W
Wydawnictwie Warstwy ukazał się obszernie ilustrowany album będący pierwszą
próbą opisania fenomenu artysty. Jego autorem jest Mirosław Ratajczak - krytyk
sztuki, przyjaciel i znawca twórczości Geta. Publikacja zawiera ponadto
reprezentacyjny zbiór prac - od juweniliów po ostatnie dokonania.
Sztukmistrz z Wrocławia
Kim był? Danuta Wróblewska w posłowiu do katalogu wystawy "miedzioryt Towarzyski" z 2003 roku tak oto opisała tego niezwykle we Wrocławiu popularnego artystę:
Get
Stankiewicz to specjał tamtych stron, to sztukmistrz w tym rozumieniu
słowa, jak to ujmował Norwid. Prócz umiejętności i daru ręki ma
zapamiętanie w pracy i iskrę szaleństwa skromnie nazywaną fantazją. Jest
prawdziwym, skocznym ułanem metalu. (...) prześmiewca z siebie i ironista wobec
rzeczy i ludzi, odkrywa widzowi groteskę obrazu jak smaczne ciasteczko.
(...) Słowem Get - celebrant warsztatu, człowiek zasad i rygoru, umie
strzelić do nas okiem i robi to przednio.
"Get Eugeniusza Stankiewicza"
W
promocji książki, która odbyła się 18 czerwca w Kinie Helios Nowe
Horyzonty, uczestniczyli m.in. autor publikacji, brat Geta - Janusz
Stankiewicz, przyjaciel - Jan Jaromir Aleksiun oraz wieloletnia
współpracowniczka - Barbara Idzikowska. Spotkanie poprowadził redaktor naczelny
Wydawnictwa - Jarosław Borowiec.
Starannie
wydany i bogato ilustrowany album ma układ chronologiczny. Rozpoczyna go tekst
dotyczący wystawy z 1976 roku w Muzeum Plakatu w Wilanowie. Oprócz
Eugeniusza Stankiewicza uczestniczyli w niej także Jan Jaromir Aleksiun,
Jerzy Czerniawski oraz Jan Sawka. Pod nazwą "Czterech w
Wilanowie" wydarzenie to przejdzie później do historii sztuki. Wszyscy
zrobili indywidualne kariery, ale przyjaźń przetrwała do 2011 roku - do śmierci
Geta. Końcowy esej, zatytułowany "Czarna skrzynka", dotyczy
ostatniego okresu twórczości
artysty, kiedy to - wespół z Barbarą Idzikowską - zajął się kolejną odsłoną
"lenistwa przez pracę": szkłem artystycznym. Powstały wówczas wielce
oryginalne rysunki na szkle, witraże, prace eksperymentalne. Pomiędzy
esejami znajdziemy także opowieść o artyście niezwykle oryginalnym,
którego nie da się zamknąć w żadnym schemacie, choć sam o sobie mówił:
Mnie
można wytłumaczyć tylko w kontekście rzeczy, które się działy. Umrę wraz z
kontekstem. Nie wszedłem we własny świat artystyczny, nie zajmuję się sobą,
moje obrazki są pastiszem, wtórnością. Nie jestem uniwersalny jak malarze
kwiatów.
Album
Mirosława Ratajczaka uchyla trochę drzwi prowadzące do świata, któremu na imię
Get. I jest to świat z pewnością fascynujący.
Mirosław Ratajczak: opowieść o człowieku z pasją
Od Becketta do czarnych skrzynek, montaż okolicznościowy, wystawa Metamorfozy 2, 19642010, techniki różne |
Sam autor publikacji określa ją mianem krytycznego eseju i pragnąłby - jak zastrzega we wstępie - zrezygnować ze słów "artysta" i "sztuka", koresponduje to bowiem z niechęcią Geta do jednoznacznego definiowania zjawisk artystycznych. Dla niego najistotniejsze było prowokowanie reakcji estetycznych i intelektualnych u widzów, by wytrącić ich ze stereotypów i klisz.
To
jest opowieść o człowieku i jego pracy, której nieodłącznym elementem
była pasja, a pierwszorzędną cechą - szeroko pojęta niezależność - czytamy w
posłowiu. Swoje zadanie pojmowałem jako próbę przywołania tego
wszystkiego, co bezpośrednio wpływało na twórczość Eugeniusza Geta - Stankiewicza
i formowało ją; chciałem przywołać konteksty dziś już
umykające nam z pola widzenia, z pamięci.
Sprawiał
wrażenie, jakby urodził się od razu Getem - powiedział podczas spotkania
Mirosław Ratajczak. Aby zrozumieć, dlaczego był tak inny, należy znać
konteksty jego twórczości. Był otwarty wobec ludzi i rzeczywistości, ostro
obserwujący i reagujący na swój sposób. Wszystkie jego prace zawierają bardzo
osobiste spojrzenie na świat, ale nigdy nie mówi o sobie.
In memoriam
Jan Jaromir Aleksiun: Zaskakiwał pomysłami
Mówią o
mnie, że byłem przyjacielem Geta. To była przyjaźń bardzo szczególna - opowiadał podczas
spotkania prof. Jan Aleksiun.
Get nie
był wylewnym człowiekiem. Zawsze mnie zaskakiwał swoimi pomysłami, bo były i
ciekawe, i dające do myślenia. Robił rzeczy, które nie każdy odważyłby się
robić, np. miedzioryty. Wspólnie odbyliśmy kilka zabawnych podróży. Najdłuższa
z nich była do Bretonii przez Paryż, gdzie musieliśmy załatwiać niemiecką wizę.
Zaniosłem nasze dokumenty do konsulatu i okazało się, że otrzymamy je dopiero
po jakimś czasie, wraz z wizą. Kiedy wróciłem do Geta, ten bardzo się oburzył,
że mamy jechać do Bretonii bez paszportów i pobiegł do konsulatu. Wrócił z
niczym, a w dodatku rozchorował się, więc nie mógł jeść tych wszystkich
smakołyków, którymi uraczyli nas przyjaciele. Nie mógł
również palić (a palił namiętnie) i od tego czasu już nigdy nie wziął
papierosa do ust. Wyglądało to wtedy tak, jakby się obraził na cały świat i
niczego już od tego świata nie chciał.
Wesele, plakat, 1986 |
Barbara Idzikowska: Wiarygodny, lojalny, wspierający, o wielkiej wyobraźni
Get był
wspaniałym współpracownikiem - wspominała Barbara
Idzikowska. Między nami było dwadzieścia lat różnicy. Górował nade mną
swoim doświadczeniem, a ja byłam nim zafascynowana. Zawsze jednak
uzupełnialiśmy się. Jego konstruktywność była czymś niezwykłym. Nie
spisywaliśmy umów, bo Get był wiarygodny, lojalny, zawsze wspierający. Był też
nieprzewidywalny, jeśli chodzi o wyobraźnię twórczą - nigdy siebie nie
powtarzał. Moim przywilejem i szczęściem było patrzeć, jak pracował.
Janusz Stankiewicz: Chciał być oryginalny
Plakat, 1979 |
Brat mnie
tolerował, bo ja w jego pracowni sprzątałem i robiłem herbatę - opowiadał z humorem
Janusz Stankiewicz. Właściwie to nie chcę opowiadać anegdot, bo Get
opowiadał je potem jako swoje, odpowiednio zmieniając, z czym nie bardzo się
zgadzałem.
Często
przychodzili do niego studenci, ale także uznani artyści, chociaż on wcale nie
udzielał rad. Get rysował od kiedy pamiętam. Było nas w domu troje dzieci i
zawsze zabierał dla siebie największy kawałem stołu, pochłonięty rysowaniem.
Nigdy nie kopiował, zawsze chciał być oryginalny.
Sam artysta wspomina z lekką ironią lata liceum:
(...) na
pamiątkowym, legitymacyjnym zdjęciu, które dostałem od kolegi na koniec liceum,
umieszczona była lekko złośliwa, lecz dająca pocieszenie dedykacja:
"Klasowemu Matejce - Stach", co razem z chlebakiem, wygranym w
ogólnopolskim konkursie na nalepkę dla autostpowiczów, i podobnym sposobem
pozyskanym aparatem fotograficznym Start - za obrazek przedstawiający
lodołamacz "Lenin", w konkursie zorganizowanym przez TPPR [
Towarzystwo Przyjaźni Polsko-Radzieckiej] pod hasłem "Z życia
ZSRR" - tworzyło całkiem niezły dorobek.
Ten
charakterystyczny, autoironiczny ton, towarzyszył mu właściwie zawsze...
Książka
Mirosława Ratajczaka "Get Eugeniusza Stankiewicza" ukazała się
w Wydawnictwie Warstwy w czerwcu 2015 roku.
Relacja ze spotkania ukazała się pierwotnie na portalu Kulturaonline w 2015 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz