„Szatnia” w reżyserii Zbigniewa
Szymczyka w sposób fenomenalny cytuje sceny z przedstawień Henryka Tomaszewskiego,
tworząc jednocześnie oryginalny,
autorski spektakl – parabolę ludzkiego
życia, od narodzin aż po śmierć.
plakat przedstawienia |
Tytułowa szatnia urasta więc do rangi metafory miejsca, skąd czerpie się mity, obrazy, wzory, symbole,
tworząc z nich nowe konfiguracje,
budując współczesne i zarazem ponadczasowe przesłanie.
Szatnia, reż. Zbigniew Szymczyk Na pierwszym planie: Krzysztof Roszko, na drugim - Izabela Cześniewicz, foto. B. Sowa |
Najnowszy
spektakl Wrocławskiego Teatru Pantomimy, skromnie zatytułowany „Szatnia”, jakby reżyser chciał uniknąć
skojarzeń z prawdziwą sceną, zatrzymując się w miejscu będącym jej
przedsionkiem, okazuje się jednak bardzo
nośną metaforą. Nawiązuje do przedstawień i metod Mistrza, będąc świadectwem
ich żywotności. Stylizację sygnalizuje już plakat przedstawienia, utrzymany w
konwencji retro: grupa osób niosąca jakąś postać, jakby w żałobnym kondukcie.
Jednakże to, co ujrzymy, zaprzecza, jakoby sztuka Mistrza pantomimy umarła.
Przeciwnie, ożywa na scenie pełnią swoich możliwości.
Szatnia |
Ramy
spektaklu tworzy scena, w której młody człowiek – mim (Artur Borkowski) pozostaje po próbie samotnie w garderobie
teatralnej, w której rozegra się spektakl zwany życiem. W takiej właśnie
przestrzeni pojawi się postać ubranego w czerwony strój mężczyzny z minionej
epoki, która jak Mefisto albo Dante poprowadzi bohatera przez różne odsłony
historii – historii Teatru Tomaszewskiego i jednocześnie historii kultury,
wreszcie historii człowieka – od narodzin aż po śmierć.
Przestrzeń
sceniczną „Szatni” wypełniają ruchome szafki teatralne, które spełniają
niezwykle funkcjonalne i różnorodne role.
Przechodzą przez nie - niby przez tajemne drzwi z innego czasu i przestrzeni – postacie-cytaty,
postacie-symbole, tworząc za pomocą kostiumu i ruchu wieloznaczne obrazy. Zmieniają się też konwencje gry i stylistyka
muzyczna. Muzyka jest zresztą w tym spektaklu znakomita i starannie dobrana. Jest
też w pantomimie Zbigniewa Szymczyka scena pozbawiona muzyki, w której aktorzy,
ubrani w jednakowe kostiumy, tworzą niezwykle plastyczne widowisko z własnych
ciał, będące pokazem zarówno gry zespołowej, jak też indywidualnej, co jako
żywo skojarzyć się może z „Labiryntem” Henryka Tomaszewskiego.
Zasadnicza opowieść
rozpoczyna się od sceny narodzin, będących nawiązaniem do etiudy „Ziarno i
skorupa”. Ta z kolei zostanie rozwinięta w dwóch odsłonach – pierwszej,
ukazującej Pigmaliona stwarzającego Galateę, będącą
cytatem pantomimy Tomaszewskiego
zatytułowanej „Kobieta” oraz drugiej, która jest fragmentem „Akcji – Sen nocy letniej”, z Markiem Oleksym
jako Oberonem. Za pomocą czarodziejskiego kwiatu dotyka on leżącego na plecach
klęczących mimów człowieka, jakby powołując go do życia, co jako żywo
przypomina znaną z Biblii historię stworzenia człowieka, po czym łączy go z
kobietą.
Kolejne
etiudy prezentują etap samopoznania – kobieta przeglądająca się w tafli wody, w
oczach mężczyzny, a także innej kobiety.
Wspaniałe są etiudy pantomimiczne, w których poprzez subtelny żart pokazuje się
typowo kobiece i typowo męskie zachowania. Następująca po nich scena
„małżeńska” zdaje się być zarazem nawiązaniem do „Detektywa” H. Tomaszewskiego,
ale nie tylko. Została bowiem wykonana w
konwencji komedii slapstickowej, ale jej puenta jest zaskakująco współczesna. Odbywają
się zaślubiny, po nich scena konsumowania tortu, która przeradza się w scenę
konsumpcji seksualnej, tyle że … to dama konsumuje dżentelmena. Cóż jednak pozostaje
kobiecie, kiedy skonsumuje mężczyznę, panie feministki? Można się domyślić.
Szatnia, fot. B. Sowa |
Kolejne
sceny cytują „Menażerię cesarzowej Filissy”, „Hamleta…” oraz „Rycerzy króla
Artura”, a jednocześnie wprowadzają tematykę zdrady, dojrzewania starzenia się,
cierpienia i śmierci. Tę ostatnią zagrał – jak na początku swojej pracy w
teatrze Mistrza – Zbigniew Szymczyk. Zarazem jednak kostium Śmierci nawiązuje
do postaci, jaką stworzył w „Strzelnicy” sam Henryk Tomaszewski. Oto bowiem za
sprawą scenografii i kostiumów współpracującej z Henrykiem Tomaszewskim Zofii de Ines – Lewczuk, możemy
posmakować, czym ten teatr był i jest nadal. Także dzięki kolejnym pokoleniom
artystów Pantomimy, których talent i umiejętności sprawiają, że ich przedstawienia
są dla widzów nadal atrakcyjne.
Zbigniewowi Szymczykowi udała się rzecz niebywała. Nie tylko przywołał teatr swego Mistrza,
pokazując jak był on znakomity, skoro jego wielowarstwowe i wieloznaczne obrazy
nie należą do lamusa, lecz ciągle uskrzydlają wyobraźnię widza. Zasług reżysera
jest znacznie więcej. Cytując Tomaszewskiego zbudował bowiem własny spektakl,
całkowicie współczesny, będący refleksją na temat kondycji teatru i aktora, a
także spektakl, w którym widzowie mogą się przejrzeć jak w lustrze, bo „świat
jest teatrem, aktorami ludzie”.
„Szatnia”
scenariusz i reżyseria: Zbigniew
Szymczyk
konsultacje choreograficzne: Ewa
Czekalska, Leszek Czarnota, Jerzy
Kozłowski
kostiumy i scenografia: Zofia
de Ines-Lewczuk
reżyseria światła: Bary
obsada: Artur
Borkowski, Agnieszka Charkot, Izabela
Cześniewicz, Agnieszka Dziewa, Paulina
Jóźwin, Mateusz Kowalski, Agnieszka
Kulińska, Anna Nabiałkowska, Marek
Oleksy, Aneta Piorun, Radomir
Piorun, Monika Rostecka-Komorowska, Krzysztof
Roszko, Mariusz
Sikorski, Krzysztof
Szczepańczyk, Zbigniew Szymczyk, Robert
Wieczorek, Magdalena Górnicka (gościnnie)
Recenzja ukazała się na portalu PIK Wrocław 28 grudnia 2012 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz