sobota, 4 listopada 2017

Mariola Pryzwan: Pamięć o Zbyszku trwa /wywiad/

Z autorką biografii Zbyszka Cybulskiego, Mariolą Pryzwan – o tym, jakim był człowiekiem i aktorem.

Z Mariolą Pryzwan podczas Wrocławskich Targów Książki

Barbara Lekarczyk-Cisek: To już trzecia Pani książka poświęcona Zbyszkowi Cybulskiemu. Skąd ta fascynacja aktorem?

Mariola Pryzwan: Od ponad trzydziestu lat jestem zafascynowana Zbyszkiem Cybulskim. Z fascynacjami zaś jest tak, że trudno je racjonalnie uzasadnić. Zaczęło się od mojego ojca, który interesował się filmem i nawet był trochę podobny do Zbyszka. Na początku wiedziałam tylko, że Cybulski nosił ciemne okulary, że zginął pod kołami pociągu i że był idolem młodzieży, gdy zagrał Maćka Chełmickiego. Filmy z nim zaczęłam oglądać od ”Do widzenia, do jutra”, który do dziś jest moim ulubionym, obok ”Giuseppe w Warszawie”. Wtedy właśnie Zbyszek mnie oczarował swoim wyglądem, grą aktorską, bezpośredniością i charakterystycznym uśmiechem. Miał w sobie to coś: tajemnicę i urok, które nie przeminęły, gdy się dzisiaj ogląda jego filmy.

Spróbujmy spojrzeć na zbiór wspomnień o nim trochę tak, jak zrobił to Orson Welles w ”Obywatelu Kane”. Każdy z Pani rozmówców ma ”swojego” Zbyszka, podczas gdy on sam  pozostaje jednak dla nas zagadką. Czy spróbowałaby Pani naszkicować portret Zbyszka Cybulskiego, jaki wyłania się z przeprowadzonych przez Panią rozmów?

To zadanie w gruncie rzeczy niemożliwe, bo nie da się naszkicować jednego portretu Zbyszka Cybulskiego.  Był inny, kiedy zakładał w Dzierżoniowie drużynę harcerską, a inny, kiedy zaczął studiować w Akademii Handlowej, a następnie w Państwowej Wyższej Szkole Aktorskiej. Pewne jego cechy były jednak już wtedy widoczne: wielka charyzma i zdolności przywódcze. Był serdeczny i opiekuńczy w stosunku do kolegów: zachęcał ich do nauki, uprawiania sportu, przestrzegał przed piciem alkoholu (sic!). Potem, w Gdańsku, znalazł się w swoim żywiole tworząc z grupą przyjaciół  teatrzyk studencki Bim – Bom. W okresie warszawskim, zwłaszcza w ostatnich latach swego życia, czuł się przegrany. Nie otrzymywał ról na miarę swego talentu ani w teatrze, ani w filmie.  Był to więc ciągle inny Zbyszek, ale – co istotne – gdy grał w filmach, zawsze był sobą.

Zbyszka Cybulskiego znamy głównie z ról  filmowych. Utarł się nawet stereotyp, że jest to aktor nieteatralny, bo miał problemy z nauczeniem się i dokładnym powtarzaniem tekstu. A przecież zagrał kilka bardzo dobrych ról, m.in. w sztukach ”Dwoje na huśtawce” czy ”Kapelusz pełen deszczu”.  Choć, jak wspomina Elżbieta Kępińska, która grała z nim w tym pierwszym spektaklu, była to kiepska sztuka,  Cybulski potrafił wnieść do niej tak wiele, że wydała się ważna i głęboka. To paradoks, że tak twórczy aktor, nie był przez reżyserów teatralnych oraz innych aktorów doceniany… Jaki był Cybulski teatralny?

Nieprzewidywalny. Aktorzy grając z nim musieli być czujni, gdyż Zbyszek potrafił zmieniać tekst oraz interpretację roli i tym samym nie mogli odtwarzać swoich ról mechanicznie. Jerry w ”Dwojgu na huśtawce” to była niezapomniana kreacja. W jakimś sensie dlatego, że tego typu role bardzo mu odpowiadały. Tak samo jak Johnny w „Kapeluszu pełnym deszczu” również w reżyserii Andrzeja Wajdy. ”Dwoje na huśtawce” to już Warszawa, „Kapelusz pełen deszczu” - Wybrzeże.
Drugą ważną rolą stworzoną na Wybrzeżu był Jan w ”Pierwszym dniu wolności”, w reżyserii Zygmunta Hübnera. Przedstawienie to pokazano podczas festiwalu Teatru Narodów w Paryżu, gdzie zostało wysoko ocenione. Chwalono Cybulskiego. Jego rolą zachwycił się także autor sztuki – Leon Kruczkowski. Zbyszek zagrał także w kilku spektaklach Teatru Telewizji.  Kreację stworzył w monodramie ”Sammy”, w reżyserii Jerzego Gruzy. Zapomina się często o tym, że Zbigniew Cybulski był także reżyserem teatralnym. Reżyserował w teatrze Wybrzeże w Trójmieście, w Teatrze Polskim w Szczecinie, w Teatrze Polskiego Radia, a przede wszystkim w Bim-Bomie.
Powszechnie uważa się, że był najlepszy we współczesnych sztukach I filmach. ”Rękopis znaleziony w Saragossie”, gdzie zagrał rolę kostiumową, dowodzi jednak, że był aktorem wszechstronnym. Ten zawód był jego pasją i posłannictwem od samego początku. To był jego prawdziwy świat.

Mimo zgrzebnych czasów PRL-u, w których ten kolorowy ptak niezbyt dobrze się chyba odnajdywał, Cybulski grywał również za granicą i dość często dostawał paszport…

Rzeczywiście, często wyjeżdżał – a to na festiwal filmowy do San Sebastian, a to znów na festiwal w Cannes, na Tydzień Filmów Polskich do Londynu, do Helsinek… Był patriotą i wiecznym harcerzem - miał poczucie misji, kiedy gdzieś wyjeżdżał. Zawsze pamiętał o tym, że reprezentuje Polskę.

Zagrał w wielu filmach, ale najbardziej pamiętna jest o rola Maćka Chełmickiego w ”Popiele i diamencie”. Mimo spektakularnego sukcesu, nie zagrał drugiej takiej roli u Wajdy. Dlaczego nie wykorzystano takiego talentu?

Trudno powiedzieć, można tylko przypuszczać, że reżyserzy nie obsadzali Cybulskiego w innych rolach z obawy przed powtarzaniem postaci Maćka. Z drugiej znów strony, w jego następnych rolach doszukiwali się rysów Chełmickiego. Taki paradoks. Zbyszek nie wiedział już, czego od niego chcą, a on chciał tylko pokazać wielostronność swego talentu, stąd udział w komediach ”Giuseppe w Warszawie” i ”Rozwodów nie będzie”. Reżyserzy nie robili filmów z myślą o nim. Jedynie Tadeusz Konwicki napisał dla Cybulskiego ”Salto”. A Zbyszek cały czas czekał na obiecaną rolę u Wajdy…

Wracając do portretu Zbyszka, ważną rolę w jego życiu odgrywały kobiety. Ze wspomnień wyłania się dwoisty jego portret. Z jednej strony był otoczony wieloma kobietami, a z drugiej – był  szalenie romantyczny. Potrafił pouczyć młodą, zauroczoną nim dziewczynę, że powinna zachowywać się skromnie, a sam niejednokrotnie długo zabiegał o względy ukochanej kobiety. Zbyszek – amant miesza się w tych wspomnieniach ze Zbyszkiem – harcerzem.

Tak, był romantyczny i kochliwy. Swoim sympatiom czytał wiersze, przynosił kwiaty... We wczesnej młodości zabiegał o względy Ewy Lassek czy Oli Balcerowicz, ale one nie odwzajemniały jego uczuć. Kochał się w Barbarze Lerczak, z którą przyjaźnił się do końca życia. Darzył ją platonicznym uczuciem. Był zakochany również w Lucynie Winnickiej. W końcu ożenił się z Elżbietą Chwalibóg, także z miłości, ale chyba żadne z nich nie było szczęśliwe w tym związku.

Zbyszek już za życia był dla wielu mitem i takim pozostał. Pewne jego role, gesty, charakterystyczny strój – zamieszkały  na stałe w masowej wyobraźni. Czy dotyczy to także młodego pokolenia?

Gdy rozmawiam z kolegami czy przyjaciółmi  Zbyszka, wspominają go chętnie i serdecznie. Dla nich był ważną osobą, od której wiele się nauczyli. Natomiast kiedy spotykam się z ludźmi młodszego pokolenia, niektórzy zastanawiają się, kto to był albo powtarzają zasłyszane opinie, najczęściej na temat alkoholu. Są i tacy, którzy pamiętają go z roli Maćka Chełmickiego.  Większość młodych kojarzy jednak nazwisko. Teraz, kiedy klasykę filmową można znaleźć w Internecie, wiele osób ogląda filmy ze Zbyszkiem. Najbardziej przemawiają do młodzieży jego role komediowe.
Mit Cybulskiego jest także podtrzymywany przez przyznawanie młodym zdolnym aktorom Nagrody im. Zbyszka Cybulskiego. Trzy miasta w Polsce mają ulice jego imienia: Gdańsk, Warszawa i Katowice. W Alei Gwiazd w Łodzi aktor ma swoją gwiazdę … Powstało kilka książek o Zbyszku. Pamięć o nim żyje i trwa.

Dziękuję za rozmowę.

Mariola Pryzwan - polonistka, bibliotekarka, biografistka, pracuje w Pedagogicznej Bibliotece Wojewódzkiej w Warszawie. Jest autorką biografii literackich Marii Dąbrowskiej, Haliny Poświatowskiej, Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, Marii Kownackiej, Władysława Broniewskiego, Anny Jantar, Anny German, Zbigniewa Cybulskiego.

Wywiad ukazał się pierwotnie na portalu Kulturaonline.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

`Vue d’optique i maszyny optyczne` – nowa wystawa w Muzeum Architektury we Wrocławiu /zapowiedź/

9 maja o 18.00 nastąpi uroczyste otwarcie nowej wystawy w Muzeum Architektury we Wrocławiu. Na ekspozycji "Vue d’optique i maszyny opty...

Popularne posty