sobota, 17 marca 2018

Haruki Murakami przy Zupie Lżej-Na-Sercu

27 restauracji w różnych miastach Polski otworzyło swe podwoje miłośnikom japońskiego pisarza. Można było zjeść dania o wyszukanych nazwach: Zupa Lżej-Na-Sercu czy  Spadająca rybka Kafki Tamury. Tak wyglądała promocja powieści Haruki Murakami.




Wydarzenie miało miejsce 20 maja. Za dania inspirowane utworami Haruki Murakamiego odpowiadała Marta Gessler. Taką promocję – zaiste, bez precedensu –  przeprowadziło Wydawnictwo Muza.  Od lat przybliżające dorobek japońskiego prozaika. Tym razem do rąk czytelników trafią pierwsze powieści autora: "Słuchaj pieśni wiatru" i "Flipper roku 1973". Utwory stanowiące dwie pierwsze części tak zwanej "tetralogii Szczura”, do której należą jeszcze – "Przygoda z owcą" i "Tańcz, tańcz, tańcz".
Sama idea "kolacji z pisarzem” – choć bardzo pomysłowa – w praktyce nie wypadła specjalnie interesująco. Pousadzani przy uprzednio zarezerwowanych stolikach, spożywaliśmy co prawda potrawy o tajemniczo brzmiących nazwach, ale zabrakło rozmowy, ducha literackiego, może co smaczniejszych cytatów albo przynajmniej muzyki, którą Murakami tak chętnie wprowadza do swoich powieści… Tak więc potencjał tego pomysłu nie został w pełni wykorzystany. A szkoda!
O czym i jak pisze Murakami?
W rozmowie z fanką pisarza, współpracującą z Wydawnictwem Muza, usłyszałam, że jest to pisarz absurdalny, którego pozornie proste dialogi mają jednak tzw. drugie dno. Owa dziwność i element zaskoczenia są, jej zdaniem, najbardziej pociągające w tej twórczości. Historie pozornie banalne, a jednocześnie zawierające ukryty sens.
Debiutancka powieść Murakamiego "Słuchaj pieśni wiatru” w istocie zdradza cechy całej jego późniejszej twórczości: postmodernizm i świadome żonglowanie cytatami, niekoniecznie literackimi, często także muzycznymi (autor prowadził przez pewien czas klub jazzowy). Oto próbka jego stylu.  
Na początku powieści "Słuchaj pieśni wiatru” narrator rozważa, czym jest pisanie i dochodzi do wniosku, że jest ono częściowo formą autoterapii i że bardzo trudno jest szczerze o czymś opowiadać. Następnie powołuje się na Dereka Heartfielda (konia z rzędem temu, kto zna tego pisarza), by ostatecznie stwierdzić, że był to pisarz jałowy, który skoczył z dachu Empire State Building. Z portretem Hitlera w jednej i parasolem w drugiej dłoni. Jego śmierć  przeszła bez echa, tak samo jak jego życie.
Pozostałe narracje w tej powieści mają podobny, żartobliwy ton i są zabawą z czytelnikiem, który oczekuje właśnie tego: elementu niespodzianki, pewnej niefrasobliwości, a pomiędzy tym trochę (ale nie za dużo, bo to męczące) refleksji.
Jeśli szukasz prawdziwej sztuki albo literatury – czytamy w powieści – powinieneś poczytać starożytnych Greków. Bo do powstania prawdziwej sztuki niezbędny jest system niewolnictwa. (…) Ludzie, którzy o 3 nad ranem sieją spustoszenie w lodówce w uśpionej kuchni, potrafią pisać jedynie o tym. To samo dotycz mnie.
Jeśli to tego rodzaju narracji dodamy obszerne, a zarazem krótkie dialogi, przypominające sms-y, to nie mamy wątpliwości, jakiego wyboru dokona współczesny czytelnik…
A zatem… smacznego!
Książka Haruki Murakami "Słuchaj pieśni wiatru" i "Flipper roku 1973" ukazała się w Wydawnictwie Muza 12 maja 2014 roku.
Recenzja ukazała się na portalu Kulturaonline 23 maja 2014 roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kto otrzyma Nos Chopina podczas Millennium Docs Against Gravity Film Festival?

 12 wspaniałych filmów dokumentalnych o ludziach całkowicie oddanych sztuce, która zmienia nie tylko ich życie, ale fascynuje i porusza takż...

Popularne posty