środa, 20 września 2017

50. WROSTJA: 'Anioły Dostojewskiego' i Birutė Mar /recenzja spektaklu/

Prawdziwym brylantem 50. WROSTJA była litewska aktorka Birutė Mar, która tym razem zaprezentowała monodram na kanwie prozy Fiodora Dostojewskiego.
Birute Mar w Aniołach Dostojewskiego, fot. WROSTJA

Tytuł monodramu: "Anioły Dostojewskiego" został zaczerpnięty z opowiadania "Chłopczyk na gwiazdce u Pana Jezusa", bo też dziecko – niewinne, skrzywdzone, poniżone, cierpiące biedę i głód – jest bohaterem tego spektaklu. Tacy ”niewinni aniołowie” pojawiają się w różnych tekstach Dostojewskiego.
Dziatki kochajcie szczególnie – naucza starzec Zosima w ”Braciach Karamazow – albowiem również i one są bezgrzeszne jako anioły i żyją ku rozrzewnieniu, ku oczyszczeniu serc naszych, niejako będąc dla nas wskazówką. Biada temu, kto skrzywdził dziecko.
Tymczasem dzieci są krzywdzone nieustannie: uwiedzione, naiwne nieletnie dziewczęta, marzące o miłości, które wykorzystano cynicznie, nigdy już nie będą potrafiły kochać, będą tylko ranić innych, jak Gruszeńka z ”Z braci Karamazow” czy naiwna dziewczyna z ”Białych nocy”. Birutė Mar wchodzi w rolę każdej z postaci w sposób tak naturalny, że to aż zdumiewające. Wkłada męski płaszcz i jest Stawroginem opowiadającym, jak doprowadził do samobójczej śmierci małą dziewczynkę Matrioszę, która nie umiała żyć po tym, jak ją skrzywdził. Cyniczny i mający niejedno na sumieniu, ciągle widzi jej postać wygrażającą mu maleńką piąstką.  Biada temu, kto skrzywdził dziecko… Za skrzywdzonym dzieckiem ujmuje się także inny bohater Dostojewskiego – książę Myszkin, który doskonale wie, że dzieci potrafią być także okrutne w stosunku do siebie, ale nigdy w takim stopniu jak dorośli. Zresztą sam Myszkin ma wrażliwość i ”anielskość” dziecka – i pozostaje bezbronny jak one.
scenografia spektaklu, fot. WROSTJA
Birutė wchodzi także w rolę sześcioletniego chłopczyka i robi to jak nikt inny – wkłada rozczłapane buty, twarz jej się zmienia, oczy nabierają takiego wyrazu, że można o nic powiedzieć: ”oczy dziecka”… Przypomina mi w tym Giuliettę Masinę. Chłopczyk opuszcza suterenę, w której leży ciało zmarłej matki i usiłuje znaleźć coś do jedzenia. Jest mały, bezbronny, przemarznięty. Właśnie zbliża się Wigilia Bożego Narodzenia i za szybami sklepów i oknami widać stosy jedzenia, ale nikt nie chce chłopcu dać się pożywić. W końcu malec zamarza za stosem drewna i ktoś nazajutrz odnajduje jego zwłoki. Tymczasem – mówi Dostojewski, a za nim Birutė – chłopiec trafia na Wigilię do Pana Jezusa, bo u Niego  jest zawsze w Wigilię gwiazdka dla małych dzieci, które nie mają własnej gwiazdki. Ale pointa monodramu jest zupełnie inna niż w opowiadaniu.
Narrator Dostojewskiego dystansuje się do tej historii, mówiąc, że jest zmyślona. Birutė zaś przytacza na koniec słowa starca Zosimy i to one stają się pointą spektaklu. Otóż w kontrze do myśli "jeśli Boga nie ma, wszystko wolno”, starzec Zosima uważa, że całe zło, a w szczególności cierpienie niewinnych, bierze się z faktu zerwania przez człowieka więzi z Bogiem.
Spektakl litewskiej mistrzyni monodramu to przykład coraz rzadszego we współczesnej sztuce zjawiska, kiedy to teatr przekracza swoje własne granice, stając się czymś więcej niż scenicznym działaniem. Jak w starożytnej Grecji, przynosi rodzaj katharsis i sprawia, że widz będący współuczestnikiem spektaklu (bo powiedzieć: widzem - to za mało), przeżywa rodzaj duchowego wstrząsu, po którym nic już nie jest takie samo.
Gdyby na WROSTJA  zaprezentowano tylko to przedstawienie, byłoby to i tak wielkim sukcesem tego zasłużonego festiwalu. Jednak takich przeżyć doświadczyłam w ciągu minionych lat więcej, toteż ogromnie żałuję, że 50. przegląd monodramów był zarazem ostatnim.
Artykuł ukazał się 9 listopada 2016 roku na portalu Kulturaonline.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wydarzenia w Muzeum Narodowym i oddziałach 22-24.11.2024

Muzeum Narodowe we Wrocławiu zaprasza w nadchodzący weekend na dwa wykłady – dra Dariusz Galewskiego o sztuce bizantyjskiej (w ramach cyklu ...

Popularne posty