4 października 2015 r. we wrocławskim NFM zaprezentowano operę G. F. Händla w wykonaniu znakomitych artystów. Pod batutą Rubéna Dubrovsky`ego, z kontratenorem Terry Wey w roli tytułowej.
Rubén Dubrovsky – dyrygent i Wrocławska Orkiestra Barokowa, foto Ł. Rajchert |
Zapewne większość z nas zna doskonale arie z tej opery, spopularyzowane przez takich wykonawców, jak Cecilia Bartoli, Julia Lehzneva, Philippe Jaroussky czy - może przede wszystkim - przez film Gérarda Corbiau: "Farinelli". Słodycz i smutek arii "Lascia ch'io pianga" bardzo długo pozostaje w pamięci... A właśnie przede wszystkim z takich pięknych arii składa się opera "Rinaldo" G. F. Händla. Taki bowiem był zamysł kompozytora, który chciał olśnić londyńczyków wielką operą "z maszynami", kiedy w 1711 roku po raz pierwszy zaprezentował ją publiczności Teatru Królewskiego w Londynie. Obok widowiskowych partii instrumentalnych, obrazujących bitwy i czary, w kompozycji tej przeważają arie i duety.
Tasso i historia pierwszej wyprawy krzyżowej
Opowieść o walce chrześcijan z Saracenami została zaczerpnięta z "Jerozolimy wyzwolonej" Torquato Tasso - poematu heroicznego, opisującego oblężenie i zdobycie Jerozolimy pod wodzą Godfreda de Bouillon. Libretto opery w trzech aktach napisali Aaron Hill i Giacomo Rossi. Tytułowy bohater musi nie tylko pokonać liczne wojska Saracenów, oblegających Jerozolimę, ale także nie ulec złu, którego uosobieniem jest czarodziejka Armida, kusząca go i zakochana w nim bez wzajemności. Rinaldo pozostaje jednak wierny swojej miłości - Almirenie, córce Goffredo - naczelnego wodza sił chrześcijańskich. Także i ona zostanie wystawiona na próbę, kiedy - porwana przez złe moce - musi się przeciwstawić zalotom zauroczonego nią dowódcy wojsk saraceńskich - Argante. W rezultacie siły zła zostają pokonane, co więcej - wrogowie postanawiają... ochrzcić się. Miłość wszystko zwycięża.
Wspaniałe arie wrocławskiej inscenizacji "Rinalda"
Zaprezentowana we Wrocławiu inscenizacja opery "Rinaldo" wyróżniała się przede wszystkim wspaniałymi ariami. Postać Almireny znakomicie zaśpiewała Hanna Herfurtner - bardzo utalentowana niemiecka sopranistka, która gładko przechodziła od scen, w których bohaterka jest tkliwa i zalotna (rozćwierkane "Augelletti", synkopowane "Bel piacere"), poprzez przepiękne - tragiczne "Lascia ch'io pianga", by następnie pokazać swój temperament w dyszącej chęcią zemsty arii "Vo far guerra", aż po końcowy recytatyw i arię "Ah, crudel" - kiedy to powraca do ukochanego.
Znakomicie partnerował jej śpiewak grający Rinalda - szwajcarsko-amerykański kontratenor Terry Wey. Był świetny zarówno w duetach miłosnych, jak też w ariach. Fantastycznie zaśpiewał "Cara sposa", która to aria - według Piotra Kamińskiego - wyraża "najczystszą rozpacz w wyrafinowanej formie belcanto”. Zarazem pozostaje w pamięci także jako pełen furii wojownik w wirtuozowskim "Venti turbini".
Rubén Dubrovsky , próby do opery `Rinaldo`, foto B. Beszlej |
Nie mogła nie podobać się Gesche Geier, niemiecka sopranistka, wspaniale prezentująca całą skalę uczuć postaci złej czarownicy Armidy, która pod wpływem miłości przemienia się w kobietę miotającą się pomiędzy miłością a urażoną dumą. Na końcu zaś jest łagodna i liryzmu pełna.
Bardzo dobry był też Koreańczyk Christoph Woo - głęboki, mocny bas, grający rolę "czarnego charakteru" - dowódcy wojsk saraceńskich, Argante. Potrafił być groźny, ale także liryczny, kiedy zaśpiewał "Vieni, o cara".
Właściwie, nie było wśród wykonawców partii słabszych, nie wszyscy jednak mieli jednakowe możliwości zaprezentowania się.
Pięknie zaśpiewał tenor liryczny Markus Miesenberget w roli Goffredo, a także Aldona Bartnik (sopran) jako Syrena.
Na osobną uwagę zasługuje reżyseria przedstawienia operowego. Ta podobała mi się najmniej. Wykorzystanie przez Parisa Mexisa (grecki scenograf i reżyser) Chóru Chłopięcego NFM nadawało całości inscenizacji charakteru "zabawy w wojnę", co ujmowało w żartobliwy cudzysłów problematykę "Rinalda". Uważam to za nieporozumienie! Poza tym grający w "Rinaldo" śpiewacy, choć bardzo dobrzy jako wykonawcy, aktorsko niezbyt się sprawdzili.
O wiele ciekawsza natomiast była reżyseria świateł George`a Tellosa, który "wyczarowywał" na naszych oczach rajskie ogrody albo piekielne otchłanie.
Opera G. F. Händla "Rinaldo" należy mimo wszystko do bardzo udanych koncertów obecnego sezonu Narodowego Forum Muzyki.
Artykuł ukazał się 8 października 2015 r. na portalu Kulturaonline.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz