sobota, 20 stycznia 2018

Twarze Mozarta: Sacrum i profanum /relacja z koncertu/

Wspaniałe wykonania muzyki sakralnej oraz znakomicie zagrana i zaśpiewana opera buffa "Wesele Figara" zwieńczyły Akademię Mozartowską.


W swojej poprzedniej relacji z Akademii Mozartowskiej pisałam o Mozarcie - uczniu oraz o jego mistrzach. Kompozytor zaczął tworzyć bardzo wcześnie i dojrzałość w dziedzinie muzyki osiągnął znacznie szybciej, niż to było z innymi wybitnymi twórcami. Był bez wątpienia swoistym cudem - geniuszem, który w wieku czterech lat grał biegle na instrumencie klawiszowym, w szóstym roku życia zaczął tworzyć pierwsze kompozycje, a mając lat jedenaście skomponował swoją pierwszą operę:  "Apollo et Hyacinthus" (KV 38). Nic więc dziwnego, że mimo iż odszedł w młodym wieku (35 lat), zostawił po sobie ogromny zbiór często wybitnych kompozycji.  Akademia Mozartowska, choć trwająca zbyt krótko, aby się tą wspaniałą muzyką do syta nacieszyć, ukazała kompozytora nie tylko w jego młodzieńczym okresie, ale także jako w pełni dojrzałego twórcę. Mogliśmy wysłuchać koncertu przygotowanego przez mistrzów i uczniów, na który złożyły się głównie utwory religijne, napisane w tzw. okresie salsburskim. Całość Akademii zwieńczyła opera buffa: "Wesele Figara".

Sacrum w twórczości Mozarta


Zbiór utworów religijnych autora "Requiem" jest całkiem spory - obejmuje osiem litanii i nieszporów oraz 19 mszy, nie licząc kilkudziesięciu mniejszych utworów. Wychowany w wierze katolickiej przez bardzo pobożnych rodziców, w młodości, podobnie jak ojciec, zależny od arcybiskupa Colloredo, Mozart rzadko pisał utwory religijne na zamówienie, raczej "z potrzeby serca". A był to czas, kiedy kompozycje religijne nie były chętnie słuchane. W ramach Akademii mogliśmy poznać dzieła należące do gatunku Missa brevis (tzw. msze krótkie), napisanych głównie w Salzburgu.
 
Stefano Barneschi, fot. B. Beszlej
Koncert prezentujący głównie dzieła religijne młodego Mozarta poprowadził włoski skrzypek Stefano Barneschi, wspierany przez kolegów z zespołu Il Giardino Armonico: Marco Bianchi (skrzypce) i Marcello Scandelli (wiolonczela). Towarzyszyli im uczestnicy kursów mistrzowskich, którzy pod ich opieką koncert ten przygotowali..

Rozpoczęto od Divertimenta F-dur (KV 138), napisanego przez Mozarta w 1776 roku. Biograf kompozytora - Albert Einstein twierdzi, że utwór ten "całkowicie ustala ton i styl (...) nie tylko dla salsburskiego, ale i dla późniejszego, wiedeńskiego okresu". Napisane przez niespełna szesnastoletniego kompozytora „Divertimento F-dur” utrzymane jest w pogodnym nastroju, który momentami przechodzi w skrajną nawet wesołość. W wykonaniu mistrzów i ich uczniów utwór skrzył się dowcipem i zachwycał wyrafinowaniem. 
 
Chor NFM i uczestnicy Akademii, foto B. Beszlej
Jednakże zasadniczą część koncertu wypełniła tzw. "Liturgia Salzburska”, którą rozpoczął Introitus: V Sonata kościelna F-dur (KV 145), po czym nastąpiły kolejne części  Missa brevis: Kyrie, Gloria, Graduale, Credo, Sanctus, Benedictus, Agnus Dei  oraz Offertorium: Misericordias Domini (KV 222), Communio: Ave verum corpus (KV 618), Ite missa est: Alma Dei creatoris (KV 277). W tej części koncertu zaprezentowali się przede wszystkim młodzi śpiewacy, którzy byli przygotowywani przez Stephana MacLeoda (bas barytona). O ile muzycy grali wyrównanie, to wśród śpiewaków dało się zauważyć bardzo piękne arie obok występów nieco słabszych. Najlepiej wypadły soprany, szczególnie w Benedictus i Agnus Dei.  Chór, przygotowany przez Agnieszkę Franków-Żelazny,  zaśpiewał bardzo dobrze. Generalnie, występ był udany, szczególnie jeśli się zważy,  że młodzi wykonawcy przygotowywali się zaledwie przez tydzień.

Profanum, czyli Wesele Figara


Jednak prawdziwa uczta melomana czekała nas na zakończenie Akademii, kiedy to zaprezentowano operę buffa - "Wesele Figara". Wielkich rozmiarów dzieło, trwające cztery akty (bite trzy godziny!), było tak wspaniale zagrane i zaśpiewane, że nie dało się tego odczuć żadną miarą.
Prapremiera opery, do której libretto napisał Lorenzo da Ponte, na podst. sztuki Pierre`a Augustina Beaumarchais`ego, miała miejsce 1 maja 1786 roku w Burgtheater w Wiedniu. Trzydziestoletni wówczas kompozytor odniósł wielki sukces. Piotr Kamiński pisze w odniesieniu do tego dzieła, że "operowy ideał spełnił się w dziejach gatunku tylko raz: wszystko inne, to jedynie mniej lub bardziej udane przybliżenia..."

João Fernandes – Figaro, Josè Maria Lo Monaco – Cherubino, foto B. Beszlej
Z prawdziwym mistrzostwem Mozart uczynił z błahej komedii błyskotliwą operę buffa, w której ludzkie głosy znakomicie oddają charakter postaci, a ponadto splatają się ze sobą w tak niesłychany sposób, że nowatorstwo to można by porównać z językiem "Ulissesa" Joyce`a. Figaro (służący Hrabiego - João Fernandes, bas) żeni się ze służącą swego pana - Zuzanną (Veronica Cangemi, sopran). Nie wie, że podarunek od Hrabiego (pokój i łóżko) nie jest bezinteresowny, ponieważ ma on ochotę uwieść ukochaną Figara. Hrabia ów (Christian Senn, baryton) jest zazdrośnikiem i uwodzicielem w jednym, o czym doskonale wie jego małżonka (Olga Pasiecznik, sopran). Sama jest przedmiotem westchnień młodziutkiego Cherubina (Josè Maria Lo Monaco, mezzosopran), ale ten jest w ogóle bardzo kochliwy i niczego to nie oznacza. Zresztą Hrabina pragnie, aby mąż przestał ją zdradzać i zaczął odwzajemniać jej uczucia. Dopiero jednak, gdy weźmie sprawę w swoje ręce, a intryga zainicjowana przez młodą parę zacznie narastać piętrowo, wówczas jej niewierny i wybuchowy mąż złagodnieje i padnie na kolana. 

Olga Pasiecznik - Hrabina, foto B. Beszlej
 Te międzyludzkie komplikacje oddał Mozart w błyskotliwych ariach, duetach, a nawet tercetach i oktetach. I jak to wszystko wspaniale brzmi, a w dodatku nieodparcie komicznie! Pominąwszy już znaną arię Figara, w której roztacza on przed delikatnym Cherubinem trudy żołnierskiego żywota ("Non più andrai"), najbardziej zachwycające są śpiewy zbiorowe, kiedy na dodatek każdy z uczestników sceny ma inne intencje i sytuacja jest mu nie w smak (albo odwrotnie). Takie śpiewane "awantury", np. sekstet "Riconosci in questo amplesso", w którym  Marcelina (Aleksandra Lewandowska, sopran) - niedoszła żona Figara, rozpoznaje w nim syna, doktor Bartolo (Tomáš Král, baryton) okaże się ojcem i do tego jąkającym, podczas gdy Hrabia zgrzyta zębami, bo pokrzyżowało mu to plany - budzą i wesołość, i podziw dla kompozytora, który tak to wszystko genialnie połączył, że ów sekstet stanowi jednak pełną dynamiki całość. 

Christian Senn  jako Hrabia, foto B. Beszlej
Oprócz tego uraczył nas także pięknymi ariami i duetami o miłosnych cierpieniach i rozkoszach. Najpiękniejszą jest bodaj aria Hrabiny: "Dove sona", w której zakochana kobieta żywi nadzieję, że jej małżonek do niej powróci. Jakieś zalety musiał jednak mieć, skoro tak go kocha. Bez jego zmysłowości, która pojawia się w scenach zespołowych i tercetach, trudno byłoby uwierzyć w tę jej gorącą miłość. Przyznać muszę, że wszystkie te postaci zostały wspaniale oddane za pomocą muzyki, śpiewu i gestu: Veronica Cangemi była w istocie wesołą i sprytną Zuzanną, João Fernandes - słodkim, ale także zazdrosnym kochankiem, który często gęsto obrywał, Christian Senn jako Hrabia był prawdziwie furiacki, a Olga Pasiecznik jako jego żona znakomicie przeistaczała się z zastraszonej i podległej w kobietę wyemancypowaną i nie bojącą się wyzwań.

Veronica Cangemi, Christian Senn, Tomáš Králl, Aleksandra Lewandowska, Aleksander Kunach, fot. B. Beszlej
Niezwykłe bogactwo środków muzycznych i operowanie dramatycznym napięciem zostało znakomicie podkreślone przez wszystkich śpiewaków i muzyków grających pod batutą Giovanniego Antoniniego. Genialny Wolfgang Amadeusz Mozart znalazł w Maestro idealnego interpretatora. Tak więc Akademię Mozartowską zakończono równie wspaniale jak zaczęto. Pozostał niedosyt... 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jubileuszowa Gala Muzyki Poważnej Fryderyk 2024

Od baroku po współczesność, od muzyki kameralnej po symfoniczną i koncertującą, od klasyki muzyki poważnej po lżejsze brzmienia z Ameryki Po...

Popularne posty