O albumie
muzycznym "Miłość na ludowo" oraz o przyjemnościach śpiewania
rozmawiamy z Agnieszką Franków - Żelazny, Dyrektorem Artystycznym
Chóru Narodowego Forum Muzyki.
Barbara
Lekarczyk-Cisek: W jaki sposób doszło do powstania albumu płytowego
"Miłość na ludowo"?
Agnieszka
Franków - Żelazny: Zanim rozpoczęłam współpracę z Filharmonią Wrocławską (obecnie Narodowym
Forum Muzyki) przez kilkanaście lat śpiewałam amatorsko w różnych chórach,
które następnie prowadziłam. Już wówczas dostrzegałam, że jest o wiele więcej
profesjonalnych nagrań muzyki zagranicznej, brakuje natomiast polskich.
Śpiewaliśmy wiele utworów rodzimych, ale nigdy nie mogliśmy posłuchać ich na
płytach.
Kiedy
więc zaczęłam współpracę z Chórem Filharmonii, pomyślałam, że byłoby świetnie
wykorzystać potencjał profesjonalnego zespołu, by nagrywać naszą piękną, polską
muzykę śpiewaną. I nie tylko współczesne kompozycje, które są zamawiane i
symbolizują nasze czasy, ale także te, które już istnieją i są chętnie
wykonywane przez różne chóry i równie chętnie słuchane przez melomanów.
Kiedy to
stało się możliwe, nagrałam z chórem pierwszą płytę z muzyką do poezji
polskiej. Obecnie zaś - z racji Roku Kolbergowskiego (2014) – kiedy oczy całego świata kulturalnego zwróciły się
na folklor i jego inspiracje, postanowiliśmy również uczcić ten fakt
nagraniami.
W jaki
sposób dokonała Pani selekcji spośród tak bogatego materiału?
Istnieją takie perełki, które,
wyjeżdżając za granicę, chętnie śpiewamy. Tym razem jednak chciałam stworzyć
album, który nie byłby tylko zbiorem najpopularniejszych kompozycji muzycznych
inspirowanych folklorem. Chodziło mi przy tym wyborze o reprezentatywność i
ukazanie wielkiej różnorodności muzyki polskiej. Wybrałam więc cykle, które
dotyczą poszczególnych regionów Polski. Są to nierzadko trudne do wykonania
przez chór amatorski kompozycje. Zakładałam, że ich interpretacja w wykonaniu
chóru zawodowego wydobyłaby całe ich piękno. Są to utwory, które powstały 20 -
30 lat temu i warte są przypomnienia, bo na to w pełni zasługują.
Wybór był
pewnym problemem, ponieważ okazało się, że tych kompozycji jest bardzo dużo.
Wybierając poszczególne cykle, zdecydowałam się na takie, które są
interesujące jako pewna całość.
Jakie są
to kompozycje?
Są to
utwory inspirowane folklorem Wielkopolski, Lubelszczyzny, Kaszub, Kurpi, Śląska,
Podhala... Możemy podpatrzeć, jak kolorowa jest Polska muzycznie, nie
tylko w strojach. Wśród utworów na płycie znajdują się kompozycje Kazimierza Serockiego, Henryka
Mikołaja Góreckiego, Andrzeja Koszewskiego, Juliusza Łuciuka, Tadeusza
Szeligowskiego, Stanisława Wiechowicza... Słowem, bardzo wielu świetnych
kompozytorów.
Czy
dominuje jakaś tonacja, czy też są to cykle różnorodne?
Nie ma
takiej jednorodności. Utwory są smutne, radosne, nostalgiczne, śpiewne, pełne
energii. Pokazują właściwie całe spektrum, z tym, że wszystkie je łączy
temat miłości. Stąd tytuł płyty: "Miłość
na ludowo", okazuje się bowiem, że gdyby się zagłębić w te teksty,
często metaforyczne, dotyczą one tego, co dla ludzi jest najważniejsze, o czym
marzą, mówią, śpiewają.
Czy
nagrywaliście ten album z myślą o konkretnym odbiorcy?
Może on
stać się prezentem na Dzień Zakochanych. jednak myślałam także o uczelniach muzycznych, w których studiują przyszli
dyrygenci, a uczący
literatury chóralnej już się cieszą z faktu, że powstała taka płyta.
Nareszcie można prezentować polską muzykę, która była tworzona pod koniec XX w.
i obecnie. I nie są to banalne kompozycje inspirowane folklorem, ale
muzyka piękna i ambitna - prawdziwe chóralne perły. Suitę pieśni góralskich z
Podhala wybrałam dlatego, że mogłam wykorzystać śpiewającego w chórze barytona,
który jest prawdziwym góralem i śpiewa te utwory fantastycznym, prawdziwie
tradycyjnym góralskim głosem.
Czy
będzie Pani wykonywała te kompozycje tylko z zawodowym chórem, czy także z
Chórem Melomana, którego jest założycielką?
Dwa lata
temu zaczęłam zostawać po koncertach z ludźmi, którzy pragnęli sobie pośpiewać.
Pomysł ewoluował i w kolejnym sezonie poszliśmy o krok dalej. Ustalono, przy
których koncertach będą się odbywały próby. Na godzinę przed koncertem
pracujemy nad utworem lub jego fragmentem. Dzięki temu można głębiej zrozumieć
tę muzykę. Po koncercie, gdy artyści schodzą ze sceny, wchodzi tam Chór
Melomana, dołącza do tego Chór Filharmonii i wykonujemy utwór, który w całości
śpiewa chór, a w części amatorzy.
Chór
Melomana jest niezobowiązującą inicjatywą: nie ma przesłuchań ani obowiązku
przychodzenia na próby. Każdy może przyjść i pośpiewać sobie tyle, na ile ma
ochotę. Pojawiają się ludzie różnych zawodów, dorośli, młodzież,
dziadkowie z dziećmi... Utwory są proste i każdy może czerpać satysfakcję z
faktu, że śpiewa. Uczymy, jak panować nad ciałem i nad głosem. Potwierdza się
greckie stwierdzenie, że śpiew jest przedłużeniem mowy.
Dziękuję
za rozmowę.
Wywiad został opublikowany na portalu Kulturaonline w lutym 2015 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz