środa, 3 lipca 2019

O tajemnicach wrocławskich rękopisów iluminowanych opowiada Łukasz Krzyszczuk

O ukrytych znaczeniach i pięknie iluminowanych rękopisach średniowiecznych, znajdujących się posiadaniu wrocławskiej Biblioteki Uniwersyteckiej, opowiada Łukasz Krzyszczuk - pracownik Oddziału Rękopisów. Wystawa „W kręgu iluminowanych średniowiecznych psałterzy śląskich”, o której mowa, trwała do końca maja 2019 roku.

Faksymile "Psałterza wrocławskiego" na wystawie "W kręgu iluminowanych
średniowiecznych psałterzy śląskich", fot. Barbara Lekarczyk-Cisek

Barbara Lekarczyk-Cisek: Jak zrodził się pomysł pokazania tych przepięknie iluminowanych rękopisów średniowiecznych?

Łukasz Krzyszczuk: Wystawa powstała z inicjatywy polsko-szwajcarskiej. Wydawnictwo Quaternio z Lucerny, specjalizujące się w wydawaniu faksymile, edytowało nadzwyczajny dla nas zabytek - faksymile „Psałterza wrocławskiego” z kolekcji Fitzwilliam Museum w Cambridge (UK). Oryginał powstał pod koniec XIII wieku na Dolnym Śląsku, prawdopodobnie w Lubiążu, za czym przemawiają wyraźne cechy cysterskie: rodzaj pisma oraz tzw. filigranowych zdobień, których autorem był kopista. Trzeba nadmienić, że w pracy nad rękopisem średniowiecznym brało udział co najmniej dwóch artystów: kopista wyspecjalizowany w sztuce kaligrafii oraz iluminator. Właśnie na podstawie zdobień można stwierdzić z dużym prawdopodobieństwem, że był to cysters. Autorami iluminacji „Psałterza wrocławskiego” była grupa artystów włoskich ze szkoły Giovanniego da Gaibana. Tego rodzaju przedsięwzięcie w tamtych czasach mógł unieść tylko Lubiąż.


Faksymile "Psałterza wrocławskiego" na wystawie "W kręgu iluminowanych
średniowiecznych psałterzy śląskich", fot. Barbara Lekarczyk-Cisek

Psałterz był prezentem małżonki Henryka Pobożnego dla przyszłej synowej, księżnej saskiej Heleny, mającej poślubić Henryka III Białego. Wkrótce jednak, po śmierci małżonka, Helena opuściła Śląsk, zabierając ze sobą cenny prezent. Ślad po nim zaginął i dopiero w XIX wieku pojawił się w Anglii i obecnie przechowywany jest w Cambridge - w Fitzwilliam Museum.

Wprawdzie w centrum wystawy znajduje się wspaniałe faksymile owego psałterza, jednak towarzyszą mu piękne i cenne oryginały ksiąg iluminowanych, znajdujących się w posiadaniu Biblioteki Uniwersyteckiej we Wrocławiu. Tematem wystawy jest więc sztuka iluminacji?

Wystawa jest poświęcona sztuce średniowiecznej iluminacji z psałterzem jako tematem wiodącym. Starotestamentowa Księga Psalmów była dla chrześcijan żyjących w średniowieczu księgą szczególnie istotną z kilku powodów, dlatego była przepisywana w osobnym kodeksie. Psalmy były wzorem chrześcijańskiego śpiewnika, a już od IV w. n. e. służyły za księgę liturgiczną. Psalm był także dla chrześcijanina wzorem modlitwy. Śpiewano oczywiście po łacinie. Przypomnijmy, że  św. Hieronim, pierwszy znany nam tłumacz Starego Testamentu z języków oryginalnych na łacinę, Księgę Psalmów przekładał aż trzykrotnie, co dobitnie świadczy o roli psałterza w starożytnym chrześcijaństwie. Najbardziej upowszechnił się jego drugi przekład, zwany Psalterium Gallicanum. Przykłady tego właśnie psałterza znajdziemy wśród rękopisów na wystawie. Stosunkowo szybko - ze względu na ich popularność - psałterze łacińskie zaczną być tłumaczone na języki narodowe. Jeden z bardziej znanych polskich przekładów Biblii, który ukazał się po raz pierwszy w 1599 roku,  zawdzięczamy jezuicie, ks. Jakubowi Wujkowi,

Psałterz klarysek wrocławskich, całostronicowa miniatura ze sceną triumfalnego wjazdu Jezusa do Jerozolimy,
fot. Barbara Lekarczyk-Cisek

Księgę Psalmów przetłumaczył także pięknym poetyckim językiem Jan Kochanowski i wydał je w 1579 roku w Drukarni Łazarzowej.

Były i wcześniejsze tłumaczenia. Wiemy np., że już w XIII wieku istniał Psałterz św. Kingi. Psałterze czytane były w duchu chrystologicznym, co znalazło swoje odbicie w towarzyszących im iluminacjach, gdyż tematyka malarstwa średniowiecznych ksiąg była ściśle związana z treścią danej księgi. Dominują sceny przedstawiające tajemnicę paschalną: Mękę, Śmierć i Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. Iluminacje w średniowieczu traktowano jak tekst. Miały precyzyjnie ustalone zasady przedstawiania scen biblijnych, dlatego - niezależnie od miejsca pochodzenia – są niemal identyczne. Ważny jest także ich wzajemny układ, tworzący rodzaj narracji. Ta opowieść miała cechy uniwersalne, jak całe średniowiecze. Symbolika iluminacji czerpała ze źródła teologicznego i kanonicznego, a tworzyły one Biblia pauperum (łac. Biblia ubogich). Tak uczono Słowa Bożego.

To wszystko znajdziemy nie tylko w tym przepięknym faksymile, o który wzbogaciła się Biblioteka Uniwersytecka, ale także we wspaniałych rękopisach, które prezentujecie po raz pierwszy.

Tak, z faksymile wiąże te rękopisy nie tylko miejsce pochodzenia, ale także tematyka chrześcijańskiej pieśni i modlitwy, mająca przede wszystkim swoje odzwierciedlenie w psałterzu, stąd tytuł wystawy.

Maiestas Domini z Psałterza klarysek wrocławskich, fot. Barbara Lekarczyk-Cisek

Kto jest autorem koncepcji wystawy?

Taką koncepcję wystawy zaproponowali Szwajcarzy - Wydawnictwo Quaternio z Lucerny, będące wydawcą faksymile "Psałterza wrocławskiego", którzy zwrócili się do prof. Wojciecha Mrozowicza z Instytutu Historycznego Uniwersytetu Wrocławskiego, a ten z kolei zaproponował pani Grażynie Piotrowicz, Dyrektor Biblioteki Uniwersyteckiej, zorganizowanie takiej wystawy. Pani Dyrektor pomysł ten rozwinęła, wzbogacając wystawę o inne interesujące rękopisy, nie wszystkie będące psałterzami, ale pomagające w zrozumieniu sztuki iluminatorskiej średniowiecza oraz idei iluminowania psałterzy – księgi starotestamentowej – scenami niemal zawsze nowotestamentowymi.

Organizatorzy wystawy postawili sobie za cel ukazanie funkcji dydaktycznej tego rodzaju sztuki średniowiecznej. Na marginesie warto dodać, że sztuka średniowieczna była niemal identyczna tematycznie w każdym detalu, jeśli chodzi o tak zwane marginalia. Możemy na przykład zaobserwować zdobienia marginalne w kształcie różnych potworów albo sceny komiczne. Są to tzw. drolerie - od franc. drôle, co oznacza „śmieszny”. Jak wspomniałem, średniowieczni iluminatorzy musieli trzymać się ściśle pewnych kanonów, ale marginesy ksiąg stały się miejscem, gdzie mogli spełniać się jako artyści i dać folgę swoim fantazjom. Toteż nie dziwmy się, gdy w poważnych księgach znajdziemy sceny gorszące czy dziwaczne nawet dla dzisiejszego odbiorcy . Bywało, że pełniły one funkcję dydaktyczną, ale częściej miały po prostu śmieszyć. Docere, movere, delectare – oto cel marginaliów średniowiecznych rękopisów. Najchętniej jednak malowano na marginesach kwiaty, a tego typu zdobienia zwiemy floraturami (od łacińskiego słowa flos - kwiat).
.
Faksymile "Psałterza wrocławskiego" na wystawie "W kręgu iluminowanych
średniowiecznych psałterzy śląskich", fot. Barbara Lekarczyk-Cisek

Czy ma Pan jakąś ulubioną "scenę niecenzuralną"? 😀

Najbardziej lubię pewną niepozorną scenę z „Psałterza wrocławskiego”, która przedstawia Chrystusa ze zwierzętami. Dla jednych interpretatorów Chrystus jest na niej przedstawiony jako nowy Adam (także pokazywany w otoczeniu zwierząt, które  miał nazwać).  Kiedy uważnie przeanalizujemy starożytne przedstawienia, zauważymy pewną ciekawostkę. Otóż we wczesnych chrześcijaństwie często przedstawiano Orfeusza (który symbolizuje Chrystusa) w otoczeniu zwierząt, które reagowały na piękno jego gry. Taki wizerunek grającego Orfeusza - Chrystusa znajdziemy na mozaikach kościelnych. W czapce frygijskiej wygląda jak Orfeusz, ale to jest Chrystus, którego słuchają wszystkie zwierzęta, co jest ilustracją słów proroka Izajasza:

Wtedy wilk zamieszka wraz z barankiem, 
pantera z koźlęciem razem leżeć będą, 
cielę i lew paść się będą społem 
i mały chłopiec będzie je poganiał. 

Moc Ewangelii w tym się miała bowiem objawiać, że po pierwsze, była przeznaczona dla każdego, a po drugie, przemieniała człowieka. I tak ktoś z natury porywczy albo drapieżny jak wilk stawał się jak baranek. Oczywiście, w iluminacjach średniowiecznych odnajdziemy tylko echo tych dawnych przedstawień, gdyż w tej epoce malowanie Chrystusa w stroju frygijskim było już nie do przyjęcia i nie byłoby czytelne dla odbiorcy.

Najczęściej jednak Chrystus jest symbolizowany przez postacie Starego Testamentu. Możemy to zaobserwować w np. antyfonarzu, który prezentujemy na wystawie. Widzimy Chrystusa wychodzącego z trumny, a nie z grobu, którego strzegą rycerze ubrani w średniowieczne stroje, ponadto nadal śpią, co nie jest zgodne z tekstem Ewangelii ani pod względem biblijnych realiów, ani chronologii wydarzeń, bo przecież Chrystusa pochowano w grobowcu wykutym w skale, a grobu strzegli żołnierze rzymscy. Takie przedstawienie ma na celu opowiedzenie sceny biblijnej rozgrywającej się w następstwie czasowym, ma także odesłać czytelnika do jakiejś opowieści ewangelijnej. Stąd anachroniczność i achronologiczność wielu przedstawień biblijnych w średniowieczu.

Antyfonarz lubiąski (ok. 1280-1290), po lewej litera inicjalna "A" ze zdobieniem filigranowym,
po prawej ta sama litera z przedstawieniem fifgralnym, fot. Barbara Lekarczyk-Cisek

Takie symultaniczne sceny są typowe także dla teatru średniowiecznego. Myślę, że współczesny czytelnik komiksów nie miałby problemów z odczytaniem takich średniowiecznych scen. 

Istotnie, w tej scenie Chrystus wychodzący z grobu jest dodatkowo "objaśniony Jonaszem" wychodzącym z brzucha ryby. Natomiast druga scena przedstawia Samsona niosącego bramy miasta Gaza, co z kolei jest echem patrystycznej interpretacji Ojców Kościoła, dotyczącej historii pochodzącej z Księgi Sędziów, w kluczu chrystologicznym. Dla przykładu Grzegorz Wielki napisze, że „nasz Odkupiciel, zmartwychwstawszy wczesnym rankiem, nie tylko wolny wyszedł z piekieł, lecz także zburzył wierzeje piekielne. Wziął bramę i zaniósł ją na szczyt góry, gdyż przez swe zmartwychwstanie zabrał bramy otchłani piekieł i wstępując, dostał się do królestwa niebios”. Chrystus wyszedł przed świtem, podobnie jak Samson z Gazy, a bramy piekieł Go nie powstrzymały. I jak Samson zaniósł bramy na wzgórze w okolicy Hebronu, tak Chrystus wstąpił do nieba. Jest to typowy przykład prefiguracji.  Scena ta ukazuje, jak Stary i Nowy Testament objaśniają się nawzajem, opowiadając dzieje zbawienia. Tak interpretowano Biblię w średniowieczu. Znaczenie symboliczne mają nawet barwy. Samson zabija lwa, który został namalowany w kolorach zgniłozielonych - jest zatem prefiguracją Chrystusa zabijającego szatana. Na innych iluminacjach lew ma już inną, typową dla siebie barwę, nie jest więc znakiem szatana, ale Chrystusa, który w tekstach biblijnych bywa nazywany lwem z plemienia Judy.

Przedstawienie figuralne w antyfonarzu z klasztoru cystersów w Lubiążu, m.in. ze sceną Zmartwychwstania Chrystusa,
fot. Barbara Lekarczyk-Cisek

Obok znajdują się dwie ilustracje przedstawiające Marię u Grobu, achronologiczne, lecz nawiązując do Ewangelii św. Jana...

Tak, scena środkowa u dołu przedstawia trzy niewiasty przy Grobie, które przyszły namaścić ciało Chrystusa, ale w pustym grobie spotykają anioła. Interesująca jest także scena u dołu po prawej, przedstawiająca Marię Magdalenę, która nie rozpoznała Zmartwychwstałego. Dlatego jest On przez iluminatora namalowany z łopatką w dłoni - jako ogrodnik, z którym Go pomyliła, według tekstu ewangelijnego. Poniżej widzimy Marię klęczącą i próbującą dotknąć Mistrza. Właśnie ze średniowiecznego iluminatorstwa wywodzi się późniejsza scena znana w renesansie i baroku: „Noli me tangere” (łac. „Nie dotykaj mnie!” – słowa, które według Ewangelii Jana wypowiedział Jezus do Marii Magdaleny właśnie w momencie rozpoznania Go przez nią w Getsemani).

Obok antyfonarza widzimy mszał zwany ołbińskim, także bardzo pięknie iluminowany...

Rękopis ten powstał w opactwie norbertanów na wrocławskim Ołbinie i jest - co się rzadko zdarza - datowany przez samego kopistę. Taką adnotacja skryby nazywamy kolofonem. W wypadku tego mszału zaczyna się od łacińskich słów: „Anno Domini Millesimo Quadringentesimo vijo”  („Roku Pańskiego 1407”), a kończy adnotacją z imieniem skryby: Mikołaj z Nysy. Piękno iluminacji rękopisów bogato zdobionych, jak w wypadku tego mszału, bierze się także stąd, że nakładano na siebie wiele warstw farby.

Mszał ołbiński z całostronicową miniaturą Ukrzyżowania, fot. Barbara Lekarczyk-Cisek

Najstarszy z naszych rękopisów prezentowanych na wystawie jest datowany na początek XIII wieku i nie posiada wprawdzie pięknych iluminacji, ale jest interesujący ze względu na to, co zawiera, a mianowicie Księgę Psalmów, na marginesach której znajdują się komentarze w formie glos. Są one niezwykle misternie napisane - każdy wokół wybranego fragmentu psalmu, co nawiązuje do komentarzy żydowskich. Owe komentarze to bardzo popularne w średniowieczu kateny, co po łacinie oznacza łańcuch. Kompilator, który tworzył tego rodzaju dzieło, czytał komentarze ważnych Ojców Kościoła, np. Grzegorza Wielkiego, św. Hieronima czy św. Augustyna i wybierał z nich najpiękniejsze cytaty, po czym łączył je twórczo, nadając im w ten sposób nową treść.

Johann Statwech, Kleine Reimchronik, w medalionie król Dawid grający na harfie,
fot. Barbara Lekarczyk-Cisek

Inny rękopis użytkowy, prezentowany na wystawie, napisany jest w języku niemieckim, a jego treść stanowi streszczenie Biblii. Na jego kartach znajduje się genealogia Jezusa, z Dawidem grającym na harfie, gdyż to on właśnie uchodzi za autora większości psalmów. Linia rodowa Dawida wywodzi się od Noego i ciągnie aż do Chrystusa, który wielokrotnie w Nowym Testamencie nazwany został synem Dawidowym. Prezentujemy także psałterz, który ma tylko jedną iluminację i to niefiguralną, co wynika z faktu, że nie wszystkie klasztory było stać na zamówienie luksusowe, bogato zdobione. Iluminowana księga mogła kosztować w średniowieczu kilka wsi!

Wśród rękopisów iluminowanych nie zabrakło również Biblii...

Na wystawie eksponujemy także dwie tzw. Biblie paryskie - aby pokazać, jak wyglądała praca kopisty. Był to zawód ustandaryzowany, co oznacza, że w określonym czasie i miejscu wszyscy kopiści przepisywali księgi niemal identycznie. Przedstawione rękopisy pochodzą z różnych warsztatów, ale zarówno pismo - tzw. gotyk perełkowy - jak i dominacja ultramaryny na iluminacjach sprawiają, że wyglądają bliźniaczo. W taki sposób skrybowie przepisywali księgi tylko w połowie XIV wieku w północnej Francji i na tej podstawie wiemy, skąd pochodzą oraz kiedy powstały te dwie Biblie, gdyż manuskrypty nie mają kolofonów. Badania z zakresu historii sztuki i paleografii pozwalają datować rękopisy średniowieczne nawet wtedy, kiedy kopista nie zapisze żadnej informacji o dacie ani miejscu ukończenia swojej pracy.

Mszał z Kościoła św. Elżbiety, XIV w., po prawej litera inicjalna R z miniaturą przedstawiającą
Chrystusa Zmartwychwstałego,  fot. Barbara Lekarczyk-Cisek

Uwagę zwraca również pięknie iluminowany pontyfikał.

Na wystawie prezentujemy także pontyfikał, używany przez opata z Kamieńca Ząbkowickiego - księgę służącą do mszy sprawowanych zasadniczo przez biskupa, ale także przez opata, który miał prawo do sprawowania tzw. pontyfikaliów. Iluminowany jest pięknymi obrazami przedstawiającymi historię zbawienia. Na marginesie dostrzec możemy Chrystusa jako nowego Adama i Marię jako nową Ewę przy Drzewie Życia. Z kolei nad Chrystusem tronującym znajduje się adnotacja marginalna. Zdarzało się bowiem, że kopista na marginesie dopisywał  coś od siebie.

Pontyfikał kamieniecki, po lewej litera inicjalna B z miniaturą przedstawiającą Chrystusa na majestacie,
fot. Barbara Lekarczyk-Cisek

Spośród licznych iluminacji uwagę przykuwa niezwykłle piękne przedstawienie Tronu Łaski.

To bardzo piękne przedstawienie, zwane Tronem Łaski, pochodzące z późnośredniowiecznego mszału z klasztoru premonstratensów na podwrocławskim Ołbinie  Bóg Ojciec podtrzymuje krzyż, Chrystus wspiera się na Jego kolanach, zaś ponad głową Chrystusa - pomiędzy Nim a Ojcem -widoczna jest gołębica, symbolizująca Ducha Świętego. Miniatura porusza emocje i ma wysoki poziom artyzmu. Tego typu przedstawień jest w tym mszale bardzo wiele, ale cały projekt nie został ukończony. Prawdopodobnie z powodu niewystarczających środków finansowych wiele szkiców nie zostało pokrytych farbą.

Mszał ołbiński z dawnego klasztoru Premonstratensów, litera inicjalna "B" z
miniaturą przedstawiającą Trójcę Świętą, fot. B. Lekarczyk-Cisek

Pokazanie na wystawie tylu oryginalnych rękopisów, w dodatku bogato i pięknie zdobionych, pozwala nie tylko spojrzeć na sztukę średniowieczną z podziwem i szacunkiem, ale także wniknąć w tajniki iluminatorstwa. Pozostaje mieć nadzieję, że takie wystawy w Bibliotece Uniwersyteckiej staną się częstsze. Dziękuję za interesującą rozmowę.


P.S. Koniecznie oglądajcie rękopisy w zbliżeniu - dopiero wtedy można ocenić ich urodę!




2 komentarze:

  1. Bardzo, ale to bardzo dziękuję. Iluminacje przepiękne, a tekst jaki jest autor wie najlepiej.

    OdpowiedzUsuń

Mariusz Mikołajek o sztuce jako o zastępczym obszarze łaski /wywiad/

Ubecja "aresztowała" jego prace dyplomowe, a tworzenie w trudnych czasach stanu wojennego stało się drogą do wiary. Swoje projekty...

Popularne posty