sobota, 2 września 2017

Przegląd Piosenki Aktorskiej 2014: Joplin 50 lat później /recenzja teatralna/

Spektakl Tomasza Gawrona zyskałby, gdyby pozostał tylko monodramem Natalii Sikory. Ale i tak warto go zobaczyć dla kreacji laureatki Voice of Poland.

Natalia Sikora jako Janis w spektaklu T. Gawrona, fot. Łukasz Giza
Na wstępie wyznam bez ogródek - mój wybór spektaklu "Joplin” w ramach 35. Przeglądu Piosenki Aktorskiej podyktowały względy sentymentalne. W zamierzchłych latach 70. namiętnie słuchałam bluesa, a także Janis Joplin i Jimi Hendrixa. Do dziś pamiętam emocje, związane z emitowanym w radiowej Trójce pośmiertnym albumem "Pearl"… Były to czasy, w których nie można było nawet pomarzyć o tym, żeby sobie taką płytę kupić i posłuchać jej do woli. Pozostawał jedynie szpulowy, zwalisty magnetofon i nagrywanie z radia. W ten sposób stałam się posiadaczką bogatej kolekcji bluesów, dzięki audycji śp. Marii Jurkowskiej.

To obszerne wprowadzenie pozwala zrozumieć, dlaczego do Teatru Muzycznego Capitol szłam z duszą na ramieniu. Zastanawiałam się, czy można zaśpiewać tak jak Janis? Oczywiście, że nie! Joplin była – i pozostała! - niepowtarzalna. A jednak kusiło, aby zobaczyć, jak współczesne pokolenie odczyta jej biografię i jak poradzi sobie ze zjawiskiem blues- rockowej ikony.
Tomasz Gawron - autor scenariusza i reżyser w jednej osobie – zrobił najpierw poglądową lekcję historii amerykańskich hipisów. Na scenie, przypominającej ni to pokój hotelowy, ni to scenę do występów, umieścił kilkoro młodych mężczyzn i kobiet. Powtarzali oni jak mantrę słowa "Co masz?" (chodziło o narkotyki) i okrutnie klęli.  Niestety, bez wdzięku, który cechował kalumnie Witkacego. 😁 Potem był bieg nago na tle ekranu z projekcją festiwalu w Woodstock, danie sobie w żyłę i picie napojów wyskokowych. Rozumiem, że to pewien skrót myślowy, ale za długi, zbyt nudny i źle zagrany (poza Magdaleną Różańską).
Właściwy spektakl zaczął się od momentu, gdy na scenę wkroczyła przebrana za Janis Natalia Sikora i zaczęła śpiewać przy akompaniamencie prawdziwej kapeli. Nie tylko znakomicie wykonała wiele znanych piosenek, jak choćby "Move Over", "Cry Baby", "Trust Me”. Równie fantastycznie zagrała tytułową rolę, zachowując się jak Joplin. Tańczyła jak ona, toczyła słynne "zakrapiane" monologi, zanosiła się jej charakterystycznym rechotem, wreszcie… wyglądała jak Joplin! Kostium był niemal wierną kopią stroju artystki z jednego z występów. To, co działo się na scenie później – wywiad telewizyjny, utarczki między postaciami – miało już bardzo dobre tempo i dialogi. Na koniec – a jakże – Sikora  zaprezentowała kultowe ”Summertime".
Sądzę, że spektakl zyskałby, gdyby był monodramem Sikory. Ale i tak warto go zobaczyć dla kreacji laureatki "Voice of Poland". I chociaż Joplin bardziej była na scenie niż grała, a jej ekspresja nie miała sobie równych, to Sikora wykreowała jej postać brawurowo. Fantastycznie zabrzmiały jej piosenki. Piosenki, które – mimo upływu ponad 40 lat – wciąż potrafią porwać słuchacza.
Spektakl był częścią programu 35. Przeglądu Piosenki Aktorskiej. Wrocławski festiwal rozpoczął się 20 marca i potrwa do 30 marca.
Artykuł ukazał się pierwotnie na Kulturaonline.pl 26 marca 2014

Natalia Sikora: Cry Baby

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

40 tytułów w konkursie polskim 64. Krakowskiego Festiwalu Filmowego

 40 wspaniałych i niezwykle różnorodnych polskich dokumentów i filmów krótkometrażowych zobaczymy w konkursie polskim 64. Krakowskiego Festi...

Popularne posty