poniedziałek, 13 listopada 2017

"Respect": Soulowa królowa Aretha Franklin /recenzja książki/

Dzieciństwo bez matki, wczesne macierzyństwo oraz kariera kosztem osobistego szczęścia. A wszystko na tle szerokiej panoramy Ameryki lat 50 , 60 i 70. - w najnowszej biografii soulowej legendy:  "Respect. Życie Arethy Franklin".

Wydawnictwo Czarne

Książka Davida Ritza "Respect. Życie Arethy Franklin" jest drugą jego biografią poświęconą tej znanej piosenkarce. Pierwsza ukazała się w 1999 roku i nosi tytuł "Aretha. From These Roots". Aby ją napisać, czekał ponad 20 lat, robiąc wywiady i zbierając materiały (także do biografii innych muzyków, m.in. Raya Charlesa). Ostatecznie piosenkarka zdecydowała się na współpracę z nim, ale - o czym się dowiadujemy po latach - była to współpraca trudna, Aretha bowiem nikogo nie dopuszcza zbyt blisko i planowana przez nią autobiografia miała być w założeniu wyidealizowana. Po upływie kolejnych 20 lat Ritz postanowił więc napisać własną wersję tej biografii, wykorzystując w pełni zebrane przez lata wywiady z rodzeństwem i najbliższym otoczeniem Arethy, a także znającymi ją muzykami, producentami i menadżerami. Wykorzystał także źródła prasowe, wywiady telewizyjne itd. Tak o tym pisze we wstępie:

Ponieważ efektem mojej pracy gostwritera była opowieść pod wieloma względami nieprawdziwa, nie zaprzestałem badań. Tę historię piszę tak, jak sam ją postrzegam. 

A jak postrzega David Ritz słynną piosenkarkę soul?

Porzucona przez matkę wrażliwa dziewczynka

No i tu się zaczyna cała historia mocno umaczana w amerykańskiej odmianie psychoanalizy, która każe wszystkich problemów dorosłego człowieka poszukiwać w trudnym dzieciństwie.
Ojciec Arethy C.I. Franklin był nie tylko popularnym i medialnym pastorem, ale również kobieciarzem. Matka piosenkarki, Barbara, była jego drugą żoną (z pierwszą ożenił się w wieku lat 19, a rozwiódł, gdy miał 21). Miał także dzieci pozamałżeńskie (córkę Carol - z dziewczyną, która w momencie zajścia w ciążę miała 12 lat!). Trudno się więc dziwić, że jego związek z matką Arethy także okazał się nietrwały. Jednocześnie pastor Franklin robił swoistą karierę, głosząc (i sprzedając) swoje odważne kazania (przyjaźnił się z Martinem Lutherem Kingiem). Matka Arethy podobno pięknie śpiewała i grała. Kiedy przyszła piosenkarka miała 6 lat, odeszła od męża, zabierając jedno z dzieci (syna z pierwszego małżeństwa), a pozostałą czwórkę zostawiając mężowi.  Dzieci od czasu do czasu wprawdzie ją w Buffalo odwiedzały, ale od tej pory wychowywała je matka pastora, zwana Big Mamą. Cztery lata później Barbara Franklin zmarła na serce. Pastor nie ożenił się po raz trzeci, choć dzieci pragnęły mieć kogoś, kto by im zastąpił matkę. Tym brakiem matczynych uczuć Ritz tłumaczy, dlaczego Aretha pozostała w gruncie rzeczy na zawsze małą dziewczynką, która ciągle szuka oparcia w mężczyznach, a jednocześnie buduje wokół siebie wysoki mur, aby już nikt nie mógł jej zranić. Zresztą sama Aretha była czterokrotnie matką (po raz pierwszy w wieku 13 lat!) i oddawała kolejne dzieci na wychowanie babci, nie stając się nigdy dojrzałą matką.

Od "seksualnego cyrku" gospel do wielkiej kariery

Piosenkarka bardzo wcześnie zdradzała talent muzyczny, szczególnie wokalny, co wielebny skwapliwie wykorzystywał. Jeśli ktoś sądzi, że muzyka gospel jest odpowiednikiem naszej muzyki kościelnej, ten się grubo myli. Aby opisać środowisko gospel lat 50. Ray Charles i Billy Preston używali określenia "seksualny cyrk" i dziwili się, że piosenkarze soulowi są aż tacy rozwiąźli. Kiedy więc wielebny Franklin zabierał w trasę swoją 12-letnią córkę, musiał liczyć się z tym, że szybko przestanie ona być dzieckiem...

Chcesz wiedzieć, czy Aretha była rozwiązła? - pytała w jednym z wywiadów wieloletnia producentka gwiazdy Ruth Bowen. I odpowiadała: Cóż, cała tamta kultura była rozwiązła, a Aretha była jej produktem. Jej cudownym dzieckiem. Cudowne dzieci zaś uważają, że mają prawo do wszystkiego, że mają prawo robić wszystko, co im się podoba, szczególnie gdy chodzi o seks. Zaczynają karierę w bardzo młodym wieku, muszą też ciężko pracować. Odróżnia je to od innych dzieci.

Początkowo jej karierą kierował ojciec. W lutym 1961 roku ukazał się jej debiutancki album. Wkrótce znalazła się pod opieką Teda White`a, pierwszego męża. Ritz szeroko opisuje przy tym, jaka była specyfika tamtych lat, kiedy to, aby robić karierę, kobiety musiały zdać się na mężczyzn, pełniących właściwie funkcję alfonsów. Częstokroć alfonsi i producenci to byli ci sami ludzie. Znana piosenkarka Eta James tak wspomina pierwszego męża Arethy:

Ted White był sławny, zanim związał się z Arethą. Podobno Ted był najelegantszym alfonsem w Detroit. Nie zaskoczyło mnie, że Aretha za niego wyszła. Alfonsi byli chłopakami, menadżerami wielu słynnych piosenkarek, które uwielbiałyśmy jako dziewczynki, na przykład Billie Holiday czy Sarah Vaughan. Wówczas to była norma. (...) Na szczęście nastąpiło wyzwolenie kobiet i wiele się zmieniło.

Prawdziwą sławę przyniósł artystce utwór Otisa Redinga: "Respect". Jej nagrania dla wytwórni Atlantic to złote lata Arethy Franklin. Koncertowała i nagrywała płyty, które stały się przebojami. Występowała także w Europie, gdzie słuchały jej koronowane głowy. Jednocześnie - jakże by inaczej - w życiu osobistym nie układało się już tak dobrze, choć osobiste porażki i problemy zawsze starała się ukryć przed światem. Artykuł w "Time" z tego okresu, który chwali jej artystyczny geniusz, zawiera także informacje o wyidealizowanym ojcu, którego opisano nieco zjadliwie jako "postawnego, mówiącego tubalnym głosem czarusia, który nigdy nie pozwala, by powołanie duchowe uniemożliwiło mu przyjemne życie", Arethę zaś scharakteryzowano jako "kobietę, która śpi do południa, potem wyleguje się przed telewizorem, pali fajki jak lokomotywa i kompulsywnie się obżera".

Problemy z tuszą i alkoholem opisuje autor dość szczegółowo, przypisując je wspomnianym już przeżyciom z dzieciństwa i nadwrażliwości piosenkarki. Ale także trybowi życia, którego szybkie tempo oraz zaabsorbowanie karierą, tak od show-biznesu nieodłączne, stają się czasem udręką, od której chce się uciec.

Królowa gospel i bajkowa księżniczka


Aretha Franklin stała się niekwestionowaną królową gospel, tak jak Bessie Smith okrzyknięto ongiś cesarzową, a Billie Holiday - królową bluesa.

Aretha - królowa gospel lubi się stwarzać, swoje życie kreując na kształt opery mydlanej, którą uwielbia oglądać. 

Moja siostra ma bardzo uroczą wizję siebie jako bajkowej księżniczki - opowiada Erma. Spotyka odnoszącego sukcesy, przystojnego mężczyznę i zmienia go w wyobraźni w dzielnego rycerza na białym koniu. On ma ją porwać, zabijać smoki i rozwiązywać wszystkie problemy. Tak myśli mała dziewczynka, nie dojrzała kobieta. Pod tym względem Aretha nigdy nie dorosła. 

David Ritz przyznaje, że Aretha bywała czasami trudna do zaakceptowania jako człowiek, a jednak jest jedyna, niepowtarzalna - jest Arethą, królową soul, która "w annałach naszej wspaniałej muzyki jest tylko jedna".

Pięciusetstronicowa biografia Arethy Franklin pełna jest nie tylko faktów z jej życia osobistego i kariery, ale opisuje również środowisko, w którym wzrastała oraz jego przemiany - Amerykę lat 50., 60. i 70. Amerykę dr Luthera Kinga, jazzowych knajpek i kazań przy akompaniamencie chóru śpiewającego prawdziwy soul music. Takiej Ameryki już nie ma, ale Aretha będzie śpiewać zawsze.

Książka Davida Ritza "Respect. Życie Arethy Franklin" ukazała się we wrześniu 2015 r.w Wydawnictwie Czarne, w tłumaczeniu Dobromiły Jankowskiej.

Recenzja została opublikowana w 2015 r. na portalu KUlturaonline.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

NFM I Rezonanse Sztuki XV - SOLO I W DUECIE l 15.11.2024–23.02.2025

29.listopada.2024 o godz. 17.30  w foyer NFM odbędzie się wernisaż wystawy Rezonanse Sztuki XV - SOLO I W DUECIE. Wielogłos Artystycznych Po...

Popularne posty