Ildikó Enyedi zdaje się przypominać, że poza rzeczywistością realną, często opresyjną, istnieje jeszcze jakiś tajemniczy świat, który dochodzi do głosu w naszych snach, bo nie da się stłumić prawdziwej natury, która jest w nas, ludziach. Człowiek to dusza i ciało, o czym zdaje się zapominać. W filmie Enyedi zwierzęta także mają duszę i łączy je z nami tajemnicza więź.
W ramach retrospektywy Ildikó Enyedi na 18. MFF Nowe Horyzonty obejrzałam również ubiegłoroczne dzieło reżyserki: Duszę i ciało - zdobywcę Złotego Niedźwiedzia na 67. Festiwalu Filmowym w Berlinie. Jak już o tym pisałam, recenzując Mój wiek XX, kino węgierskiej reżyserki zasługuje na miano autorskiego i chociaż jej najnowszy film wydaje się być na pierwszy rzut oka diametralnie różny od tamtego, to jednak sposób opowiadania historii i dyskretny humor, a także bogactwo możliwości interpretacyjnych, są również jego udziałem.
Akcja filmu rozgrywa się w miejscu dość zaskakującym - w rzeźni. Jednakże jest ona zupełnie inaczej filmowana niż np. w moim ulubionym czeskim filmie Tomáša Vorela: Skrzat. O ile tam mamy do czynienia z groteską, to w filmie Enyedi jest to obraz realistyczny, służący reżyserce do zupełnie innych celów. Oglądamy m.in. przerażającą scenę zabijania krowy, która stoi bezradnie, nie mogąc się ruszyć, jakby godziła się na śmierć. Smutek jej oczu zapamięta się już na zawsze... Okrutna scena i trudno się ją ogląda. I zapewne o to reżyserce chodziło.
scena z filmu Dusza i ciało |
Bohaterami Duszy i ciała są zatrudnieni w ubojni pracownicy: dyrektor ds ekonomicznych, który jest smutnym starzejącym się, samotnym mężczyzną oraz nowo przybyła pracownica zajmująca się określaniem jakości mięsa. Pozornie zupełnie do siebie nie pasuja, a jednak w pewnym momencie okazuje się, że oboje śnią owe sceny z jeleniami i że istnieje pomiędzy nimi jakiś tajemniczy związek. Mária (znakomicie zagrana przez Alexandrę Borbély) jest chorobliwie nieśmiała, można nawet określić ją jako autystyczną. Napotkanie miłości w postaci pozornie nieatrakcyjnego, a przy tym mądrego i doświadczonego Endre (kapitalny Géza Morcsányi) jest dla niej wielkim wyzwaniem. Odtąd będzie robić wszystko, co moglibyśmy określić jako transgresję, a co jest w jej przypadku uczeniem się życia: przez dotyk, smak... Już nie chce żyć w swoim sterylnym poukładanym i bezpiecznym świecie - chce żyć naprawdę.
Géza Morcsányi jako Endre oraz Alexandra Borbély jako Maria w filmie Dusza i ciało |
Podobnie jak w filmie Mój wiek XX, Ildikó Enyedi zdaje się przypominać, że poza rzeczywistością realną, często opresyjną, istnieje jeszcze jakiś tajemniczy świat, który dochodzi do głosu w naszych snach, bo nie da się stłumić prawdziwej natury, która jest w nas, ludziach. Człowiek to dusza i ciało, o czym zdaje się zapominać. W filmie Enyedi zwierzęta także mają duszę i łączy je z nami tajemnicza więź.
Piękne kino, z mądrym przesłaniem, które porusza wyobraźnię i wrażliwość.
10/10
polski zwiastun filmu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz