Z Aldoną Bartnik – sopranem wykonującym muzykę dawną – rozmawiam o recitalach chopinowskich w Japonii z towarzyszeniem pianisty Naruhiko Kawaguchi, o okolicznościach podwójnego zaproszenia na EXPO 2025 oraz o tajemnicach interpretacji.
![]() |
Aldona Bartnik i Naruhiko Kawaguchi podczas koncertu w Japonii, fot z archiwum artystki |
Aldona Bartnik: Tegoroczna wystawa odbywa się na terenie specjalnie wybudowanej wioski, znajdującej się w pobliżu dawnego lotniska. Otwarcie nastąpi 13 kwietnia, a wystawa potrwa do 13 października. Tematem przewodnim jest „ŻYCIE”, co wraz z podtematami podkreśla zbliżenie narodów i ludzi poprzez współpracę ponad wszelkimi podziałami na rzecz dobrego życia oraz lepszego jutra dla wszystkich. Bardzo się cieszę, że będę częścią tego projektu!
A pomysł pojawił się w grudniu 2023 roku, kiedy po raz pierwszy pojechałam do Japonii na koncerty z pieśniami Fryderyka Chopina, ponieważ Japończycy uwielbiają naszego kompozytora. Koncertowałam wraz z Naruhiko Kawaguchim – laureatem drugiego miejsca I Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego na Instrumentach Historycznych. Poznałam go w 2016 roku Amsterdamie i nagraliśmy wspólnie płytę „Kilka słów o miłości”, która zawiera kompozycje pochodzące z manuskryptów znajdujących się we wrocławskim Ossolineum, które opracowałam w ramach projektu stypendialnego Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Na tym się jednak Wasza współpraca nie zakończyła…
To prawda, nasza współpraca tak dobrze się układała, że Naruhiko zaproponował, abyśmy zrobili podobny projekt z pieśniami Chopina. W grudniu 2023 roku pojechaliśmy do Japonii, gdzie zaprezentowaliśmy pięć koncertów: w Tokio, Nagoja, Kioto, Sagamiko, Sakai. Zostaliśmy niezwykle ciepło przyjęci! Japońska publiczność jest wyjątkowa, inna od europejskiej, która przychodzi na koncerty niekoniecznie dla samej muzyki, ale bardziej z powodów konwencjonalnych. Japończycy są inni – słuchają niezwykle uważnie, w wielkim skupieniu i pozwalają artyście na przekazanie rozmaitych niuansów, na większe otwarcie się w poczuciu, że jest się traktowanym z wielką uważnością, żeby nie powiedzieć: z miłością. Zdarzało mi się doświadczyć, że słuchacze podczas koncertu płakali, co było dla mnie znakiem, że udało mi się dotknąć w nich czegoś głęboko intymnego. W Japonii miałam nawet swój fan club, co mi się nigdy wcześniej nie zdarzyło. Po każdym koncercie podpisywaliśmy płyty, a ludzie wręczali nam prezenty, co jest w Japonii zwyczajem. Ludzie lubią je sobie wręczać przy różnych okazjach. Czułam się tam bardzo dobrze, bo kultura Japończyków jest bardzo wysoka. Starają się sobie wzajemnie nie przeszkadzać, są delikatni, szanują wzajemnie swoją odrębność. Było to dla mojej duszy rodzajem sanatorium po naszej głośnej Europie, w której ścigamy się, kto jest lepszy. Kiedy więc wracałam do Europy, zapragnęłam tam powrócić. Traf chciał, że jeszcze w samolocie przeczytałam informację, że japońska fundacja, organizująca Wystawę Światową EXPO, przyjmuje zgłoszenia na eventy. Po powrocie, w ciągu zaledwie kilku dni, bo tyle tylko miałam czasu, w porozumieniu z Naruhiko oraz Arim – twórcą wizualizacji, napisałam wniosek i w maju otrzymałam pozytywną zwrotną informację.
Ile koncertów zamierzacie zaprezentować i jaki to będzie repertuar?
Damy po dwa koncerty 6 i 12 maja i oczywiście będzie to Chopin. Zamierzamy wybrać pieśni oraz kilka utworów fortepianowych. Zwróciłam się do Instytutu Fryderyka Chopina z prośbą o finansowe wsparcie naszego projektu – również z powodzeniem. Głównym atutem był Naruhiko (śmiech). Instytut nie tylko nas sfinansował, za co jestem bardzo wdzięczna, ale także zaprosił ponownie na EXPO – na Tydzień Chopinowski w Pawilonie Polskim, który odbędzie się w sierpniu 2025 roku. I wtedy ponownie zagramy z Naruhiko recital pieśni. Tak więc w Japonii będę dwukrotnie, z czego bardzo się cieszę. Jestem również ciekawa, jakie możliwości daje występ na EXPO. Być może zostaniemy zauważeni, co zaowocuje występami w miejscach, w których jeszcze nie byliśmy.
![]() |
Aldona Bartnik i Naruhiko Kawaguchi podczas koncertu w Japonii, fot. z archiwum artystki |
Oby się udało! Twój sopran artystki wykonującej muzykę dawną znakomicie współgra z pieśniami Chopina, komponowanymi z myślą, że będą one wykonywane w salonach przez utalentowane muzycznie młode damy.
Rzeczywiście, jako artystka śpiewająca muzykę dawną czuję się swobodnie i autentycznie wykonując utwory łączące poezję z muzyką. Poza tym niemal za każdą z tych pieśni kryje się jakaś historia, często tajemnicza i niedopowiedziana.
To interesujące! Czy mogłabyś którąś z nich przytoczyć?
W pamięci mam pełną tajemnic historię, która skrywa się na za pieśnią skomponowaną do słów Adama Mickiewicza: „Moja pieszczotka”. Istnieją poszlaki, że została napisana dla Delfiny Potockiej – muzy romantyków, kobiety niezwykle pięknej i utalentowanej muzycznie i plastycznie, która była uczennicą i wieloletnią przyjaciółką Chopina. Nie wiadomo, czy mieli romans, wiadomo jednak, że na prośbę umierającego Chopina przyjechała do Paryża, aby zaśpiewać mu na łożu śmierci, co też uczyniła, z trudem hamując płacz… Musieli więc być sobie bliscy. Kilka utworów jej zadedykował, m. in. Walc Des-dur nr 1: „A Madame la Comtesse Delphine Potocka” czy Koncert fortepianowy f-moll op. 21. W liście do Tytusa Woyciechowskiego pisał, że ma swój ideał, który mu się śni i na jego pamiątkę stworzył adagio do tego koncertu. Tym ideałem z pewnością była Delfina Potocka.
Bardzo poruszające… Zetknięcie z twórczością kompozytora niezmiennie prowadzi do zgłębiania jego biografii – by lepiej oddać emocje w niej zawarte. Koncertujecie z Naruhiko również w Polsce…
Tak, 1. maja damy koncert w Narodowym Forum Muzyki, a jego program będzie powtórzeniem tego, który prezentowaliśmy na trasie koncertowej w Japonii. Wcześniej będziemy występować w ramach cyklu „Z klasyką przez Polskę”. W programie znajdzie się muzyka Chopina i jego uczniów oraz pieśni Stanisława Niewiadomskiego, nagrane na płycie „Kilka słów o miłości”. Cykl jest dedykowany słuchaczom z małych miejscowości i służy „oswajaniu” ich z klasyką.
![]() |
Aldona Bartnik podczas koncertu w Japonii, fot. z archiwum artystki |
Czy mogłabyś uchylić rąbka tajemnicy, jaka jest droga do właściwej interpretacji.
Nie jestem typem wokalistki, która przychodzi na próbę z pianistą z gotową interpretacją. Powstaje ona w toku prób. Szczególną uwagę zwracam na tekst, który jest dla mnie punktem wyjścia do interpretacji, a także na melodię, natomiast z Naruhiko staram się znaleźć harmoniczne aspekty wymagające podkreślenia. Czasami jest tak, że Naruhiko przekona mnie do swojej wersji interpretacji, a czasami ja to robię i tak osiągamy konsensus. Zawsze dostarczam mu tłumaczenie, więc towarzysząc mi doskonale orientuje się w tekście, mimo że nie zna języka polskiego. Głos jest narzędziem, który się zmienia, dojrzewa wraz z wiekiem, co także wpływa na sposób interpretacji, która nigdy nie jest taka sama. Dlatego staram się pracować nad kompozycjami w dłuższej perspektywie, dojrzewać do właściwej dla mnie. Temu też służą między innymi koncerty.
Już sama współpraca z cudzoziemcem, który nie zna języka, jest dużym wyzwaniem, sprawiającym, że tłumacząc dla niego tekst i interpretując go, sama musisz przyjrzeć się mu wnikliwiej, a w konsekwencji działa to pewno stymulująco i otwiera nowe możliwości interpretacji.
Z pewnością tak jest. Mimo pewnych barier, praca z Naruhiko jest przyjemna, ponieważ jest niezwykle pracowity i bardzo szybko się uczy. Sam pianista uważa, że wrażliwość Polaków i Japończyków jest zbliżona. Twierdzi, że lubi przyjeżdżać do Polski, bo ludzie tutaj są delikatni i ciepli. Z Naruhiko mamy mimo wszystko znakomite porozumienie – wspólny język artystyczny. Na scenie dajemy sobie wolność, bo umiemy siebie słuchać. A przy tym, mimo długiej już współpracy, pozytywnie się zaskakujemy i ciągle inspirujemy. Nie nudzimy się sobą (śmiech). Bardzo sobie cenię tę muzyczną przyjaźń.
Z Naruhiko będziemy w październiku koncertować w Valldemossie na Majorce, gdzie Chopin kilkakrotnie wypoczywał z George Sand i o której pisał: „Niebo jak turkus, morze jak lazur, góry jak szmaragd, powietrze jak w niebie”. Skomponował tam wiele arcydzieł: Poloneza c-moll, Balladę F-dur, Scherzo cis-moll oraz cykl 24 Preludiów. A my będziemy koncertować w domu, w którym się zatrzymywał.
O, to już nie zwykły koncert, ale wędrówka śladami Chopina! Dziękuję za rozmowę i życzę wspaniałych przeżyć.
F. Chopin, Moja pieszczotka / My Darling Op.74 No.12, wyk. Aldona Bartnik i Naruhiko Kawaguchi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz