Tytuł bloga powstał z inspiracji prozą Brunona Schulza, w której wielokrotnie, w różnych kontekstach, pada to tajemniczo brzmiące słowo, znaczące o wiele więcej niż „składniki”, bo mające rangę metafory, symbolu…
Kulturalne Ingrediencje nie jest blogiem monotematycznym, np. książkowym czy filmowym. Łączę w nim wszystkie moje pasje w jedną całość. Znajdują się tu teksty dotyczące literatury, filmu, muzyki i sztuk plastycznych. Ponadto rozmowy z artystami i własne zapiski.To także moje archiwum.
środa, 6 września 2017
„Powiernik królowej” Stephena Frears`a: Historia przyjaźni niemożliwej /recenzja filmu/
Malarskie
kadry, piękna muzyka, angielski humor i humanistyczne przesłanie – oto zalety najnowszego filmu Stephena Frears`a: Powiernik królowej”.
plakat filmu/dystrybutor
15 września będzie miał swoją polską premierę
najnowszy film Stephena Frearsa: „Powiernik królowej”, którego tytuł
oryginalny: „Wiktoria i Abdul” ma zupełnie inne konotacje – sugeruje głębszy
rodzaj więzi, kojarząc się z Wiktorią i Albertem.
Dzięki Kinu Nowe Horyzonty, które święciło ostatnio
5-lecie swojego istnienia, mogłam obejrzeć ten film jeszcze przed premierą. Wyznam,
że choć cenię twórczość reżysera „Niebezpiecznych związków”, spodziewałam się
raczej typowego filmu kostiumowo-obyczajowego. Jakże się szczęśliwie myliłam! Uwiodły
mnie zarówno piękne, wysmakowane kadry, muzyka, jak i sposób prowadzenia
narracji, charakteryzujący się typowo angielskim humorem.
Nieznany
epizod przyjaźni królowej Wiktorii z młodym Hindusem
Judi Dench i Ali Fazal w filmie "Powiernik królowej"/materiały dystrybutora
Film powstał na bazie autobiograficznej powieści Shrabani
Basu: "Victoria & Abdul",
ale autor scenariusza - Lee Hall (m.in.„Billy Eliot”, „Czas wojny”) nieco się
dystansuje do opowiedzianej przez Bazu historii, jakby poddawał ją w wątpliwość
A jest to nieznany i – podkreślmy to – wymazany
z annałów historii epizod przyjaźni królowej Wiktorii z młodym Hindusem, który
przybywa na dwór angielski, aby wręczyć pamiątkowy medal. Mimo ostrzeżeń mistrza
ceremonii, nawiązuje z królową kontakt wzrokowy, a poruszona jego naturalnym
zachowaniem Wiktoria domaga się jego towarzystwa, mianując go swoim „munshi” –
nauczycielem, ale czyniąc także sekretarzem i przewodnikiem duchowym. Budzi to,
oczywiście, liczne kontrowersje i ściąga na głowę Abdula gromy. Mimo że
królowa, chcąc go chronić, nakłania go do powrotu do Indii, Abdul traktuje
swoją służbę jako misję i pełni ją do końca – do śmierci królowej.
Niewolnicy
kontra barbarzyńcy
Kadr z filmu "Powiernik królowej" - ceremonia wręczenia medalu /materiały dystrybutora
Wydaje się, że Frears`owi chodziło tym razem o
pokazanie angielskiej monarchii (ciągle przecież funkcjonującej) „zewnętrznym
okiem”. Zderzenie mentalności Anglików, traktujących ludzi z podległych sobie
kolonii jako prymitywnych, pozbawionych wykształcenia i nadających się
wyłącznie na niewolników i służących. Już podczas podróży statkiem towarzysz
Abdula przestrzega go przed Anglikami – jako ludźmi prymitywnymi i „barbarzyńcami”,
jak ich określa. Zderzenie naturalnie i godnie zachowujących się Hindusów z
otoczeniem dworu, a potem z samym dworem, staje się niewyczerpanym źródłem
komizmu i sprawia, że widz ma z tego powodu niemało uciechy. Zaczyna się to od
ubierania Hindusów w stroje zgodne z wyobrażeniami Anglików, nie zaś tak jak
się naprawdę noszą, poprzez mocno zrytualizowane życie dworu, któremu
egzotyczni przybysze przyglądają się ze zdumieniem i rozbawieniem, a na „zamianie
ról” (kiedy Abdul staje się najważniejszą osobą na królewskim dworze) kończąc.
Munshi,
czyli duchowy przewodnik
Równie zrytualizowane jest życie królowej Wiktorii,
począwszy od porannej toalety, pokazanej z subtelnym humorem, poprzez kolejne
punkty codziennej rutyny. Na tym tle rozmowa z człowiekiem, który niczego od
niej nie chce i nie posługuje się sztywno-dyplomatycznym językiem dworzan, lecz
opowiada o zamkniętym w splotach dywanu ptaku wolności albo o tym, że Tag Mahal
został wzniesiony przez Szahdżahana z dynastii Wielkich Mogołów dla uczczenia
przedwcześnie zmarłej, ukochanej żony Mumtaz – otóż to wszystko jest dla
królowej cudowną odmianą. Pragnąc towarzystwa Abdula na co dzień, mianuje go
swoim „munshi” – nauczycielem hindu. I nie jest to tylko pretekst, ponieważ
królowa Wiktoria rzeczywiście uczy się tego języka, poznaje kulturę swoich
hinduskich poddanych i ma dla nich (oraz dla Abdula) coraz więcej szacunku i
podziwu. Zwierza się też ze swoich rozterek i wątpliwości, z tęsknoty za
zmarłym mężem Albertem, a także z poczucia osamotnienia. Zażąda nawet obecności Abdula
przy łożu śmierci i otrzyma od niego pociechę, a także szczere łzy miłości i
przywiązania.
Judi Dench jako królowa Wiktoria, kadr z filmu "Powiernik królowej"/materiały dystrybutora
Rozliczenie
z kolonializmem i uniwersalizm
Zastanawia mnie, dlaczego reżyser tak angielski jak
Frears, zrobił taki film. Myślę, że – co dość oczywiste – jest on w jakimś
sensie rozliczeniem się z kolonializmem. Jest też satyrycznym spojrzeniem na
Anglików – ich sztywność i przywiązanie do form zrytualizowanych. Jednocześnie jest
próbą pokazania, że istnieją kultury starsze i bardziej uduchowione, którymi
nie powinno się gardzić, lecz je szanować. Jest wreszcie w tym filmie pewien
uniwersalizm, sugerujący potrzebę otwarcia się na drugiego człowieka, który –
paradoksalnie, nie będąc podobny do nas ani wiekiem, ani kulturą – może okazać
się bliższy od tych, którzy są nam kulturowo bliscy.
Malarskie
kadry i wspaniała Judi Dench
Judi Dench jako królowa Wiktoria, gif
Film Frears`a to nie tylko dowcipna, a czasami
poruszająca narracja, którą wspomaga błyskotliwy montaż, a także wspaniałe
kadry – obrazy, przypominające malarstwo angielskich mistrzów pędzla: Johna Constable`a
czy Williama Turnera. Duża w tym także zasługa scenografów: Adama Squiresa i
Sarah Finlay oraz twórczyni kostiumów - Consolaty Boyle.
W pamięci na długo pozostaje postać królowej
Wiktorii, kapitalnie zagrana (po raz drugi – po „Pani Brown”) przez blisko
82-letnią Judi Dench. Co za ekspresja!
Od twarzy-maski, poprzez rozpromienione i piękne oblicze zafascynowanej życiem
kobiety, po dumną i majestatyczną twarz królowej, a wreszcie – ludzką –
umierającego człowieka. Nie brakuje w jej grze także specyficznego humoru –
zarówno sytuacyjnego, jak też słownego.
Uwagę moją zwróciła także piękna muzyka, a właściwie
splot utworów zarówno z kręgu kultury europejskiej, jak też wschodniej, które –
nieprzypadkowo – tworzą w filmie harmonijną całość. A napisy końcowe to już
pełny koncert! Warto więc wspomnieć, że kompozytorem muzyki do tego filmu jest Thomas Newman, twórca muzyki filmowej m.in.
do "American Beauty", "Zielonej mili".
Film Stephena Frears`a pod polskim tytułem „Powiernik
królowej” wejdzie na ekrany 15 września i z pewnością wart jest obejrzenia. Ocena: 7/10
Polska dystrybucja kinowa: United International
Pictures Sp z o.o. Zdjęcia ze strony dystrybutora.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz