tort na otwarcie VII Dni Fantastyki, fot. Teresa Rosiak |
Barbara `Smile` Lekarczyk-Cisek, fot. Teresa Rosiak |
niezidentyfikowane postaci w podziemiach Zamku, fot. Teresa Rosiak |
Piotr Makarewicz, główny koordynator projektu, Elżbieta Lenczyk, dyrektorka CK Zamek, Edyta Muł Pałka, koordynator programowy, fot. Teresa Rosiak |
Klaudia Heinze wręcza nagrodę literacką, fot. Teresa Rosiak |
i po torcie... fot. Teresa Rosiak |
Hal Duncan, czyli życie jest gdzie indziej
Słuchając wypowiedzi szkockiego pisarza SF, miałam nieodparte wrażenie, że oto zmaterializował się przede mną bohater powieści Milana Kundery Życie jest gdzie indziej. Poeta Jaromil to człowiek jakby „z innej planety” , trochę nieprzystosowany do realiów, w których przyszło mu żyć. Pisze o tym, co jest jego „brakiem” i twórczość stanowi rodzaj kompensacji tego braku, we freudowskim sensie. Hal Duncan jest absolwentem anglistyki, a więc - jak sam powiedział – ukończył kierunek zupełnie nikomu nieprzydatny. Potem zrobił jednak wiele przydatnych kursów i obecnie pracuje w zawodzie programisty. Ale widać, że dopiero pisanie wymyślnych fabuł jest jego prawdziwym żywiołem.
Spotkanie z Halem Duncanem, fot. Teresa Rosiak |
Jest to powieść o świecie niedalekiej przyszłości, w którym zwykli ludzie zostali istotami nadprzyrodzonymi, swego rodzaju aniołami. Stało się tak, gdyż opanowali pewien magiczny język, który umożliwia programowanie rzeczywistości. Mogą zmieniać otoczenia, ale także samych siebie. Są to bogowie i demony z całej ludzkiej historii.
Potem przyszły następne: Atrament. Księga wszystkich godzin 2 (2007), Ucieczka z piekła (2008). Pomysł tej ostatniej powstał – jak powiedział – w pubie, podczas dyskusji z kumplem przy kieliszku martini. Na koniec dowiedzieliśmy się, że Hal czuje się w gruncie rzeczy poetą i że zamierza wydać tom poezji Songs for the Devil and Death.
Ramsey Campbell - łagodny człowiek, demoniczny twórca
Na spotkaniu z popularnym twórcą horrorów nikt nie drżał, bo też ten angielski pisarz kojarzyć się mógł ze wszystkim, tylko nie z horrorem: miły, łagodny, przyjazny…
Ramsey Campbell podczas spotkania z publicznością, fot. Teresa Rosiak |
Spotkanie dotyczyło w głównej mierze dwóch wydanych w Polsce jego powieści, a mianowicie Wieży strachu i Najciemniejszej części lasu. Przede wszystkim zaś filmowej adaptacji jego horroru The Nameless – Bezimiennych, w reżyserii Hiszpana Jaume Balagueró. Głównym tematem są – jak stwierdził pisarz – niepokoje rodziców o dziecko. Film kręcony w autentycznych wnętrzach opustoszałego hotelu w Barcelonie, a także miejskie widmowe krajobrazy tworzą szczególnie niepokojący klimat tego obrazu.
Campbell uważa siebie za kontynuatora tradycji gatunku powieści grozy. Widać to zresztą już w tytułach jego książek: Dracula's Daughter, The Bride of Frankenstein. Wyznał na spotkaniu, że interesują go takie tematy, jak paranoja i schizofrenia, bo wynika to z jego osobistych doświadczeń (miał matkę – schizofreniczkę). Na pytanie, czego sam się najbardziej obawia, odpowiedział, że szaleństwa i ludzi zniewolonych jakąś ideologią. Natomiast zapytany przez niżej podpisaną, czy – podobnie jak Agatha Christie- jada ciężkostrawne pokarmy, aby sprowokować koszmarne sny, i czy to taki brytyjski zwyczaj, odrzekł, że przedkłada kuchnię azjatycką nad brytyjską, ale kiedy śnią mu się koszmary, stanowczo zabrania żonie, aby go budziła.
Stephen Sansweet i Femi Taylor – goście specjalni
Oprócz pisarzy przyjechali także goście kojarzący się widzom z wytwórniami filmowymi. Przybył zatem główny architekt legendy Gwiezdnych wojen – Stephen Sansweet, przedstawiciel LucasFilm i właściciel największej w świecie kolekcji „zabawek”, a także autor wielu książek i albumów związanych z filmem Star Wars. Oczywiście, na Dni Fantastyki przywiózł je w laptopie.
Femi Taylor i Stephen Sansweet podczas powitania, fot. Teresa Rosiak |
Jako się rzekło, Dni Fantastyki to przede wszystkim gry i zabawy dla dzieci w każdym wieku. Bawiono się więc w Gwiezdne wojny, gry bitewne, tzw. fabularne, ponadto planszowe i – bardziej współczesne: komputerowe.
fot. Teresa Rosiak |
A kiedy już kogoś poniosła fantazja, mógł doświadczyć egzotycznego tańca w wykonaniu Asz Szams ze szkoły tańca An Najma.
Tańczy grupa tancerek Asz Szams ze szkoły tańca An Najma., fot. Teresa Rosiak |
Po ich fantastycznym występie właściwie wszystko stało się możliwe :-), o czym zapewnia Was
Barbara „Asz” Lekarczyk-Cisek
i autorka zdjęć – Teresa „Roś” Rosiak
Artykuł ukazał się pierwotnie na portalu PIK Wrocław 28 czerwca 2011 roku.
Artykuł ukazał się pierwotnie na portalu PIK Wrocław 28 czerwca 2011 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz