niedziela, 1 lipca 2018

Wrocławski Teatr Komedia: „Ta nasza klasa”. Opowieść o powrocie do szkolnych murów /recenzja teatralna/

Teatr Komedia powrócił na deski teatru z nowym przedstawieniem. Tym razem jest to opowiedziana i zaśpiewana z humorem historia o klasowym spotkaniu po latach, przywołująca wspomnienie PRL-u i zarazem nawiązująca do współczesności. Zabawne skecze, aktorskie etiudy i świetne piosenki Jerzego Skoczylasa i Jana Kaczmarka warte są obejrzenia i posłuchania.

Jerzy Skoczylas, Małgorzata Szeptycka, Stanisław Szelc, Katarzyna Skoniecka i Leszek Niedzielski w przedstawieniu "Ta nasza klasa" Jerzego Skoczylasa w reżyserii Wojciecha Dąbrowskiego; fot. Wrocławski Teatr Komedia

Bohaterami spotkania klasowego są trzej mężczyźni i kobieta, do których dołącza młoda kelnerka – jak się okazuje – córka jednego z mężczyzn, pozującego na człowieka sukcesu. W sztuce napisanej przez Jerzego Skoczylasa (zarazem odtwórcy jednej z ról) i wyreżyserowanej przez Wojciecha Dąbrowskiego w spotkaniu klasowym uczestniczą także widzowie, z którymi wychodzący od strony widowni aktorzy witają się wylewnie, do których zwracają się po imieniu, a także zachęcają do wspólnego śpiewania. Spotkanie po latach wszystkich nas jakoś dotyczy. Zachowujemy wspomnienie pewnych osób, zdarzeń – to część naszego życia, choć niekiedy „dobry Bóg zsyła sklerozę” i o wielu sprawach szczęśliwie zupełnie zapomnieliśmy.

Opowieść o klasowym spotkaniu ma formę kabaretu, z pewnością za sprawą faktu, że trzej występujący na scenie panowie: Jerzy Skoczylas, Leszek Poniedzielski i Stanisław Szelc to członkowie dawnego Kabaretu Elita, założonego w 1969 roku przez Tadeusza Drozdę i nieżyjącego już Jana Kaczmarka. Toteż nikogo nie dziwi, że ze sceny słyszymy także bardzo dobre teksty dawnej Elity. Pomiędzy nimi – niekończące się żarty i skecze, a także całe etiudy aktorskie. Jerzy Skoczylas zaprezentuje widzom wspaniale skonstruowaną scenkę, w której wystąpi jako „wieczny młodzieniec”, używający wszelkich dostępnych współcześnie środków dla zachowania wiecznej młodości (bo dziś nie wypada być starym), by móc „poderwać” na dyskotece jakąś młódkę. Pointy nie zdradzę. Nie może nie podobać się również Małgorzata Szeptycka opanowana pasją zakupów. Bo spektakl jest również opowieścią o kulturze współczesnych Polaków, o tym jak żyją i kogo udają.

Przedstawienie na deskach Teatru Komedia ma swoistą i funkcjonalną scenografię, której autorami są Wojciech Dąbrowski i Paweł Motask. Początkowo na scenie widzimy współczesne graffiti i zwyczajne stoliki, potem tło stanowi ogromne zdjęcie „naszej klasy”, a stoliki okazują się mieć lustra, w których przeglądają się widzowie. I zdjęcia, mnóstwo różnych zdjęć, przywołujących lata 50. i następne… Jest nawet zdjęcie sali sejmowej. Wszystko bowiem, co wydaje się być prywatne i umowne, ma jednak swoje zakorzenienie w niedawnej historii PRL-u. Na koniec robi się sentymentalnie, gdy wszyscy śpiewają wspominając  "lata niepokorne, rozkosz niedojrzałych chwil"… Bo w żartach, skeczach i piosenkach znajdziemy nutę refleksji nad tym, co już minęło. A każdy przecież ma swoją klasę, do której lubi czasem wrócić pamięcią.

Recenzja została opublikowana na portalu PIK Wrocław 26 stycznia 2012 roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jubileuszowa Gala Muzyki Poważnej Fryderyk 2024

Od baroku po współczesność, od muzyki kameralnej po symfoniczną i koncertującą, od klasyki muzyki poważnej po lżejsze brzmienia z Ameryki Po...

Popularne posty