W filmie o Marii Callas możemy
posłuchać wspaniałych arii z jej ulubionych oper i poczuć to „coś”, co musieli
odczuwać jej wielbiciele. To film, który można oglądać
wielokrotnie i nigdy nas nie znuży, bo Callas śpiewa nie tylko
o sobie, ale także o naszych dramatach, klęskach, zawiedzionych uczuciach. I czyni
to tak prawdziwie i doskonale, że w końcu nawet słowa stają się zbędne.
polski plakat filmu |
Na początku
filmu słynna Diva mówi: Chciałabym być
Marią, ale muszę dorównać Callas. Na końcu zaś stwierdza: Myślę, że się dogadają, bo Callas była
niegdyś Marią. Pomiędzy tymi frazami rozgrywa się całe jej życie, pełne
sprzeczności, dramatów i sukcesów.
Naprawdę
nazywała się Cecilia Sophia Anna Maria Kalogeropoulou i była Greczynką urodzoną
w … Ameryce. Kiedy jednak miała kilkanaście lat, matka zabrała ją i siostrę do
Grecji, uciekając w ten sposób przed wielkim kryzysem, który i tak dopadł w końcu jej
rodzinę.
Film dokumentalny Toma Volfa opowiada o jej drodze do kariery w dużym skrócie, przywołując jedynie postać jej nauczycielki, Marii Trivella, która na moment pojawia się w filmie, wspominając przyszłą Callas jako osobę niezwykle utalentowaną i pracowitą. Sama Maria mówi w wywiadzie, że zawdzięcza swojej nauczycielce coś więcej – uczucie, którego nie dała jej oschła i ambitna matka. Wiele nauczyła się także od hiszpańskiej śpiewaczki Elviry de Hidalgo w Konserwatorium Ateńskim. W tym czasie (1939 rok) była gruba, pryszczata i zakompleksiona – przy wzroście 165 cm ważyła prawie dziewięćdziesiąt kilogramów!
Film dokumentalny Toma Volfa opowiada o jej drodze do kariery w dużym skrócie, przywołując jedynie postać jej nauczycielki, Marii Trivella, która na moment pojawia się w filmie, wspominając przyszłą Callas jako osobę niezwykle utalentowaną i pracowitą. Sama Maria mówi w wywiadzie, że zawdzięcza swojej nauczycielce coś więcej – uczucie, którego nie dała jej oschła i ambitna matka. Wiele nauczyła się także od hiszpańskiej śpiewaczki Elviry de Hidalgo w Konserwatorium Ateńskim. W tym czasie (1939 rok) była gruba, pryszczata i zakompleksiona – przy wzroście 165 cm ważyła prawie dziewięćdziesiąt kilogramów!
Maria Callas, kadr z filmu |
Natomiast w
filmie oglądamy Marię skończenie doskonałą – piękną, mądrą, a przy tym
niezwykle skromną. Całkowicie oddaną muzyce. Jeśli ktoś nie zna jej życiorysu
lub zna go pobieżnie, nie zrozumie, dlaczego wiązała się z nieatrakcyjnymi,
dużo starszymi od siebie mężczyznami, którzy nad nią dominowali. Maria długo
sądziła, że została odrzucona przez ojca i chyba poszukiwała go w kolejnych partnerach.
Film Volfa
pokazuje ją przede wszystkim jako śpiewaczkę będącą w kulminacyjnym punkcie
kariery, a także opisuje jej romans z Aristotelisem Onasisem, który był miłością
jej życia, bardzo jednak trudną i skomplikowaną.
kadr z filmu, występ |
Oglądamy Marię
Callas, którą uwielbiają tłumy, koczujące dniami i nocami, aby dostać bilet na
jej koncert. Widzimy też koronowane głowy, które oklaskują ją z równym
entuzjazmem. Tę samą Callas wygwizduje i „hejtuje”, jak byśmy dziś powiedzieli,
publiczność La Scali, kiedy – złożona chorobą – nie jest w stanie śpiewać
dalej. Jest to także Callas, którą „wyrzuca z pracy” dyrektor Matropolitan
Opera, tłumacząc swą absurdalną decyzję tym, że nie zgodziła się na jego
warunki. Dowiadujemy się przy okazji, jakie to są „warunki” od samej
śpiewaczki, która tłumaczy dziennikarzom, że nie może już dłużej śpiewać tych
samych ramot z nieustannie zmieniającymi się partnerami, z którymi nie ma nawet
kilku prób…
kadr z filmu Maria Callas |
Wizerunek kapryśnej
i kłótliwej gwiazdy nijak się ma do rzeczywistości. Callas jest niezwykle
cierpliwa, kulturalna i miła. Potrafi nawet tłumaczyć decyzję dyrektora Met,
mówiąc, że przeżywał frustracje i ona była tą, na której się to wszystko
skrupiło. O swoim byłym mężu i zarazem impresario, mówi, że sława uderzyła mu
do głowy i że traktował ją bezwzględnie i instrumentalnie, jak kurę znoszącą
złote jajka.
Kiedy za niego wychodziłam, zajął się mną. Było mi to potrzebne, bo nie dogadywałam się z matką. Myślałam, że jest dobrym człowiekiem – mówi w wywiadzie. I dodaje: Mnie sława nigdy nie uderzyła do głowy, a jemu tak. Z natury jestem nieśmiała…
Kiedy za niego wychodziłam, zajął się mną. Było mi to potrzebne, bo nie dogadywałam się z matką. Myślałam, że jest dobrym człowiekiem – mówi w wywiadzie. I dodaje: Mnie sława nigdy nie uderzyła do głowy, a jemu tak. Z natury jestem nieśmiała…
Ani przez
moment nie wątpimy, że mówi prawdę, że nie jest to kokieteria. Callas w
dokumencie Volfa nie wstydzi się mówić przed kamerą o swojej wierze w Boga, o
tym, że się modli i że to daje jej siłę w trudnych chwilach. A jest ich
niemało. W pięknych cytowanym w filmie liście miłosnym do Onasisa pisze o
swojej wielkiej miłości i oddaniu, a wkrótce potem dowiaduje się … z gazet, że
ożenił się z Jackie Kennedy. Jednak nawet i wtedy pisze w liście do przyjaciółki: Nie martw się o mnie zbytnio – jakoś sobie,
z Bożą pomocą, poradzę.
Maria Callas z Aristotelisem Onasisem |
Najciekawsze
– obok muzyki – są w filmie wywiady z Marią Callas. Jawi się w nich jako osoba,
która szanuje rozmówcę i nawet na banalne pytania albo pytania zbyt obcesowe,
potrafi odpowiedzieć mądrze i szczerze. Prawdziwie piękna postać! Nie tylko
fizycznie, ale i duchowo.
Listy Marii,
czytane przez Krystynę Jandę, niczego specjalnie nowego nie wnoszą.
Przekonujemy się jedynie, że nie ma rozziewu między tym, co mówi publicznie, a
tym, o czym pisze prywatnie.
Wielką
zaletą filmu dokumentalnego o Marii Callas są obszerne fragmenty jej występów.
Możemy posłuchać wspaniałych arii z jej ulubionych oper i poczuć to „coś”, co
musieli odczuwać jej wielbiciele, którzy mieli szczęście uczestniczyć w występach.
Maria Callas w roli Normy, opera V. Belliniego, Paryż 1958
W końcowej (powtórzonej)
arii Normy z opery Belliniego Maria stoi nieruchomo, a mimo to ekspresja jej
śpiewu, tak zniuansowanego, tak doskonałego, że lepiej już być nie może,
przykuwa uwagę do tego stopnia, że nie chce się wychodzić z kina... To film,
który można oglądać wiele razy i nigdy nas nie znuży, bo Callas śpiewa nie tylko o sobie, ale także o naszych dramatach, klęskach,
zawiedzionych uczuciach. I czyni to tak prawdziwie i doskonale, że w końcu
nawet słowa stają się zbędne.
polski zwiastun filmu Maria Callas
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz