wtorek, 2 stycznia 2018

Maria Poprzęcka: O pisaniu historyczno-sztucznym, oku i nosorożcu

W ramach cyklu „Pisanie o sztuce” 9 czerwca 2011 roku mogliśmy posłuchać refleksji znanej historyk sztuki, pani prof. Marii Poprzęckiej. Spotkanie nosiło tytuł „Oko za oko” i w głównej mierze nawiązywało do wydanej przez Wydawnictwo Słowo /Obraz/Terytoria  publikacji  „Inne obrazy. Oko, widzenie, sztuka. Od Albertiego do Duchampa”.

Maria Poprzęcka, fot. Barbara Lekarczyk-cisek

Książka  została nagrodzona w 2009 r. Nagrodą Literacką Gdynia w kategorii eseju. Nagroda ta nabiera szczególnego sensu, kiedy autorka wspomina żartobliwie swój egzamin na historię sztuki przed laty. Zapytana wówczas przez prof. Jana Białostockiego, co też zamierza robić po ukończeniu studiów, odparła tyleż spontanicznie, co naiwnie, że chciałaby  pisać o sztuce. Wywołało to gromki śmiech „areopagu”, któremu to szacownemu gronu odpowiedź taka wydała się szczytem naiwności. Sądzono wówczas (i to dopiero było naprawdę złudne), że dziedzina ta może być wyłącznie przedmiotem naukowego, obiektywnego opisu. 
Kiedy kilka lat później prof. Białostocki wypowiedział się na łamach „Twórczości”,  próbując odpowiedzieć na pytanie, „Czy historykowi sztuki wolno być literatem?”, stwierdził tam kategorycznie, że należy oddzielać pracę naukową od literatury. Podając – jak przytacza Maria Poprzęcka – piękne przykłady „pisania historyczno-sztucznego”, literaturę traktował wyłącznie jako fikcję.

Obecnie wszystko to wygląda zupełnie inaczej.  Maria Poprzęcka uważa za narratywistami, że każde pisanie jest fikcją, tworzeniem. Tym bardziej pisanie o sztuce, a więc o czymś nieuchwytnym w gruncie rzeczy. Profesor Poprzęcka przytoczyła w tym miejscu żart znanego (także z poczucia humoru) historyka sztuki i eseisty Erwina Panofskiego, który stwierdził, że „nie należy oglądać obrazów, bo wtedy nic się nie zgadza”. XVIII-wieczni artyści uważali, że oko powinno być „poprawione” przez rozum. Wyzwalanie się oka z tego racjonalnego systemu trwało długo. Dziś nie mamy wątpliwości, że widzimy świat na różne sposoby. Nie dziwi zatem, że pisanie „historyczno-sztuczne” jest z zasady subiektywne i w tym cała jego uroda. To także uroda esejów Marii Poprzęckiej, piszącej – wbrew i jakby w odpowiedzi na śmiech „areopagu” – subiektywnie i błyskotliwie, na swój sposób, co nie znaczy: niemerytorycznie.

„Często stajemy się strażnikami własnych marzeń, własnej utopii” – stwierdziła podczas spotkania prof. Poprzęcka. Nie tylko historycy sztuki (choć są oni szczególnie podatni na deformacje zawodowe), ale my wszyscy mamy skłonność do pewnej idealizacji obrazu. Kiedy potem konfrontujemy go z rzeczywistością, często wypada on gorzej, inaczej, niż w naszych wyobrażeniach, co wywołuje nasze rozczarowanie, nawet gniew. „Nie zgadzamy się” na ten stan rzeczy, gotowi strzec naszego „skarbu” wbrew oczywistym faktom".

Nosorożec, grafika A. Dürera

Na koniec spotkania Maria Poprzęcka przytoczyła na potwierdzenie tych słów zabawną anegdotę ze swych wojaży. Otóż pod wpływem drzeworytu Dürera przedstawiającego nosorożca, zapragnęła zobaczyć to zwierzę na żywo. Dodajmy, że Dürer żył w Norymberdze, gdzie nosorożce nie występują i chętnie podróżował do Włoch, gdzie nosorożca też nie uświadczysz, natkniesz się natomiast łgarzy, którzy twierdzą, że w czasie wypraw do Afryki czy Indii widywali tę bestię. Dürer narysował więc nosorożca na podstawie opowieści kogoś, kto uważał, że nosorożec jest skrzyżowaniem wielkiej świni z machiną oblężniczą. Wiedziona zapewne tym samym pragnieniem, co mistrz z Norynbergii, profesor Poprzęcka udała się do rezerwatu w Afryce.  Wraz z innymi turystami wędrowała na słoniu cały dzień, upatrując egzotycznego zwierzęcia. Wreszcie, na koniec pojawił się wymarzony nosorożec. 

„Najwyraźniej był tutaj „na etacie” – stwierdziła ze śmiechem Pani Profesor. Znudzony pojawił się o określonej godzinie, dał się sfotografować i znikł.  Czy przypominał „Nosorożca” Dürera, nie dowiedzieliśmy się…

Mimo wszystko warto patrzeć na świat uważnie, bo jest tego wart.

Artykuł ukazał się na portalu PIK Wrocław 15 czerwca 2011 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

BIEGUNI Olgi Tokarczuk I NFM I 15. Leo Festiwal

W dniach od 9 do 19 maja 2024 r. odbędzie się 15. edycja Leo festiwal, tym razem zainspirowana powieścią Olgi Tokarczuk: "Bieguni"...

Popularne posty