Ruby Hughes Ruby Hughes (sopran), foto B. Beszlej |
Dzięki koncertom w Narodowym Forum Muzyki wrocławska publiczność regularnie i dogłębniej poznaje twórczość Fryderyka Georga Händla. W ubiegłym roku poświęcono temu kompozytorowi całą Akademię, ale i podczas kolejnych edycji festiwalu Wratislavia Cantans jego kompozycje pojawiały się nieomal regularnie. Zawsze w najznakomitszym wykonaniu. że wspomnę choćby niezapomnianego "Salomona" w interpretacji Paula McCreesha czy arie z oper Händla w wykonaniu Julii Lehznevej. 10 kwietnia jednak mieliśmy do czynienia z najsłynniejszym utworem wielkiego kompozytora - z oratorium "Mesjasz".
Jak powstało arcydzieło
Kiedy słucha się tak pięknej muzyki, to trudno uwierzyć, że powstała ona w okresie dla kompozytowa bardzo trudnym, a w dodatku w stosunkowo krótkim czasie - trzech i pół tygodnia. Był to okres, kiedy Händla po prostu bojkotowano w Londynie. Jego biograf Romain Rolland opowiada, że stworzono rodzaj koalicji przeciw kompozytorowi: starano się, aby na jego koncertach sale świeciły pustkami, opłacano ludzi zdzierających afisze, zmawiano się, aby zapraszać gości w dniach, gdy grane były jego oratoria, by w ten sposób odebrać mu słuchaczy... Dopiero po wielu latach uznano go za niekwestionowanego następcę Henry Purcella, wcześniej jednak borykał się nie tylko z brakiem akceptacji, ale wręcz z wrogością Anglików. Toteż chętnie skorzystał z zaproszenia do Dublina, by poprowadzić tam kilka koncertów, aby - jak się wyraził - ofiarować temu szlachetnemu i uprzejmemu narodowi coś nowego. Irlandczycy przyjęli go rzeczywiście z wielkim entuzjazmem, co było dla kompozytora miłą odmianą. Najważniejsze było jednak to, że stworzył w tym czasie swoje najbardziej znane dzieło - oratorium "Mesjasz". Podobno namówił go do tego porucznik William Cavendish, który jako dyplomata przebywający chwilowo w Dublinie, zaprosił kompozytora do udziału w kolejnym sezonie oratoryjnym w imieniu lokalnych towarzystw dobroczynnych. Oratorium jest dziełem całkowicie oryginalnym, nie ma w nim zapożyczeń tak charakterystycznych dla Händla - kompozytora oper. Utwór został wykonany po raz pierwszy 13 kwietnia 1742 roku w Dublinie (mija zatem 275 lat od jego powstania) i wzbudził prawdziwy entuzjazm. "Mesjasz" został wówczas okrzyknięty najpiękniejszym napisanym dotąd utworem muzycznym:
Brakuje słów, by wyrazić niezwykłą rozkosz, jaką sprawił on pełnemu podziwu tłumowi publiczności - pisał recenzent "Dublin Journal” 17 kwietnia 1742 roku. Niezrównane, wspaniałe i tkliwe, do najwznioślejszych, najbardziej majestatycznych i poruszających słów, które sprzysięgły się, by porwać i oczarować serce i ucho.
Chór NFM, foto B. Beszlej |
W Londynie oratorium zostało wystawione rok później, pod zmienionym tytułem: "A Sacred Oratorio", ale nie odniosło oczekiwanego sukcesu. Stało się to dopiero po roku 1750. Podobno Händel grał "Mesjasza" na organach na krótko przed śmiercią. Rolland podaje, że w połowie utworu zasłabł, ale po chwili opanował się i wspaniale improwizował. Powróciwszy do domu wyraził życzenie, aby mógł umrzeć w Wielki Piątek w nadziei połączenia się z mym dobrym Bogiem, mym słodkim Panem i Zbawcą w dniu Jego Zmartwychwstania. Życzenie kompozytora spełniło się: zmarł 14 kwietnia 1759 roku - w Wielką Sobotę...
Mesjasz - refleksja nad spełnieniem Bożego planu
Oratorium "Mesjasz" było dla samego kompozytora dziełem szczególnym, skoro wielokrotnie wzbogacał je i rozwijał. Początkowo orkiestrę stanowiły tylko smyczki i jeden instrument koncertujący – trąbka. Oboje i fagoty dodane zostały później, podczas koncertów w Londynie. Istotną częścią oratorium jest jego libretto, zaczerpnięte z ksiąg prorockich Starego Testamentu (głównie z Ks. Izajasza oraz Ks. Psalmów), a także z Nowego Testamentu (Ewangelia św. Mateusza, św. Łukasza i św. Jana, Listy św. Pawła). Ich wyboru i zestawienia dokonał Charles Jennens, a istotą libretta jest ukazanie konsekwencji Bożego planu i refleksja nad nim.
Układ treści obejmuje trzy części, z których pierwsza dotyczy zapowiedzi przyjścia Mesjasza. Każde z ogniw tej części zawiera proroctwo. Część druga opowiada o życiu, śmierci i zmartwychwstaniu Zbawiciela. Początkowo muzyka odpowiada raczej pełnemu skupienia i melancholijnemu, a potem dramatycznemu nastrojowi, prowadzącemu słuchacza do rozważenia Pasji. Następnie staje się pogodniejsza – tematem pięciu z siedmiu scen tej części jest zmartwychwstanie, zwycięstwo i chwała Boga. Z tej części pochodzi też najbardziej znany fragment – chór "Hallelujah". Tematyka części trzeciej dotyczy Dobrej Nowiny: zbawienia ludzkości. Muzyka tej części ma charakter triumfalny, głównie za sprawą koncertujących trąbek.
Wspaniały Chór NFM i znakomici wykonawcy
Niedzielny koncert miał poprowadzić jeden z czołowych brytyjskich dyrygentów, specjalizujący się w repertuarze klasycznym i barokowym - Christian Curnyn, ale z powodu niedyspozycji zastąpił go szef Wrocławskiej Orkiestry Barokowej - Jarosław Thiel. Poradził sobie znakomicie, dyrygując nie tylko swoją orkiestrą, ale i wspaniałym Chórem NFM, którego występ przygotowała Agnieszka Franków - Żelazny. Chór śpiewał zresztą znakomicie - mając bowiem do dyspozycji takie możliwości, jakie stwarza "Mesjasz", mógł zaprezentować różne barwy swojego brzmienia, począwszy od pięknie współbrzmiących i przeplatających się głosów we wstępnym "And the glory of the Lord", zapowiadającą tekstem Izajasza chwałę Pańską, poprzez radosną zapowiedź narodzin: "For unto us a child is born", triumfalne "Hallelujah", którego publiczność wysłuchała stojąc, jak niegdyś król Jerzy II, a na patetycznym ostatecznym triumfie Mesjasza, z radosnym Amen, kończąc.
Piotr Olech (kontratenor), Wrocławska Orkiestra Barokowa, Chór NFM, foto B. Beszlej |
"Oratorium" ma także wiele wspaniałych arii i recytatywów. Najpiękniejsze i najliczniejsze są arie altu. Zamiast Hilary Summers, wystąpił polski kontratenor o barwie głosu przypominającej nieco Andreasa Scholla - Piotr Olech. Niestety, był słabo słyszalny, momentami wręcz zdominowany przez orkiestrę i nie udało mu się wyśpiewać tych wszystkich cudowności, jakie stworzył kompozytor z przeznaczeniem na ten właśnie głos. Nawet w przepięknym duecie z sopranem w "He shall feed his flock like a shepherd", zapowiadającej nadejście Dobrego Pasterza (mojej ulubionej) nie udało się osiągnąć tego stopnia emocji i wzruszenia, które są tam ewidentnie zawarte. Ruby Hughes (sopran) śpiewała pięknie, podobnie jak Joshua Ellicott (tenor), dysponujący mocnym, wyrazistym głosem. Jednakże najbardziej podobały mi się arie basu - Dereka Weltona, który niezwykle niskim, majestatycznym głosem znakomicie interpretował tekst oratorium. Koncert, mimo zmian obsadowych, należałoby zaliczyć do wydarzeń muzycznych tego sezonu.
Relacja ukazała się pierwotnie na portalu Kulturaonline w kwietniu 2016 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz