środa, 3 stycznia 2018

"Amy": Star 2000 /recenzja filmu/

"Amy" Asifa Kapadii jest dokumentem głęboko poruszającym. Udanej próbie sportretowania przedwcześnie zmarłej piosenkarki Amy Winehouse towarzyszy wnikliwa refleksja na temat mechanizmów rządzących show-biznesem, który wynosi na wyżyny sławy, a następnie niszczy.

Amy Winehouse
W tytule recenzji celowo nawiązałam do innego znakomitego filmu - "Star `80" Boba Fosse`a, który podjął ten temat w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Okazuje się, że niewiele się od tamtej pory nie zmieniło. 

Kapadia zrobił rzecz niezwykłą: stworzył swój dokument z filmów archiwalnych pochodzących z różnych źródeł, także z prywatnych, należących do rodziny. Mimo to opowiedział swoją własną wersję tej historii. Można by ją zatytułować "Jak zniszczyć gwiazdę". Reżyser pokazał mianowicie, jak z młodej, utalentowanej dziewczyny o ujmującym uśmiechu robi się celebrytkę, którą ubóstwiają tłumy, bo to się dobrze sprzedaje. Ale koszty tej przemiany są dla samej gwiazdy zbyt duże. Płaci się brakiem wolności, uprzedmiotowieniem, zrujnowanym życiem osobistym, a także uzależnieniami, które często doprowadzają do przedwczesnej śmierci. Amy Winehouse nie była pierwsza i zapewne nie będzie ostatnia, a jednak była niepowtarzalna i pozostawiła po sobie pustkę, jak niegdyś Billie Holiday czy stosunkowo niedawno Michael Jackson.

Błyskotliwy początek kariery


Amy, Gutek Film

Żyjemy w epoce telefonów komórkowych i kamer, życie Amy było więc od początku dzięki nim utrwalane. Reżyser miał do dyspozycji dziesiątki godzin materiałów archiwalnych, na których zobaczymy piosenkarkę jako małą dziewczynkę, nastolatkę, a kiedy już zaczyna robić karierę, nie będzie w jej życiu prywatności - wszystkie, nawet najbardziej osobiste wydarzenia, zostaną zarejestrowane i upublicznione. Taki mamy teraz orwellowski świat. Z tych surowych, często nagranych byle jak, zapisów reżyser tworzy własną opowieść o Amy, nie lukrując ani nie przerysowując. Tak powstała spójna, poruszająca narracja o skromnej dziewczynie obdarzonej niezwykłym głosem i talentem, która nie udźwignęła ciężaru sławy.

Na amatorskich zapisach  wideo,  nagranych podczas urodzin, uchwycono moment, kiedy może czternastoletnia Amy śpiewa piosenkę. Już wówczas głos jej brzmi bardzo obiecująco. Wypowiadająca się do kamery na początku swojej kariery Amy jest - mimo młodego wieku i braku doświadczenia - świadomą artystką. Wie co i jak chciałaby śpiewać. Ma przy tym mocny, głęboki głos, przypominający murzyńskie wokalistki jazzowe, jak Aretha Franklin czy Billie Holiday.


Nieobecny ojciec i toksyczne związki z mężczyznami 


Amy

Rodzice w żaden sposób tego talentu nie rozwijali. Matka samotnie wychowywała dwoje dzieci (Amy miała młodszego brata), bo ojciec zostawił rodzinę i związał się z inną kobietą. To właśnie jego osoba, a raczej jej brak, zaważy na późniejszych relacjach z córką, a także jej związkach z mężczyznami. Są to bowiem związki toksyczne, destrukcyjne, polegające na psychicznej zależności i podległości. Dotyczy to w szczególności jej późniejszego męża i zarazem największej miłości - Blake’a Fielder-Civila, który zdaje się być najbardziej odpowiedzialny za liczne uzależnienia Amy. W dokumencie Asifa Kapadii jawi się jako typ szczególnie antypatyczny: egocentryczny, narcystyczny, a przy tym prymitywny i interesowny. Jego pierwsze odejście od piosenkarki przyprawiło ją o głęboką depresję i pogrążyło w kompletnej abnegacji. Kiedy jednak udało się jej pozbierać (dzięki leczeniu i wsparciu wiernych przyjaciółek), umiała swoje bolesne doświadczenia artystycznie przetworzyć. Tak powstały słynne utwory: "Back to Black" i "Rehab". Dla Amy - jak przyznała w rozmowie - inspiracją zawsze były jej własne przeżycia. Kiedy słucha się tych tekstów, zdają się być nie tylko oryginalne, ale również przejmująco dojrzałe... Blake Fielder rychło powraca, gdy się okazuje, że Amy staje się niekwestionowaną gwiazdą i zaczyna dużo zarabiać. Często ją filmuje w różnych okolicznościach, aby potem sprzedawać te filmiki tabloidom.  No i oczywiście żyje na jej koszt, ciągnąc ją jak kamień na dno. Dopiero osadzenie Blake`a w więzieniu gwałtownie ucina ten związek. Wkrótce potem Amy Winehouse rozwodzi się, ale związek z Fielderem wywiera na niej niezatarte piętno.

Amy, Gutek Film
Reżyser pokazuje również negatywny wpływ ojca Amy, który pojawia się w jej życiu w momencie, kiedy córka staje się sławna i bez skrępowania korzysta z owoców tej sławy. Amy nie jest (i nigdy nie była) grzeczną dziewczynką. Zawsze zdradzała cechy neurotyczne (w dzieciństwie brała antydepresanty i cierpiała na bulimię, z czego matka, jak sama przyznaje, nie zdawała sobie sprawy). Jednocześnie była uparta i w dziedzinie muzyki konsekwentnie robiła to, co uważała za swoje. Szybko też odeszła z domu. W stosunku do ojca zawsze okazywała uległość i nawet jeśli czasem zaprotestowała (np. gdy wbrew jej woli sprowadza ekipę filmową albo każe się jej fotografować z fanami), to niezbyt energicznie i na ogół nieskutecznie. Ojciec, podobnie jak wytwórnia płytowa, nalegał, aby dawała dużo koncertów, mimo że wokalistka znajdowała się wówczas się w kiepskiej formie i wymagała terapii i spokoju. Ale machina do zarabiania pieniędzy ruszyła i nikt nie chciał jej zatrzymać.  

Sława zabija


Lekarze przestrzegali przed konsekwencjami takiego eksploatowania dziewczyny, która ma wówczas poważne problemy z sercem i płucami, ale to na nic. W rezultacie Amy znowu "ucieka" w alkohol, śpiewa coraz gorzej, a czasami trzeba odwoływać koncerty, bo nie śpiewa wcale. Z radośnie uśmiechniętej bezpretensjonalnej dziewczyny zmienia się najpierw w przesadnie umalowaną lalę z szopą doczepionych włosów, aby na końcu stać się kompletnym wrakiem człowieka. Sama w pewnym momencie wyznaje, że sława ją zabija i że wolałaby nie mieć talentu.

W ostatnich miesiącach życia ona w ogóle nie odpowiadała sama za siebie. Nieprzerwanie jej pilnowano, kontrolowano ją, prowadzono z miejsca w miejsce, odebrano jej wolność — mówił w wywiadach reżyser, który nad filmem pracował blisko trzy lata. Filmem, dodajmy, przejmującym, bo pokazującym, jak w stosunkowo krótkim czasie można zniszczyć człowieka. Jeden z rozmówców, psycholog, komentuje zza kadru, że na bycie sławnym nie można się przygotować, a tym samym jakoś uchronić. Być może jednak Amy nie umarłaby tak młodo, gdyby miała oparcie w rodzicach, a potem w kochanym mężczyźnie. 

Amy, Gutek Film

Kapadia przygląda się swojej bohaterce z życzliwością i współczuciem. Jego narracja daleka jest od agresywnej postawy mediów, które w pewnym okresie nieźle sobie na piosenkarce używały, niewybrednie kpiąc z jej problemów z alkoholem i narkotykami. Gdy ktoś stoi w świetle jupiterów i lamp błyskowych, zdaje się być łatwym łupem, bezbronną i wystawioną na ostrzał zwierzyną. Zaczyna się polowanie i potem nikt już nie pamięta, że to człowiek, a nie postać z kreskówki. Tę ponurą twarz mediów żerujących na cudzym nieszczęściu pokazuje reżyser bardzo wyraziście. Ba, wybiera takie materiały, dzięki którym oślepiony blaskiem fleszy widz czuje się zaatakowany i może się właściwie bez trudu wczuć w sytuację owej ofiary.


Wołanie o bezwarunkową miłość


Pracując nad filmem, wnikliwie przeanalizowałem teksty jej piosenek. One od zawsze były wołaniem o pomoc i bezwarunkową miłość, której Amy zawsze miała za mało. Nikt się w to błaganie nie wsłuchał wystarczająco dobrze — twuerdził Kapadia. Dodać należy, że najbardziej wzruszające i przejmujące są te fragmenty filmu, kiedy Amy Winehouse śpiewa swoje piosenki...

I love you much
It's not enough
You love blow and I love puff
And life is like a pipe
And I'm a tiny penny rolling up the walls inside

Recenzja ukazała się pierwotnie na portalu Kulturaonline 27 lipca 2015 roku.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Studio Festiwalowe 21. MDAG: Konkurs Główny, działania industry i największe hity festiwalu

 W tym roku klasyczną konferencję prasową festiwalu zastąpiło dostępne publicznie Studio Festiwalowe MDAG. Wszyscy widzowie mogą za jego spr...

Popularne posty