poniedziałek, 4 grudnia 2017

Być jak Aleksandra Kurzak /recenzja książki "Si, Amore"/

Od wczesnego dzieciństwa na deskach sceny operowej - wielka międzynarodowa gwiazda opowiada o sobie w wywiadzie-rzece.

okładka książki
Aleksander Laskowski wielokrotnie spotykał się ze słynną polską śpiewaczką, a rozmowy te złożyły się na wielobarwny portret artystki, która  - jak pisze we wstępie Peter Katona - "W unikalny sposób łączy w sobie wdzięk i dowcip, błyskotliwość i głębię". Podkreśla także jej zaangażowanie we wszystko, co robi. Z książki wyłania się portret artystki, która będąc gwiazdą, pozostaje jednocześnie skromna i naturalna. Jaka zatem jest nasza eksportowa gwiazda?

Wychowana na operowych deskach

Aleksandra Kurzak została śpiewaczką operową jak jej matka - Jolanta Żmurko, także sopran. W rozmowie wspomina, że nie pamięta tego wprawdzie, ale z opowiadań mamy wie, że będąc niemowlęciem spędzała czas w wózku za kulisami, gdzie "wujciowie" i "ciocie" bujali ją podczas występu pani Jolanty, a kiedy podrosła - jej ulubionym zajęciem była zabawa na scenie lub w jej pobliżu.

A kiedy w telewizji nadawano poranki symfoniczne, mała Ola siedziała w otwartą buzią, jak zahipnotyzowana:

Mama zajmowała się sobą, a ja jak zaczarowana wpatrywałam się w Karajana.

Pierwsze lekcje śpiewu dawała jej matka. Aleksandra podkreśla, że wiele jej zawdzięcza, a jednocześnie podkreśla, że jest jej największym przyjacielem, na którego zawsze może liczyć.

Aleksandra-Kurzak-5-PWM-fot.-Górajka-Foto-Studio

Gwiazda

Choć zaśpiewała na wszystkich wielkich światowych scenach, pozostała osobą skromną i profesjonalnie traktującą wykonywany zawód.

Do swojej roli podchodzę bardzo osobiście. Ogromne znaczenie ma moja forma danego dnia, mój nastrój, nastawienie. Chodzi o to, żeby wszystko było jak najbardziej naturalne. Nie lubię efekciarstwa. 

Dla Aleksandry Kurzak najważniejsza jest muzyka - w niej szuka inspiracji dla reżyserii, ruchu, gestu. Twierdzi, że w muzyce jest wszystko. Inne sztuki jej tak nie inspirują. Lubi śpiewać opery Rossiniego, Mozarta, Verdiego, Pucciniego. 

Opera jest moją pasją, co do tego nie ma wątpliwości - deklaruje. Chciałoby się dodać: z wzajemnością. Publiczność także kocha i jej wykonawców. Po bilety w Covent Garden trzeba stać czasami całą noc, w Wiedniu kolejka także stoi od rana, podobnie jak w Metropolitan i innych wielkich teatrach operowych. A jeszcze owacje na stojąco, krzyki, kwiaty... Potem rozdawanie autografów. Podobnie było we Wrocławiu we wrześniu tego roku. Na występ Aleksandry Kurzak (śpiewała Chopina)  i Piotra Palecznego przyszły tłumy. Artystka podpisywała w tym dniu wydaną właśnie książkę zawierającą wywiad-rzekę, a zatytułowaną "Si, Amore". Brawom istotnie nie było końca.

Aleksandra Kurzak, prasowe

Świetna kucharka

Choć Aleksandra jest niekwestionowaną gwiazdą, sama gotuje:

Teraz sprawia mi to dużą przyjemność. Wprowadzam polską kuchnię na świecie. Ostatnio w Wiedniu robiłam gołąbki. Zrobiłam też niedawno zrazy śląskie, pierwszy raz w życiu - opowiada. Wieczorem miałam śpiewać, a rano tłukłam kotlety. Naprawdę stałam się dobrą kucharką.

Twierdzi, że gotowanie dla kogoś sprawia jej przyjemność, a poza tym w ten sposób ma namiastkę domu. 

Aleksandra Kurzak, Roberto Alagna i ich córeczka Malèna.

Szczęśliwie zakochana

Aleksandra pozostaje w szczęśliwym związku ze znanym tenorem Roberto Alagna. Podziwia go także jako śpiewaka. Twierdzi, że nie zna takiego drugiego śpiewaka, który z taką pasją traktowałby swój zawód i wykonywałby go z równie wielką miłością. Ponadto - jej zdaniem - posiada on ogromną wiedzę muzyczną - świetnie się orientuje w nazwiskach wykonawców i kompozytorów, pamięta wszystkie daty koncertów. A przy tym ciągle śpiewa, nawet w domu. Z Aleksandry żartuje, że jest muzykiem i że dopiero trzeba z niej będzie zrobić śpiewaczkę.

Poczucie humoru

Aleksandra Kurzak przytacza w rozmowie liczne anegdoty, których na scenie operowej nie brakuje. Opowiada np. o tym, jak to w "Cyruliku sewilskim" grana przez nią bohaterka - Rozyna, zła na to, że nie może wyjść za mąż za ukochanego, miała dać upust swojej złości kopiąc podczas lekcji śpiewu klawesyn. W rezultacie noga klawesynu miała odpaść. Tymczasem śpiewak grający Figara zawadził biodrem o instrument, skutkiem czego noga odpadła wcześniej, grzebiąc cały ten koncept. Na szczęście, grający partię Lindora tenor, śpiewając, naprawił klawesyn. Na ten widok powracający na scenę Figaro, zdziwiony, zmienił tekst i zaśpiewał pochwałę tenora. Skutek był taki, że wszyscy, nie wyłączając dyrygenta i publiczności, ryczeli ze śmiechu. Podobnych anegdot znajdziemy w wywiadzie więcej. Dowodzą one, że życie śpiewaka operowego wcale nie musi być nudne i śmiertelnie poważne.

Wrocławscy melomani będą jeszcze mieli okazję posłuchać wspólnego występu słynnej pary. Aleksandra Kurzak i Roberto Alagna wystąpią w sierpniu 2016 roku w projekcie "Singing Europe" pod batutą Paula McCreesha.

Książka "Si, Amore" ukazała się w PWM Edition.

Recenzja ukazała się pierwotnie na portalu Kulturaonline w listopadzie 2015 roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jubileuszowa Gala Muzyki Poważnej Fryderyk 2024

Od baroku po współczesność, od muzyki kameralnej po symfoniczną i koncertującą, od klasyki muzyki poważnej po lżejsze brzmienia z Ameryki Po...

Popularne posty