Notatki i poezja Bronisława Kosieckiego, ukazujące się po latach, objawiają jego osobisty los - los człowieka zwykłego, a zarazem niezwykłego, który
próbował opisać swój udział w wielkiej Historii - dramatyczny i niezwykły.
Mija 70 lat od zakończenia II wojny. Wydawać by się mogło, że już
"wszystko" na ten temat napisano, ale to błędne myślenie. Dowodzą
tego choćby reportaże Swietłany Aleksijewicz, dzięki którym poznajemy przeżycia
tzw. zwykłych ludzi: kobiet ("Wojna nie ma w sobie nic z kobiety")
czy dzieci ("Ostatni świadkowie. Utwory solowe na głos dziecięcy").
Pojawiają się też materiały źródłowe, dotąd niewydane, ponieważ ich autorzy - z
różnych powodów - nie mieli szans na publikację. Kto wie, co jeszcze kryją
archiwa domowe i państwowe...
Irena Zabratyńska przywraca pamięć o
historii swego ojca
Z całą pewnością takim "odkryciem po latach" są "Zapiski żołnierza tułacza" Bronisława
Kosieckiego. Autor był prawdziwym świadkiem i uczestnikiem Historii - tej pisanej przez duże "H".
Urodził się w Gniewie na Pomorzu, jeszcze pod zaborem pruskim, walczył
najpierw w armii niemieckiej, a następnie z legionami Józefa Piłsudskiego brał
udział w bitwie warszawskiej. Został pogranicznikiem na Wileńszczyźnie, po czym, w chwili wybuchu II wojny światowej, zmobilizowano go do obrony Lwowa, skąd najpierw
trafił do sowieckiej niewoli i uciekł z niej, dzięki czemu uniknął rozstrzelania
wraz z innymi oficerami w Katyniu. Aresztowany przez NKWD 28 lutego 1941 roku, torturowany, cudem
uniknął śmierci i na mocy Układu Sikorski - Majski wstąpił do Armii Andersa. W
tym czasie jego rodzina (żona i pięcioro dzieci) została wywieziona na Syberię.
Spotkali się dopiero po sześciu latach, kiedy Bronisław powrócił do Polski i w 1947 roku zamieszkali we
Wrocławiu, gdzie zmarł w 1970 roku.
Bronisław Kosiecki miał naturalny literacki talent: pisał wiersze, układał
(i śpiewał) piosenki, a przede wszystkim miał zwyczaj skrupulatnego notowania
wydarzeń ze swego życia. Odręczne zapiski były przechowywane w rodzinie całymi
latami - jako rodzaj szczególnej pamiątki. Autor nie myślał o tym, aby je
wydawać. Dopiero po transformacji, kiedy o pewnych sprawach, o których dotąd
trzeba było milczeć, zaczęto mówić, córka Kosieckiego - Irena
Zabratyńska zdecydowała się opowiedzieć o losach swojej rodziny
podczas zesłania na Syberię. Najpierw w Telewizji Polskiej ukazał się film
dokumentalny "Sybiraczka", a następnie - dwie audycje radiowe
opowiadające o jej losach. Wtedy też zapragnęła, aby zapiski ojca także ujrzały
światło dzienne. W tym celu pani Irena opanowała nawet umiejętność obsługi
komputera, po czym skrupulatnie przepisywała na nim wspomnienia ojca oraz jego
wiersze. W rezultacie jej determinacji ukazały się one w 2014 roku w firmie
wydawniczej Erte.
Z więzienia NKWD do ziemi włoskiej
"Zapiski..." rozpoczynają wspomnienia z więzienia, gdzie autor
trafił 28 lutego 1941 roku, fałszywie oskarżony, że jakoby źle wyrażał się o
rządzie sowieckim. Bity, głodzony i zastraszany, nie podpisał jednak aktu
oskarżenia, a 11 listopada został zwolniony na mocy amnestii i udał się w
kierunku Taszkientu, gdzie tworzyła się właśnie Armia Andersa. W zapisach
znajdziemy szczegółowe opisy tej wędrówki o głodzie i w przeraźliwym zimnie:
W więzieniu tak długo marzyłem i śniłem o wolności - pisze - a
gdy wreszcie znalazłem się na wolności, chciałem znów powrócić do więzienia, by
zakończyć życie, bo ta podróż była ponad ludzkie siły.
Nie lepiej miały się sprawy w obozie wojskowym, gdzie żołnierze - niedawni
zesłańcy - wyglądali jak żywe trupy i gdzie co chwila wybuchały epidemie tyfusu.
Wielu z nich umarło, zanim wyruszyli na wojnę. Potem rozpoczęła się trwająca
wiele dni i miesięcy wędrówka. Bronisław Kosiecki opisuje mijane pejzaże, a
także żyjących tam ludzi:
Domy przeważnie w ziemi, zamiast kominów, przewrócone wiadra bez dna,
okolica bardzo biedna. Teren pagórkowaty, dalej góry coraz wyższe, szara
skała.
Krajobraz zresztą zmienia się nieustannie: stepy, karawany wielbłądów,
stada czarnych kóz... Z czasem zmienia się również klimat - staje się upalnie,
kwitną drzewa owocowe i winorośl, a ludzie ubrani są w egzotyczne stroje.
W książce znajdziemy także liczne fotografie z tej wędrówki, przedstawiające
nie tylko autora, ale także mijane krajobrazy i tubylców. Kiedy w lipcu 1942
roku wojsko znajdzie się u stóp Palmiru, zostaje odprawiona msza polowa i chyba
po raz pierwszy w takim otoczeniu rozlegnie się polska pieśń
"Bogurodzica"... Kosiecki jest bacznym obserwatorem: opisuje
szczegółowo egzotyczne stroje mieszkańców Samarkandy, ich potrawy, obyczaje.
Pisze, co jedzą żołnierze, czym się zajmują; o tym, że słuchali koncertu
wojskowej orkiestry, że śpią pod gołym niebem, że w pięknym porcie Pachlawi
kąpał się czystym i ciepłym Morzu Kaspijskim; odwiedza grób szacha i jego żony
Estery i dowiaduje się, jaka była jego historia.
Ale pisze także o drogich nieobecnych: o ukochanej żonie i dzieciach,
kupuje im upominki, mocno wierzy, że żyją:
Kupiłem dla Mieczusia srebrne spinki do mankietów, dla Halinki srebrną
płaską bransoletkę, dla Irenki srebrną puderniczkę.
Przybywa także do Jerozolimy, odbywa Drogę Krzyżową, zwiedza Getsemani,
uczestniczy we Mszy św. na Golgocie.W 1945 roku jest już we Włoszech, m.in. w
Neapolu i w Rzymie. W sierpniu żołnierze wyjeżdżają do Polski, ale część z nich
nie ma dokąd wracać, wśród nich także nasz bohater. Ostatecznie, będąc już w
Wielkiej Brytanii, dostaje list od krewnego, że "Manieczka z dziećmi jest
we Wrocławiu", toteż w lutym 1947 roku, na swoje 49 urodziny, notuje
przybycie do Wrzeszcza i przyjazd ukochanej żony z synami i ... z tortem.
Większą część książki stanowią jednak napisane przez Bronisława
Kosieckiego wiersze, począwszy od powstałego w 1925 roku liryku
"Rozstanie", poprzez utwory poświęcone zmarłym kolegom, teksty
patriotyczne, autobiograficzne - wyrosłe z literatury romantycznej. Niektóre
bardzo poruszające i piękne... Są tu także modlitwy, m.in. "Pasterka"
czy "Litania Loretańska do NMP". Wiersze i modlitwy nie są bynajmniej
czymś osobnym, lecz stanowią rodzaj dopełnienia zapisków prozą i mają
bardziej osobisty ton.
Książka zawierająca notatki i poezję Bronisława Kosieckiego objawia po
latach jego osobisty los - los człowieka zwykłego, a zarazem niezwykłego, który
próbował opisać swój udział w wielkiej Historii - bardzo dramatycznej, a
zarazem niezwykłej.
"Zapiski żołnierza tułacza" Bronisława Kosieckiego ukazały się w
Erte.
Recenzja ukazała się pierwotnie na portalu Kulturaonline w październiku 2015 roku.
Witam moze sie pani ze mną skontaktować pilna sprawa
OdpowiedzUsuńRomek5916@wp.pl niech pabi napisze na email prosze o kontrakt
Dzień dobry!
UsuńPodał mi Pan niewłaściwy adres mailowy. Próbowałam odpisać, ale bezskutecznie.
Witam serdecznie.
OdpowiedzUsuńNie wiem za bardzo z kim mógłbym się skontaktować w sprawie tej książki, ale jest to dla mnie niezwykle istotne. Jeżeli będzie taka możliwość proszę o kontakt mailowy.
Z wyrazami szacunku
Artur Kosiecki
Dzień dobry, proszę o podanie adresu mailowego na adres: kulturalneingrediencje@gmail.com
Usuń