”Obama z Bronxu” - film dokumentalny Ryana Murdocka - nie jest wyłącznie kinem rozrywkowym, ukazującym wesołe życie sobowtóra.
Przeciwnie, mimo sporej dawki humoru, pokazuje bohatera, którego biedne życie
mieszkańca Bronxu zostało odmienione za sprawą podobieństwa do prezydenta USA –
Baraka Obamy. Ale czy wyszło mu to na dobre?
plakat filmu |
Choć to
debiut reżysera, dokument ma charakter wielowymiarowy, a przy tym – charyzmatycznego
bohatera. Louis Ortiz, Portorykańczyk z pochodzenia, jest czułym ojcem i
inteligentnym człowiekiem, o czym mogliśmy się przekonać osobiście, ponieważ
jest gościem 5. American Film Festival i spotykał się z
widzami po seansach.
Mimo naturalnej inteligencji, Louis nie miał możliwości studiowania, stracił także żonę
(zmarła przedwcześnie na cukrzycę) i pracę. Kiedy wydawało się, że dotknęły go wszystkie nieszczęścia świata, jego los odmienił się niespodziewanie. Było to w 2008 roku,
wówczas bowiem jako jeden z kandydatów pojawił się ciemnoskóry Barak Obama. Znajomi uświadomili wtedy Ortezowi,że są do siebie uderzająco podobni i że należy potraktować ten fakt jako dar fortuny.
kadr z filmu Bronx Obama, AFF |
Początkowo
zarabiał fotografując się za dolara z przechodniami. Potem został zatrudniony w
agencji sobowtórów i występował w tzw. kampanii kabaretowej podczas drugich
wyborów. Obserwujemy go, kiedy odbywa długie trasy, ucząc się przemawiać jak
prawdziwy Obama, jak pracuje nad wizerunkiem i próbuje pozbyć się swojego
akcentu, akcentu charakterystycznego dla ludzi z Bronxu.
Bo Ameryka
to także taki świat – ludzi ciemnoskórych, bez wykształcenia i bez przyszłości.
Bohater filmu został wyrwany z tego świata dzięki swemu wyglądowi i temu, że po
raz pierwszy w dziejach Ameryki prezydentem został właśnie ciemnoskóry.
Louis Ortiz |
Są
chwile, kiedy się zżyma, że już nie wie, kim jest, że chciałby być sobą, ale
dzięki zarobionym pieniądzom może kształcić córkę. I wreszcie ma poczucie, że
jest coś wart. Zapytany, jak sobie z tym radzi obecnie, odpowiedział z
uśmiechem, że traktuje to jak rolę filmową, jak makijaż, który można zmyć. I
dodał, że dzięki temu filmowi i tej roli jeździ teraz po świecie, o czym
wcześniej nawet nie marzył…
Czasami
dobrze jest być czyimś sobowtórem, choć ryzyko utraty własnej tożsamości zawsze
istnieje. A swoją drogą, ciekawe, czym zajmuje się obecnie bohater filmu...
trailer filmu
Recenzja ukazała się na portalu Kulturaonline w październiku 2014 - jako część artykułu "Obrazy Ameryki na 5. AFF".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz