niedziela, 18 marca 2018

"Liżę twoje serce": Wrocławska utopia i miłość

Na deskach Teatru Muzycznego Capitol nowa premiera w reżyserii Agnieszki Glińskiej. "Liżę twoje serce" to błyskotliwie opowiedziana i zagrana historią miłości z powojennym Wrocławiem w tle. 


Pierwszy spektakl Teatru Muzycznego Capitol w nowym sezonie przykuwa uwagę już samym tytułem: ”Liżę twoje serce” to rodzaj idiomu – w  języku romani znaczy ”Kocham cię”. Ale na tym nie koniec zaskakujących odkryć. Otóż główną bohaterką jest  młoda Cyganka, która pojawia się w Breslau w maju 1945 roku w poszukiwaniu ukochanego, z którym rozdzieliła ją wojna.
Dziewczyna jest młoda, ładna i zdeterminowana, a przy tym bardzo odważna. Świat przedstawiony A.D. 1945 jest pełen niebezpieczeństw. W tłumie uchodźców są również złodzieje, pijani radzieccy żołnierze, ludzie nie wiadomo skąd i nie wiadomo do czego zdolni. Cyganka ratuje z opresji młodą Polkę, marzącą o karierze aktorki i od tej pory stają się niemal nierozłączne.
W retrospekcjach odsłania się przeszłość głównej bohaterki, naznaczona wojennymi traumami, ale także – i może przede wszystkim – nadzieją na znalezienie ukochanego ”Cygana ze złotym zębem”, by rozpocząć z nim nowe życie. Ale w rezultacie sztuka nie przynosi banalnych happy Andów, nie mamiąc widzów schematami i uproszczeniami w stylu ”I żyli długo i szczęśliwie”.

Jak tworzył się powojenny Wrocław

Drugim (a może najważniejszym?) bohaterem spektaklu jest Wrocław, ukazany w tym szczególnym momencie, kiedy wiosną 1945 roku zalewa go wielojęzyczny tłum uchodźców, który żyje jeszcze przeszłością, ale powoli zaczyna wrastać w nowe miejsce. Na początku ukazany jest Dworzec Główny Breslau, który w pewnym momencie staje się polskim Wrocławiem, ale także miejsca charakterystyczne dla tużpowojennej  (i nie tylko) rzeczywistości, jak Szaberplatz – największe targowisko na Placu Grunwaldzkim, Plac Wolności  czy ZOO. Z tym ostatnim wiąże się wstrząsająca historia eksterminacji znajdujących się w nim zwierząt.

Liżę twoje serce, fot. Tomasz Wałków
W tym niebezpiecznym mieście, w którym panuje chaos i powojenna bieda, trzeba umieć  przetrwać. Powoli kształtuje się jednak tzw. normalne życie: zaczynają jeździć tramwaje, powstaje teatr żydowski (dzisiejsza Scena Kameralna Teatru Polskiego, do którego docierają główne bohaterki, jedna z nich marzy bowiem, aby zostać aktorką.
Opowieść skonstruowana wokół dwóch młodych kobiet, zawiera nie tylko sceny składające się na obraz tworzącego się na nowo świata, ale również liczne retrospekcje i refleksje, w postaci piosenek. Na koniec tworzy się zintegrowana społeczność, w której jest miejsce dla każdego, nawet dla Cyganów, o ile będą użyteczni i zaczną pracować. Wrocław przybiera kształt szlachetnej utopii, w której dominuje zapał do pracy i chęć budowania świata od nowa. Pięknie! I nawet gotowi jesteśmy w to uwierzyć, kiedy bezładny dotąd tłum przeciwstawia się ”politykom” i zdaje się stanowić zwartą całość.

Brawo twórcy i wykonawcy!

Sztuka wyreżyserowana przez Agnieszką Glińską na podstawie scenariusza Tomasza Mana nie jest w żaden sposób płaska i oczywista. Wiele w niej prawdy i życiowej obserwacji, znajomości historii, obyczajów (scena cygańskiego pochówku, folklor, a nawet język), a także aluzji do współczesności. Cygankę mamy lubić, mimo że nie jest wyidealizowana, ale sprytna, miesza ludziom w głowach swoimi wróżbami i wcale nie jest ckliwa ani naiwna. Zresztą lubią ją wszyscy. Ma w sobie dynamizm młodości i upór, którym zaraża swoją nową przyjaciółkę, jest też wierna w miłości. W pewnym momencie nagle odkrywamy, że jest również krucha i wrażliwa.

Halina Sujecka, fot. T. Wałków
Helena Sujecka w roli Cyganki okazała się znakomita – pełna temperamentu, prawdziwa w okazywaniu emocji, a przy tym bardzo dobra wykonawczyni piosenek i tancerka. Jej Cyganki nie sposób nie akceptować – jest wielowymiarowa i chwyta za serce, choć można by jej zarzucić, że nieco zdominowała postać Dziewczyny – Ewy Szlempo – delikatnej i lirycznej, w przeciwieństwie do głównej bohaterki.
Są w przedstawieniu sceny zagrane znakomicie i przekomicznie, np. zazdrość pierwszej gwiazdy teatru żydowskiego (Pola Błasik) o przybyłe dziewczyny – jej intrygi i histeria. Ale jest także liryzm we wspomnieniach miłosnych i  po utracie ukochanego oraz prawdziwy dramat, gdy mowa o likwidacji ZOO. Dramat ów, jak w życiu, miesza się z komizmem i po chwili jesteśmy w salonie lwowskiej inteligencji, która z cudownym kresowym zaśpiewem proponuje ”panience Cygance”, aby ugotowała zupę z… głowy żyrafy. Dramatyczne ludzkie historie byłych więźniów i tych, którzy utracili wszystko, przeplatają się z ogłoszeniami w rodzaju:

uświadomiony obywatel nie myśli tylko o sobie
rezygnując z grzejnika wieczorem
umożliwia światło innemu

Choć to może oczywiste dla takiego teatru, jak wrocławski Capitol, wszyscy aktorzy bardzo dobrze w spektaklu śpiewają i tańczą, nie tylko grają. Sceny zbiorowe, np. ”na dworcu” czy w ”tramwaju” były odtańczone i wyśpiewane brawurowo, a teksty piosenek Marcina Januszkiewicza dawały aktorom znakomite możliwości ”dośpiewania” tego, czego nie było w dialogach. Poza główną rolą Heleny Sujeckiej, uwagę zwracał też przekomiczny Mateusz Bieryt  jako  Chłopak ze Lwowa, Pola Błasik jako Aktorka oraz Adrian Kąca jako Radziecki Żołnierz, który w scenach zbiorowych, mimo zamroczenia alkoholowego, z doskonale ”nieobecną” twarzą, zawsze trafiał idealnie ”w punkt”.

Liżę twoje serce, scena zbiorowa, fot. T. Wałków
Znakomita choreografia Weroniki Pelczyńskiej oraz funkcjonalna scenografia Magdaleny Maciejewskiej, wzbogacona wizualizacjami Tomasza Dobiszewskiego, tworzyły dojrzałą artystycznie całość. Teatr Muzyczny Capitol zaprezentował sztukę integralnie związaną z historią miasta, a przy tym niesztampową, błyskotliwie opowiedzianą, zagraną,  zaśpiewaną i odtańczoną.

Premiera spektaklu ”Liżę twoje serce” według scenariusza Tomasza Mana i  w reżyserii Agnieszki Glińskiej miała miejsce 10 października 2016 roku w Teatrze Muzycznym Capitol. Przed premierą spektaklu - 7, 8 i 9 października odbył się pokaz filmów dokumentalnych o powojennym Wrocławiu: "Breslau – Wrocław. Czas przemian”, w reż. Marcina Bradke.

Recenzja ukazała się na portalu Kulturaonline 27 października 2016 roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kto otrzyma Nos Chopina podczas Millennium Docs Against Gravity Film Festival?

 12 wspaniałych filmów dokumentalnych o ludziach całkowicie oddanych sztuce, która zmienia nie tylko ich życie, ale fascynuje i porusza takż...

Popularne posty