kadr z filmu Lubow - miłość po rosyjsku |
Film "Lubow - miłość po rosyjsku" w reżyserii Staffana Juléna obejrzałam w ramach 15. Millennium Docs Against Gravity Film Festival. Szwedzki artysta i białoruska, pisząca w języku rosyjskim pisarka, noblistka, Swietłana Aleksijewicz stworzyli bardzo interesujący dokument na temat miłości (niekoniecznie tylko po rosyjsku). Autorka "Czarnobylskiej modlitwy" wielokrotnie o miłości pisała. To jest właściwie jej temat powracający w różnych wariantach w opowiadanych przez nią historiach. Miłość pozwala zachować człowieczeństwo bohaterkom reportażu "Wojna nie ma w sobie nic z kobiety". Z kolei bohaterka reportażu o Czarnobylu, Ludmiła Ignatienko, opowiada o swojej miłości do zmarłego na skutek katastrofy męża:
Miłość i śmierć. Zawsze są razem - mówi reporterce o śmierci męża i zmarłej po porodzie córeczki.
Tyle już było tych historii o miłości, o utracie, o wierności i zdradzie. Tym bardziej zdumiał mnie koncept nowej książki Aleksijewicz, o którym pisarka mówi w filmie "Lubow...". Tym razem gromadzi materiały do tematu miłości. Wspaniale, ale dlaczego "po rosyjsku"? Otóż Aleksijewicz twierdzi, że Rosjanie nie potrafią mówić i pisać o miłości - że to temat trudny i dotychczas niemal nieobecny w ich współczesnej, komunistycznej rzeczywistości, gdyż ideologicznie "podejrzany". Istotnie, pisać o nim niełatwo, by nie popaść w banał, ale żeby zaraz był rosyjską specjalnością... Cechą "miłości po rosyjsku" jest częsty związek miłości i cierpienia.
Filmowy zapis pierwszych rozmów mógłby być nawet potwierdzeniem takiego założenia, kiedy o swojej miłości i wyzwalaniu się przez nią do wolności opowiada rosyjska tłumaczka, pracująca m.in. na Kubie, albo była żona pracownika KGB. Gdy jednak dobór rozmówców staje się szerszy, słuchamy uniwersalnych ludzkich historii, które mogłyby się zdarzyć wszędzie. Chociaż... Starszy pan, nauczyciel rysunków, którego porzuciła żona, zostawiając pod jego opieką swoje niepełnosprawne dziecko, przypomina mi postać z Dostojewskiego. Ona mogłaby być Nastazją Filipowną, a on księciem Myszkinem. Jego historia miłości do żony i do chorej córeczki - jej piękno i dojrzałość poruszają do głębi.
Inne opowieści dotyczą zarówno związków par, które idealnie się dobrały albo tzw. związków trudnych, w których kocha tylko jedna osoba, druga zaś nie potrafi uczuć odwzajemnić. Film dotyka różnych odcieni miłości - od namiętności, poprzez głębokie uczucie - do miłosnej tęsknoty, która nie potrafi znaleźć właściwego obiektu.
kadr z filmu Lubow - miłość po rosyjsku |
Film Staffana Juléna jest skromny, ale głęboko poruszający. Jest w nim miejsce na przemyślenia i na wzruszenie. Jest także piękna pointa. Jeden z bohaterów mówi, że w pewnym momencie miłość staje się czymś tak naturalnym, jak samo życie, że czuć ją nieomal podskórnie i że widok córki czekającej na niego w oknie jest esencją najpiękniejszego uczucia.
Jeśli chcecie zobaczyć to poruszające kino, film można obejrzeć we Wrocławiu jeszcze jutro w DCF-ie o 16.30.
trailer filmu
ocena: 10/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz