Podczas wrocławskiej premiery „Uwikłanych”
rozmawiałam z dokumentalistką Lidią Dudą o jej filmach.
Lidia Duda, z archiwum reżyserki |
Barbara Lekarczyk-Cisek: Bohaterowie
Pani najnowszego filmu są beznadziejnie uwikłani w swoją przeszłość, niezdolni
do jej zaakceptowania, do wybaczenia sobie. To jest sytuacja egzystencjalna,
której wszyscy w mniejszym lub większym stopniu doświadczamy. Czy właśnie
dlatego zafrapowała Panią ta historia?
Lidia Duda:
Ciągle marzę, aby robić kino
radosne i ciągle napotykam ludzi, którzy nie są ani pogodni, ani radośni,
którzy przeżywają jakąś traumę. Czuję się wówczas w obowiązku pochylić nad ich
historią i w konsekwencji powstaje film, który nie jest ani pogodny, ani
radosny, często też nie daje nadziei. Nie można jednak przejść obojętnie obok
człowieka, ponieważ ma smutną historię. Przeciwnie – właśnie dlatego trzeba się
przy nim zatrzymać i wysłuchać go. Zazwyczaj robię filmy, kiedy czegoś nie
rozumiem. W przypadku filmu Uwikłani zaintrygowało
mnie, co też się takiego stało, że czternastoletni chłopiec próbuje zabić.
Chciałam zrobić film o winie i o karze, o wybaczaniu, o pamięci zła i o tym,
jak przypadek może dramatycznie wpłynąć na ludzkie losy. Jest to także film o
granicy między dobrem a złem, ponieważ stawia pytania o to, czy dobre intencje
i okoliczności człowieka usprawiedliwiają… Chłopiec miał dobre intencje: nie
chciał, aby pedofil dalej krzywdził. Z kolei kiedy pedofil opowiada swoją
historię, jemu także współczujemy. Obaj są uwikłani w historię z przeszłości,
od której nie potrafią się uwolnić. Takie doświadczenie jest uniwersalne.
kadr z filmu Uwikłani, reż. Lidia Duda
Bohaterzy filmu Uwikłani zostali niezwykle dyskretnie sfotografowani. Czy był to
Pani pomysł, czy też wkład znakomitego operatora i dokumentalisty – Wojciecha
Staronia?
Świadomie
nie pokazywałam twarzy, chroniąc w ten sposób moich bohaterów. Szukałam raczej
obrazów, które by ich charakteryzowały. Pokój chłopca, który jest anonimowy,
niezamieszkały, ponieważ jego właściciel spędził wiele lat w poprawczaku,
kontrastuje z mieszkaniem pedofila – pełnym pamiątek i wspomnień z jego życia.
Miałam więc własną koncepcję, jednak to Wojtek sprawił, że zdjęcia nie są
„płaskie”. Wzbogacił film o szczególny klimat, potrafił w jakiś sposób
„dotknąć” mojego bohatera… Wojtek jest nie tylko wielkim operatorem, ale przede
wszystkim wspaniałym człowiekiem, który lubi ludzi i nie jest skłonny zbyt
pochopnie ich oceniać. Jeżeli operator jest empatyczny i nie ma w nim agresji,
to jego zdjęcia mają w sobie tę delikatność.
Marcel Łoziński zrobił kiedyś film
dokumentalny pod znaczącym tytułem Żeby
nie bolało. Jaki jest Pani stosunek swoich bohaterów? To jest zawsze
tajemnica, którą trudno zracjonalizować, ale z pewnością nie jest łatwo dotrzeć
do człowieka, żeby się aż tak otworzył i żeby go przy tej okazji nie zranić.
Ludzie
chętnie za mną rozmawiają. Przyjmuję też pewne zasady. Po pierwsze, nie
skrzywdzić, po drugie, gdy kończę film, pokazuję go najpierw mojemu bohaterowi.
Jego zaufanie mnie zobowiązuje. Ze wszystkimi moimi bohaterami latami utrzymuję
kontakty. Mój dom jest nimi wypełniony. Mam kontakt z Herkulesem, jego ojcem,
byłam też na pogrzebie jego matki… Większość z moich bohaterów jest głęboko
zraniona przez życie, nie mogę ich więc tak po prostu zostawić.
Istnieje
pokusa, że można by zrobić lepszy, mocniejszy film, bo producenci nie lubią
takiego kina. Uważa się powszechnie, że widz tego nie zrozumie, że oczekuje
bardziej dosadnych środków…
Lidia Duda na planie filmu Herkules
Ależ Pani mnie ujęła właśnie swoją
delikatnością i tą wewnętrzną niezależnością! Teraz wszyscy robią takie
„mocne’, dosłowne kino, jakby nie wierzyli, że widz ma też jakąś wrażliwość i
wyobraźnię.
Robię swoje
malutkie kino, ale nie chcę innego.
Współczesny dokument odbiega od klasycznego, czystego gatunkowo kina. Coraz częściej mamy do czynienia z
daleko idącą kreacją, jak choćby w filmie Michała Marczaka Koniec Rosji! Gdzie sytuują się Pani filmy – czy bliżej im do
„cierpliwego oka”, jak zalecał klasyk dokumentu, Kazimierz Karabasz, czy też zmierza Pani w stronę dokumentu
kreacyjnego?
Moje filmy
są klasyczną obserwacją. Znam swoich bohaterów i wiem, czego mogę się po nich
spodziewać. Jeśli reżyseruję scenę, to w tym sensie, że prowokuję jakąś
sytuację, o której wiem, że odda prawdę o życiu bohaterów. Tak było np. ze
sceną wybicia szyby w Uwikłanych.
Uprzedziłam bohatera, że jeden z członków mojej ekipy wybije szybę, nie zdradziłam
tego jednak jego ciotce. W rezultacie, kiedy to się stało, oboje zareagowali
bardzo naturalnie, jak zwykle, gdy się to działo wcześniej. A my zdążyliśmy tę
scenę sfilmować. Ta stworzona przeze mnie sytuacja miała po prostu sprawdzić,
czy moi bohaterowie nie kłamią opowiadając o wielokrotnym wybijaniu szyb w ich
domu przez chłopca. Reakcja ciotki potwierdziła ich wersję. W taki oto sposób „kreacyjna” scena
pozwoliła mi pokazać dokumentalna prawdę.
Pani filmy mają swój „charakter
pisma”, jak filmy Macieja J. Drygasa czy Wojciecha Staronia. Jak to się stało,
że absolwentka wrocławskiego kulturoznawstwa zaczęła robić filmy?
Rzeczywiście,
skończyłam we Wrocławiu kulturoznawstwo i nie miałam z branżą filmową do
czynienia. Przypadkiem trafiłam do telewizji, do działu reklamy i zafascynowało mnie to. Potem rozpoczęłam pracę w dziale informacji, gdzie zaczęłam się
specjalizować w krótkich felietonikach o ludziach. Z czasem powstały reportaże
i filmy dokumentalne. Jestem samoukiem. Wypracowałam sobie metodę pracy na
planie, z bohaterami i z ekipą. Mam więc swój własny styl pracy, ale przede
wszystkim uwielbiam to robić! To, że mogę zrobić coś dobrego, daje mi wiele
satysfakcji. Gdy zrobiłam film o bezdomnych dzieciach [Bracia, 2007], w Sejmie odbyło się posiedzenie komisji ds. dzieci i
młodzieży. Mam świadomość, że nie zbawię świata, ale jeśli pomogę choć jednemu
człowiekowi, to warto było zrobić film.
I nie ciągnie Pani do fabuły?
I tu się
Pani myli! Bardzo lubię wyzwania, a ponieważ mam temat, którego nie mogłam
zrealizować jako film dokumentalny, rozważam, czy by nie zrealizować go w
formie dokumentu fabularyzowanego… Myślę jednak o kinie kameralnym, które
pozwoliłoby zachować prawdę dokumentu.
Nad czym Pani pracuje obecnie?
Wszystko jest możliwe
Zrealizowałam
właśnie film Wszystko jest możliwe. Bohaterka,
osiemdziesięcioletnia kobieta, przeszła w swoim życiu bardzo wiele
dramatycznych doświadczeń. Oboje z mężem w wieku pięćdziesięciu pięciu lat
stracili pracę, wpadli w nędzę, stracili też najmłodsze dziecko. Przeprowadzili
się na wieś, gdzie musieli zacząć życie od nowa. Kobieta popadła w depresję,
leczyła się bezskutecznie, aż w pewnym momencie zbuntowała się: odbiła się
mianowicie od dna, na którym się znalazła i nie mając pieniędzy ani nie znając
języków obcych, ruszyła autostopem przez świat. Od tej pory zwiedziła ponad
sześćdziesiąt krajów! Obecnie 2 – 3 miesiące w roku spędza jeżdżąc po świecie.
Jest niezwykła! Jej historia daje wiarę, że można się odbić od dna, zmienić
swoje życie i cieszyć się nim nawet w późnej starości. Zresztą, moja bohaterka
mówi, że choć ma osiemdziesiąt lat, jej serce jest sercem młodej kobiety. Bo
ciało się starzeje, ale nie dusza. Rzeczywiście, potrafi być bardzo kobieca. To
mój najbardziej optymistyczny film!
Oczekujemy go z niecierpliwością.
Dziękuję za rozmowę.
–
Lidia Duda (ur. 30 czerwca 1958 w Tychach) – autorka reportaży i filmów dokumentalnych. jedna z najczęściej nagradzanych polskich dokumentalistek współczesnych. W swoich filmach wchodzi z kamerą do miejsc, o których najchętniej byłoby milczeć: odwiedza śląskie familoki zamieszkiwane przez rodzinę alkoholików, towarzyszy chłopcu, który mimo kalectwa zdobywa pieniądze dla swoich uzależnionych rodziców, opowiada o bliźniakach -narkomanach dorastających w świecie biedy i przemocy, towarzyszy cygańskiej rodzinie. W swoim najnowszym filmie Uwikłani opowiada historię pedofila i jego ofiary w taki sposób, jakby to była opowieść z ducha Dostojewskiego. Obydwaj bohaterowie są tak mocno uwikłani w swoją traumatyczną przeszłość, że nie umieją się od niej w żaden sposób uwolnić. W pewnym momencie kat staje się ofiarą, a ofiara katem.
Dokumenty Lidii Dudy, od lat współpracującej z Telewizją Polską, obejrzały miliony polskich widzów, a podczas zagranicznych festiwali reżyserka zdobyła wiele indywidualnych nagród. Jest m.in. laureatką Grand Prix festiwalu w Kantonie, Nagrody Specjalnej Jury na Banff World Television Festiwal w Kanadzie, dziennikarskiego Grand Press oraz nagrody na festiwalu filmowym w Moskwie. Za film Uwikłani zdobyła Złotego Lajkonika na 53 Krakowskim festiwalu Filmowym, nagrodę dla najlepszego reżysera na festiwalu Praw Człowieka „One World” w Pradze oraz srebrny medal za dokument społeczny na 52 Nowojorskim Festiwalu Filmowym. Film będzie pokazywany także na Hot Docs w Toronto.
Wybrana filmografia:
Pisklaki – 2022 (reżyseria, scenariusz, montaż, współpraca produkcyjna)
Wszystko jest możliwe – 2013 (reżyseria, scenariusz, dokumentacja)
Uwikłani - 2012 (reżyseria, scenariusz)
Życie w cieniu radia -2009 (reżyseria, scenariusz)
Co widzisz jak zamkniesz oczy – 2006 (reżyseria, scenariusz, dokumentacja)
Herkules wyrusza w świat – 2005 (reżyseria, scenariusz)
Młode rekiny – 2004-2005 (telenowela dokumentalna - reżyseria, scenariusz, dokumentacja, komentarz)
Herkules – 2004 (reżyseria)
Witaj bracie w cygańskim taborze – 2003 (reżyseria, scenariusz)
Tylko tato – 2003 (telenowela dokumentalna - reżyseria)
Akwarium – 2003 (reżyseria, scenariusz)
U nas w Pietraszach – 2002 (reżyseria)
Nie zgadzam się na świat, w którym żyją moi bohaterowie – 2002 (reżyseria, scenariusz)
Tu wódka jest Bogiem, a wiara nałogiem – 2001 (reżyseria)
Ciemna strona miasta – 2001 (realizacja)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz