Film „Blue Valentine” uchodzi za jeden z najlepszych melodramatów ostatnich lat. Strukturą narracji przypomina raczej dramat obyczajowy, ponieważ nie ma w nim psychologicznych uproszczeń, charakterystycznych dla melodramatycznych wizerunków bohaterów.
Blue Valentine, plakat filmu |
Poza tym operowanie dużymi planami i liczne retrospekcje kojarzą się raczej z kinem psychologicznym. Oczywiście, jest także melodramatyczny muzyczny leitmotiw, który wybrzmi z końcem napisów i służy ewidentnie do tego, abyśmy się losem bohaterów wzruszyli.
Film rozpoczyna zwyczajna rodzinna scena karmienia dziecka i ta ekspozycja dobrze charakteryzuje osoby dramatu i relacje między nimi. Cynthia (Michelle Williams) – urodziwa, ale nieco zaniedbana kobieta z niecierpliwością karmi dziecko; Dan (Ryan Gosling) natomiast okazuje córeczce cierpliwość i miłość. Podobnie zachowuje się w stosunku do żony, która jego uczucie i troskę traktuje jako ciężar nie do udźwignięcia.
Cynthia (Michelle Williams) i Dan (Ryan Gosling) |
W kolejnych scenach retrospekcje mieszają się ze współczesnością. Dowiadujemy się o bohaterach coraz więcej. O „zimnym” domu Cynthi, w którym ojciec publicznie upokarza matkę, o nietrwałych związkach dziewczyny z różnymi mężczyznami, gdyż w gruncie rzeczy obawia się ona stałego związku, mając doświadczenie nieudanych relacji we własnej rodzinie. Ponieważ matka była dla ojca „nikim”, ona chce być „kimś” i w tym celu pragnie zostać lekarzem. Jednak niespodziewana ciąża, a także miłość i urok osobisty Dana sprawiają, że postanawia urodzić dziecko i rezygnuje ze studiów.
Dan z kolei – porzucony przez matkę, która odeszła z innym mężczyzną, kiedy był dzieckiem, pragnie mieć swój dom i jest to dla niego najwyższą wartością. Kiedy w jednej ze scen Cynthia pyta go o to, co chciałby zrobić ze swoim potencjałem, odpowiada jej gniewnie, że dla niego ona i dziecko są priorytetem, że nie myśli lokować swoich talentów i czasu poza domem, ale właśnie w nim. Kiedy konflikt osiąga kulminację, Cynthia każe Danowi odejść, ponieważ – jak twierdzi – musi od niego odpocząć.
Bardzo wiarygodnie opowiedziany małżeński kryzys, kiedy miłość wietrzeje dzień po dniu, w szarej codzienności. Podobnie jak w „Hannah wchodzi po schodach”, to mężczyzna jest wrażliwszy, wierniejszy i to on jest raniony przez kobietę, a nie odwrotnie.
trailer filmu
Recenzja ukazał się na portalu PIK Wrocław w listopadzie 2011 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz