W ramach
cyklu „KINONIEDZIELE” we Wrocławiu obejrzałam przedpremierowy pokaz najnowszego
filmu Dominika Matwiejczyka „Mechanizm obronny” oraz powstałego w 2008 roku,
ale nigdy we Wrocławiu nie pokazywanego, „Związku na odległość”. Obydwa filmy
są kameralnymi dramatami, będącymi refleksją na temat kondycji współczesnego
człowieka, interesująco opowiedziane i dobrze zagrane.
Mechanizm obronny, plakat angielski |
Filmy Matwiejczyka,
twórcy niezależnego, który próbuje – mimo trudnych warunków – tworzyć autorskie
filmy o sprawach ważnych i często bolesnych, zasługują z pewnością na uwagę
myślącego widza.
„Mechanizm
obronny” rozgrywa się w niewielkiej mrocznej przestrzeni knajpy, w której
główny bohater, znakomicie zagrany przez Michała Żurowskiego, opowiada
przygodnie napotkanym ludziom swoją dramatyczną historię żołnierza
powracającego z Iraku. Nikogo to w gruncie rzeczy nie interesuje i słuchacze
ciągle się zmieniają. Nasz bohater jednak, racząc się alkoholem, nie daje się
zbyć i znajduje sobie kolejnych rozmówców. Sceny te są tylko pozornie
statyczne, ponieważ opowiadanie przetykane jest obrazami związanymi z wojną w
Iraku: wojskowy samochód, strzelanina, konwój maszerujący do samolotu, bohater
uciekający przez startem… Ale i w samej restauracji toczy się charakterystyczne
nocne życie. Towarzysz jednej z kobiet, do której zwraca się nasz bohater,
wychodzi z coraz to innymi mężczyznami, żeby „skuć im mordę”, wyzywa też
żołnierza, ale do konfrontacji nie dochodzi, ponieważ … bohater jest przede
wszystkim narratorem, a nie – zabijaką.
kadr z filmu Mechanizm obronny |
Mechanizm obronny |
Być może
„Mechanizm obronny” jest tylko pozornie historią żołnierza powracającego z
Iraku, który próbuje swoje przeżycia utopić w alkoholu, a przede wszystkim
opisać je i nazwać. Rzeczywistość, w której go obserwujemy, wcale nie jest „pokojowa”,
lecz daleka od normalności – w niej również trudno wytrzymać i trzeba sprostać
różnym wyzwaniom. Chyba że… chyba że chroni nas mechanizm ochronny.
Recenzja ukazała się na portalu PIK Wrocław 10 września 2012 roku pod tytułem "Kameralne dramaty Dominika Matwiejczyka".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz