niedziela, 19 listopada 2017

Lidia Duda: Robię filmy, kiedy chcę zrozumieć… /wywiad/

Podczas wrocławskiej premiery „Uwikłanych” rozmawiałam z dokumentalistką Lidią Dudą o jej filmach.

Lidia Duda, z archiwum reżyserki

Barbara Lekarczyk-Cisek: Bohaterowie Pani najnowszego filmu są beznadziejnie uwikłani w swoją przeszłość, niezdolni do jej zaakceptowania, do wybaczenia sobie. To jest sytuacja egzystencjalna, której wszyscy w mniejszym lub większym stopniu doświadczamy. Czy właśnie dlatego zafrapowała Panią ta historia?

Lidia Duda: Ciągle marzę, aby robić kino radosne i ciągle napotykam ludzi, którzy nie są ani pogodni, ani radośni, którzy przeżywają jakąś traumę. Czuję się wówczas w obowiązku pochylić nad ich historią i w konsekwencji powstaje film, który nie jest ani pogodny, ani radosny, często też nie daje nadziei. Nie można jednak przejść obojętnie obok człowieka, ponieważ ma smutną historię. Przeciwnie – właśnie dlatego trzeba się przy nim zatrzymać i wysłuchać go. Zazwyczaj robię filmy, kiedy czegoś nie rozumiem. W przypadku filmu Uwikłani zaintrygowało mnie, co też się takiego stało, że czternastoletni chłopiec próbuje zabić. Chciałam zrobić film o winie i o karze, o wybaczaniu, o pamięci zła i o tym, jak przypadek może dramatycznie wpłynąć na ludzkie losy. Jest to także film o granicy między dobrem a złem, ponieważ stawia pytania o to, czy dobre intencje i okoliczności człowieka usprawiedliwiają… Chłopiec miał dobre intencje: nie chciał, aby pedofil dalej krzywdził. Z kolei kiedy pedofil opowiada swoją historię, jemu także współczujemy. Obaj są uwikłani w historię z przeszłości, od której nie potrafią się uwolnić. Takie doświadczenie jest uniwersalne.

kadr z filmu Uwikłani, reż. Lidia Duda

Bohaterzy filmu Uwikłani zostali niezwykle dyskretnie sfotografowani. Czy był to Pani pomysł, czy też wkład znakomitego operatora i dokumentalisty – Wojciecha Staronia?

Świadomie nie pokazywałam twarzy, chroniąc w ten sposób moich bohaterów. Szukałam raczej obrazów, które by ich charakteryzowały. Pokój chłopca, który jest anonimowy, niezamieszkały, ponieważ jego właściciel spędził wiele lat w poprawczaku, kontrastuje z mieszkaniem pedofila – pełnym pamiątek i wspomnień z jego życia. Miałam więc własną koncepcję, jednak to Wojtek sprawił, że zdjęcia nie są „płaskie”. Wzbogacił film o szczególny klimat, potrafił w jakiś sposób „dotknąć” mojego bohatera… Wojtek jest nie tylko wielkim operatorem, ale przede wszystkim wspaniałym człowiekiem, który lubi ludzi i nie jest skłonny zbyt pochopnie ich oceniać. Jeżeli operator jest empatyczny i nie ma w nim agresji, to jego zdjęcia mają w sobie tę delikatność.

Marcel Łoziński zrobił kiedyś film dokumentalny pod znaczącym tytułem Żeby nie bolało. Jaki jest Pani stosunek swoich bohaterów? To jest zawsze tajemnica, którą trudno zracjonalizować, ale z pewnością nie jest łatwo dotrzeć do człowieka, żeby się aż tak otworzył i żeby go przy tej okazji nie zranić.

Ludzie chętnie za mną rozmawiają. Przyjmuję też pewne zasady. Po pierwsze, nie skrzywdzić, po drugie, gdy kończę film, pokazuję go najpierw mojemu bohaterowi. Jego zaufanie mnie zobowiązuje. Ze wszystkimi moimi bohaterami latami utrzymuję kontakty. Mój dom jest nimi wypełniony. Mam kontakt z Herkulesem, jego ojcem, byłam też na pogrzebie jego matki… Większość z moich bohaterów jest głęboko zraniona przez życie, nie mogę ich więc tak po prostu zostawić.
Istnieje pokusa, że można by zrobić lepszy, mocniejszy film, bo producenci nie lubią takiego kina. Uważa się powszechnie, że widz tego nie zrozumie, że oczekuje bardziej dosadnych środków…


Lidia Duda na planie filmu Herkules

Ależ Pani mnie ujęła właśnie swoją delikatnością i tą wewnętrzną niezależnością! Teraz wszyscy robią takie „mocne’, dosłowne kino, jakby nie wierzyli, że widz ma też jakąś wrażliwość i wyobraźnię.

Robię swoje malutkie kino, ale nie chcę innego.

Współczesny dokument odbiega od klasycznego, czystego gatunkowo kina. Coraz częściej mamy do czynienia z daleko idącą kreacją, jak choćby w filmie Michała Marczaka Koniec Rosji! Gdzie sytuują się Pani filmy – czy bliżej im do „cierpliwego oka”, jak zalecał klasyk dokumentu, Kazimierz Karabasz,  czy też zmierza Pani w stronę dokumentu kreacyjnego?

Moje filmy są klasyczną obserwacją. Znam swoich bohaterów i wiem, czego mogę się po nich spodziewać. Jeśli reżyseruję scenę, to w tym sensie, że prowokuję jakąś sytuację, o której wiem, że odda prawdę o życiu bohaterów. Tak było np. ze sceną wybicia szyby w Uwikłanych. Uprzedziłam bohatera, że jeden z członków mojej ekipy wybije szybę, nie zdradziłam tego jednak jego ciotce. W rezultacie, kiedy to się stało, oboje zareagowali bardzo naturalnie, jak zwykle, gdy się to działo wcześniej. A my zdążyliśmy tę scenę sfilmować. Ta stworzona przeze mnie sytuacja miała po prostu sprawdzić, czy moi bohaterowie nie kłamią opowiadając o wielokrotnym wybijaniu szyb w ich domu przez chłopca. Reakcja ciotki potwierdziła ich  wersję. W taki oto sposób „kreacyjna” scena pozwoliła mi pokazać  dokumentalna prawdę.

Pani filmy mają swój „charakter pisma”, jak filmy Macieja J. Drygasa czy Wojciecha Staronia. Jak to się stało, że absolwentka wrocławskiego kulturoznawstwa zaczęła robić filmy?

Rzeczywiście, skończyłam we Wrocławiu kulturoznawstwo i nie miałam z branżą filmową do czynienia. Przypadkiem trafiłam do telewizji, do działu reklamy i zafascynowało mnie to. Potem rozpoczęłam pracę w dziale informacji, gdzie zaczęłam się specjalizować w krótkich felietonikach o ludziach. Z czasem powstały reportaże i filmy dokumentalne. Jestem samoukiem. Wypracowałam sobie metodę pracy na planie, z bohaterami i z ekipą. Mam więc swój własny styl pracy, ale przede wszystkim uwielbiam to robić! To, że mogę zrobić coś dobrego, daje mi wiele satysfakcji. Gdy zrobiłam film o bezdomnych dzieciach [Bracia, 2007], w Sejmie odbyło się posiedzenie komisji ds. dzieci i młodzieży. Mam świadomość, że nie zbawię świata, ale jeśli pomogę choć jednemu człowiekowi, to warto było zrobić film.  

I nie ciągnie Pani do fabuły?

I tu się Pani myli! Bardzo lubię wyzwania, a ponieważ mam temat, którego nie mogłam zrealizować jako film dokumentalny, rozważam, czy by nie zrealizować go w formie dokumentu fabularyzowanego… Myślę jednak o kinie kameralnym, które pozwoliłoby zachować prawdę dokumentu.

Nad czym Pani pracuje obecnie?

Wszystko jest możliwe

Zrealizowałam właśnie film Wszystko jest możliwe. Bohaterka, osiemdziesięcioletnia kobieta, przeszła w swoim życiu bardzo wiele dramatycznych doświadczeń. Oboje z mężem w wieku pięćdziesięciu pięciu lat stracili pracę, wpadli w nędzę, stracili też najmłodsze dziecko. Przeprowadzili się na wieś, gdzie musieli zacząć życie od nowa. Kobieta popadła w depresję, leczyła się bezskutecznie, aż w pewnym momencie zbuntowała się: odbiła się mianowicie od dna, na którym się znalazła i nie mając pieniędzy ani nie znając języków obcych, ruszyła autostopem przez świat. Od tej pory zwiedziła ponad sześćdziesiąt krajów! Obecnie 2 – 3 miesiące w roku spędza jeżdżąc po świecie. Jest niezwykła! Jej historia daje wiarę, że można się odbić od dna, zmienić swoje życie i cieszyć się nim nawet w późnej starości. Zresztą, moja bohaterka mówi, że choć ma osiemdziesiąt lat, jej serce jest sercem młodej kobiety. Bo ciało się starzeje, ale nie dusza. Rzeczywiście, potrafi być bardzo kobieca. To mój najbardziej optymistyczny film!

Oczekujemy go z niecierpliwością. Dziękuję za rozmowę.


Lidia Duda,  fot. Maciej Biedrzycki/ Forum

Lidia Duda (ur. 30 czerwca 1958 w Tychach) – autorka reportaży i filmów dokumentalnych. jedna z najczęściej nagradzanych polskich dokumentalistek współczesnych. W swoich filmach wchodzi z kamerą do miejsc, o których najchętniej byłoby milczeć: odwiedza śląskie familoki zamieszkiwane przez rodzinę alkoholików, towarzyszy chłopcu, który mimo kalectwa zdobywa pieniądze dla swoich uzależnionych rodziców, opowiada o bliźniakach -narkomanach dorastających w świecie biedy i przemocy, towarzyszy cygańskiej rodzinie. W swoim najnowszym filmie Uwikłani opowiada historię pedofila i jego ofiary w taki sposób, jakby to była opowieść z ducha Dostojewskiego. Obydwaj bohaterowie są tak mocno uwikłani w swoją traumatyczną przeszłość, że nie umieją się od niej w żaden sposób uwolnić. W pewnym momencie kat staje się ofiarą, a ofiara katem. 
Dokumenty Lidii Dudy, od lat współpracującej z Telewizją Polską, obejrzały miliony polskich widzów, a podczas zagranicznych festiwali reżyserka zdobyła wiele indywidualnych nagród. Jest m.in. laureatką Grand Prix festiwalu w Kantonie, Nagrody Specjalnej Jury na Banff World Television Festiwal w Kanadzie, dziennikarskiego Grand Press oraz nagrody na festiwalu filmowym w Moskwie. Za film Uwikłani zdobyła Złotego Lajkonika na 53 Krakowskim festiwalu Filmowym, nagrodę dla najlepszego reżysera na festiwalu Praw Człowieka „One World” w Pradze  oraz srebrny medal za dokument społeczny na 52 Nowojorskim Festiwalu Filmowym. Film będzie pokazywany także na Hot Docs w Toronto.

Wybrana filmografia:

Uwikłani - 2012 (reżyseria, scenariusz)
Życie w cieniu radia -2009 (reżyseria, scenariusz)
Co widzisz jak zamkniesz oczy – 2006 (reżyseria, scenariusz, dokumentacja)
Herkules wyrusza w świat – 2005 (reżyseria, scenariusz)
Młode rekiny – 2004-2005 (telenowela dokumentalna - reżyseria, scenariusz, dokumentacja, komentarz)
Herkules – 2004 (reżyseria)
Witaj bracie w cygańskim taborze – 2003 (reżyseria, scenariusz)
Tylko tato – 2003 (telenowela dokumentalna - reżyseria)
Akwarium – 2003 (reżyseria, scenariusz)
U nas w Pietraszach – 2002 (reżyseria)
Nie zgadzam się na świat, w którym żyją moi bohaterowie – 2002 (reżyseria, scenariusz)
Tu wódka jest Bogiem, a wiara nałogiem – 2001 (reżyseria)
Ciemna strona miasta – 2001 (realizacja)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

`Vue d’optique i maszyny optyczne` – nowa wystawa w Muzeum Architektury we Wrocławiu /zapowiedź/

9 maja o 18.00 nastąpi uroczyste otwarcie nowej wystawy w Muzeum Architektury we Wrocławiu. Na ekspozycji "Vue d’optique i maszyny opty...

Popularne posty