wtorek, 31 października 2017

"Mikrokosmos" Konrada Dworakowskiego we Wrocławskim Teatrze Pantomimy /recenzja teatralna/

"Mikrokosmos" według scenariusza i w reżyserii Konrada Dworakowskiego jest błyskotliwie opowiedzianą parabolą ludzkiego życia. Posługując się plastyką teatralną, pantomimą, światłem i dźwiękami (w tym muzyką Mozarta), artysta tworzy wysmakowane widowisko o wieloznacznym przesłaniu – zarówno dla dzieci, jak i dla dorosłego widza. 




Opowieść o stawaniu się sobą

Inspiracją dla spektaklu jest wprawdzie baśń J. Ch. Andersena „Calineczka”, ale w istocie jest on opowieścią o stawaniu się człowiekiem, sobą. 

Bohaterka rodzi się w świecie „zamkniętym”, tytułowym mikrokosmosie. W nim stawia pierwsze kroki i próbuje dostosować się do otoczenia. Jednak za każdym razem kończy się to klęską. Dopiero postać Świerszcza, nieobecnego w oryginale, uświadamia jej, że przede wszystkim trzeba być wolnym. Świadomość ta pociąga za sobą konsekwencje: bohaterka wykorzystuje skrzydła jaskółki, aby przekroczyć niewidoczną barierę i opuszcza ograniczający ją świat. W teatrze w tym momencie widownia zagrzmiała brawami.
Monika Rostecka jako Calineczka, fot. prasowa

Przedstawienie składa się ze scen, które łączy postać głównej bohaterki opowieści. Są to historie jej doświadczeń, dzięki którym zyskuje wiedzę o świecie i o sobie. Są one cudownie opowiedziane pantomimicznie oraz za pomocą światła i muzyki. Jednym z doświadczeń naszej bohaterki jest oczywiście miłość. Rozlega się cudowne Requiem Mozarta. Widzimy żuczka rozpaczliwie przebierającego nóżkami, całkowicie bezradnego. Pod wpływem zachowania bohaterki, która traktuje to, czego jest świadkiem jako wspólną zabawę (nie zna jeszcze bowiem doświadczenia śmierci), żuczek podnosi się z upadku. Jednak Calineczka bez powodzenia próbuje przyjąć rolę owadziej partnerki. Żuk i tak porzuca ją dla prawdziwej żuczycy.

Następująca potem scena z żabami jest żartobliwą ilustracją przysłowia mówiącego o tym, że dla towarzystwa dał się Cygan powiesić. Scena idealnie wręcz skomponowana: błyskotliwie i dowcipnie. Ropuchy podskakują na swoich brzuchach-balonach wydając dźwięk „rege”, a odbywa się to w majestatycznym rytmie Koncertu klarnetowego A-dur KV622 Mozarta. Następuje scena komicznego łapania muchy, po czym nasza bohaterka próbuje zostać żabą. W zapale nie myśli, jakie mogą być tego konsekwencje. Widzimy na ekranie z tyłu sceny film z pływającą pod wodą Calineczką, której w końcu zabraknie powietrza i opadnie na dno. Przypominało mi to scenę tonięcia bohaterki Fortepianu Jane Champion. I – jak w filmie – jest to śmierć symboliczna, odrodzenie się do nowego życia.

Mikrokosmos, scena zbiorowa, materiały prasowe

Jest w przedstawieniu Dworakowskiego wiele poezji, nieśpieszny rytm obrazów wydobywanych punktowym oświetleniem z ciemnego tła. Są plastycznie skomponowane za pomocą ciał i kostiumów aktorów żywe obrazy, np. scena z motylami. Właściwie każda scena tego spektaklu jest wysmakowanym, ruchomym obrazem, pełnym ukrytych treści. Choć przedstawienie obywa się bez słów, ani na chwilę nie mamy wrażenia braku komunikacji między sceną a widownią. Mowa ciała aktorów i dźwięki, jakie wydają, wzbogacone o muzykę, także współczesną Piotra Klimka – są bogatymi w różne znaczenia komunikatami. Spektakl premierowy w dniu 2 września 2011 roku wywołał entuzjazm i aplauz zarówno dziecięcej widowni, jak i obecnych na przestawieniu dorosłych widzów. 

zwiastun spektaklu Mikrokosmos

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

19 ¾ Święto Niemego Kina

Od 28 listopada do 1 grudnia w warszawskim Kinie Iluzjon odbędzie się 19 ¾. edycja Święta Niemego Kina – festiwalu, który łączy arcydzieła k...

Popularne posty