sobota, 5 stycznia 2019

„Titus Andronicus” Jana Klaty Quentinem Tarantino oswojony /zapowiedź/

Mistrz ze Stratfordu przedstawia wprawdzie historię, która rozgrywa się w starożytnym Rzymie, ale w inscenizacji Jana Klaty jest to opowieść o zderzeniu cywilizacji – o „jakże "pogodnym" sąsiedztwie Polaków i Niemców”, jak zauważył ironicznie reżyser. Spektakl grany przez artystów polskich i niemieckich będzie miał swoją podwójną premierę: we Wrocławiu (15 września 2012 roku) i w Dreźnie (28 września 2012 roku).




Najnowszy spektakl Jana Klaty „Titus Andronicus” jest oryginalną sceniczną adaptacją tragedii Williama Shakespeare`a oraz fragmentów utworu Heinera Müllera „Anatomia Tytusa Fall of Rome Komentarz do Szekspira".

Być może potrzebowaliśmy Quentina Tarantino – powiedział reżyser na spotkaniu z dziennikarzami 12 września 2012 roku – aby zrozumieć związki między tym, co okrutne a tym, co okrutnie śmieszne.

Mistrz ze Stratfordu przedstawia wprawdzie historię, która rozgrywa się w starożytnym Rzymie, ale w inscenizacji Klaty jest to opowieść o zderzeniu cywilizacji – o „jakże pogodnym sąsiedztwie Polaków i Niemców”, jak zauważył ironicznie reżyser. Spektakl grany przez artystów polskich i niemieckich będzie miał swoją podwójną premierę: we Wrocławiu (15 września) i w Dreźnie (28 września).

Wolfgang Michalek jako Titus Andronicus, fot. Sebastian Martinez

Tragedia Shakespeare`a posługuje się niezwykle poetyckim językiem, który nie tyle skrywa, co opisuje okrucieństwo – skomentował tekst oryginału reżyser.

Opowieść rozpoczyna triumfalny powrót generała Tytusa Andronicusa do Rzymu, po dziesięcioletniej, zwycięskiej wojnie z Gotami. Zwycięstwa okupił jednak śmiercią swoich 21 synów. Jest stary i nie pragnie władzy, mimo że mu ją proponują. Chciałby zaznać spokoju u boku jedynej córki, Lavinii, która ma zostać żoną cesarza. Zostaje jednak zgwałcona i okaleczona w akcie zemsty przez synów królowej Gotów Tamory. Jakby powiedział nasz wieszcz narodowy: „Gwałt się gwałtem odciska”; zbrodnie i okrucieństwo mnożą się w sposób zatrważający.Bardzo długo uważano, że „Titus Andronicus” jest zbyt okrutnym dramatem i że być może nie wyszedł spod pióra Mistrza ze Stratfordu. Nawet tak wybitny poeta jak T.S. Eliot oświadczył, że tragedia ta jest „jednym z najgłupszych i najbardziej banalnych dramatów, jakie kiedykolwiek napisano”. Jako ciekawostkę warto dodać, że akty brutalnej przemocy zostały skatalogowane w 1979 roku przez S. Clarke Hulse, który naliczył: 14 zabójstw, 9 z nich na scenie, 6 odciętych członków, jeden pogrzeb, jeden przypadek obłędu i jeden kanibalizmu - średnio 5,2 okrucieństw w akcie lub jeden na każde 97 wierszy. Swój nowy żywot zawdzięcza tekst wybitnemu twórcy i inscenizatorowi – Peterowi Brookowi, który w 1955 roku wystawił dramat we wspaniałej obsadzie: z Laurence Olivierem jako Tytusem Andronicusem i Vivien Leigh jako Lavinią.


Titus Andronicus w reż. Jana Klaty, fot. Sebastian Martinez

Polska prapremiera „Tytusa Andronicusa” odbyła się w Teatrze im. S. Jaracza w Łodzi 27 września 1987 roku, w reż. Macieja Prusa i w przekładzie Leona Ulricha. W 2006 roku wystawiono tę sztukę w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku, w reż. Moniki Pęcikiewicz i w przekładzie Ulricha i Słomczyńskiego.Dramat napisany w 1984 roku przez Heinera Müllera – wybitnego autora ze wschodnich Niemiec – miał okazać się proroctwem zapowiadającym upadek radzieckiego imperium. Czy dzisiaj można go odczytywać jako proroctwo dotyczące przyszłości Europy, targanej niepokojami ekonomicznymi i politycznymi? Europy, której kodeks moralny – zorganizowany wokół idei wolności, solidarności, poszanowania różnorodności oraz uniwersalnych praw człowieka – rozpada się obecnie pod naporem wewnętrznych konfliktów, rosnącego poczucia egzystencjalnej niepewności oraz lęku przed tym, co obce. Goci Müllera zabijają tak samo okrutnie i bezmyślnie jak Rzymianie, czym prędzej pragnąc zająć ich dominującą pozycję. Obie strony są równe sobie w okrucieństwie.


Titus Andronicus w reż. Jana Klaty, fot. Sebastian Martinez

Przedstawienie Jana Klaty ma szansę stać się wydarzeniem, ponieważ – jak to czynił wielokrotnie wcześniej – klasyczny tekst staje się w jego interpretacji refleksją o współczesnym świecie. Aby ukazać, co się dzieje na styku dwóch odmiennych kultur, zaprosił do współpracy niemieckich aktorów. Postacie w przedstawieniu Jana Klaty zamieniają się językami: Polacy mówią – ułomnie - po niemiecku, Niemcy – jeszcze gorzej po polsku. Podkreśla to, jak wątpliwym środkiem porozumienia jest język. Więcej przemawiają emocje, mowa ciała, spojrzenia postaci. Ubrani we współczesne T-shirty z napisami, bohaterowie poruszają się w przestrzeni, którą wypełniają liczne kufry, przypominające nie tylko o tymczasowości egzystencji i wędrówce człowieka, ale kojarzące się z trumnami i wykorzystane również w
funkcji wanny lub łoża.

Szukamy przemocy w kontaktach międzyludzkich. Ilość okrucieństwa i zła, którą sobie postaci nawzajem zadają – powiedział Jan Klata – jest bezprecedensowa. Zmierzenie się z tym jest wielkim wyzwaniem dla artysty.

W oczekiwaniu na spektakl pozostaje mieć nadzieję, że i tym razem reżyser „Sprawy Dantona”, „H”, „Utworu o Matce i Ojczyźnie” i wielu innych wybitnych inscenizacji, nie pozostawi nas obojętnymi i zmusi do refleksji nad otaczającym nas światem i jego problemami.

Artykuł ukazał się na portalu PIK Wrocław 12 września 2012 roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

NFM I Rezonanse Sztuki XV - SOLO I W DUECIE l 15.11.2024–23.02.2025

29.listopada.2024 o godz. 17.30  w foyer NFM odbędzie się wernisaż wystawy Rezonanse Sztuki XV - SOLO I W DUECIE. Wielogłos Artystycznych Po...

Popularne posty