W niedzielę,
17 maja 2014 roku, zakończył się 11. Planete+ Doc
Film Festival. We Wrocławiu była to trzecia edycja tego największego
przeglądu filmów dokumentalnych, stał się zatem elementem tradycji wśród
cyklicznych imprez kulturalnych miasta. Fakt ten skłania do refleksji, które
wobec ogromu prezentowanych tytułów będą subiektywne. Czy zresztą mogłoby być
inaczej?
Każda z trzech
edycji miała myśl przewodnią. Pierwsza pytała o granice manipulacji i
pozostawiła w pamięci poruszający „Projekt Nim” Jamesa Marsha, „Ambasadora”
Madsa Brüggera, a także liczne, interesujące portrety artystów: aktorki Charlotte Rampling, pisarza W.G.
Sebalda, tancerza Slavika Kriklivego…
Druga edycja wrocławskiego Planete+ Doc
miała za temat ekologię, a mnie w pamięci pozostał zwłaszcza film Macieja J.
Drygasa „Abu Haraz”, „Mój najstarszy kuzyn” Alana Berlinera, „Scena zbrodni”
Joshuy Oppenheimera, a także hipnotyzujący „Koniec czasu. Wszystko zaczyna się
teraz” Petera Mettlera.
W tym roku tematem wiodącym festiwalu był szeroko
rozumiany bunt.
Swoją
kolejną przygodę z Planete+ Doc rozpoczęłam od przejmującego filmu Henry’ego
Corry „Pożegnanie z Hollywoodem”. Jego bohaterką i współtwórczynią jest
nieuleczalnie chora, 19-letnia Regina Nickolson. To wstrząsający dokument o
umieraniu i o tym, jak jesteśmy wobec niego bezradni. Współczesna kultura
wyparła bowiem ten fakt ze społecznej świadomości. Nie umiemy towarzyszyć
umierającemu, wspierać go, być z nim. Jest tak jak w powieści Aldousa Huxley` a
„Nowy wspaniały świat”, gdzie bohaterowie zażywają tabletki rozweselające i w
obliczu śmierci są zdumieni i nieprzygotowani.
bohaterka filmu "Pożegnanie z Hollywoodem" |
Podobnie rzecz ma się z
rodzicami Reginy, którzy są infantylni i bezradni, miotają się od agresji,
poprzez szantaże i „obrażania się”, po zupełne odrzucenie córki. Oglądanie, a
później współtworzenie filmu, daje dziewczynie chwile radości i wolności. Być
może także nadzieję, że „nie wszystko umrze”. Jej bunt przeciwko ograniczeniom,
które nakłada na nią choroba i rodzina, staje się źródłem siły i spokoju, a
także pomaga dorosnąć i zaakceptować swój los. Bohaterka jest – paradoksalnie –
dojrzalsza nie tylko od własnych rodziców, ale również od wiekowego reżysera
filmu. „Pożegnanie z Hollywoodem” to także pytania o to, czym może być film i
jaka jest odpowiedzialność twórcy za swego bohatera. We Wrocławiu otrzymał zasłużone
wyróżnienie.
trailer filmu "Pożegnanie z Hollywoodem"
Bunt
bohatera filmu Michaela Oberta „Song
from the Forest”, który zdobył we wrocławskiej edycji Grand Prix, rodzi się z tęsknoty
za autentycznym życiem, w harmonii z
naturą i innymi ludźmi. Film poruszający, przemawiający obrazem i piękną
muzyką, wypowiada właściwie tęsknoty każdego z nas – owo marzenie o raju
utraconym. Ale nie każdy, a raczej mało kto jest tak radykalny jak Louis Sarno.
Ponieważ filmowi temu poświęciłam więcej uwagi (Uciekinier z Nowego Jorku), toteż chciałabym swoje refleksje osnuć wokół tych obrazów, o
których dotąd nie pisałam.
Należy do
nich z pewnością „Miara wszechrzeczy”
Sama Greena, tzw. „dokument na żywo”, który uświadomił mi, że ze
wszystkiego można wywieść interesującą narrację, o ile potrafi się zajmująco opowiadać.
Sam Green był narratorem swojego filmu, zaś dodatkową jego atrakcją była grana
na żywo muzyka – jak niegdyś do niemych obrazów. Reżyser okazał się tak
cudownym gawędziarzem, że słuchalibyśmy go – poruszeni – jeszcze dłużej. Był
jak współczesny Homer, kiedy na naszych oczach przedstawiał niezwykłe historie
ludzi zainspirowane Księgą rekordów Guinnessa. Jego narracje były dowcipne,
mądre, wzruszające i poetyckie – słowem fascynujące. A miarą wszechrzeczy był
człowiek…
kadr z filmu "Więcej niż Bergman" |
Spośród
wielu obejrzanych filmów chciałabym jeszcze zwrócić uwagę na niezwyczajny
dokument Jane Magnusson i Hynek Pallas
„Więcej niż Bergman” oraz na czeski film o buntownikach „aksamitnych” („Aksamitni terroryści” Ivana
Ostrochovsky`ego, Pavola Pekarčíka i Petera Kerekesa), jakiż bowiem mógłby
być buntownik z kraju Szwejka?
Obawy, że
film „Więcej niż Bergman” to będą
„gadające głowy” rozwiały już pierwsze sekwencje. Hynek Pallas to urodzony w Pradze szwedzki reżyser, redaktor i
reporter. Wraz z dziennikarką Jane
Magnusson zaprosił na Farő – wyspę, gdzie Ingmar Bergman mieszkał pilnie
strzeżony od 1960 roku – reżyserów filmowych z całego świata. Jeden z nich
powiada, że gdyby powołać do istnienia filmową sektę religijną, to miejscem
kultu powinien być właśnie dom Bergmana na owej wyspie.
Zaproszeni goście krążą
po domu i z wielką ciekawością przyglądają się tej Bergmanowskiej pustelni, a
także mówią o „swoim” Bergmanie: z podziwem, miłością i nienawiścią. Wśród rozmówców
jest Michael Haneke, Claire Denis, Martin Scorsese, Alejandro González
Iñárritu, Wes Anderson, Angie Lee, Zhingm Yiomou, Ford Coppolą, Takeshi Kitano,
von Trier (choć niektóre wywiady były przeprowadzone poza wyspą). Ich
wypowiedzi są inkrustowane fragmentami filmów, zdjęciami Wielkiego Nieobecnego,
jego zapiskami, scenariuszami… I tak snuje się ta tajemnicza opowieść o
buntowniku kina, pełna emocji, jak jego filmy. Narracja ma także swoją
zaskakującą pointę, której nie zdradzę, mam bowiem nadzieję, że film ten będzie
można jeszcze obejrzeć.
kadr z filmu "Aksamitni terroryści" |
Na deser
zostawiłam sobie czeski film „Aksamitni terroryści”, który nie
jest dokumentem w ścisłym tego słowa znaczeniu, ale trzema historiami
fabularnymi, osnutymi wszakże na najnowszej czeskiej historii. Tym razem
bohaterowie buntują się przeciwko systemowi komunistycznemu. Pierwszy z nich –
Stano pragnął wysadzić trybunę, w nocy, przed świętem I maja, żeby nikomu nie
zrobić krzywdy, a jednocześnie nie dopuścić do corocznej ceremonii. Zostaje
aresztowany i osadzony w małej celi na pięć lat, a później kompletnie zmarginalizowany.
Pracuje jako robotnik budowlany i umawia się z różnymi kobietami w celach
matrymonialnych, ale zazwyczaj do niczego nie dochodzi, bo bohaterowi właściwie
już nic się nie chce…
Drugi bohater – Fero - przygotowywał zamach na prezydenta
Husáka, ale także nie doszedł on do skutku, został za to aresztowany za chęć
nawiązania współpracy z CIA i osadzony w więzieniu na 14 lat. Ten z kolei całe
swoje życie poświęca na to, aby przyuczyć synów do walki z wrogim systemem.
Trzeci z bohaterów niszczył bilbordy popularyzujące hasła komunistyczne, za co
został skazany na cztery lata aresztu. Odtąd całe swoje samotnicze życie
poświęca na doskonalenie metody niszczenia plakatów, przyuczając do tego młodą
dziewczynę. Ostatecznie niszczą reklamy hipermarketów… Wszystkie historie są
opowiedziane w dowcipny sposób, charakterystyczny dla czeskiego kina, nie
pozbawiony akcentów ironicznych oraz refleksji na temat współczesnego życia.
Bo buntować
się trzeba zawsze i wszędzie, gdyż nigdy nie jest idealnie :-)
Artykuł ukazał się na portalu Kulturaonline w maju 2014 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz