czwartek, 26 października 2017

„Zabobony gasnącego stulecia” Andrzeja Chłopeckiego: Świat opisany za pomocą słownych kliszy /recenzja książki/

Ukazała się trzecia, może najważniejsza, książka Andrzeja Chłopeckiego: „Zabobony gasnącego stulecia”. Jej autor uświadamia nam, jak chętnie i często uciekamy się do gotowych schematów pragnąc opisać świat.

Polskie Wydawnictwo Muzyczne

Nieodżałowany, niezapomniany muzykolog, myśliciel i eseista – Andrzej Chłopecki miał świadomość kryzysu słów, którymi próbujemy opisać świat, a nie tylko muzykę. Twierdził:

Opisujemy jednak, posługując się słowami, które dawno straciły niewinność terminów „czystych” – funkcjonują obarczone historią swojego używania, jak klisze, wytrychy, zabobony.

Toteż trzeci tom jego wydanych pośmiertnie pism służy temu właśnie, aby nas na owe klisze uczulić, aby je skompromitować i pobudzić do myślenia. Jeśli nawet misja ta wydaje się być trudna do zrealizowania, nie można odmówić Autorowi kreatywności, ba, błyskotliwości w jego próbach „odczarowania” zabobonów. Czterdzieści dwa hasła, które ukazują się pięć lat po śmierci Chłopeckiego zostały uzupełnione przez jego przyjaciół i uczniów o kolejne 61, kontynuujące ten zamysł. Ale jest to także zaproszenie dla czytelników, cechą pisarstwa autora „Dziennika ucha” i „Muzyka wzwodzi” jest bowiem nieustający, dowcipny dialog. Wśród owych „zabobonów” w trzecim tomie pism Andrzeja Chłopeckiego znajdują się nie tylko terminy muzyczne, ale także wiele innych, jak choćby „piękno”, „oryginalność”,  „kryzys”, po tak nieoczekiwane, jak … „bolszewizm”.

Mnie najbardziej rozbawiło i tym samym utkwiło w pamięci pojęcie „krytyka muzyczna”. Otóż autor wymienia słowa-wytrychy, nagminnie stosowane i odkrywa ich prawdziwy sens. Znajdziemy tam m.in. takie perełki:

Zwięzłość formy – utwór był krótki,
Finezję pomysłów kolorystycznych – krytyk się nie połapał, na czym grają,
Kunsztowną, kapryśną rytmikę – krytykowi nie udało się ustalić metrum utworu nawet na podstawie gestów dyrygenta,
Plastyczność motywów – nie da się zaśpiewać (zagwizdać) żadnego motywu,
Intensywną ekspresję – było głośno,
Bogatą paletę środków wyrazu – było i bardzo głośno, i bardzo cicho, a nadto i szybko, i wolno,
Cyzelację środków – krytyk domniemywa, że kompozytor nad utworem pracował długo.

Na koniec jednak konkluduje, że mimo wszystko krytyka jest potrzebna, ponieważ Świat nieopisywany nie istnieje.

W książce znalazły się także wspomnienia o autorze, m.in. zapis rozmowy, która odbyła się 28 kwietnia ubiegłego roku w warszawskiej siedzibie Polskiego Wydawnictwa Muzycznego. Dowiadujemy się z niej, że „Zabobony gasnącego stulecia” powstały z fascynacji lekturą „Stu zabobonów” o. Józefa Marii Bocheńskiego.

Umiejętność uchwycenia istoty sprawy i wyrażenie jej w lapidarnej formie niestroniącej przy tym od szczypty erystyki – podsumowuje swoje wspomnienie Stanisław Krupowicz – to chyba cechy charakterystyczne tego szczególnego umysłu, jaki cechował Andrzeja.

Ale najbardziej poruszające świadectwo daje o Andrzeju Chłopeckim jego żona, Beata:

On żył muzyką i to jest prawda, a nie tylko banał. Już jako brzdąc w kołysce słuchał, jak jego mama gra na pianinie i uczy gry starszego brata. Potem jego samego posadziła do pianina i Andrzej już w wieku 5 lat próbował grać lekkie utwory dziecięce, poszedł też do przedszkola muzycznego. Zaczęłam się teraz zastanawiać, czy gdyby go z muzyki wyrwać, byłby w stanie funkcjonować… I dochodzę do wniosku, że nie, to byłoby niemożliwe.

Książka Andrzeja Chłopeckiego: „Zabobony gasnącego stulecia. Kontynuacje” ukazała się w Polskim Wydawnictwie Muzycznym.

Recenzja ukazała się pierwotnie na portalu Kulturaonline.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Aśki Borof (nie)codziennik /relacja z wystawy " "Aśka Borof. Powszednie misterium"/

Od 27 kwietnia we wrocławskim Muzeum Etnograficznym można oglądać absolutnie unikalną wystawę prac Aśki Borof – artystki, która opisuje świa...

Popularne posty