Autorka biografii tworzy portret człowieka niezwykle złożonego, fascynującego, a przy tym
niezmiernie trudnego do opisania. Pełne cierpienia życie, wypełnione twórczością,
miłością, przyjaźniami… Krótkie, a przecież spełnione.
Monika Śliwińska, Wyspiański. Dopóki starczy życia, Wydawnictwo Iskry |
Najnowsza biografia Stanisława Wyspiańskiego jest pasjonującą
lekturą, której czytaniu towarzyszą ponadto doznania estetyczne. Jakże by mogło być
inaczej, skoro jej bohaterem jest taki artysta! Książka została starannie zaprojektowana: na obwolucie widnieje ostatni autoportret malarza, naszkicowany na miesiąc
przed śmiercią. Przenikliwe spojrzenie – kwintesencja jego osobowości. Kiedy
uchylimy obwolutę, znajdziemy na okładce Planty
o świcie, utrzymany w zimnych kolorach krajobraz, charakterystyczny dla malarza, którego życie pozostało tak nierozłącznie
związane z Krakowem.
Uwagę przykuwa także struktura samej biografii,
którą rozpoczyna uroczysty pogrzeb malarza, odbywający się w mroźny grudniowy
poranek 1907 roku. W tej perspektywie rozwija się opowieść o genialnym
artyście, ujęta w symboliczne ramy czterech rozdziałów: Barwa, Światło, Mrok,
Wdowa. Dzięki takiemu ujęciu, a także za sprawą rzetelnej faktografii, Śliwińska tworzy portret człowieka
niezwykle złożonego, fascynującego, a przy tym niezmiernie trudnego do opisania. Pełne cierpienia życie,
wypełnione twórczością, miłością, przyjaźniami… Krótkie, a przecież spełnione, o
wiele bardziej spełnione, niż niejeden długi żywot.
A
tu pospolitość skrzeczy
Orszak pogrzebowy na Rynku, MN Kraków |
Umieszczona na początku czarno-biała fotografia
przedstawia orszak pogrzebowy na Rynku Krakowa. W tle widać Sukiennice, a trumnę
otaczają nieprzebrane tłumy, około czterdzieści tysięcy osób. Są wszyscy:
posłowie, władze miasta, delegacje z trzech zaborów, profesorowie Akademii Umiejętności
i Uniwersytetu Jagiellońskiego, uczniowie. Bliscy przyjaciele: Lucjan Rydel i
Adam Chmiel prowadzą za trumną żonę Teosię. Zaledwie 38-letni Zmarły żegnany
jest bardzo uroczyście i pochowany w Krypcie Zasłużonych na Skałce.
Śliwińska cytuje okolicznościowe artykuły, po czym
pozwala nam zajrzeć niejako pod podszewkę zdarzeń. Kiedy czytamy uwagi do
rachunków wystawionych przez krakowskich przedsiębiorców za pogrzeb
Wyspiańskiego, rzeczywistość zaczyna skrzeczeć. Oto bowiem okazuje się, że Wielki
Człowiek spoczął w trumnie najskromniejszej, ale za to za wygórowaną sumę. Nieuczciwi i chciwi ludzie zarobili także na lichtarzach, materiałach pokrywających podłogę w krypcie, na tapicerce
itd. Na szczęście, wiele ozdób wykonali bezpłatnie artyści i uczniowie
Akademii.
Miłość, nienawiść i pożądanie
Stanisław Wyspiański, zdj. MN Kraków
W kolejnych rozdziałach, w których poznajemy życie artysty,
wielokrotnie będziemy zaglądać pod podszewkę pewnych zdarzeń i faktów, a to za sprawą
dociekliwości autorki biografii, która „odczarowuje” wiele mitów narosłych
wokół Wyspiańskiego. Ukazuje człowieka z krwi i kości, pełnego sprzeczności, niejednowymiarowego.
Z jednej strony dramatyczne przeżycia: przedwczesna
śmierć brata i matki, pijaństwo ojca, który nie jest zdolny zająć się synem. Z drugiej
– miłość i oddanie ciotki Joanny Stankiewiczowej, która wraz z mężem otoczy go
troską i miłością. Miłość ta jednak okaże się zaborcza, więc Wyspiański
wyprowadzi się w pewnym momencie i zamieszka sam. Ta sama ciotka będzie mu
towarzyszyła w ostatnich dniach życia, jej dyktował będzie korekty dramatów
(pisał niemal do końca, szczególnie, że nie mógł już malować). Ona także
przyczyni się do odebrania znienawidzonej byłej służącej, a potem żonie Stasia,
Teosi, opieki nad dziećmi. Oczywiście, robi to w trosce o właściwe ich
wychowanie, ale nie bierze pod uwagę, że rozstanie z matką i utrata domu
rodzinnego będzie dla nich wielką traumą, kładącą się cieniem na ich życiu…
Teosia i Stanisław Wyspiańscy |
Monice Śliwińskiej udaje się ukazać i udokumentować
te skomplikowane więzi miłości/nienawiści.
Podobnie rzecz ma się ze sprawą Teosi, jak ją czule
nazywa Wyspiański. Nikt z najbliższego otoczenia artysty nie mógł zrozumieć i
zaakceptować tego związku. Brzydka i prosta dziewczyna spod tarnowskiej wsi,
służąca ciotki Stankiewiczowej, w dodatku z nieślubnym dzieckiem, i
utalentowany artysta, obdarzony wieloma zaletami, geniusz właściwie. To i dziś wielu nie mieści
się w głowie. Nie był nawet w niej zakochany. Kochał się w innych (ale bez
wzajemności), a poza tym od czasu wyjazdów do Paryża prowadził bujne
życie erotyczne. O swoim pożądaniu pisze w liście do Lucjana Rydla:
I
ta pewność, że wszystkie te Venery można by mieć tylko trochę fatygi –
kilkanaście słów, komplementów żywo mówionych, nagłość rozmowy, szybkość idei podsuwanych
osobie, którą się chce posiadać, środki niezawodne miłości, po prostu nawet
miłości…
Ma również romans z Teosią, w rezultacie którego
zostaje ojcem Helenki. Upłynie sporo czasu, zanim Wyspiański zdecyduje się ją poślubić, ona zresztą niczego takiego nie oczekuje i bez skargi
wychowuje samotnie swoje dzieci po powrocie na wieś. W tym czasie Wyspiański
maluje, projektuje polichromię do kościołów i …zmaga się z biedą. Jego prace
znacznie się różnią od oczekiwań zleceniodawców, którzy nie są przyzwyczajeni
do tak oryginalnego potraktowania tematów. Kazimierz Wielki przedstawiony jako
szkielet musiał wzbudzać kontrowersje.
Tołstoj i pokrewieństwo dusz
Stanisław Wyspiański, Autoportret z żoną, 1904 |
Ostatecznie również związek z Teosią nie należy do
konwencjonalnych. Podobno Wyspiański postanowił ją poślubić pod wpływem lektury
„Zmartwychwstania” Tołstoja. Próbowano go od tego odwieść, ale bezskutecznie. Pobrali
się 18 września 1900 roku w kościele św. Floriana. O tym, że Wyspiański darzył
Teosię miłością, świadczy nie tylko fakt, że wytrwał przy postanowieniu poślubienia
jej, a trzeba dodać, że nie robił tego „z obowiązku”. Autorka biografii
przytacza wspomnienia świadków, z których wynika, że był tego dnia prawdziwie
poruszony i szczęśliwy:
Skończył
się obrzęd – wspomina Adam Grzymała-Siedlecki – i oczom naszym ukazała się jego twarz –
twarz rozpromieniona naprawdę nieziemskim uniesieniem.
Teosię kochał do końca życia, co potwierdzają,
czasami niechętnie, bywalcy ich domu. Antoni Waśkowski:
Bardzo
kochał swoją żonę, rozmiłowany był w jej prymitywizmie i śpiewkach pełnych
prostoty ludowej, godzinami przesiadywał w kuchni i rysował ją.
Kiedy poprawiła się sytuacja materialna, starał się
wynagrodzić jej czasy biedy i kupował prezenty: stroje, korale, pierścionki… Wierzył
w pokrewieństwo dusz złączonych wspólnym losem i nie tylko ją malował, ale
również pisał o niej w strofach swoich wierszy. Utwory poetyckie pisał również
dla dzieci, które także często rysował.
Stanisław Wyspiański, Studium dziecka - Mietek, 1904, Muzeum Narodowe w Krakowie |
Michalina Janoszanka wspomina, że nie przeszedł obok żony, aby jej nie pogłaskać po głowie. On, tak bezkompromisowy i nieustępliwy w sprawach twórczości, jej ustępował we wszystkim. Helena Wyspiańska wspomina, że czuły był również dla dzieci. To matka była surowa i pilnowała dyscypliny. Ojciec natomiast był niezwykle serdeczny wobec dzieci i często je rozpieszczał. Teosia zaś dbała o niego i o jego spokój. Pilnowała, aby dzieci nie przeszkadzały mu w pracy, chroniła przed natrętami. W rozmowie z Ludwikiem Tomankiem, z 1932 roku, Teosia przyznaje:
Syćko
było na mojej głowie. Nieraz to bez surduta by wyleciał i musiałam dopiero za
nim zanieść (…) Do fryzjera toby za nic nie posedł… Goliłam go, stygłam go… Ale
jak ja tam umiałam… w schodki.
Ta prosta i niemal niepiśmienna kobieta znała i
recytowała z pamięci obszerne fragmenty „Wesela” do końca swego długiego żywota.
Dopóki starczy życia
Stanisław Wyspiański przeżył – w wielkim cierpieniu –
zaledwie 38 lat, a jednak pomimo niszczącej go nieuleczalnej choroby, zachował
jasność umysłu i zdolność tworzenia "dopóki starczy życia". Pozostawił bogaty i różnorodny
dorobek artystyczny, którym można by obdzielić wielu. Kiedy ręka stawała się
bezwładna, przywiązywał do niej deseczkę i tak malował… Kiedy malować już nie
mógł, dyktował swoje utwory i kazał
zniszczyć wszystko, co wydawało mu się mniej wartościowe: sceny dramatyczne,
notatki, szkice, listy…Umierając dziękował, żegnał się, prosił o opiekę nad rodziną. Nie mógł
przewidzieć, jaki los ją spotka.
Stanisław Wyspiański, Autoportret, 1903, Muzeum Narodowe w Krakowie |
Epilog
Po śmierci Wyspiańskiego zarzucano wdowie, że nie
dba o dom, że zaniedbała męża i przyczyniła się do jego przedwczesnej śmierci.
Artysta przez wiele lat zmagał się ze złośliwą odmianą syfilisu, na który nie
było wówczas lekarstwa. Oskarżano także nieszczęsną wdowę, że nie dba o wykształcenie dzieci, że
jest agresywna i często popija. W rezultacie odebrano jej prawa rodzicielskie. Bezskutecznie
walczyła o przywrócenie opieki nad dziećmi, których losy stały się na skutek tych niefortunnych
decyzji niezwykle dramatyczne. Pozbawione opieki matki, którą bardzo kochały, znalazły
się w różnych internatach, a potem także w szpitalach.
Najstarszy, adoptowany
syn Teodor, zostanie najpierw umieszczony na oddziale nerwowo chorych, a
wkrótce potem umrze na gruźlicę płuc. Mietek Wyspiański weźmie udział w wojnie
polsko-bolszewickiej, zostanie wzięty do niewoli i ślad o nim zaginie. Staś,
najmłodszy syn Wyspiańskiego, będzie się tułał i leczył w zakładach
psychiatrycznych do końca życia. Helenka zostanie umieszczona w szkole
klasztornej w Szwajcarii, skąd wróci do Krakowa po trzech latach, wyjdzie za mąż i urodzi dwoje dzieci. O śmierci ojca powie po latach:
Cały
świat po prostu przestał dla mnie istnieć.
Tragiczny los… Smutne dziedzictwo.
Przeczytałam tę blisko 500-stronicową biografię
jednym tchem. Pomijam w recenzji wątki związane z twórczością Wyspiańskiego,
jego pasję tworzenia i geniusz, z którym niełatwo mu było żyć. Sądzę jednak, że są one
równie pasjonujące, jak wątki osobiste. Warto samemu się o tym przekonać.
Biografia Moniki Śliwińskiej: „Wyspiański. Dopóki starczy
życia” ukazała się w Wydawnictwie Iskry.
Recenzja pisana na pełnym wydechu, jakby sam wybór akcentów i wątków recenzyjnych, z trafnym pominięcie twórczości, był dla Wyspiańskiego krzywdzący. Wystarczy spacer po Krakowie aby natknąć się na liczne ślady wszechstronnych zainteresowań Wyspiańskiego.Był twórcą oryginalnym, niezwykle ważnym dla Krakowa i odradzającego się ducha Niepodległej. Kiedy przed kilku laty Kraków był Europejską Stolica Kultury- ikoną był nie kto inny jak Wyspiański.
OdpowiedzUsuńTak, ale o tym akurat wszyscy wiedzą.
OdpowiedzUsuń