piątek, 21 grudnia 2018

"Radio Armagedon" we Wrocławskim Teatrze Współczesnym: Buntownicy bez powodu /recenzja/

Wrocławski Teatr Współczesny sięgnął ponownie po tekst "Radia Armagedon" Jakuba Żulczyka. Tym razem reżyser Tomasz Hynek zaprezentował interesujący w formie spektakl teatralny. 




Historia opowiedziana przez Żulczyka rozgrywa się w latach 80. ubiegłego wieku. Jej bohaterami są uczniowie prywatnego liceum: trzej chłopcy i dziewczyna. Wszyscy pochodzą z bogatych rodzin i przeżywają - każdy z osobna - frustracje związane z wiekiem dojrzewania. Podobnie jak ich rówieśnicy w kultowego filmu "Buntownik bez powodu". Z inspiracji charyzmatycznego przywódcy zakładają zespół: Radio Armagedon. Nazwa budzi skojarzenia eschatologiczne. Pochodzi z Apokalipsy św. Jana i określa sytuację, w której narody ziemi i ich armie, inspirowane przez diabła i demony, wystąpią przeciw Bogu. W odniesieniu do sztuki natomiast słowo armagedon oznacza bunt przeciwko  zastanemu światu i jego wątpliwym autorytetom. Cyprian jest tym, który piętnuje konformizm i gloryfikuje wolność. Pozostałym wydaje się to pociągające.

Napiętnowanie konformizmu


Radio Armagedon, fot. WTW

Szymon (Piotr Bondyra) jest nieśmiałym, wrażliwym chłopcem, który kocha się platonicznie w koleżance, a potem dziewczynie Cypriana - Nadziei (Aleksandra Dytko), Gnat (Maciej Kowalczyk) jest jego przeciwieństwem. Granie w zespole jest dla niego okazją do zdobycia popularności i podrywania dziewczyn. Najwrażliwsza i najbardziej refleksyjna jest Nadzieja, po uszy zakochana w liderze grupy. I wreszcie  - Cyprian (Konrad Wosik), dojrzały, pewny siebie, zbuntowany młody człowiek, który nie mieści się w żadnych schematach. Odnoszą jako zespół spektakularny sukces, jednak w pewnym momencie lider zespołu znika, a grupa się rozsypuje. Wszyscy - może za wyjątkiem Gnata - boleśnie przechodzą swój akces do dorosłego życia. Rozczarowani, nieufni, osobni - nie są już tymi ludźmi, co kiedyś. 


Kształt sceniczny 

Przedstawienie ma oryginalny kształt - rozgrywa się w kilku planach i łączy materię teatralną z koncertem, co akurat w tym przypadku jest w pełni uzasadnione. Akcja rozgrywa się "po latach". Dorośli już bohaterowie odwiedzają swoją szkołę, snują wspomnienia, które ożywają w postaci teatralnych scen. Każdy z tej trójki inaczej wspomina moment, w którym pojawił się w ich życiu Cyprian, inny jest też ich stosunek do siebie nawzajem. Wspomnienia przypominają trochę psychodramę, w której cierpienie i ból miesza się ze słowną agresją i specyficznym humorem. 

Radio Armagedon, fot. WTW


Sztuka wydaje się oryginalna zarówno co do formy scenicznej, zawiera też mocny, prawdziwy przekaz. Przedstawienie było interesujące, jeśli chodzi o koncepcję, dobrze zagrane (niektóre sceny, jak choćby etiuda z matką Szymona, były prawdziwymi perełkami). Na podkreślenie zasługuje także precyzyjny ruch sceniczny, interesujące plastycznie wykorzystanie światła i kolorów, stroje bohaterów... Wszystkie elementy przedstawienia tworzą dobrze skomponowaną, wyrazistą całość.


Opowieść prawdziwa


.Podczas trwania spektaklu aktorzy wielokrotnie nawiązywali kontakt z publicznością, a ta żywo reagowała. Zaobserwowałam na widowni wielu młodych  ludzi, do których głównie ta sztuka była adresowana. Odbiór był gorący! Ale i dla mnie była to opowieść prawdziwa - o buncie wobec zastanego świata, pierwszych miłościach, rozczarowaniach, trudnych relacjach... Wszyscy przez to przechodziliśmy, choć każde pokolenie miało inną muzykę i inne środki wyrazu. Dla mnie najtrudniejszym doświadczeniem była właśnie muzyka na żywo. Na ogół był to chaotyczny wrzask, którego kompletnie nie rozumiałam. Zapewne jednak wśród publiczności przeważali odbiorcy takiej właśnie muzyki i sądzę, że w ich przekonaniu miała ona swoje walory, na które nie jestem otwarta.

Spektakl adresowany jest wprawdzie do młodzieżowej publiczności, ale jego liczne walory sprawią, że zarówno średnie, jak i dojrzałe pokolenie widzów znajdzie tam coś dla siebie.

Przedstawienie ma oryginalny kształt - rozgrywa się w kilku planach i łączy materię teatralną z koncertem, co akurat w tym przypadku jest w pełni uzasadnione. Akcja rozgrywa się "po latach". Dorośli już bohaterowie odwiedzają swoją szkołę, snują wspomnienia, które ożywają w postaci teatralnych scen. Każdy z tej trójki inaczej wspomina moment, w którym pojawił się w ich życiu Cyprian, inny jest też ich stosunek do siebie nawzajem. Wspomnienia przypominają trochę psychodramę, w której cierpienie i ból miesza się ze słowną agresją i specyficznym humorem. 

Radio Armagedon, fot. WTW
Sztuka wydaje się oryginalna zarówno co do formy scenicznej, zawiera też mocny, prawdziwy przekaz. Przedstawienie było interesujące, jeśli chodzi o koncepcję, dobrze zagrane (niektóre sceny, jak choćby etiuda z matką Szymona, były prawdziwymi perełkami). Na podkreślenie zasługuje także precyzyjny ruch sceniczny, interesujące plastycznie wykorzystanie światła i kolorów, stroje bohaterów... Wszystkie elementy przedstawienia tworzą dobrze skomponowaną, wyrazistą całość.



Opowieść prawdziwa


.Podczas trwania spektaklu aktorzy wielokrotnie nawiązywali kontakt z publicznością, a ta żywo reagowała. Zaobserwowałam na widowni wielu młodych  ludzi, do których głównie ta sztuka była adresowana. Odbiór był gorący! Ale i dla mnie była to opowieść prawdziwa - o buncie wobec zastanego świata, pierwszych miłościach, rozczarowaniach, trudnych relacjach... Wszyscy przez to przechodziliśmy, choć każde pokolenie miało inną muzykę i inne środki wyrazu. Dla mnie najtrudniejszym doświadczeniem była właśnie muzyka na żywo. Na ogół był to chaotyczny wrzask, którego kompletnie nie rozumiałam. Zapewne jednak wśród publiczności przeważali odbiorcy takiej właśnie muzyki i sądzę, że w ich przekonaniu miała ona swoje walory, na które nie jestem otwarta.

Spektakl adresowany jest wprawdzie do młodzieżowej publiczności, ale jego liczne walory sprawią, że zarówno średnie, jak i dojrzałe pokolenie widzów znajdzie tam coś dla siebie.


trailer spektaklu

Spektakl "Radio Armagedon. Transmisja" na podstawie powieści Jakuba Żulczyka "Radio Armageddon" i w reżyserii Tomasza Hynka miało swoją prapremierę  16 listopada 2014 roku.

Recenzja ukazała się 9 grudnia 2014 roku na portalu Kulturaonline.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Powrót Orfeusza - koncert pamięci Andrzeja Markowskiego w setną rocznicę urodzin w NFM /zapowiedź/

29 listopada o 19.00 Narodowe Forum Muzyki zaprasza na koncert NFM Filharmonii Wrocławskiej pod batutą maestra Jacka Kaspszyka, poświęcony p...

Popularne posty