piątek, 24 listopada 2017

Monika Śliwińska: „Wyspiański. Dopóki starczy życia” /recenzja książki/

Autorka biografii tworzy portret człowieka niezwykle złożonego, fascynującego, a przy tym niezmiernie trudnego do opisania. Pełne cierpienia życie, wypełnione twórczością, miłością, przyjaźniami… Krótkie, a przecież spełnione.

Monika Śliwińska, Wyspiański. Dopóki starczy życia, Wydawnictwo Iskry

Najnowsza biografia Stanisława Wyspiańskiego jest pasjonującą lekturą, której czytaniu towarzyszą ponadto doznania estetyczne. Jakże by mogło być inaczej, skoro jej bohaterem jest taki artysta! Książka została starannie zaprojektowana: na obwolucie widnieje ostatni autoportret malarza, naszkicowany na miesiąc przed śmiercią. Przenikliwe spojrzenie – kwintesencja jego osobowości. Kiedy uchylimy obwolutę, znajdziemy na okładce Planty o świcie, utrzymany w zimnych kolorach krajobraz, charakterystyczny dla malarza, którego życie pozostało tak nierozłącznie związane z Krakowem.
Uwagę przykuwa także struktura samej biografii, którą rozpoczyna uroczysty pogrzeb malarza, odbywający się w mroźny grudniowy poranek 1907 roku. W tej perspektywie rozwija się opowieść o genialnym artyście, ujęta w symboliczne ramy czterech rozdziałów: Barwa, Światło, Mrok, Wdowa. Dzięki takiemu ujęciu, a także za sprawą rzetelnej faktografii, Śliwińska tworzy portret człowieka niezwykle złożonego, fascynującego, a przy tym niezmiernie trudnego do opisania. Pełne cierpienia życie, wypełnione twórczością, miłością, przyjaźniami… Krótkie, a przecież spełnione, o wiele bardziej spełnione, niż niejeden długi żywot.


A tu pospolitość skrzeczy


Orszak pogrzebowy na Rynku, MN Kraków

Umieszczona na początku czarno-biała fotografia przedstawia orszak pogrzebowy na Rynku Krakowa. W tle widać Sukiennice, a trumnę otaczają nieprzebrane tłumy, około czterdzieści tysięcy osób. Są wszyscy: posłowie, władze miasta, delegacje z trzech zaborów, profesorowie Akademii Umiejętności i Uniwersytetu Jagiellońskiego, uczniowie. Bliscy przyjaciele: Lucjan Rydel i Adam Chmiel prowadzą za trumną żonę Teosię. Zaledwie 38-letni Zmarły żegnany jest bardzo uroczyście i pochowany w Krypcie Zasłużonych na Skałce.
Śliwińska cytuje okolicznościowe artykuły, po czym pozwala nam zajrzeć niejako pod podszewkę zdarzeń. Kiedy czytamy uwagi do rachunków wystawionych przez krakowskich przedsiębiorców za pogrzeb Wyspiańskiego, rzeczywistość zaczyna skrzeczeć. Oto bowiem okazuje się, że Wielki Człowiek spoczął w trumnie najskromniejszej, ale za to za wygórowaną sumę. Nieuczciwi i chciwi ludzie zarobili także na lichtarzach, materiałach pokrywających podłogę w krypcie, na tapicerce itd. Na szczęście, wiele ozdób wykonali bezpłatnie artyści i uczniowie Akademii.

Miłość, nienawiść i pożądanie


Stanisław Wyspiański, zdj. MN Kraków

W kolejnych rozdziałach, w których poznajemy życie artysty, wielokrotnie będziemy zaglądać pod podszewkę pewnych zdarzeń i faktów, a to za sprawą dociekliwości autorki biografii, która „odczarowuje” wiele mitów narosłych wokół Wyspiańskiego. Ukazuje człowieka z krwi i kości, pełnego sprzeczności, niejednowymiarowego.

Z jednej strony dramatyczne przeżycia: przedwczesna śmierć brata i matki, pijaństwo ojca, który nie jest zdolny zająć się synem. Z drugiej – miłość i oddanie ciotki Joanny Stankiewiczowej, która wraz z mężem otoczy go troską i miłością. Miłość ta jednak okaże się zaborcza, więc Wyspiański wyprowadzi się w pewnym momencie i zamieszka sam. Ta sama ciotka będzie mu towarzyszyła w ostatnich dniach życia, jej dyktował będzie korekty dramatów (pisał niemal do końca, szczególnie, że nie mógł już malować). Ona także przyczyni się do odebrania znienawidzonej byłej służącej, a potem żonie Stasia, Teosi, opieki nad dziećmi. Oczywiście, robi to w trosce o właściwe ich wychowanie, ale nie bierze pod uwagę, że rozstanie z matką i utrata domu rodzinnego będzie dla nich wielką traumą, kładącą się cieniem na ich życiu…


Teosia i Stanisław Wyspiańscy

Monice Śliwińskiej udaje się ukazać i udokumentować te skomplikowane więzi miłości/nienawiści.
Podobnie rzecz ma się ze sprawą Teosi, jak ją czule nazywa Wyspiański. Nikt z najbliższego otoczenia artysty nie mógł zrozumieć i zaakceptować tego związku. Brzydka i prosta dziewczyna spod tarnowskiej wsi, służąca ciotki Stankiewiczowej, w dodatku z nieślubnym dzieckiem, i utalentowany artysta, obdarzony wieloma zaletami, geniusz właściwie. To i dziś wielu nie mieści się w głowie. Nie był nawet w niej zakochany. Kochał się w innych (ale bez wzajemności), a poza tym od czasu wyjazdów do Paryża prowadził bujne życie erotyczne. O swoim pożądaniu pisze w liście do Lucjana Rydla:

I ta pewność, że wszystkie te Venery można by mieć tylko trochę fatygi – kilkanaście słów, komplementów żywo mówionych, nagłość rozmowy, szybkość idei podsuwanych osobie, którą się chce posiadać, środki niezawodne miłości, po prostu nawet miłości…

Ma również romans z Teosią, w rezultacie którego zostaje ojcem Helenki. Upłynie sporo czasu, zanim Wyspiański zdecyduje się ją poślubić, ona zresztą niczego takiego nie oczekuje i bez skargi wychowuje samotnie swoje dzieci po powrocie na wieś. W tym czasie Wyspiański maluje, projektuje polichromię do kościołów i …zmaga się z biedą. Jego prace znacznie się różnią od oczekiwań zleceniodawców, którzy nie są przyzwyczajeni do tak oryginalnego potraktowania tematów. Kazimierz Wielki przedstawiony jako szkielet musiał wzbudzać kontrowersje.

Tołstoj i pokrewieństwo dusz


Stanisław Wyspiański, Autoportret z żoną, 1904

Ostatecznie również związek z Teosią nie należy do konwencjonalnych. Podobno Wyspiański postanowił ją poślubić pod wpływem lektury „Zmartwychwstania” Tołstoja. Próbowano go od tego odwieść, ale bezskutecznie. Pobrali się 18 września 1900 roku w kościele św. Floriana. O tym, że Wyspiański darzył Teosię miłością, świadczy nie tylko fakt, że wytrwał przy postanowieniu poślubienia jej, a trzeba dodać, że nie robił tego „z obowiązku”. Autorka biografii przytacza wspomnienia świadków, z których wynika, że był tego dnia prawdziwie poruszony i szczęśliwy:

Skończył się obrzęd – wspomina Adam Grzymała-Siedlecki – i oczom naszym ukazała się jego twarz – twarz rozpromieniona naprawdę nieziemskim uniesieniem.

Teosię kochał do końca życia, co potwierdzają, czasami niechętnie, bywalcy ich domu. Antoni Waśkowski:

Bardzo kochał swoją żonę, rozmiłowany był w jej prymitywizmie i śpiewkach pełnych prostoty ludowej, godzinami przesiadywał w kuchni i rysował ją.

Kiedy poprawiła się sytuacja materialna, starał się wynagrodzić jej czasy biedy i kupował  prezenty: stroje, korale, pierścionki… Wierzył w pokrewieństwo dusz złączonych wspólnym losem i nie tylko ją malował, ale również pisał o niej w strofach swoich wierszy. Utwory poetyckie pisał również dla dzieci, które także często rysował.


Stanisław Wyspiański, Studium dziecka - Mietek, 1904, Muzeum Narodowe w Krakowie

Michalina Janoszanka wspomina, że nie przeszedł obok żony, aby jej nie pogłaskać po głowie. On, tak bezkompromisowy i nieustępliwy w sprawach twórczości, jej ustępował we wszystkim. Helena Wyspiańska wspomina, że czuły był również dla dzieci. To matka była surowa i pilnowała dyscypliny. Ojciec natomiast był niezwykle serdeczny wobec dzieci i często je rozpieszczał. Teosia zaś dbała o niego i o jego spokój. Pilnowała, aby dzieci nie przeszkadzały mu w pracy, chroniła przed natrętami. W rozmowie z Ludwikiem Tomankiem, z 1932 roku, Teosia przyznaje:

Syćko było na mojej głowie. Nieraz to bez surduta by wyleciał i musiałam dopiero za nim zanieść (…) Do fryzjera toby za nic nie posedł… Goliłam go, stygłam go… Ale jak ja tam umiałam… w schodki.

Ta prosta i niemal niepiśmienna kobieta znała i recytowała z pamięci obszerne fragmenty „Wesela” do końca swego długiego żywota.

Dopóki starczy życia


Stanisław Wyspiański przeżył – w wielkim cierpieniu – zaledwie 38 lat, a jednak pomimo niszczącej go nieuleczalnej choroby, zachował jasność umysłu i zdolność tworzenia "dopóki starczy życia". Pozostawił bogaty i różnorodny dorobek artystyczny, którym można by obdzielić wielu. Kiedy ręka stawała się bezwładna, przywiązywał do niej deseczkę i tak malował… Kiedy malować już nie mógł, dyktował  swoje utwory i kazał zniszczyć wszystko, co wydawało mu się mniej wartościowe: sceny dramatyczne, notatki, szkice, listy…Umierając dziękował, żegnał się, prosił o opiekę nad rodziną. Nie mógł przewidzieć, jaki los ją spotka.


Stanisław Wyspiański, Autoportret, 1903, Muzeum Narodowe w Krakowie

Epilog


Po śmierci Wyspiańskiego zarzucano wdowie, że nie dba o dom, że zaniedbała męża i przyczyniła się do jego przedwczesnej śmierci. Artysta przez wiele lat zmagał się ze złośliwą odmianą syfilisu, na który nie było wówczas lekarstwa. Oskarżano także nieszczęsną wdowę, że nie dba o wykształcenie dzieci, że jest agresywna i często popija. W rezultacie odebrano jej prawa rodzicielskie. Bezskutecznie walczyła o przywrócenie opieki nad dziećmi, których losy stały się na skutek tych niefortunnych decyzji niezwykle dramatyczne. Pozbawione opieki matki, którą bardzo kochały, znalazły się w różnych internatach, a potem także w szpitalach. 

Najstarszy, adoptowany syn Teodor, zostanie najpierw umieszczony na oddziale nerwowo chorych, a wkrótce potem umrze na gruźlicę płuc. Mietek Wyspiański weźmie udział w wojnie polsko-bolszewickiej, zostanie wzięty do niewoli i ślad o nim zaginie. Staś, najmłodszy syn Wyspiańskiego, będzie się tułał i leczył w zakładach psychiatrycznych do końca życia. Helenka zostanie umieszczona w szkole klasztornej w Szwajcarii, skąd wróci do Krakowa po trzech latach, wyjdzie za mąż i urodzi dwoje dzieci. O śmierci ojca powie po latach:

Cały świat po prostu przestał dla mnie istnieć.

Tragiczny los… Smutne dziedzictwo.

Przeczytałam tę blisko 500-stronicową biografię jednym tchem. Pomijam w recenzji wątki związane z twórczością Wyspiańskiego, jego pasję tworzenia i geniusz, z którym niełatwo mu było żyć. Sądzę jednak, że są one równie pasjonujące, jak wątki osobiste. Warto samemu się o tym przekonać.

Biografia Moniki Śliwińskiej: „Wyspiański. Dopóki starczy życia” ukazała się w Wydawnictwie Iskry.


2 komentarze:

  1. Recenzja pisana na pełnym wydechu, jakby sam wybór akcentów i wątków recenzyjnych, z trafnym pominięcie twórczości, był dla Wyspiańskiego krzywdzący. Wystarczy spacer po Krakowie aby natknąć się na liczne ślady wszechstronnych zainteresowań Wyspiańskiego.Był twórcą oryginalnym, niezwykle ważnym dla Krakowa i odradzającego się ducha Niepodległej. Kiedy przed kilku laty Kraków był Europejską Stolica Kultury- ikoną był nie kto inny jak Wyspiański.

    OdpowiedzUsuń

Wydarzenia w Muzeum Narodowym i oddziałach 22-24.11.2024

Muzeum Narodowe we Wrocławiu zaprasza w nadchodzący weekend na dwa wykłady – dra Dariusz Galewskiego o sztuce bizantyjskiej (w ramach cyklu ...

Popularne posty