Zachęcam do udania się na pięćsetletni (!) historycznoliteracki spacer z Zofią Wojtkowską w roli przewodnika oraz w doborowym towarzystwie przedstawicieli rodziny Czartoryskich.
Zofia Wojtkowska dała się poznać jako autorka znakomitej biografii ambasadora i prezydenta Rzeczypospolitej na uchodźstwie, Edwarda Raczyńskiego. Tym chętniej sięgnęłam po jej kolejną książkę, która z pewnością była o wiele większym wyzwaniem, choćby ze względu na ramy czasowe (pięćset lat!) i liczbę bohaterów. Spośród kilkuset przedstawicieli rodu Czartoryskich autorka monografii wybrała 34 osoby, których losy stanowią zasadniczą oś opowieści (w istocie jest ich więcej). Wszystkie są postaciami wyjątkowymi, jak twierdzi we wstępie Wojtkowska, odwołując się zarazem do cytatu z wykładu literatury słowiańskiej Adama Mickiewicza, który - słusznie! - twierdził, że "Familia książąt Czartoryskich (...) to familia najwybitniejsza i zasługuje zapewne na osobną historię". Wyzwanie to śmiało i z sukcesem podejmuje Zofia Wojtkowska i chwała jej za to.
Zabawa w historyczne puzzle
Swoją opowieść zaczyna Wojkowska ab ovo - od początków rodu (XV wiek), na poły legendarnych, toteż zastrzega, iż będzie to zabawa w historyczne puzzle, złożone z kawałków legend, podań, fragmentów zdarzeń i opowieści wokół tych zdarzeń budowanych.
Dodajmy, że narracja czerpie także z Hitchcockowskiej zasady suspensu, czyli zaczyna się od trzęsienia ziemi, po którym napięcie jeszcze bardziej rośnie :-) W rozdziale I jest to morderstwo na księciu Zygmuncie Kiejstutowiczu, którego dokonują w Niedzielę Palmową (sic!) 1440 roku bracia Iwan i Aleksander Czartoryscy. Dwa lata później Władysław Jagiellończyk (dzięki zasługom trzeciego z braci, Michała) potwierdza prawo Czartoryskich do pieczętowania się herbem Pogoń Litewska. Dokument ten przechowywany jest przez rodzinę jako najważniejszy dokument rodowy.
|
Herb Czartoryskich - Pogoń Litewska (Wikimedia Commons) |
Dzięki protekcji Olbrychta Stanisława Radziwiłła młodzi, wykształceni Czartoryscy: Kazimierz Florian, Michał Jerzy i Jan Karol zaczynają robić wielkie kariery, przez co rodzina coraz bardziej zyskuje na znaczeniu. Jednak nie tylko o przeszłości pisze Zofia Wojtkowska. Jej opowieść co i rusz dotyka współczesności. Znaną nam doskonale Kalwarię Zebrzydowską szczególną troską otacza Jan Karol, który otrzymuje majątek w posagu żony, Anny Zebrzydowskiej. Jego ostatnia żona, Magdalena z Konopackich, stanie się największą fundatorką sanktuarium, nadając kościołowi ostateczny kształt, jaki znamy dzisiaj. W ogóle trzeba podkreślić, że w opowieści Wojtkowskiej to właśnie kobiety odgrywają wiodącą rolę. Najważniejszą z nich jest Izabela z Morsztynów Czartoryska, nazwana nie bez kozery przez autorkę książki Matką Rodu.
Twóczyni Familii Czartoryskich
|
Hrabia Jan Andrzej Morsztyn i jego córka Izabela, portret pędzla Hyacinte`a Rigouda z 1693 roku |
Była córką poety i tłumacza z literatury francuskiej, znanego doskonale autora sonetów, m. in. Do trupa. Dom Morsztynów (naprawdę nazwisko brzmiało "Morstin") stanowił centrum kulturalne stolicy. Matka Izabeli była Szkotką, dwórką królowej Marii Ludwiki Gonzagi, Morsztyn zaś był nadwornym artystą królowej i obu jej mężów. Państwo Morsztynowie wychowywali swoje dzieci nowocześnie, pozwalając im uczestniczyć w kulturalnych spotkaniach, jeżdżąc z nimi za granicę, a przede wszystkim - kształcąc córki w pierwszej w Polsce szkole dla dziewcząt, którą założyła królowa, sprowadzając do jej prowadzenia Zakon Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny, czyli siostry szarytki. Uczyły się w niej zarówno dziewczęta z najbogatszych rodzin, jak też ubogie, których naukę opłacała królowa. Poza tym, że panienki uczyły się pisania i czytania (po polsku i po francusku), zdobywały także podstawy łaciny, religii, śpiewu, haftu i kaligrafii. Co jednak najistotniejsze, siostry nie tylko nie stosowały tak powszechnych kar cielesnych, ale miały zupełnie odmienną, by tak rzec, filozofię wychowania. Uważały (i wprowadzały to w życie), że wszystkie uczennice, niezależnie od stanu majątkowego, powinny być traktowane jednakowo i że uczniów trudnych nie należy karać, lecz poświęcić im więcej uwagi. Izabela będzie potem podobnie traktowała swoje dzieci i wnuki, obserwując je uważnie i rozeznając ich predyspozycje, ucząc i wykazując przy tym wiele cierpliwości i mądrości. Ten sposób wychowywania dzieci oraz dbałość o właściwe koligacje małżeńskie dla nich zaowocują w przyszłości powstaniem najpotężniejszego, niezwykle wpływowego rodu zwanego Familią, której wpływ na rozwój kultury w naszym kraju jest niewątpliwy i nie do przecenienia. To właśnie w pałacu Izabeli dorastać będzie osierocona przez matkę najbardziej bodaj znana Izabela - pani na Puławach. I nie tylko ona...
Czy możliwa jest Polska bez Familii?
|
Portret księcia Augusta Aleksandra Czartoryskiego, wojewody ruskiego, malarz nieznany, ok. 1731-1750 |
To jakby zapytać: "Czy możliwy jest uśmiech bez kota" :-) Portrety kolejnych przedstawicieli rodu uświadamiają nam dobitnie, jak imponujący i trwały jest udział Familii w tworzeniu polskiej kultury. Bez niej nie byłoby Puław, Powązek i Mokotowa, wspaniałego zamku w Łańcucie, Słownika Lindego, a także jednej z najstarszych polskich bibliotek. Nie byłoby też pierwszej szkoły publicznej (Akademii Szlacheckiego Korpusu Kadetów), a co za tym idzie, nie byłoby Tadeusza Kościuszki, bo szkoła ta wychowywała w duchu patriotycznym oraz uczyła ... języka polskiego, co w tamtych czasach było novum. Bez Czartoryskich Rzeczpospolita byłaby zupełnie inna, chyba bardziej prowincjonalna, mniej światła. Swoją opowieść o Czartoryskich kończy autorka opowieścią o Annie Czartoryskiej - siostrze Marii Weronice, matce przełożonej klasztoru wizytek - tego samego, który ukończyła niegdyś Izabela z Morsztynów Czartoryska. Pointuje zaś beatyfikacją Michała Czartoryskiego, którego św. Jan Paweł II wynosi w czerwcu 1999 roku na ołtarze wraz ze 107 nowymi błogosławionymi męczennikami II wojny światowej.
Barwna opowieść
Nie sposób nie podkreślić, że arcyciekawe i złożone losy Familii zostały przez Zofię Wojtkowską opowiedziane w sposób barwny, ze swadą i poczuciem humoru. Autorka nie ucieka bynajmniej od anegdoty, co sprawia, iż przed oczami czytelnika defiluje korowód ludzi nietuzinkowych, a przy tym z krwi i kości. O stylu narracji niech zaświadczą wybrane tytuły rozdziałów: O człowieku, który nie chciał być królem, Zamilczana, Wnuczka Chopina po tonie, Zmierzch bogów, czyli między Polską a Rodziną...
Książkę, za którą stoi tytaniczna praca: poszukiwania w archiwach nie tylko polskich, ale i w Paryżu, a także rozmowy z żyjącymi przedstawicielami rodziny, czyta się znakomicie!
Starannie wydaną przez
Iskry "Sagę rodu Czartoryskich" wzbogacają liczne reprodukcje obrazów, fotografie, a także aneks zawierający drzewo genealogiczne do poszczególnych rozdziałów książki.
Zapraszam zatem do udania się na pięćsetletni (!) historycznoliteracki spacer z Zofią Wojkowską w roli przewodniczki oraz w doborowym towarzystwie przedstawicieli rodziny Czartoryskich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz