sobota, 20 stycznia 2018

"Potargana w miłości": Agnieszka Osiecka, mistrzyni autokreacji

"Była mistrzynią konfabulacji i miała bardzo wiele wizerunków samej siebie" - pisze Ula Ryciak w nowej biografii Agnieszki Osieckiej "Potargana w miłości". Co autorka odkryła za mitem i czy udało się jej odkryć prawdziwą twarz poetessy?

okładka książki
Agnieszka Osiecka już za życia była legendą. Wkrótce po jej śmierci ukazała się pierwsza obszerna biografia poetki autorstwa Zofii Turowskiej, zatytułowana "Agnieszki. Pejzaże z Agnieszką Osiecką" (Prószyński i S-ka, 2000, 2008), na którą złożyły się rozmowy z nią i jej przyjaciółmi, wzbogacone o dotąd niepublikowane teksty samej poetki. Była to zatem Agnieszka Osiecka sportretowana wielokrotnie, wystąpiła także w roli narratorki tej opowieści. A już szczególnie łaskawy okazał się rok obecny. Poza tym, że wydano kolejny, II tom "Dziennika", pojawiła się również książka wspomnieniowa "Koleżanka" (Dom Wydawniczy PWN), następnie "Zdradziecką Osiecką" Piotra Derlatki wydał Dom Wydawniczy Latarnik, a "Potarganą w miłości" Uli Ryciak - Wydawnictwo Literackie. Ta ostania wydaje się być najbardziej oryginalną próbą opowiedzenia o Osieckiej.

Wiedziała, jak chce budować własną legendę - mówiła w wywiadzie z Magdaleną Smęder pisarka i scenarzystka Ula Ryciak. Często musiałam się przebijać przez mur prawd obiegowych, sentymentalnych klisz, coś demaskować, zadawać niezręczne pytania, żeby zrzucić ją z posągu, bardziej ją zobaczyć.

Biografia jak film

Właśnie słowo "zobaczyć" zdaje się być kluczem do tej biografii, ponieważ opowieść ta przypomina raczej narrację filmową, co jest zrozumiałe, jeśli zważyć, że autorka jest scenarzystką. Sądzę jednak, że to coś więcej niż zawodowy nawyk. To przede wszystkim świadomy zamysł, aby pokazać bohaterkę "w ruchu", a więc zmienną i momentami nieuchwytną.

Film, dodajmy, dokumentalny, choć wykreowany zarazem. Towarzyszymy bowiem bohaterce od pewnego mrocznego poranka, kiedy wychodzi z domu w charakterystycznym fioletowym płaszczu i wchodzi do Cafe Sax, potem następują retrospekcje, a na koniec pierwszego rozdziału, w piątek, 7 marca 1997 roku odchodzi na zawsze. Jaka była? Odchodziła dyskretnie, taktowna tak w chorobie, jak i w życiu.

Sprawiała wrażenie ekstrawertyczki. Ciągle coś opowiadała! Taką kreowała legendę. W rzeczywistości Agnieszka Osiecka była skrytą osobą - stwierdza Ula Ryciak i rozpoczyna swoje własne, wnikliwe "śledztwo w sprawie". 

Dalej biografia Osieckiej przybiera kształt detektywistyczno-psychologicznych rozważań. Autorka przytacza różne fakty i osoby, które odegrały w życiu poetki jakąś rolę, przygląda się im uważnie i wyciąga niekiedy oryginalne wnioski. 

Agnieszka Osiecka w 1965 roku

"Kochankowie z ulicy Kamiennej zamiast skoków do basenu

Osiecka, jak wiadomo, studiowała w łódzkiej filmówce, uczestnicząc pilnie w warsztatach i wykładach, ponieważ po szkole dziennikarskiej odczuwała braki w swojej edukacji, a poza tym szkoła filmowa miała szczególną atmosferę wolności. Nie uczestniczyła jednak we wspólnych szaleństwach. Zawsze była osobna i taką pozostanie. Kiedy więc Roman Polański po zdobyciu brązowego medalu na Expo w Brukseli za "Dwóch ludzi z szafą"  postanowił zorganizować akcję czyszczenia basenu w ogrodzie przy szkole, wiele pięknych dziewcząt pokazało swoje wdzięki podczas skoków do basenu. Ale nie Agnieszka, która w tym czasie przemierzała smutne przedwojenne podwórka i ulice bez drzew, aby pod wpływem ich klimatu napisać piosenkę "Kochankowie z ulicy Kamiennej", którą później zaśpiewała w STS-ie Elżbieta Czyżewska.
W ogóle, będąc w szkole filmowej, Agnieszka najchętniej wciela się w różne role, natomiast jest niezdolna do zarządzania ludźmi i reżyserem nigdy nie zostanie.

Niewinna czarodziejka i mężczyźni

Agnieszka Osiecka

Dzięki szkole filmowej wystąpi także na planie "Niewinnych czarodziejów" Andrzeja Wajdy. Zrobi na nim tak wielkie wrażenie, że sportretuje potem jej postać w "Człowieku z marmuru". Agnieszka Osiecka nie kokietowała, nie miała także urody wampa, a mimo to mężczyźni zakochiwali się w niej często. I to jacy mężczyźni! Najpierw był Marek Hłasko, wówczas u szczytu sławy. Byli nawet zaręczeni, ale Hłasko wyjechał i już nie wrócił. Zresztą oboje trochę grali tę miłość, o ile to była miłość. Związki Osieckiej z mężczyznami były z reguły burzliwe i krótkie. Miały postać fascynacji, która nigdy nie przekształciła się w dojrzałe uczucie. Lista "zakochanych do nieprzytomności" jest długa. Znajdują się na niej i Wojtek Frykowski - złoty młodzieniec tamtych lat (przez kilka miesięcy mąż), Andrzej Jarecki z STS-u, Jeremi Przybora, który dla niej zostawił drugą żonę, Daniel Passent, a nawet podobno sam Giedroijć... Ale od wszystkich Agnieszka ucieka po pewnym czasie. Preferuje miłość na odległość (w listach), nie znosi prozy rzeczywistości. Przede wszystkim jest "niestrudzoną strażniczką wolności", jak ją nazywa Ula Ryciak. Chociaż... Chociaż zdarzyło jej się zakochać do nieprzytomności w młodszym o 15 lat mężczyźnie, ale wówczas gwarantem podtrzymania namiętności  było niespełnienie.
I chociaż - jak to określiła w tytule autorka biografii - Agnieszka Osiecka była potargana w miłości, to jednak nieustannie tę miłość rekomendowała:

Przyjaciele moi i moje przyjaciółki!
Nie odkładajcie na później
ani piosenek, ani egzaminów,
ani dentysty, a przede wszystkim
nie odkładajcie na później miłości.

"W podróży" jak Holly  Golightly

Agnieszka Osiecka napisała dla Kaliny Jędrusik piosenkę zatytułowaną "Ja nie chcę spać", do spektaklu na podstawie opowiadania Capote`a "Śniadanie u Tiffany`ego". Piosenka zrobiła furorę. Autorce tekstu udało się zawrzeć w niej to, co dla niej, a także dla postaci stworzonej przez pisarza było najistotniejsze, a mianowicie obie były wolne i obie nieustannie gotowe do podróży.

Agnieszka Osiecka była obywatelką świata. Wyjeżdżała za granicę już w czasach głębokiego PRL-u: do Paryża, Londynu, do Stanów Zjednoczonych... Bywała tam wielokrotnie i przez długie miesiące, poznawała ludzi, miejsca, a potem tworzyła swoje piosenki. Dworzec w Cansas City, który opisała w konwencji retro, już nie istnieje. Pozostał tylko w znanej piosence Skaldów. W sumie spędziła w Ameryce cztery lata. Spotkała tam ponownie Hłaskę.

Nieustanne podróże, wędrówki, spotkania z różnymi ludźmi stały się dla niej źródłem niezliczonych historyjek, które opowiadała po  wielokroć, ubarwiając towarzyskie spotkania. Były także źródłem kolejnych piosenek.

Myślę, że ta rozmowność to była dla niej forma oddychania, podstawowa czynność organizmu - powie jej córka Agata. Mama miała niesamowity wprost dar narracji, patrzenia polegającego na tym, że widziała to samo, co my wszyscy, tylko inaczej.
Wydaje się, że ów dar narracji nieobcy jest również Uli Ryciak, która opowiada o Agnieszce Osieckiej przenikliwie się jej przyglądając. 

Ula Ryciak ze swoją książką, zdjęcie ze strony autorki

Książka Uli Ryciak "Potargana w miłości. O Agnieszce Osieckiej" ukazała się w Wydawnictwie Literackim.

Recenzja ukazała się na portalu Kulturaonline w lipcu 2015 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szkicownik Stanisława Witkiewicza zabytkiem miesiąca w Muzeum Podlaskim w Białymstoku

Zabytkiem miesiąca w maju jest Szkicownik Stanisława Witkiewicza, Obiekt do końca miesiąca można oglądać w białostockim Ratuszu.  Z tych pra...

Popularne posty