środa, 25 października 2017

Joanna Kos-Krauze, Krzysztof Krauze: "Papusza" /recenzja filmu/


Już dawno przeminęła pora
Cyganów, którzy wędrowali.
A ja ich widzę:
są bystrzy jak woda
mocna, przejrzysta,
kiedy przepływa.
Papusza, Woda, która wędruje

Tytuł filmu - „Papusza” - w reżyserii duetu Joanna Kos-Krauze i Krzysztof Krauze sugeruje, że jest on biografią cygańskiej poetki Bronisławy Weis. W istocie jednak jest to epicki fresk o życiu Romów, który oddziałuje na widzów przede wszystkim pięknym, czarno-białym obrazem.

plakat filmu, Next Film

Film ujęty jest w rodzaj klamry, a jego fabuła odsłania się stopniowo przed widzem w formie chronologicznie zaprezentowanych retrospekcji. Rozpoczyna go dziejąca się w latach 70. nieco groteskowa scena, kiedy to Papusza zostaje wypuszczona z więzienia na polecenie ministra (odbywa karę za „recydywę w kradzeniu kur”), a następnie – wbrew woli – bierze udział jako gość honorowy  koncertu „Pieśni Papuszy”. Wykonywana przez klasycznych śpiewaków i orkiestrę piękna i tęskna pieśń o życiu Cyganów, w ich oryginalnym języku,  towarzyszy nam również w końcowych kadrach filmów, kiedy to w ujęciu z góry oglądamy wędrujący tabor -  wolny jak ptaki i jak one instynktownie podążający sobie tylko wiadomymi drogami.  

kadr z filmu - ślub Papuszy

Fabuła filmu obejmuje lata 1910 – 1987, będące ramami życia Papuszy. Najpierw poznajemy okoliczności jej narodzin: młodziutka Cyganka, dziecko nieledwie, ogląda z podziwem wystawę, na której stoi wspaniale ubrana lalka przedstawiająca damę w długiej sukni i w kapeluszu. Potem obserwujemy dyskretnie ukazany samotny poród w otoczeniu przyrody, obrzędy związane z narodzinami i nazwaniem noworodka. Dziewczynka otrzymuje imię Papusza, czyli Lalka, niejako w odniesieniu do sceny ze sklepową witryną i marzeniami młodej matki. Czynności te wprowadzają nas w egzotyczny, tajemniczy  świat cygańskich wierzeń i obrzędów. Jednocześnie zaś w sposób symboliczny obrazy pokazują zaledwie zasugerowaną tęsknotę za przynależnością do otaczającego świata – pięknego i eleganckiego, który jest jednak niedostępny. Całe życie Papuszy jest taką niewypowiedzianą tęsknotą za tym innym, lepszym światem, w którym pozycja kobiety jest zupełnie inna niż w romskiej tradycji. Tradycja ta bowiem jest typowa dla kultury Dalekiego Wschodu – patriarchalna.

kadr z filmu, Next Film

Narracja filmu jest bodaj najsłabszą jego stroną. Jakby opowiadając historię Papuszy, autorzy filmu nie mogli się zdecydować, czy główną bohaterką jest ona, czy też Romowie. Początkowo oglądamy pięknie zaaranżowane sceny, przywołujące realia przedwojennych miasteczek i wsi, przez które wędrują cygańskie tabory. W miarę rozwoju akcji, zwłaszcza gdy w grę wchodzi osobisty dramat bohaterki, narracja zyskuje na potoczystości i widz łatwiej się jej poddaje.

Romowie są postrzegani jako obcy i traktowani z daleko idącą niechęcią, a nawet atakowani. Jedynie śpiew i umiejętność gry na różnych instrumentach nobilituje ich do tego stopnia, że są przyjmowani nawet na eleganckich przyjęciach. Na jednym z nich grający na cytrze Cygan zakochuje się w znacznie młodszej od siebie Papuszy i kupuje ją od jej ojczyma, jak to jest w zwyczaju, mimo sprzeciwu dziewczyny. Holocaust, ukrywanie się po lasach i powojenna nędza – to tematy kolejnych retrospektyw. Wśród nich na uwagę zasługuje scena w więzieniu. Otóż Romom zostaje odebrane stare prawo wykonywania publicznego muzyki oraz wolnego przemieszczania się. Mimo to jednak, zamknięci w ciasnej celi, rozpoczynają szalony koncert, który jest najlepszym wyrazem ich wewnętrznej, prawdziwej wolności.

Jowita Budnik jako Papusza, Next Film

Papuszę jako poetkę odkrywa Jerzy Ficowski, chroniący się w taborze cygańskim przed Służbą Bezpieczeństwa. Lata spędzone wśród Romów zaowocowały opracowaniami na temat ich życia i obyczajów. Stało się to zresztą przekleństwem dla Papuszy, której wiersze Ficowski tłumaczył i publikował, ponieważ posądzono ją o zdradę cygańskich tajemnic. Potraktowana jako zdrajczyni, przeżyła nerwowe załamanie i wielokrotnie leczyła się w zakładzie psychiatrycznym. Romowie nie traktowali jej wierszy i książki Ficowskiego jako próby ocalenia pamięci o cygańskiej kulturze, lecz jako zdradę. Papusza płaci więc najwyższą cenę – cenę wykluczenia ze wspólnoty. Jej strach i niechęć do publicznego przyznania się, że jest poetką, staje się wówczas zrozumiała.

Dramatyczne losy tej kobiety zostały w filmie ukazane w sposób bardzo subtelny – przede wszystkim za pomocą obrazów. Papusza mówi niewiele, jest bardzo oszczędna w gestach, ale kiedy już zabiera głos, to jej słowa mają szczególny ciężar. Tak jest np. w scenie, kiedy pyta Ficowskiego, czy jego książka jej nie zrani, a on tego oczywiście nie rozumie. Jowita Budnik znakomicie wcieliła się w postać Papuszy – jest równie prawdziwa, jak prawdziwa była w roli Beaty w filmie „Plac Zbawiciela”. Jest też niezwykle poruszająca – w oszczędnych, ale znaczących gestach i spojrzeniach. Równie wyraziście zarysowana jest postać męża Papuszy – cygańskiego harfisty, zagrana przez Zbigniewa Walerysia. Brutalny i władczy, potrafi jednak stanąć w obronie żony, a później także odwiedza ją w zakładzie psychiatrycznym. Pyszne są sceny, kiedy Weis przechwala się, że jego gra tak się spodobała Leninowi, że chciał, aby muzyk towarzyszył mu podczas przeprowadzania rewolucji, on jednak był już umówiony z Piłsudskim, którego również oczarował swoją grą na harfie.
kadr z filmu Papusza, Next Film

Dodać należy, że jest to pierwszy film, w którym aktorzy posługują się językiem romskim. Oczywiście, występują też prawdziwi Romowie – i są fantastyczni!
Najbardziej ujmuje uroda zdjęć: czarno-białe, dające wrażenie zapisu dokumentalnego, są jednocześnie artystycznie wysmakowane, co jest zasługą dwóch znakomitych operatorów: Krzysztofa Ptaka i Wojciecha Staronia.

Realizatorom należą się również słowa uznania za niezwykle staranne przygotowanie filmu o Romach – świetna znajomość i kultury i języka czyni ten obraz szczególnie wartościowym.

Film Joanny Kos-Krauze i Krzysztofa Krauzego: "Papusza" miał swoją polską premierę 15 listopada 2013 roku.
Obejrzałam go niedawno ponownie, tym razem w telewizji i utwierdziłam w przekonaniu, że to wspaniałe artystyczne kino. Recenzję napisałam tuż po premierze, ale jej nie opublikowałam, dopiero teraz postanowiłam to zrobić.

zwiastun filmu

2 komentarze:

  1. Uwielbiam ten film, urzekły mnie przede wszystkim zdjęcia. I chyba znowu go sobie odświeżę, dzięki Tobie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję. Sama często wracam do ulubionych filmów. "Obywatela Kane`a" czy "Pół żartem, pół serio" widziałam kilkanaście razy i oglądając po raz kolejny, wcale się nie nudzę: śmieję się albo wzruszam w tych samych momentach :-)

    OdpowiedzUsuń

21. MDAG: pełny program filmowy i konkurs o Grand Prix Dolnego Śląska

Na mdag.pl dostępny jest już pełny program filmowy 21. Millennium Docs Against Gravity! W tym roku wrocławska publiczność zobaczy ponad 70 f...

Popularne posty