja: Endorfina Studio
Nominacje do nagrody im. A. Munka w kategorii NAJLEPSZA REŻYSERIA i NAJLEPSZE ZDJĘCIA

VIA CARPATIA, reż. Klara Kochańska, Kasper Bajon, zdjęcia: Zuza Kernbach, Julian A.Ch. Kernbach, produkcja: MD4 Sp. z. o.o.
Nominacja do nagrody im. A. Munka w kategorii NAJLEPSZA REŻYSERIA

Konkursowe projekcje filmów w Kinie Szkoły Filmowej w Łodzi od 28 stycznia, część z nich połączona będzie ze spotkaniami z twórcami. Informacje o filmach, nominowanych oraz harmonogram projekcji na stronie www Konkursu - www.konkursmunka.pl. Wstęp na wszystkie projekcje jest wolny.


Andrzej Munk, fot. Muzeum Kinematografii
Andrzej Munk był studentem Szkoły Filmowej w Łodzi, studiował sztukę operatorską i reżyserię. Od 1957 roku aż do śmierci był wykładowcą łódzkiej Szkoły. Filmografia Andrzeja Munka jest bardzo krótka a jednocześnie niezwykle wyrazista. Zaczynał od filmów dokumentalnych, których kształt artystyczny doceniła filmowa krytyka. Jako twórca filmów fabularnych był jednym z najbardziej wyrazistych twórców polskiej szkoły filmowej. Zginął tragicznie w 1961 roku, w wieku zaledwie 40 lat. Od 1965 roku Szkoła Filmowa w Łodzi przyznaje nagrody jego imienia.

ORGANIZATOR Szkoła Filmowa w Łodzi
PARTNERZY FINA Filmoteka Narodowa - Instytut Audiowizualny, Legalna Kultura

PATRONI MEDIALNI TVP Kultura, FILM&TV Kamera, filmpolski.pl




informacja prasowa

Z Wiesławem Myśliwskim przez "Ucho Igielne" /recenzja książki/

Powieść Wiesława Myśliwskiego "Ucho Igielne" jest dziełem wybitnym. Napisana piękną polszczyzną, zawierająca głębokie przemyślenia autora na temat różnych aspektów życia, a jednocześnie autotematyczna i pełna subtelnego humoru, stanowi - by użyć określenia samego pisarza - wielobarwne malowidło, w którym dostrzega się także własną historię.

Mój egzemplarz "Ucha Igielnego" Wiesława Myśliwskiego, Wydawnictwo Znak

Rozpoczynając swoją refleksję nad powieścią Wiesława Myśliwskiego, muszę podkreślić, że od czasu przeczytania powieści Dana Lungu "O dziewczynce, która bawiła się w Boga", żadna inna proza tak we mnie nie rezonowała. Zaczytywałam się w niej w uniesieniu, bo w jakimś sensie nałożyła się na moje własne doświadczenia, przemyślenia, a nawet ... sny.

 Kto wie, czy to nie koniec ustanawia dopiero początek...

Ucho Igielne to wąskie przejście, w którym spotykają się przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, a wokół głównych postaci powieści - młodego i starego bohatera, będącego narratorem opowieści i właściwie jednym i tym samym człowiekiem, który nieustannie się ze sobą konfrontuje - rozwijają się  jak liście chińskiej herbaty różne wątki z jego (ich) biografii, stanowiące same w sobie prawdziwe arcydzieła - cudowne mikroopowieści, które mogłyby funkcjonować niezależnie, a zarazem pozwalają lepiej poznać bohatera.

Opowieść jest nielinearna, jak każde życie, w którym przeplatają się ze sobą różne wspomnienia, zdarzenia i sny. Oś konstrukcyjną można porównać do tematu muzycznego, który ciągle powraca, a wokół niego pojawiają się rozmaite wariacje, oświetlające go na nowo z różnych perspektyw, skutkiem czego za każdym jego powrotem postrzegamy go nieco inaczej. Taką rolę odgrywa u Myśliwskiego temat spotkania starego i młodego człowieka, podczas którego w zagadkowych okolicznościach umiera ten pierwszy, ale to w gruncie rzeczy metafora konfrontacji z sobą samym, swoiste perpetum mobile, które pozwala  zastanowić się nad ludzkim losem i jego zawiłościami.

...człowiek chciałby odkryć początek swego losu nawet w niekiełkującym jeszcze ziarenku. Niestety, początek jest z natury swej nie do uchwycenia, można rzec, niezauważalny, więc kto wie, czy to nie koniec ustanawia dopiero początek.

Tylko się nam wydaje, że czas płynie razem z nami


Ów nielinearny czas narracji jest świadomym wyborem pisarza, który doskonale wie, że Czas lubi się tak nieraz zamienić z innym czasem. Czas jest chytry jak lis, a bywa i złośliwy. Potrafi płynąć w tę, a zarazem w przeciwną stronę. A tylko nam się wydaje, że zawsze płynie razem z nami i nasze życie wyznacza mu granice.

Czekanie w pobliżu Ucha Igielnego na ukochaną, która nigdy się nie pojawi, i wróżba Cyganki dotycząca długości życia - są takim właśnie powracającym w różnych wariantach tematem. Nasyconej realiami historii życia młodego człowieka towarzyszy refleksja nad słowem i nad opowieścią jako taką. Ta autotematyczna warstwa powieści, nasycona subtelnym humorem, jest właściwie najciekawszą i zarazem najgłębszą jej istotą. Refleksje na temat opowieści snują ponadto liczni, pozornie drugoplanowi, bohaterowie.

Jednym z nich jest mężczyzna piszący mowy pogrzebowe (to jedna z tych błyskotliwych wariacji, o których wspomniałam). Uważa, że spełnia szczególną misję, ponieważ większość ludzkich głów jest zachwaszczona przez gazety, radio, telewizję, internet. I słów jest coraz mniej w ludziach. (...) To i słowom ktoś musi przyjść z pomocą. Dręczą go jednak wątpliwości, bo każde życie niby inne, a każdego muszę zmieścić w jakimś wzorze. 

Co nie jest nazwane, nie istnieje

Każda opowieść jest ważna, bo coś, co nie jest nazwane, nie istnieje. Potrzebujemy słów, jeśli chcemy wiedzieć.

Innego z bohaterów, prostego człowieka, poznaje główny bohater, kiedy zaczyna po studiach pracę w muzeum. Jego słowa - wspomina - widziało się, nie tylko słyszało. Miało się wrażenie, że ze słów tworzy świat, nienaśladowany, niepowtarzany za kimś, niczym wielobarwne malowidło, na które się patrzyło, kiedy opowiadał, a nawet w którym widziało się i siebie, towarzyszącego mu w wędrówce przez ten jego świat, bo słowa nieraz tak wciągają w czyjeś życie, choćby nie wiadomo jak odległe od naszego.

W opowieści smakuje dużo lepiej

Tenże człowiek napisał powieść, za którą władza ludowa uhonorowała go, aby podkreślić swój w tym udział, a przyjęcie ku czci szanownego jubilata jest pyszną groteskową opowieścią młodego narratora, bo sam jubilat przez cały bankiet milczy, obserwując z rozbawieniem całą tę scenę, jakby z Gombrowicza rodem. Przy wyjątkowo suto zastawionym stole potrawy jakby się napraszały, pobudzały już nie tylko głód, lecz i wyobraźnię. A wyobraźnia i w jedzeniu, i piciu odgrywa niemałą rolę. Wyobraźnią można wyprzedzić, jak się potem będzie opowiadać znajomym, co się jadło i piło, a nawet wspólnie przeżywać, jakby się jadło i piło. Z tym, że w opowieści dużo lepiej smakuje, niż kiedy się jadło i piło.

Zapada w pamięć także rozdział o fryzjerze, który snuł opowieści soczyście i obrazowo, a którego historie pochodziły - jak twierdził - nie od niego samego, lecz od klientów:

A wezmę czyjąś głowę w ręce i od razu mam co opowiadać. Coś jest takiego w ludzkich głowach. Może opowiadam to, co te głowy pamiętają, o czym myślą, marzą? Raz tylko czułem, że z tej głowy lepiej nic nie wydostawać. I tak rozpoczyna historię o gestapowcu, którego strzygł podczas okupacji...


Nawet umarli snują swoje opowieści


U Myśliwskiego nawet umarli snują swoje opowieści jeszcze długo po śmierci, bo nikt nie zdąży za życia wszystkiego opowiedzieć. 

Także inni "nas opowiadają". Powrót starego profesora do miasteczka, z którego pochodził, uświadamia mu, że nie tylko my siebie opowiadamy, ale też żyjemy w opowieściach innych ludzi - czy tego chcemy, czy nie.

Ostatecznie narrator dochodzi do konkluzji, że być może te opowieści odraczają koniec świata, który już dawno by się dokonał, gdyby miał kto o tym końcu opowiedzieć i kto wysłuchać.

Powieść Wiesława Myśliwskiego "Ucho Igielne" jest - nie waham się tego powiedzieć - dziełem wybitnym. Napisana piękną polszczyzną, zawierająca głębokie przemyślenia autora na temat różnych aspektów życia, a jednocześnie autotematyczna i pełna subtelnego humoru, stanowi - by użyć określenia samego pisarza - wielobarwne malowidło, w którym dostrzega się także i własne historię. Czytałam ją w jakimś zapamiętaniu, czego i Wam życzę.

Wielkanoc w Polskim Radiu

 Polskie Radio na nadchodzące Święta Wielkanocne przygotowało specjalne audycje, ciekawe spotkania i wyjątkowe koncerty. 1. kwietnia to w Po...

Popularne posty