środa, 13 grudnia 2017

Romy Ligockiej "Radość życia" /recenzja książki/

Najnowsza książka autorki „Dziewczynki w czerwonym płaszczyku” przypomina przygotowywanie hiszpańskiej paelli: różnorodne składniki, improwizacja i radość wspólnego tworzenia smakowitego dania. Pisarka zaprasza czytelników do ucztowania.

Roma Ligocka, Radość życia, Wydawnictwo Literackie

Życie jak paella

W przeciwieństwie do poprzednich, o najnowszej książce Romy Ligockiej nie sposób powiedzieć jednoznacznie, o czym jest. Jej różnorodność przywodzi na myśl znajdującą się w tym tomie scenę gotowania paelli. Bohaterka wrzuca na patelnię mnóstwo rozmaitych składników, trochę improwizuje i sama nie bardzo wie, jaki będzie ostateczny efekt – to niespodzianka. Przygotowywana wspólnie z bliską osobą potrawa nabiera dodatkowych walorów – gotowaniu towarzyszy rozmowa, żarty, emocje i wyczuwalne poczucie wyjątkowej więzi. Nic zatem dziwnego, że kiedy danie jest już gotowe, z wrażenia, ze szczęścia i miłości w ogóle nie chce nam się jeść. Kiedy jednak emocje nieco opadną i zaczyna się smakować to wspólne danie, okazuje się, że mamy do czynienia z dziełem idealnym, skończonym. Tak smakuje życie samo, kiedy zaczynamy przyglądać się mu z perspektywy, wspominać i smakować różne jego momenty: słodkie i gorzkie, ostre i łagodne, jak składniki paelli.

Pomiędzy scenami wspólnego gotowania z synem paelli a robieniem nalewki, która rozpoczyna tę opowieść, znajdziemy przeróżne ingrediencje, dotyczące zarówno teraźniejszości, jak i przeszłości. Podlane sosem wytrawnej refleksji, stają się niejako zaproszeniem do wspólnego stołu – do towarzyszenia Romie Ligockiej w jej wędrówce przez życie. Jak magdalenka zanurzona w herbacie w „Poszukiwaniu straconego czasu” Prousta, tak w prozie autorki „Dziewczynki w czerwonym płaszczyku” jakiś przedmiot, zdjęcie albo zdarzenie stają się pretekstem do snucia refleksji, odgrywając także rolę wehikułu czasu.
Spotkanie nieuleczalnie chorego przyjaciela staje się zaczynem refleksji na rozmaite tematy: umiejętności współczucia, bycia z drugim człowiekiem w trudnych chwilach, przemijania i utrwalania czasu na fotografii – wbrew wszystkiemu, a nawet powodem do umieszczenia w opowieści czegoś tak konkretnego, jak przepis na „zupę życia”.

Samotny wyjazd na święta pozwala – paradoksalnie – doświadczyć bliskości i zainteresowania:
Dzwonili wszyscy, nikt nie zapomniał. (…) Nagle poczułam, jak nigdy dotąd,  że ich naprawdę mam – byliśmy blisko, tak jak nigdy nie byliśmy, kiedy spędzaliśmy święta razem.

Kot jest dobry na wszystko

Sporo miejsca poświęca Ligocka czasom swojej pracy w teatrze, a potem w telewizji niemieckiej. Show biznes bywa zabawny, ale z perspektywy przede wszystkim nieludzki, bo obnaża wszystkie słabości: obłudę, próżność, pychę… A przede wszystkim – lęk przed utratą sławy. Pisarka ukazuje różne absurdy i paradoksy pracy z ludźmi show biznesu, aby na końcu stwierdzić, że to wszystko nie było warte ani jednej ludzkiej łzy. 

A przy tym wszystkim autorka „Radości życia” znajduje jeszcze miejsce, aby wpleść w tę opowieść… epizod z kotem, który przylgnął do niej podczas realizacji filmu, gdy cała ekipa trwała w beznadziejnym oczekiwaniu na poprawę pogody. Ludzie pili, pogrążali się w depresji, wyjeżdżali, a nasza bohaterka zaprzyjaźniła się tymczasem z mruczącym czworonogiem i staranie o niego, a potem wzięcie odpowiedzialności za jego los sprawiły, że przestały ją absorbować problemy związane z produkcją filmu. Ostatecznie realizacji filmu nie wznowiono, wszyscy się rozjechali, a kot – uśpiony i ukryty w torbie – wyemigrował nielegalnie z Chorwacji do Niemiec i odtąd wiódł dostatni żywot.

"Zgoda" zamiast "miłości"

Pisarka miesza więc tematy poważne z lekkimi, przez co jej opowieść staje się „jak w życiu”: słodko-gorzka. Ostatecznie tytuł „Radość życia” nabiera dodatkowych znaczeń – radości mimo wszystko, cieszenia się życiem nawet wówczas, kiedy nie głaszcze ono po głowie. Poza tym, jak to w pisarstwie Romy Ligockiej, snuje się przez te różne opowieści także wątek miłości: niekiedy trudnej i niemożliwej, jak uczucie ciotki Sabiny do jednego z więźniów obozu Birkenau, a przecież dające siłę i wolę przetrwania. Refleksje dotyczące miłości są u pisarki zaprawione goryczą minionych przeżyć:

Miłość nie chroni przed śmiercią nawet siebie samej – i nieraz ginie w katastrofie, którą sama tworzy.
Toteż słowo „miłość” zastępuje „zgodą” – zgodą na drugiego człowieka, w której zawiera się akceptacja także jego wad i słabości, wreszcie – akceptacja samej siebie, z towarzyszącym jak cień poczuciem winy, lękiem utraty.

Herbert i "utrata"

Z wątkiem „zgody” koresponduje temat „utraty”, zawarty we wspomnieniu dotyczącym Zbigniewa Herberta. Otóż Poeta odwiedził kiedyś Romę i jej męża w Monachium, gdzie czytał im swoje wiersze do późna w nocy. Jeden z nich, tłumaczenie z francuskiego, podarował wówczas Romie z dedykacją:
Mówi kobieta
Zgódź się na mnie bo miesiąc się zmienia
/…/
Dla ciebie tego świata ogrzeję kolory
Jeśli zostaniesz ze mną ponieważ się boję

Dla Romy
tłumacz
z czułością
Zbigniew Herbert

Ten wiersz, czytany po latach, uwewnętrznia się, stając się niejako wypowiedzią osobistą:

Nie potrafiłam Cię wtedy pokochać ani nawet zrozumieć… ale Ty mi to już dawno przebaczyłeś, więc teraz zostań ze mną, ponieważ się boję.

Niewielki epizod w życiu – jeden wspólny wieczór może czasem dopiero po latach zabłysnąć znaczeniami, nabrać mocy, jak owa nalewka.

Świat jest teatrem

Jest w tych pisarskich ingrediencjach także bardzo ważny komponent – czytelnik:
Rozmyślałam przez ten cały czas nad tym – pisze na koniec Roma Ligocka – że chciałabym zatrzymać przemijanie także i dla Ciebie, Czytelniku. Odgrodzić Cię od niego, zatrzymać choćby tylko na chwilę. Na tyle, ile Ci zajmie przeczytanie tej książki.

„Radość życia” Romy Ligockiej wzbogacają liczne zdjęcia autorki – chwile zatrzymane w czasie, jak w prozie W.G. Sebalda. Możemy je oglądać z komentarzem autorki albo kontemplować wypełniając własną treścią. Na okładce – projekty kostiumów Ligockiej: trzy postacie klaunów, jakby rodem z komedii dell'arte. Obok mężczyzny trzymającego na rękach dziecko stoi postać kobieca. Tamci zwróceni ku sobie, ona – także zamaskowana, zdaje się patrzeć w przeciwnym kierunku. Jak w dawnej włoskiej komedii, aktorzy, improwizując, bawią publiczność. Bywają nieszczęśliwie zakochani jak Arlekin, smutni, śmieszni, zabawni, wzruszający… Świat jest teatrem.


„Radość życia” Romy Ligockiej ukazała się w Wydawnictwie Literackim w październiku 2017 roku.

Wywiad z Romą Ligocką - pod tym linkiem

1 komentarz:

  1. Boże Narodzenie jest dla mnie zawsze okazją do podsumowania mijającego roku, ale również posadowienia swojej pamięci, wspomnień i wyobraźni względem najbliższych i w dłuższej perspektywie. Książka Ligockiej o tym przypomina i zaprasza

    OdpowiedzUsuń

XXXIII Festiwal „Maj z Muzyką Dawną” /zapowiedź, program/

Międzynarodowy Festiwal „Maj z Muzyką Dawną” to jedyne wydarzenie kulturalne w zachodniej Polsce, którego głównym celem jest promocja muzyki...

Popularne posty