niedziela, 10 grudnia 2017

Marii Kornatowskiej sejsmograf duszy /recenzja książki/

Wspominana jako piękny, kolorowy ptak, pierwsza dama polskiej krytyki filmowej, znakomita znawczyni kina. Wybór tekstów Marii Kornatowskiej ukazał się w tym roku pod redakcją Tadeusza Szczepańskiego.

Wydawnictwo Biblioteki Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej
im. L. Schillera w Łodzi

Na okładce solidnego tomu recenzji filmowych Marii Kornatowskiej urodziwa autorka uśmiecha się promiennie, ale jej oczu nie dostrzeżemy – zasłaniają je ciemne okulary, jakby chciała coś przed nami ukryć. Portret zdobią ponadto intensywnie czerwone ni to gałązki, ni to kwiaty. Oto Maria radosna i tajemnicza – zjawiskowa. Taką też pozostała w pamięci przyjaciół, znajomych i studentów zmarła w 2011 roku wybitna eseistka i znawczyni kina.

Pierwsza dama polskiej krytyki filmowej


Wyboru tekstów dokonał inny znakomity znawca kina – Tadeusz Szczepański, autor m.in. monografii poświęconej Ingmarowi Bergmanowi.

Jej krytyczne pisarstwo – czytamy we wstępie pod poetycznym tytułem ”Professoressa” – lśniło osobnym blaskiem. Była pierwszą damą polskiej krytyki filmowej. (…) Tym, co ją wyróżniało, była przede wszystkim oryginalność myśli, niezależność sądów i świetny styl. Uprawiała autorską krytykę filmową. Jej teksty zapadały w pamięć dzięki sugestywnym sformułowaniom, kreślonym niekiedy krótkimi równoważnikami zdań, które były dobitnym śladem intensywnych emocji odbiorczych.

Ponad pięciusetstronicowy tom zawiera zapis fascynacji i zainteresowań Kornatowskiej. Znajdziemy w nim zatem rozdział poświęcony kinu włoskiemu, które darzyła największą miłością, czego kwintesencją jest monografia wielkiego mistrza – Federico Felliniego. Ale znajdziemy tu także teksty poświęcone Rosselliniemu, Viscontiemu czy Antonioniemu. Towarzyszą im – i jest to w tym tomie regułą – wypowiedzi na temat Kornatowskiej i jej pisarstwa twórców i znawców kina: LechaMajewskiego, Tadeusza Sobolewskiego i innych. Jest także wywiad z Professoressą, przeprowadzony podczas jej pobytu we Wrocławiu, na festiwalu Nowe Horyzonty. Rozdział ten wieńczy wspomnienie włoskiego reżysera i scenarzysty: Gabriele Iacovone, zatytułowane znacząco: ”We Włoszech Maria czuła się szczęśliwa”.
Bardzo mi brak Marii – pisze w zakończeniu autor wspomnienia – jej otwartego umysłu, jej ostrego, inteligentnego poczucia humoru, pozbawionego uprzedzeń krytycznego myślenia, a przede wszystkim jej woli, by pozostać wierną swoim wartościom, zawsze, aż do końca.

Marii Kornatowskiej portret zwielokrotniony

Kolejne rozdziały ukazują Marię Kornatowską zafascynowaną kinem amerykańskim. Także i o tym wspominają jej znajomi. Filip Bajon twierdzi, że ”Nowy Jork stał się jej drugą ojczyzną”, Zbigniew Rybczyński wspomina jej czerwoną szminkę i bardzo indywidualne podkreślanie kobiecości, zaś Małgorzata Kałuża twierdzi, iż ”Żyła według własnego scenariusza i zgodnie z nim odeszła”.
Tak oto tworzy się Marii Kornatowskiej portret zwielokrotniony, wzbogacony o wspomnienia najwcześniejsze, którymi dzieli się z czytelnikami jej najbliższa przyjaciółka, jeszcze z czasów dzieciństwa – Krystyna Serejska – Olszer.

Trudno pogodzić się z jej nieobecnością - wyznaje. Ktokolwiek zetknął się z Marią, pamięta nie tylko osobę wielkiej humanistycznej wiedzy i światowej kultury, ale i uroczą, wiecznie młodą kobietę. Pozostaną z nami jej kasztanowate włosy, modne, zawsze oryginalne stroje, wyszukane zapachy i niezwykła biżuteria. (…) Była jedyna w swoim rodzaju, może trochę ekscentryczna, ale nigdy pospolita.

Ceniła także polskie kino, szczególnie filmy Wojciecha Hasa, ale także Jerzego Kawalerowicza, Romana Polańskiego i Andrzeja Wajdy. O tym ostatnim pisze Kornatowska, iż jego filmy na zawsze wpisały się  w naszą pamięć i mitologię – zarówno indywidualną, jak też narodową. I dodaje:

Są trzy filmy Andrzeja Wajdy szczególnie mi bliskie. Filmy poety, który właśnie w obliczu przemijania i śmierci potrafił dostrzec całą urodę i blask życia, promień światła, dotykalną cielesność ludzi i rzeczy.

Pięknie pisze o Kornatowskiej Agnieszka Holland:

(…) najbardziej ją polubiłam, kiedy zobaczyłam ją w Łodzi, na tle Szkoły Filmowej, ze studentami. To oni byli jej dziećmi, rodziną i nadzieją. Umiała – co nie znaczy wcale, że była bezkrytyczna – dostrzec ich najlepsze cechy, zapalić ich do kina JAKO PRAWDZIWEJ SZTUKI, pobudzić intelektualnie i poznawczo. Była w tym wyjątkowa i nie do zastąpienia.

Maria była pięknym, kolorowym, rajskim ptakiem – dodaje w swoim wspomnieniu ”Maria to tajemnica” Grażyna Torbicka.

Kiedy czytamy teksty Marii Kornatowskiej, musimy przyznać, że nie straciły nic ze swojej erudycji i przenikliwości, będąc w istocie tym, co Tadeusz Sobolewski określa jako jej ”sejsmograf duszy”. Sejsmograf, dodajmy, niezwykle czuły.

Książka ”Sejsmograf duszy. Kino według Marii Kornatowskiej, pod redakcją Tadeusza Szczepańskiego, ukazała się nakładem Wydawnictwa Biblioteki Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej im. L. Schillera w Łodzi.

Recenzja ukazała się pierwotnie na portalu Kulturaonline w listopadzie 2016 roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kto otrzyma Nos Chopina podczas Millennium Docs Against Gravity Film Festival?

 12 wspaniałych filmów dokumentalnych o ludziach całkowicie oddanych sztuce, która zmienia nie tylko ich życie, ale fascynuje i porusza takż...

Popularne posty