środa, 8 listopada 2017

Werner Herzog: "Lo i stało się. Zaduma nad światem w Sieci"

Ostatnia scena z filmu Wernera Herzoga, Lo i stało się.

Zaduma bez metafizyki


Filmem Wernera Herzoga "Lo i stało się. Zaduma nad światem w Sieci" rozpoczął się 13. Millennium Against Docs Film Festival. Refleksja nad wpływem Internetu na nasze życie towarzyszyła nam już podczas poprzednich edycji festiwalu. Dość wspomnieć takie filmy, jak "Citizenfour” Laury Poitras - o życiu na podsłuchu, czy też "Aaron Swartz: sieć jest nasza" Briana Knappenbergera - o walce o swobodny, powszechny dostęp do Internetu.

Tym razem stary mistrz kina zastanawia się nad życiem w Sieci i nie są to bynajmniej refleksje entuzjastyczne. Tytuł filmu nawiązujący do pierwszego komunikatu, który został wysłany w okrojonej formie (miało być "LOG", ale system się zawiesił), ale również do Księgi Rodzaju: "I stało się" pada wielokrotnie w akcie stworzenia świata przez Boga. Tym razem chodzi o ludzki, a więc w jakiś sposób ułomny akt stworzenia.
Herzog przeprowadził dziesiątki rozmów: z pionierami Internetu, naukowcami, ale też z hakerami i ofiarami uzależnienia od Sieci. Jednocześnie, ukazując zgubne skutki funkcjonowania w owym wirtualnym świecie, rozważa jego koniec. Alternatywę pokazuje nie tylko w planach zasiedlenia Marsa (co jest na razie czystą mrzonką), ale również w postaci bytowania na obszarach, gdzie nie ma komunikacji z Siecią. Grupa outsiderów, która tam egzystuje, cierpi na różne schorzenia związane z przesyłaniem fal na odległość, toteż ich wybór jest raczej koniecznością, a nie jakąś fanaberią czy świadomym wyborem. Nie wyglądają na szczególnie szczęśliwych, ale zdarzają im się przecież beztroskie chwile wspólnego muzykowania  - na tradycyjnych instrumentach, oczywiście.

Próba ukazania "świata w Sieci" - w dosłownym i metaforycznym tego słowa znaczeniu - wyszła jednak Herzogowi dość płasko. Przewaga "gadających głów" oraz brak metafizycznej perspektywy sprawiły, że refleksja owa - mimo wielkiej liczby punktów widzenia - nie dawała niczego poza racjonalnym oglądem owej wirtualnej rzeczywistości, bo też głównie na naukowcach oparł swą narrację reżyser. Zabrakło też pewnego niedopowiedzenia, zawierającego się w magii obrazów - ich metafizyki. Trudno bowiem nazwać metafizyczną końcową scenę filmu, w której buddyjscy mnisi, zamiast medytować, trzymają w rękach komórki...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

XXXIII Festiwal „Maj z Muzyką Dawną” /zapowiedź, program/

Międzynarodowy Festiwal „Maj z Muzyką Dawną” to jedyne wydarzenie kulturalne w zachodniej Polsce, którego głównym celem jest promocja muzyki...

Popularne posty