Wrocławskie lata, poczucie przynależności do miejsca, natury i całej Ziemi zmitologizowały się w mojej wyobraźni. Rośliny i zwierzęta, ziemia i wody tamtego czasu stały się paradoksalnie moją Ziemią Obiecaną, obiektem tęsknot i pragnień, esencją kosmicznej harmonii, utraconą doskonałością mistycznego ”tu” i ”teraz” - czytamy w książce Lva Sterna: "Wrocław Jerozolima Wrocław".
Lev Stern – architekt i malarz – jest przykładem człowieka, który raz związawszy się z Wrocławiem, miastem swego dzieciństwa i dorastania, powraca po wielu latach jak Odys do Itaki. Zaś jego autobiografia jest niezwykle szczerym zapisem ”czasu odnalezionego”.
Artysta podczas pracy nad obrazem, mat. organizatorów wystawy |
Lev Stern to malarz, który w tuż powojennym Wrocławiu dorastał, potem wraz z rodziną wyemigrował do Izraela, by siedem lat temu wrócić i dalej intensywnie tworzyć. „Żywy Lev Stern wrócił do żywych, po żywych i żeby żyć. Żyje podzielony, nie wiem na ile sprawiedliwie, między Wrocław i Izrael.” – pisze Bogusław Deptuła, kurator wystawy. I faktycznie przeplatają się tu wątki kolejnych rzeczywistości. Na wystawie zobaczymy m.in fragmenty starych ram, bezskutecznie próbujących objąć obrazy wędrującego w czasie i przestrzeni twórcy.
Mia Art Gallery
Pl. Solny 11
50-061 Wrocław
informacja prasowa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz