plakat filmu Witaj w domu dla lalek |
Heather Matarazzo jako Dawn Wiener |
Główną
bohaterką filmu „Witaj w domu dla lalek”
jest 11-letnia dziewczynka (Heather Matarazzo), z jej problemami w rodzinie i w
szkole. Jednak jest to przede wszystkim satyra na tradycyjną amerykańską
rodzinę i szkołę.
Dziewczynka
mieszka na przedmieściu, w typowym dla klasy średniej domu rodzinnym, wraz z
rodzicami i dwójką rodzeństwa. Jest rodzinnym „brzydkim kaczątkiem” i nie mamy
co do tego najmniejszych wątpliwości, kiedy kamera panoramuje w ekspozycji filmu
rodzinne zdjęcie. Mała stoi z boku i szczerzy swoje krzywe zęby w szerokim
uśmiechu. Od razu wiemy, że nie ma szans w stosunku do uroczej, słodkiej
młodszej siostry, która jest oczkiem w głowie rodziców. Starszy brat – też
brzydal, ale jako jedyny chłopiec w rodzinie, jest uprzywilejowany.
Dziewczynka jest na straconych pozycjach również w szkole. Nie należy do żadnej "paczki", nie daje „ściągać”, ubiera się dziwacznie i w rezultacie staje się przedmiotem niewybrednych docinków i zaczepek, które jednak znosi z godnym
podziwu dystansem. Amerykańskie gimnazjum jest – podobnie jak polskie – „szkołą
przetrwania”.
kadr z filmu |
Ponadto bohaterka zakochuje się bez pamięci w starszym koledze brata, który gra na
gitarze i komponuje piosenki, a przy tym jest typem niezależnym, który nie
uczestniczy w „wyścigu”, skutkiem czego nie jest agresywny i traktuje ją przyjaźnie.
Solondz z dużym poczuciem humoru traktuje wszystkie
perypetie swojej bohaterki. Choć nie mamy wątpliwości co do tego, że jej problemy są
prawdziwe, a dziewczynka z czasem zyskuje sympatię widza, śmieszą nas sceny, w
których cielęcym wzrokiem wpatruje się w „ukochanego” (a w tle romantyczna muzyka
P. Czajkowskiego) albo gdy śpiewa wraz z nim, podrygując zabawnie.
Groteskowy portret rodzinny
wygląda szczególnie dosadnie w scenie uroczystości z okazji 20-lecia ślubu rodziców nastolatki. Jest to kwintesencja kiczu i obłudy, w której uczestniczy także
idol dziewczynki – na ten moment nie będący niezależnym artystą (bo z czegoś
trzeba żyć). Film kończy jakże
charakterystyczna scena. Otóż kiedy po licznych perypetiach wszystko w tym „domu dla
lalek” wraca do (swojej) normy, jesteśmy świadkami dialogu między dziewczynką a
jej starszym bratem. Na pytanie, czy w liceum jest trochę lepiej, brat
odpowiada, że nie, tylko metody dręczenia zmieniają się na bardziej
zakamuflowane…
Mimo tego pesymistycznego wydźwięku, film jest cudownym popisem
gry aktorskiej, a narracja pełna jest specyficznego sarkastycznego i subtelnego
na przemian humoru, który pozwala wszystko to przełknąć. A zatem – Witajcie w
domu dla lalek!
trailer
Recenzja ukazał się na portalu PIK Wrocław w listopadzie 2011 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz