Bez chrześcijaństwa nie
byłoby zachodniej cywilizacji
Książka Dariusza Rosiaka, nosząca symboliczny
tytuł ”Ziarno i krew”, a będąca –
jak dodaje w podtytule autor ”podróżą śladami bliskowschodnich chrześcijan”,
jest w istocie niezwykle barwnym freskiem ukazującym współczesną kulturę i
sytuację chrześcijan z Bliskiego Wschodu. Ich dramat, a także dramat całego
chrześcijaństwa, polega na tym, że miejsca, które były kolebką
chrześcijaństwa, pozostają po raz
pierwszy w trwającej dwa tysiące lat historii opustoszałe. Cierpienia i
prześladowania, a także widmo śmierci każe bowiem tym, którzy przetrwali,
szukać nowych miejsc do życia.
Dariusz Rosiak – znany reportażysta, autor ”Żaru. Oddech Afryki”, która doczekała
się nowego wydania, a także ”Człowieka o
twardym karku. Historii księdza Romualda Jakuba Wekslera-Waszkinela”, sięga
tym razem po temat gorący i niezmiernie aktualny – dramat rozgrywający się
nieomal na naszych oczach. Jak sam
wyjaśnia, nie jest to jednak reporterski, doraźny zryw. O podróży śladami chrześcijan myślał od kilkunastu lat,
zainspirowany lekturą książki Williama
Dalrymple`a ”From the Holy Mountain”,
której autor w 1994 roku podróżował śladami chrześcijańskiego mnicha Jana Moschosa, żyjącego na
przełomie VI i VII wieku. Książka ta uświadomiła mu w sposób szczególnie
wyrazisty, że bez chrześcijaństwa, które
zmieniało ludzi, kształtując ich wrażliwość i system wartości, nie byłoby
zachodniej cywilizacji. Dariusz Rosiak postanowił więc odwiedzić miejsca i
ludzi, o których pisał Brytyjczyk.
Wolałem wyruszyć w podróż, spróbować opisać świat, który być może się
kończy, złożyć hołd jego
mieszkańcom. Czymże ma być prawdziwa podróż, jeśli nie wyrazem szacunku dla
ludzi i ich historii, adoracją miejsc i rzeczy? – pyta retorycznie.
Doświadczenie utraty i
nowe życie
Swoją podróż
rozpoczyna Rosiak od… Szwecji. Zaskakujące, prawda? A jednak nie jest to
przypadek czy kaprys, w Szwecji bowiem osiedlają się chrześcijanie z Turcji,
Iraku i Syrii od ponad czterdziestu lat. Tam też, w Södrtälje, stworzono silną wspólnotę. Na początku 2003 roku dotarło
tu osiem tysięcy chrześcijan. Mają swoje kościoły, szkoły, przedsiębiorstwa,
stacje telewizyjne i radiowe, organizacje społeczne, a nawet kluby
piłkarskie. Reporter rozmawiał z nimi i
ich niełatwej mimo wszystko sytuacji (rzadko kto pracuje, żyją głównie z
zasiłków). Opowiadają, jakimi sposobami dotarli do Szwecji: dzięki
przemytnikom, w trudnych warunkach, na kiepskich łodziach, grożących
zatonięciem docierali do Włoch, skąd zabierali ich krewni już zadomowieni w
Szwecji. Oni mieli szczęście, bo tysiące uciekinierów z Syrii i Iraku nadal
tkwią w obozach. Opowiadają też o doświadczeniu przemocy i utraty:
Straciliśmy połowę
narodu, tożsamość, język, tradycję, historię.
Są jednak i
tacy, którzy nie tracą nadziei:
O podróży śladami chrześcijan myślał od kilkunastu lat,
zainspirowany lekturą książki Williama
Dalrymple`a ”From the Holy Mountain”,
której autor w 1994 roku podróżował śladami chrześcijańskiego mnicha Jana Moschosa, żyjącego na
przełomie VI i VII wieku. Książka ta uświadomiła mu w sposób szczególnie
wyrazisty, że bez chrześcijaństwa, które
zmieniało ludzi, kształtując ich wrażliwość i system wartości, nie byłoby
zachodniej cywilizacji. Dariusz Rosiak postanowił więc odwiedzić miejsca i
ludzi, o których pisał Brytyjczyk.
Wolałem wyruszyć w podróż, spróbować opisać świat, który być może się
kończy, złożyć hołd jego
mieszkańcom. Czymże ma być prawdziwa podróż, jeśli nie wyrazem szacunku dla
ludzi i ich historii, adoracją miejsc i rzeczy? – pyta retorycznie.
Większość ludzi wyjedzie, ale część
zostanie – mówi
Stephanos. To jak z solą. Kiedy nie masz
czym posolić jedzenia, traci smak. Jeśli
chrześcijanie wyjadą z Bliskiego Wschodu, to nasz świat nie będzie tak piękny
jak przedtem. Coś ważnego stracimy i nawet muzułmanie odczują stratę.
Według mnie ciągle jest nadzieja. Przecież nie wszyscy muzułmanie chcą zabijać
chrześcijan.
Okazuje się
też, że Kościół chrześcijański w Södrtälje
jest różnorodny, często wewnętrznie skłócony. Jedni – utożsamiający się z
Kościołem św. Efrema – dają prymat religii, natomiast inni – z Kościoła św.
Jakuba – są asyryjskimi nacjonalistami, dla których religia jest tylko częścią
narodowej tożsamości. Aby to wyjaśnić, autor sięga do historii – do ludobójstwa
w 1915 roku, kiedy Asyryjczycy przestali istnieć jako wspólnota narodowa.
Opowiadają o tym napotkani rozmówcy, przywołując wydarzenia sprzed lat. I tak
już będzie w tej opowieści do końca. Nie można bowiem zrozumieć współczesności,
nie znając przeszłości. A ta okazuje się niekiedy zdumiewająca i słabo lub
zupełnie nieznana.
Od Antiochii – Perły
Orientu po…
Reporter
udaje się także, co oczywiste, na Bliski Wschód, poczynając od Antiochii, niegdyś ”Korony Orientu”, w
której uczniowie Chrystusa po raz pierwszy otrzymali miano chrześcijan. Już w
IV wieku chrześcijaństwo stało się religią większości mieszkańców wielkich
miast. Rosiak rekonstruuje mentalność ludzi tamtej epoki, przywołując historię Szymona Słupnika – eremity zatopionego
w kontemplacji Boga, a następnie Szymona
Słupnika Młodszego – najsłynniejszego – jak go określa – celebryty swoich
czasów. Dociera nawet na szczyt Góry Szymona, która była niegdyś największym na
świecie ośrodkiem pielgrzymkowym. Po tamtych wspaniałościach pozostała sterta
kamieni, resztki filaru, schody dla wiernych i ławy.
W Antiochii,
w Kościele pw. Świętych Apostołów Piotra
i Pawła, ojciec Domenico opowiada o tym, jak w tym właśnie mieście rozpoczęła
się historia chrześcijaństwa i gdzie do dziś mieszkają potomkowie apostołów i
pierwszych chrześcijan. To, co wydawało
się tak odległe, zaczyna być bliskie i nieomal namacalne.
Niedaleko
Cudownej Góry reporter odwiedza ostatnią ormiańską wioskę, w której schronili
się oni w pamiętnym 1915 roku i gdzie obecnie mieszka około stu trzydziestu
Ormian – w domach otoczonych wspaniałymi gajami pomarańczowymi., których
zresztą nikt nie zbiera… Spotykają się już tylko w okresie ormiańskiego Bożego
Narodzenia.
Dzięki
reporterowi trafiamy do tych wszystkich ważnych dla chrześcijanina miejsc,
m.in. do Groty św. Piotra, w której dwa tysiące lat temu modlili się Piotr,
Paweł, Łukasz i Barnaba. Poznajemy także historie napotkanych ludzi. Wszystko
to układa się w niezwykle bogaty, barwny fresk, który odkrywa przed naszymi
oczami także nieznane tajemnice: herezje, prześladowania, ale także świadków
dawnych rytuałów, które przetrwały właśnie tam.
Zapis tego, co
niezmienne
Książka
Dariusza Rosiaka jest fascynującą podróżą przez wieki, a zarazem przez kultury
i niezliczone ludzkie historie. Kończy się, oczywiście, w Jerozolimie, ale
zarazem pozostaje otwartą opowieścią, której koniec – na szczęście – jeszcze nie
nastąpił.
Dopiero w religii
– konstatuje autor – człowiek odnajduje zapis tego, co niezmienne. W niej przez stulecia szukał łączności ze
światem, który przeminął, na niej
opierał fundament swoich wartości i z niej czerpał tworząc kulturę.
Ciekawe, jak długo jeszcze?
Książka
Dariusza Rosiaka „”Ziarno i krew. Podróż śladami bliskowschodnich chrześcijan” ukazała
się w Wydawnictwie Czarne.
Recenzja została opublikowana na portalu Kulturaonline.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz