Przypomnijmy, że kluczowym tematem tegorocznej, siódmej edycji festiwalu, była cisza. Cisza rozumiana jako stworzenie przestrzeni, w której człowiek odnajdzie "z dala od zgiełku" własne myśli, a także poczuje urodę i smak życia.
Zaczęło się od koncertu "Pięć rzek" w pięknym otoczeniu Zamku Topacz, gdzie w Sali Balowej wspaniale zabrzmiał Telemann, Brahms i Szymanowski. Natomiast na wolnym powietrzu mogliśmy posłuchać przyszłych wirtuozów - dzieci uczących się gry na skrzypcach metodą Suzuki. A to były dopiero początki!
Leo Festiwal - Pięć rzek, dzieci |
Kolejny koncert odbył się 1 czerwca pod hasłem "Nie walczmy - tańczmy". Oprócz tego, że brawurowo i z temperamentem zagrano "Tańce z Galanty" Zoltàna Kodàly`ego, to jeszcze uraczono nas zabawną historią pacyfisty Byczka Fernando Munro Leafa, w przekładzie Ireny Tuwim i wyśmienitym wykonaniu duetu: Christian Danowicz (skrzypce) oraz Arkadiusz Pawluś (skrzypek Orkiestry Kameralnej Leopoldinum), który swoim aktorskim talentem nie ustępował profesjonalistom. Literatura i muzyka połączyły się w dowcipną, znakomitą całość.
Koncert Nie walczmy - tańczmy, fot. B. Beszlej |
Jeszcze więcej zaskakujących niespodzianek zaznaliśmy podczas ostatniego koncertu - "Ciszy", który tym razem odbył się w murach Katedry pw. św. Marii Magdaleny. Już podczas wchodzenia w tę przestrzeń towarzyszył nam mim (Andrzej Kozłowski), który gestami nakłaniał publiczność do zachowania milczenia. Ale to był dopiero początek. Otóż mim towarzyszył niemal całemu koncertowi, miał także swoją rozbudowaną etiudę, kiedy - zastygły w rodzaj rzeźby - ożywał i z entuzjazmem "smakował" życie wszystkimi zmysłami.
Sam koncert rozpoczęła kompozycja J.S. Bacha (Aria ze III Suity orkiestrowej D-dur BWV 1068), która wprowadziła nastrój pewnej melancholii i wyciszenia. Kolejne utwory: Adagietto z V Symfonii Gustawa Mahlera oraz Responsorium In principio Deus antequam terram faceret w wykonaniu chóru z klaszturu cysterskiego w Lubiążu uświadamiały, że różne mogą być postacie ciszy - jej duchowe oddziaływanie. Aż po ciszę dosłowną, kiedy to zostaliśmy uraczeni koncertem, ... którego nie było. Rozgrywał się na naszych oczach niczym rodzaj pantomimy. I było to doświadczenie ze wszech miar interesujące. Na koniec - Arvo Pärt Tabula Rasa Johna Cage`a, a zwłaszcza jego druga część, zatytułowana "Silencium", przeniosła nas w zupełnie inny wymiar - w obszar kontemplacji.
Chociaż Leo Festiwal był w tym roku ograniczony zaledwie do czterech koncertów, były to jednak koncerty niezwykłe, niezapomniane, oddziałujące na wyobraźnię, skłaniające do kontemplacji i zadumy. Pozostaje mieć nadzieję, że w przyszłym roku dyrektor artystyczny Ernst Kovacic zaskoczy swoich wiernych słuchaczy równie pięknym projektem.
Festiwal trwał od 30 maja do 6 czerwca 2015 roku.
Artykuł ukazał się na portalu Kulturaonline 9 czerwca 2015 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz