środa, 10 stycznia 2018

Świat jest teatrem: „Szatnia” Wrocławskiego Teatru Pantomimy

„Szatnia” w reżyserii Zbigniewa Szymczyka w sposób fenomenalny cytuje sceny z  przedstawień Henryka Tomaszewskiego, tworząc  jednocześnie oryginalny, autorski spektakl – parabolę  ludzkiego życia, od narodzin aż po śmierć. 

plakat przedstawienia
Tytułowa szatnia urasta więc do rangi metafory miejsca, skąd czerpie się mity, obrazy, wzory, symbole, tworząc z nich nowe konfiguracje,  budując współczesne i zarazem ponadczasowe przesłanie.

Szatnia, reż. Zbigniew Szymczyk
Na pierwszym planie: Krzysztof Roszko, na drugim - Izabela Cześniewicz, foto. B. Sowa
Najnowszy spektakl Wrocławskiego Teatru Pantomimy, skromnie zatytułowany „Szatnia”, jakby reżyser chciał uniknąć skojarzeń z prawdziwą sceną, zatrzymując się w miejscu będącym jej przedsionkiem, okazuje się jednak  bardzo nośną metaforą. Nawiązuje do przedstawień i metod Mistrza, będąc świadectwem ich żywotności. Stylizację sygnalizuje już plakat przedstawienia, utrzymany w konwencji retro: grupa osób niosąca jakąś postać, jakby w żałobnym kondukcie. Jednakże to, co ujrzymy, zaprzecza, jakoby sztuka Mistrza pantomimy umarła. Przeciwnie, ożywa na scenie pełnią swoich możliwości.

Szatnia
Ramy spektaklu tworzy scena, w której młody człowiek – mim (Artur Borkowski)  pozostaje po próbie samotnie w garderobie teatralnej, w której rozegra się spektakl zwany życiem. W takiej właśnie przestrzeni pojawi się postać ubranego w czerwony strój mężczyzny z minionej epoki, która jak Mefisto albo Dante poprowadzi bohatera przez różne odsłony historii – historii Teatru Tomaszewskiego i jednocześnie historii kultury, wreszcie historii człowieka – od narodzin aż po śmierć.  

Przestrzeń sceniczną „Szatni” wypełniają ruchome szafki teatralne, które spełniają niezwykle funkcjonalne i różnorodne role.  Przechodzą przez nie - niby przez tajemne drzwi z innego  czasu i przestrzeni – postacie-cytaty, postacie-symbole, tworząc za pomocą kostiumu i ruchu wieloznaczne obrazy.  Zmieniają się też konwencje gry i stylistyka muzyczna. Muzyka jest zresztą w tym spektaklu znakomita i starannie dobrana. Jest też w pantomimie Zbigniewa Szymczyka scena pozbawiona muzyki, w której aktorzy, ubrani w jednakowe kostiumy, tworzą niezwykle plastyczne widowisko z własnych ciał, będące pokazem zarówno gry zespołowej, jak też indywidualnej, co jako żywo skojarzyć się może z „Labiryntem” Henryka Tomaszewskiego.

Zasadnicza opowieść rozpoczyna się od sceny narodzin, będących nawiązaniem do etiudy „Ziarno i skorupa”. Ta z kolei zostanie rozwinięta w dwóch odsłonach – pierwszej, ukazującej    Pigmaliona stwarzającego Galateę, będącą cytatem pantomimy  Tomaszewskiego zatytułowanej „Kobieta” oraz drugiej, która jest fragmentem  „Akcji – Sen nocy letniej”, z Markiem Oleksym jako Oberonem. Za pomocą czarodziejskiego kwiatu dotyka on leżącego na plecach klęczących mimów człowieka, jakby powołując go do życia, co jako żywo przypomina znaną z Biblii historię stworzenia człowieka, po czym łączy go z kobietą.
Kolejne etiudy prezentują etap samopoznania – kobieta przeglądająca się w tafli wody, w oczach  mężczyzny, a także innej kobiety. Wspaniałe są etiudy pantomimiczne, w których poprzez subtelny żart pokazuje się typowo kobiece i typowo męskie zachowania. Następująca po nich scena „małżeńska” zdaje się być zarazem nawiązaniem do „Detektywa” H. Tomaszewskiego, ale nie tylko.  Została bowiem wykonana w konwencji komedii slapstickowej, ale jej puenta jest zaskakująco współczesna. Odbywają się zaślubiny, po nich scena konsumowania tortu, która przeradza się w scenę konsumpcji seksualnej, tyle że … to dama konsumuje dżentelmena. Cóż jednak pozostaje kobiecie, kiedy skonsumuje mężczyznę, panie feministki? Można się domyślić.

Szatnia, fot. B. Sowa

Kolejne sceny cytują „Menażerię cesarzowej Filissy”, „Hamleta…” oraz „Rycerzy króla Artura”, a jednocześnie wprowadzają tematykę zdrady, dojrzewania starzenia się, cierpienia i śmierci. Tę ostatnią zagrał – jak na początku swojej pracy w teatrze Mistrza – Zbigniew Szymczyk. Zarazem jednak kostium Śmierci nawiązuje do postaci, jaką stworzył w „Strzelnicy” sam Henryk Tomaszewski. Oto bowiem za sprawą scenografii i kostiumów współpracującej z Henrykiem  Tomaszewskim Zofii de Ines – Lewczuk, możemy posmakować, czym ten teatr był i jest nadal. Także dzięki kolejnym pokoleniom artystów Pantomimy, których talent i umiejętności sprawiają, że ich przedstawienia są dla widzów nadal atrakcyjne.

Zbigniewowi Szymczykowi udała się rzecz niebywała. Nie tylko przywołał teatr swego Mistrza, pokazując jak był on znakomity, skoro jego wielowarstwowe i wieloznaczne obrazy nie należą do lamusa, lecz ciągle uskrzydlają wyobraźnię widza. Zasług reżysera jest znacznie więcej. Cytując Tomaszewskiego zbudował bowiem własny spektakl, całkowicie współczesny, będący refleksją na temat kondycji teatru i aktora, a także spektakl, w którym widzowie mogą się przejrzeć jak w lustrze, bo „świat jest teatrem, aktorami ludzie”.


„Szatnia”
scenariusz i reżyseria: Zbigniew Szymczyk
konsultacje choreograficzne: Ewa Czekalska, Leszek Czarnota, Jerzy Kozłowski
kostiumy i scenografia: Zofia de Ines-Lewczuk
reżyseria światła: Bary
obsada: Artur Borkowski, Agnieszka Charkot, Izabela Cześniewicz, Agnieszka Dziewa, Paulina Jóźwin, Mateusz Kowalski, Agnieszka Kulińska, Anna Nabiałkowska, Marek Oleksy, Aneta Piorun, Radomir Piorun, Monika Rostecka-Komorowska, Krzysztof RoszkoMariusz Sikorski, Krzysztof Szczepańczyk, Zbigniew Szymczyk, Robert Wieczorek, Magdalena Górnicka (gościnnie)


Recenzja ukazała się na portalu PIK Wrocław 28 grudnia 2012 roku. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Między ludźmi a przedmiotami. Po wystawie "Rzeczy przysposobione" oprowadza Maria Derejczyk

Oprowadzając mnie po wystawie "Rzeczy przysposobione", jej kuratorka Marta Derejczyk opowiedziała wiele fascynujących historii dot...

Popularne posty