czwartek, 23 listopada 2017

Dariusz Rosiak: "Żar. Oddech Afryki". Stereotypy precz! /recenzja książki/

W reportażu o Afryce autor nie tylko obala stereotypy na temat Czarnego Lądu, ale także fascynująco opowiada o współczesnej kulturze, obrzędach, mentalności oraz ich zakorzenieniu w przeszłości.

Dariusz Rosiak, Żar. Oddech Afryki, Wyd. Czarne


Jaki żar?

Często mamy o Afryce gotowe wyobrażenia, zazwyczaj ukształtowane przez lektury i  powszechnie krążące opinie. W jednym z rozdziałów drugiego wydania książki Dariusza Rosiaka ”Żar. Oddech Afryki” autor toczy dyskusję na temat obrazu cesarza Hajle Syllasje, jaki wyłania się ze słynnego reportażu Ryszarda Kapuścińskiego: ”Cesarz”. Rozmówca, Egipcjanin, twierdzi, że choć to wybitna literatura, nie ma wszakże nic wspólnego z  jej bohaterem:

Mam pretensje, że w książce, która nosi znamiona reportażu, pisze rzeczy nieścisłe, czasem kompletnie nieprawdziwe, a niekiedy wręcz groteskowe. Twierdzi na przykład, że Hajlle Syllasje nie lubił czytać i był nieinteligentny, co jest brednią. Cesarz miał wspaniałą bibliotekę, w której przesiadywał godzinami, znał literaturę amharską i francuską.

Przytoczona polemika jest charakterystyczna dla całej dla książki Rosiaka. Reporter, opisując współczesną Afrykę, próbuje bowiem wytrącić nas ze stereotypów. Pragnie też uświadomić, że prawda o Afryce jest o wiele bardziej złożona, niż się nam wydaje. Doskonale rozumiał to przedwojenny podróżnik, który pokonywał Czarny Ląd pieszo i rowerem – Kazimierz Nowak. Jego słowa stanowią nawet motto książki:
Są dwie Afryki, jedna na pokaz i ta druga, trudna i niebezpieczna, w której jak na dłoni czytać można prawdę. Widziałem obie. Ta druga kamieniem przygniotła mi pierś, a im dłużej z nią obcuję, tym więcej szczegółów chwytam. Lecz komu je opowiedzieć?

Dariusz Rosiak dostrzega obie Afryki i nie wątpi, że trzeba opowiedzieć także i o tej trudnej i niebezpiecznej. Opowieść jest fascynująca, choć i on nie może pozbyć się poczucia niespełnienia, bo też czy jest ono możliwe… We wstępie do drugiego wydania zachęca jednak, abyśmy porzucili stereotypy na temat Czarnego Lądu i błędne wyobrażenia skonfrontowali z rzeczywistością. Również tytułowy żar jest takim stereotypem.

Żar? Jaki żar? – prostuje nasze wyobrażenia reporter. Na malijskiej pustyni spałem w dwóch swetrach i śpiworze, w Addis Abebie marzłem w nocy na kość, a w Akrze w czasie harmatanu czułem się jak w saunie suchej. Słońce, deszcz, spiekota, chłód – wszystko w Afryce się miesza i burzy nasze stereotypy.

Plemię musi przetrwać, człowiek niekoniecznie


Dariusz Rosiak, Żar, fot. z książki

Dariusz Rosiak zabiera nas w podróż przez znane/nieznane państwa – począwszy od Sudanu, a na Republice Południowej Afryki kończąc. A każde z nich to inna kultura, mentalność, obyczaj. Rozmawia z miejscowymi ludźmi, ale także z misjonarzami i misjonarkami, którzy mieszkając wśród tubylców wiele lat i lepiej ich rozumieją. Przy okazji pewne problemy okazują się nie tak znów jednoznaczne. Przykładem może być AIDS. Otóż w krajach , gdzie żyje najwięcej osób zarażonych wirusem HIV, mimo rozdawania prezerwatyw, problem nie maleje, ponieważ nie istnieje tradycja ich stosowania. Najczęściej to kobiety są zarażane przez swych mężów, a gdy okaże się, że kobieta jest chora – wyrzuca się ją. W krajach muzułmańskich mężczyzna ma po kilka żon, a ich pozycja jest bardzo niska. Odrzucona kobieta nie ma w życiu żadnych szans. Gdyby nie pomoc katolickich księży i sióstr, opiekujących się jedną czwartą chorych na AIDS (ok. 6 milionów ludzi!), mogą przynajmniej godnie umrzeć.

W myśleniu afrykańskim – konkluduje autor – kobieta i mężczyzna indywidualnie nie stanowią żadnej istotnej wartości zarówno w sensie społecznym, jak i  metafizycznym. Ich wartość polega na tym, że przekazują życie, że dzięki nim rodzina i plemię mogą przetrwać.

Co więcej, w Afryce człowiek jest częścią rodziny, plemienia, współwyznawców, a nie państwa. Nie żyje tylko dla siebie. Musi się dzielić swoim bogactwem z każdym krewnym – bliższym i dalszym, co z punktu widzenia Europejczyka wydaje się nieracjonalne. Tymczasem solidarność klanowa pozwala tym ludziom po prostu przeżyć.


Afryka dyktatorów

Afryka wydała wielu dyktatorów, niekiedy bardzo krwawych. Roberta Mugabe uważa się za jednego z największych tyranów, za szaleńca, który nie liczy się z nikim, za afrykański odpowiednik Stalina czy Hitlera, równie krwawy jak dyktator Ugandy: Idi Amin i  Konga – Mobutu Sese Seko. W istocie – jak się dowiadujemy od pisarki i dziennikarki Heidi Holland, autorki ”Kolacji z Mugabem” jest to tylko jedna strona medalu.  A przecież i dla niej pozostał on jedną z najbardziej tajemniczych postaci współczesnej Afryki.  Bo Mugabi to legenda walki z rasizmem i kolonializmem w Afryce, wspaniałomyślny dla wrogów, genialny strateg. Zarazem człowiek  zimny i nieprzewidywalny despota. Jeszcze inna jego twarz to wybitny intelektualista, gentelman uwielbiający kulturę brytyjską i grę w krykieta, wyróżniony przez Elżbietę II honorowym tytułem szlacheckim. Rosiak nie tylko przywołuje fakty i analizuje je, aby móc zrozumieć, jak funkcjonuje państwo pod rządami takiego człowieka. Rozmawia z ludźmi, m.in. z Polakiem, który mieszka w Zimbabwe od 1986 roku.

Ten kraj żebrze dziś o żywność – mówi Tomasz – a jeszcze kilka lat temu eksportował jedzenie na cały świat.

Rosiakowi udaje się nawet trafić do loży VIP-ów i obserwować dyktatora z bliska podczas obchodów Dnia Niepodległości. Jak wygląda? Wbrew oczekiwaniom, niczym nie różni się od przywódców innych państw, takich jak choćby jak Barak Obama:

Mugabe skończył osiemdziesiąt lat, ale znakomicie wygląda. Jego matka dożyła setki, on sam przeżył już trzech swoich zastępców. Nie pije, nie pali, ściśle kontroluje dietę.

Na jego widok publiczność zgromadzona na stadionie wpada w ekstazę. Choć nie jest w Afryce lubiany, ludzie cenią go za inteligencję i za to że pokazuje wszystkim swoją wyższość, że potrafił wyrazić krzywdę Afryki. Mugabe zaś nie dostrzega niczego złego w tym, że aby dowieść swych politycznych racji, czyni to nawet kosztem wyniszczenia swego narodu.

Zachód odwracał wzrok, gdy mordował swoich rodaków, dopiero gdy paru tysiącom białych zabrał farmy, to okazało się, że jest tyranem. Życie i kariera polityczna Roberta Mugabiego pokazują jak na dłoni – podsumowuje autor – oprócz zła w nim tkwiącego, całą hipokryzję Zachodu, zwłaszcza Brytyjczyków.

Afryka różnorodna i zadziwiająca


Dariusz Rosiak, Żar, fot. z książki

Reportaż Dariusza Rosiaka jest bardzo bogaty w różne wątki i tematy. Dowiemy się z niego o kaście griotów, poznamy historię albinosa, który zrobił muzyczną karierę, mimo tego, że albinosi są dyskryminowani i poniżani. Poznamy, co skrywa się za mitem eldorado – ”złotym miastem” oraz że w Timbuktu (Mali) odbywa się jedyny na świecie festiwal muzyki afrykańskiej na pustyni. Zjeżdżają nań największe gwiazdy, także artyści z zagranicy. Dowiemy się też, że pogrzeb jest centralnym punktem życia Ghańczyka oraz jak wyglądają tradycyjne rytuały  pomieszane z chrześcijańskimi. Na pogrzebie można dobrze zjeść i należy dobrze wyglądać i dobrze się bawić, a nieboszczyków chowa się w bogato zdobionych trumnach, np. w kształcie samochodu.
”Żar” Dariusza Rosiaka nie tylko bowiem obala stereotypy na temat Afryki, ale także pokazuje bogactwo jej  kultury i obyczajów, które mogą zdumieć, a czasem zachwycić.

Książka Dariusza Rosiaka ”Żar. Oddech Afryki” ukazała się w Wydawnictwie Czarne.
Recenzja ukazała się na portalu Kulturaonline w sierpniu 2016 r.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Sakura. III Wrocławskie Dni Japońskich Inspiracji

 Z przyjemnością ogłaszamy nadchodzącą III edycję festiwalu Sakura. Wrocławskie Dni Japońskich Inspiracji, która odbędzie się w dniach 9-19 ...

Popularne posty