W twórczości wybitnego XVII-wiecznego holenderskiego artysty - Rembrandta Harmenszoona van Rijn tematyka biblijna zajmuje miejsce szczególne. Pozostał w pamięci potomnych przede wszystkim jako autor wielu portretów i autoportretów, a także twórca kilku wersji ”Powrotu syna marnotrawnego”. Malarz wielokrotnie powracał do tej przypowieści w różnych okresach swego życia.
Rembrandt, Krajobraz z miłosiernym Samarytaninem, Muzeum Książąt Czartoryskich, fot. Barbara Lekarczyk-Cisek |
Tematyka biblijna w twórczości Rembrandta
Należy podkreślić, że malarz nie był nigdy ilustratorem Pisma Świętego. Odtwarzanie na płótnie lub na papierze scen biblijnych zarówno Nowego jak i Starego Testamentu odczuwał jako rodzaj osobistej potrzeby – akt wiary albo próbę wyjaśnienia wątpliwości, które nastręczało mu jego własne życie. Stąd pewna swoboda w interpretacji scen biblijnych, rozmijająca się z obowiązującą wówczas ikonografią.
Pierwsze sceny biblijne powstały w okresie lejdejskim pod wpływem czytanych przez matkę wersetów biblijnych. Na ich kształt plastyczny wpłynęło nie tylko wzruszenie wywołane lekturą, ale także wrażenia powstałe pod wpływem ulicznego zgiełku. Owe wczesne płótna, rysunki i akwaforty zaludniają postaci nędzarzy i włóczęgów, których artysta podnosi do godności apostołów lub młodzieńców idących do Emaus.
Różne ujęcia przypowieści o miłosiernym Samarytaninie
Rok 1933 (malarz przebywa wtedy w Amsterdamie) przynosi rycinę zatytułowaną "Miłosierny Samarytanin” i jest to pierwsze ujęcie biblijnej przypowieści, zupełnie nie przypominająca ”Krajobrazu…”, a przecież pozwalające zrozumieć, jak temat ten ewoluował w twórczości artysty, a także jak rozwinęła się jego forma. Pierwsza rycina bowiem została ujęta w tradycyjne ramy sakralnej sztuki baroku i nie ma w niej jeszcze tego dramatyzmu i siły wyrazu, z którymi kojarzymy jego dzieła.
Rembrandt, Miłosierny Samarytanin |
”Pejzaż z miłosiernym Samarytaninem” (1638) pochodzi z dojrzałego okresu twórczości, kiedy to Rembrandt stał się w pełni świadomy swego stylu i własnej odrębności. Przypomnijmy treść przypowieści. Otóż Jezus odpowiada nią na podstępne pytanie faryzeusza, kogo należy uważać za bliźniego. W tej historii pewien człowiek został napadnięty i pobity przez zbójców i kiedy leżał w oczekiwaniu pomocy, mijali go obojętnie różni ludzie, w tym lewita, a więc tacy, po których można by się spodziewać miłosiernego zachowania. Dopiero Samarytanin, w tamtych czasach pogardzany i uważany za kogoś gorszego od pobożnego Żyda, ulitował się nad pokrzywdzonym, opatrzył mu rany, a następnie odwiózł do gospody i opiekował się nim, dopóki tamten nie częściowo wydobrzał. Następnie udał się w swoją drogę, pozostawiając gospodarzowi pieniądze i przykazując mu opiekę nad chorym. I to właśnie ten obcy i pogardzany Samarytanin okazał się prawdziwym bliźnim, człowiekiem miłosiernym.
Przyroda na pierwszym planie
Obraz ”Pejzaż z miłosiernym Samarytaninem” zupełnie nie przypomina wczesnego ujęcia tego tematu. Tym razem to przyroda staje się źródłem treści, które ujawnia światło. Zacytuję tutaj opis holenderskiego uczonego Corneliusa Schmidt-Degenera, gdyż wiernie opisuje ten obraz:
Obok ciemnej zieleni lasu, jasne, zalane słońcem łąki, a wśród nich pędzi radośnie czterokonna karoca. Niekończące się okolice, gdzie w cieniu gór chowają się miasta, wieże, młyny, a w dolinie odbywają się żniwa. Ale w tej chwili nadciąga burza i gościniec wiodący przez las staje się drogą z Jerycha do Jeruzalem. Tymczasem w ciemnym kącie lasu odbywa się dramat, zbójcy napadli człowieka i teraz miłosierny Samarytanin ratuje rannego.
W centralnym punkcie obrazu dominuje potężny dąb z niepokojącymi konarami. To, co przede wszystkim widzimy to z jednej strony gęstwina, z drugiej otwarty pejzaż z murami miasta na horyzoncie. Dopiero kiedy dobrze się przyjrzymy obrazowi, widzimy go w prawym dolnym rogu rannego człowieka na osiołku. Może malarz chciał przez to powiedzieć, że akty miłosierdzia są w istocie często nierozpoznane, ciche i bynajmniej nie spektakularne.
Sam obraz jest tak pomyślany, że pierwszoplanowym tematem zdaje się być nadciągająca burza. Kiedy Jan Piotr Norblin kupował go w 1774 roku na aukcji w Paryżu, mówiono o nim, że przedstawia burzę. Tymczasem – jak na wielu innych płótnach Rembrandta, tak i tutaj zawarto symboliczną walkę światła i cienia. Świat – zdaje się mówić malarz – jest nieustannie terenem walki dobra ze złem, a jednocześnie za pomocą światła ”wydziera” złemu i groźnemu światu ową odrobinę dobra, daje nadzieję.
Wybitne dzieło Rembrandta można kontemplować do 31 października 2016 roku w krakowskim Arsenale Muzeum Książąt Czartoryskich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz