niedziela, 5 kwietnia 2020

„Młyn i krzyż” Lecha Majewskiego jako metafora ludzkiego losu /recenzja filmu/

Będąc wiernym odtworzeniem obrazu Bruegla, film zawiera jednocześnie przesłanie uniwersalne – opowiada o ludzkim losie, pełnym niezawinionego cierpienia i okrucieństwa. Mówi także o roli artysty, który towarzyszy człowiekowi i potrafi zatrzymać czas utrwalając to, co przemijające.


Młyn i krzyż jest jego drugą – po Ogrodzie rozkoszy ziemskich – próbą zmierzenia się z malarstwem dawnych mistrzów. Tym razem artysta ożywił obraz Pietera Bruegela Starszego Procesja na Kalwarię (1564). 

Droga na Kalwarię, 1564, olej na płótnie,  Kunsthistorisches Museum, Wiedeń
Należałoby może przypomnieć, że Lech Majewski to twórca wielostronnie uzdolniony: reżyser filmowy, teatralny i operowy, poeta, prozaik, malarz, a także - czego można było doświadczyć na spotkaniu z artystą – wspaniały gawędziarz. Wypada żałować, że tak rzadko można obejrzeć go w kraju, gdy tymczasem Museum of Modern Arts zorganizowało retrospektywę jego filmów, a w Luwrze, gdzie odbyła się premiera Młyna i krzyża, cały luty wystawiane były jego wideoarty.

To sztuka historyczna, która opowiada Pasji Chrystusa i pasji Flandrii ciemiężonej przez Hiszpanów. Chrystus i dwaj złodzieje stają się tu ucieleśnieniem losu wielu kobiet i mężczyzn torturowanych i straconych w drugiej połowie XVI wieku, w czasach hiszpańskiej inkwizycji – wyjaśnił artysta podczas spotkania z publicznością.


Kadr z filmu Lecha Majewskiego Młyn i krzyż

Pejzaż filmu wypełnia ogromna liczbą postaci, wśród których znajdziemy samego Breugela oraz bankiera, który zakupił jego obraz. Większość z przestawionych tam osób jest zajęta swoimi sprawami i nie zdaje sobie sprawy ze znaczenia mającego nastąpić Ukrzyżowania. Tłum przygląda się scenie, w której żołnierze rozkazują Szymonowi Cynerejczykowi pomóc dźwigać krzyż. Na pierwszym planie siedzi wędrowny kramarz, podczas gdy Chrystusa w ogóle nie widać. Tylko jedna grupa postaci kojarzy się z tematyką obrazu, a mianowicie na pierwszym planie, po prawej stronie widzimy grupę kobiet, którym św. Jan dodaje otuchy. Z płaskiej równiny wyrasta w głębi obrazu ogromna skała, na której stoi młyn.

Scena Ukrzyżowania, kadr z filmu Młyn i krzyż

Zarówno na obrazie, jak i w filmie młyn pełni  rolę metafory: młyńskie koła mielą ziarno, symbolizujące ludzkie życie, a Młynarz staje się figurą zastępczą samego Boga. Obraz istotnie przypomina filmowy kadr, który zaprasza do tego, aby go ożywić za pomocą wyobraźni. I Lech Majewski podejmuje się tego zadania z wielkim sukcesem. A było to zadanie niełatwe, o czym dowiedzieliśmy się podczas spotkania po projekcji.

Przestrzeń filmowa składa się z siedmiu połączonych ze sobą części i jest przestrzenią wykreowaną, podobnie jak na obrazie. Majewski stworzył ją z fragmentów Jury Krakowsko-Częstochowskiej, odpowiednio dla potrzeb filmu przetworzonej, a niebo pochodzi ze zdjęć zrobionych podczas pobytu w Nowej Zelandii. Nawet pająk i jego sieć zostali wykreowani w efekcie bezpośrednich obserwacji i prób.

Będąc wiernym odtworzeniem obrazu Bruegla, film zawiera jednocześnie przesłanie uniwersalne – opowiada o ludzkim losie, pełnym niezawinionego cierpienia i okrucieństwa. Mówi także o roli artysty, który towarzyszy człowiekowi i potrafi zatrzymać czas utrwalając to, co przemijające.

Recenzja ukazała się pierwotnie na portalu PIK Wrocław 26 lipca 2011 roku, w ramach relacji z MFF Nowe Horyzonty.

polski zwiastun filmu

Rozmowa z Lechem Majewskim

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kto otrzyma Nos Chopina podczas Millennium Docs Against Gravity Film Festival?

 12 wspaniałych filmów dokumentalnych o ludziach całkowicie oddanych sztuce, która zmienia nie tylko ich życie, ale fascynuje i porusza takż...

Popularne posty